Miraculum: Stay with me

By Sinxah

75.4K 5K 5.3K

Marinette właśnie obchodzi swoje osiemnaste urodziny. Od czterech lat walczy ze złem jako Biedronka, a pomaga... More

01. Nawet superbohaterów nachodzą wątpliwości
02. A było zostać w domu
Zapowiedź powrotu
03. Wszystkiego najgorszego, Marinette
04. Te dobre i te złe niespodzianki
05. Noc, kiedy się spotkaliśmy
06. Egoistyczne serce
07. Taniec dwóch samotności
08: To nie o anioły chodzi
09. Miłość, którą zostawiasz za sobą
10. Stereotyp blondynki
11. Przepraszam, Kocie
12. Wszystkie kłamstwa, które ci powiedziałam
13. Świat, który nigdy nie powstał
14. Każdy ma swoje tajemnice
15. Co nam leży na sercu
16. Niektórych życzeń nie da się spełnić
17. Dramy i dramaty!
18. Próby losu
19. Ten niezręczny moment
20. Jak przychodzisz, tak i odchodzisz sam
21. Prawdopodobieństwo naszego zaufania
22. Kiedy zmieni się wszystko, co znam
Okładka!
23. Znalazłem cię
24. Obiecaj mi
25. Decyzje i ich konsekwencje
26. Proszę, nie zostawiaj mnie samej
27. Chwile ulotne
28. Niespodziewany gość
29. Kim jestem bez swej zbroi
31. Coś za mną chodzi
32. Droga ku wolności
33. Jak smakuje miłość
Gorąca prośba
34. Święto potworów

30. Płomień pod skórą

1.8K 119 140
By Sinxah

Boże, jak zawsze niewyrobiona w terminie! X.X Masakra. A miałam być tą odpowiedzialną, tą punktualną, tą słowną.

I chuj. 

Wyszło jak zawsze. :/

***

Od ponad dwudziestu minut chodziłam po pokoju jak nakręcona, robiąc kółeczka tam i z powrotem. Moje myśli zaprzątały słowa dziadka Lao, które nie dawały mi spokoju.

– Jak to "chciała mnie chronić przed miraculami"? Przecież miracula służą dobru, nie ma w nich nic niebezpiecznego! No, chyba że wpadną w niepowołane ręce – mamrotałam pod nosem, kontynuując swoją nieskończoną wędrówkę. – Dlatego powinno się je chronić, a nie ludzi przed nimi!

– I tak, i nie, Marinette – rzuciła Tikki, krzywiąc się nieznacznie nad leżącymi na talerzu ciasteczkami. – Poznałaś tylko część miraculi, ale oprócz nich istnieją też inne, te bardziej, hm... – zawahała się na sekundę – ...wymagające.

– Wymagające? – Zatrzymałam się, spoglądając na przyjaciółkę i nie rozumiejąc kompletnie nic z jej wypowiedzi. Czyżby sugerowała mi, że nie potrafiłabym sobie poradzić z bardziej, jak to nazwała, wymagającymi miraculami?

Tikki przewróciła swoimi olbrzymimi, fioletowymi oczami, zupełnie jakby usłyszała moje myśli, po czym ciężko westchnęła.

– W naszym świecie musi istnieć równowaga, ale ta równowaga skądś także pochodzi. I mimo, że ja mam ponad pięć tysięcy lat i jestem jednym z najstarszych kwami, tamte miracula istnieją od początku wszechświata. Stanowią fundament wszystkiego, co istnieje, a przez to są o wiele bardziej nieokiełznane i niebezpieczne. Otrzymanie od nich mocy wiąże się z pewnym... – zamilkła na chwilę, jakby szukała odpowiedniego słowa – poświęceniem.

– I przed tym mama chciała mnie chronić? – fuknęłam, nagle nabierając olbrzymiej ochoty, żeby zejść na dół i wygarnąć mamie jej wszystkie kłamstwa. Och, a było ich całkiem sporo, jak się okazało! Nawet moje kłamstewka mogły się przy nich schować!

Tikki wzruszyła ramionkami i wpakowała kolejne ciasteczko do ust.

– Na pewno miała swoje powody, Marinette – odparło kwami z pełną buzią. – Nie złość się na nią.

– Jak mam się nie złościć, skoro okłamywała mnie od urodzenia! – zawołałam wzburzona. – Pewnie gdybym nie otrzymała swojego miraculum, nigdy bym się nie dowiedziała prawdy!

