𝐼𝑐𝑒 𝐹𝑙𝑜𝑤𝑒𝑟 ✔︎ || La...

By TomlinsonLubiPchac

76.4K 3.1K 5.6K

Harry, to niespełniony muzyk pracujący w małej kwiaciarni. Louis, to wredny biznesmen i sknera. Mieszkają o... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
12
13
14
15
16
17
18

11

4K 168 213
By TomlinsonLubiPchac

Poranki są najlepsze a ja leżę i zdycham.

Zaczynamy



* Louis *


Obudziłem się z nowym planem w głowie, jakim było wyciągnięcie Robina i tego blond gnoja na piwo. Chociaż temu drugiemu to raczej soczek by trzeba kupić.

Wyplątałem się z objęć, Harry'ego który był do mnie przyklejony niczym te małe wkurwiające kuleczki z trawy, na które wszyscy wołamy dziady a przyklejają się one do ubrań.

Założyłem na bokserki, szare dresy. Spoglądając jeszcze na pogrążonego w śnie chłopaka, który przytulał się teraz do mojej poduszki. Nakryłem go kołdrą, ruszając do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania. Przy blacie siedział popijający kawę Robin.

- Dzień dobry, jak się spało? - mężczyzna spojrzał na mnie.

- Dzień dobry, powiewem, że nawet dobrze.  - skwitował, podszedłem do lodówki wyciągając jajka.

- Jajecznicę na śniadanie? - uniosłem wspomniany produkt.

- z chęcią, pomogę ci zrobię do tego jakieś kanapki. - podczas kiedy byliśmy w trakcie robienia śniadania. Postanowiłem zapytać.

- może wskoczymy dziś na piwo? - zagadnąłem, akurat kiedy mężczyzna miał odpowiedzieć, do środka weszła Anne ze swoim przydupasem.

- Zabierzcie też Aidena - ona się nie spytała ona nam kazała. Starzec przewrócił jedynie oczami, zagłębiając się w swoje obowiązki. Do kuchni wszedł zaspany Harry jedynie w mojej koszulce sięgającej mu do połowy ud i tych kuszących majteczkach. Podszedł do mnie przytulając się do moich pleców, mam wrażenie, że jeszcze śpi. - Harry słońce dziś mamy parę godzin dla siebie.

Na słowa matki chłopak całkowicie się ożywił.

- Co? - spojrzał na mnie to na swoją matkę.

- Twój chłopak zabiera Robina i Aidena na miasto - o Boże ona tak mnie nie cierpi, że nawet mojego imienia nie używa.
Harry już nie powiedział przytulając się, a jego wzrok mówił „i ty przeciwko mnie?"

****

Parę godzin później, jechaliśmy autem do jednego z fajniejszych barów. Nagle zadzwonił mój telefon nie patrząc kto to odebrałem dają na zestaw głośno mówiący.

- Halo?

- Witaj synu - ocho dzwoni moja mama, co ta kobieta wymyśliła.

- Co tam? - zapytałem bo wiadomo, że jak dzwoni w środku dnia to w jakiejś sprawie, tak żeby porozmawiać to tylko przez kamerkę.

- Razem z Danem i dziećmi przyjedziemy na cały dzień, jutro rano i zostaniemy do wieczora. - oznajmiła, spojrzałem na kalendarz i jezu to juror już sobota.

- Jasne nie ma problemu, a i ma dla was niespodziankę. - oznajmiłem.

- Już się boje tych twoich niespodzianek, dobra kocham cię papa- nie zdążyłem odpowiedzieć bo kobieta się rozłączyła.

- Też będzie miała zaskoczenie jak pozna Harry'ego? - odezwał się Robin.

- Tak, chcieliśmy jak najdłużej nikomu o tym nie mówić. Aby mieć pewność, że to nie na chwilę - spale się s piekle za te kłamstwa.

****

* Harry *

Postawiłem dwa kubki z herbatą na stoliku w salonie, siadając w fotelu jak najdalej od mamy.

- Musimy porozmawiać - oznajmiła patrząc na mnie poważnie.

- Oj musimy - mam dość jej zachowania i ktoś w końcu musi jej o tym powiedzieć.

- Dobrze, ja zacznę. Zostaw tego swojego chłopaka.

-  czekaj co? - czy  ona jest pierdolnięta. Nawet nie używa imienia Lou.

- nie pasujecie do siebie

- czy ty siebie słyszysz. Gdzie my niby do siebie nie pasujemy? - Harry za morderstwo grozi ci więzienie spokojnie wdech i wydech.

- wszędzie, Aiden to dobry chłopak. Byście się pobrali i zamieszkali w Holmes chapel.

- A więc o to Ci chodzi! Chcesz abym wrócił do domu! Dlaczego do cholery nie możesz zaakceptować tego, że jestem tu szczęśliwy! - nie patrząc na to, że kobieta mnie woła ruszyłem do sypialni gdzie zamknąłem się zakładając na uszy słuchawki.

****

Nie wiem ile tak siedziałem, ale kiedy zrobiło się ciemno, usłyszałem pukanie do drzwi.

- Harry, chérie otwórz - wstałem z łóżka otwierając drzwi Louis'owi, który o dziwo był trzeźwy chociaż myślałem, że będzie pił. - słońce co się stało? - spytał kiedy ruszyłem zakopując się w kołdrze. Nie chciałem mu o tym mówić, nie było sensu. Nie wytrzymałem kiesy szatyn przytuli mnie do siebie, obróciłem się przodem do niego wtulając w klatkę i płacząc. - Ciii, nie musisz nic mówić. Lecz ja mam coś do powiedzenia.

Uniosłem głowę kiedy szatyn otarł moje zaschnięte łzy.
- Co takiego? - starszy pochylił się całując czubek mojej głowy co było rozczulające.

- jutro przyjedzie moja rodzina - jestem pewien, że zrobiłem się cały blady. - tylko mi nie zemdlej

- Boje się - przyznałem, co jeżeli jego mama jest taka jak moja.

- nie ma czego polubią cię, a teraz chodźmy się myć i spać.

#####

Co do mpregu to powiem, że wyjdzie w praniu bo mam z nim zajebistą fabule. Więc jak nie wymyślę również zajebistej, bez ciąży to pod koniec wrzucę tą z bachorkami.

Miłego !!

Continue Reading

You'll Also Like

17.5K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
32K 1.3K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
75.2K 3.9K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
11.9K 790 20
Przypadki chodzą po ludziach... Nawet po pisarzach... ! zakończone !