Na ten zarzut, kwami jednak nie zdążyło odpowiedzieć. Moją tyradę przerwało delikatne pukanie do okna, które zwiastowało wyłącznie jedną rzecz: odwiedziny Czarnego Kota. I mimo, że przez cały tydzień cholernie stęskniłam się za chłopakiem, teraz miałam ochotę zrzucić go z tego parapetu za przybycie w możliwie najgorszym momencie. Jęknęłam cicho i poleciłam Tikki jak najszybsze schowanie się do pudełeczka na biżuterię. Przyjaciółka jedynie rzuciła mi oburzone spojrzenie, że śmiałam ją oderwać od jedzenia, ale posłusznie zniknęła we wnętrzu szkatułki.

Podreptałam do okna, w myślach opracowując milion wymówek na mój całotygodniowy brak czasu. Jednak kiedy już otwarłam okno, pragnąc wpuścić chłopaka do pokoju, momentalnie zastygłam z oszołomienia. Bo zamiast twarzy Czarnego Kota dojrzałam bukiet pięknych, bordowych róż.

– Przepraszam – mruknął chłopak na samym wstępie, zupełnie mnie tym zaskakując. Przecież to ja powinnam go przepraszać, a nie on mnie! – Nie powinienem był tego robić.

– Czekaj, co? – Zdębiałam, w ogóle nie wiedząc, o co chodzi. Jak robot wzięłam kwiaty w dłonie i przysunęłam do siebie, tym samym wreszcie dostrzegając przybitą twarz Czarnego Kota. Twarz, na której widok w moim brzuchu wznosiło się do lotu całe stado motyli, a w ustach zasychało.

– Przez to, co powiedziałem ci ostatnio, unikałaś mnie przez tydzień – wyznał wreszcie chłopak ze spuszczoną głową, a jego jasne włosy opadły na czarną maskę, zasłaniając oczy.

I dopiero wtedy połączyłam fakty i zrozumiałam całe to zamieszanie, a dziwne uczucie rozczulenia rozlało się po moim sercu. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam dłoń w kierunku twarzy Czarnego Kota, delikatnie ją unosząc. Mimo tego, chłopak dalej unikał patrzenia w moim kierunku.

– Kotku – zwróciłam się czule, zmniejszając dystans między nami jeszcze bardziej. Czułam, jak po półnagich nogach i bosych stopach przetaczają się fale zimna, ale nie zwracałam na to większej uwagi, bo od środka rozpalał mnie przyjemnie drażniący płomień. Lizał ciało, fragment po fragmencie, umiejscawiając się w okolicach podbrzusza, a im bliżej byłam Czarnego Kota, tym bardziej ten żar nabierał na intensywności. – To ja powinnam cię przepraszać, a nie ty mnie. Wcale nie próbowałam cię unikać, tylko po prostu nie miałam czasu. Przyjechał mój dziadek, więc teraz staramy się nadrobić stracony czas.

Dopiero po tym oświadczeniu, Kot podniósł głowę i spojrzał na mnie roziskrzonymi oczami. Widziałam, że jeszcze przez kilka sekund tliła się w nich niepewność, jednak po chwili gdzieś zniknęła, a chłopak uśmiechnął się łagodnie.

– Przychodziłem do ciebie każdej nocy, ale już spałaś – wymruczał blondyn, kładąc dłoń na mojej talii i przyciągając jeszcze bliżej siebie. Wstrzymałam oddech, kiedy moje odsłonięte uda dotknęły chłodnego materiału pokrywającego nogi chłopaka, pomiędzy którymi się znalazłam. – A nie miałem serca cię budzić, bo tak słodko wyglądałaś.

Niski, mruczący głos Czarnego Kota sprawił, że aż zadrżałam, a po ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Chłopak jednak zupełnie inaczej musiał to zinterpretować.

– Pewnie ci zimno, stojąc tak w samej piżamie – powiedział, po czym nie czekając na moją odpowiedź, zgrabnym ruchem odsunął się ode mnie i zeskoczył z parapetu, by zamknąć okno.

Na szczęście nie widział mojej zawiedzionej miny spowodowanej tą nagłą zmianą. Ta krótka chwila jednak pozwoliła mi wypuścić powietrze, które już od dłuższej chwili nieświadomie wstrzymywałam, a wraz z nową dawką tlenu przyszło opanowanie tych durnych, nastoletnich hormonów. I nie czekając na chłopaka, zrobiłam kilka kroków w tył, wycofując się w głąb pokoju, a przy okazji odkładając róże na biurko. Musiałam jeszcze zejść do kuchni po jakiś wazon do nich, by się nie walały po biurku, gdybyśmy jednak potrzebowali z Czarnym Kotem dodatkowej przestrzeni do innych czynności.

Odwróciłam się plecami do okna i zaplotłam ramiona na piersi, starając się powstrzymać przed głupimi myślami. Mój umysł oszalał, po prostu zwariował przez te wszystkie lata nieodwzajemnionej miłości i teraz pragnął się na mnie zemścić, podsuwając mi różne obrazy. A niektóre z nich wydawały się tak przyjemne, że bałam się, iż mogłabym zechcieć je jak najszybciej zrealizować. Na przykład tu i teraz. Nawet na tym cholernym biurku.

– Chodź, rozgrzeję cię. – Usłyszałam nagle za swoimi plecami, momentalnie się spinając na dźwięk głosu Czarnego Kota. Zanim jednak zdążyłam zaprotestować, blondyn pochylił się nade mną i objął mnie ciasno swoimi długimi ramionami. Chłopak wtulił głowę w moje włosy, chuchając na nie ciepłym oddechem i przy okazji doprowadzając mój wewnętrzny żar do wielkości płomieni piekielnych, których już nie potrafiłam powstrzymać.

A może po prostu nie chciałam?

Kierowana impulsem obróciłam się w ramionach Czarnego Kota, stając teraz z nim twarzą w twarz. Serce galopowało w piersi, a na policzkach czułam wypełzający rumieniec. Moja nieśmiałość ponownie próbowała dojść do głosu, ale skoro powiedziałam już "a", to musiałam powiedzieć też "b". Przełknęłam ślinę, uświadamiając sobie, że od tego momentu nic już miało nie być takie samo jak wcześniej.

Wspięłam się na palcach i złączyłam nasze usta w powolnym pocałunku. W pierwszym momencie Czarny Kot zawahał się, jednak nie minęła sekunda, kiedy odwzajemnił pieszczotę. Muskał moje wargi nieśpiesznie, delikatnie, przejeżdżając po nich językiem. A ja nie chciałam być dłużna i, przypominając sobie, jak kiedyś Czarny Kot mnie pocałował na balkonie, postanowiłam to powtórzyć. Samymi końcami zębów przygryzłam subtelnie dolną wargę chłopaka, lekko ciągnąć ją w swoją stronę. Wibrujące mruczenie Czarnego Kota wyzwoliło nową dawkę pewności siebie, o którą nigdy bym się nie podejrzewała. Wpiłam się mocniej w usta chłopaka, liżąc to górną, to dolną wargę blondyna. Czułam, jak pod moim dotykiem ciało Czarnego Kota tężało i naprężało się, co mnie jeszcze bardziej podsycało.

Nagle chłopak złapał mnie za biodra i przysunął do siebie bliżej, a jedną rękę włożył we włosy, głaszcząc mnie po szyi. Z każdą chwilą pocałunek robił się coraz bardziej intensywny, namiętny i oszałamiający. W pewnym momencie moje ręce zaczęły lawirować po całej piersi i plecach chłopaka, w poszukiwaniu jakiegoś suwaka od jego kostiumu.

Czarny Kot przerwał nasz pocałunek i zaśmiał się gromko, kiedy zorientował się, co próbuję zrobić.

– Wybacz, Księżniczko, ale tego kostiumu nie da się tak łatwo zdjąć – mruknął i puścił zalotnie oczko.

– A szkoda – dodałam, na co oczy Czarnego Kota momentalnie pociemniały, wypełniając się ledwo co hamowanym pożądaniem.

W mgnieniu oka chłopak pochwycił mnie do góry i podniósł, usadawiając na swoich biodrach. Pod pośladkami czułam twardniejącą wypukłość, kiedy instynktownie oplotłam Kota nogami w pasie. Odchyliłam głowę do tyłu, dając blondynowi dostęp do swojej szyi, co chłopak wykorzystał i zaczął składać po nagiej, rozgrzanej skórze wilgotne pocałunki. Po chwili poczułam chłód ściany za swoimi plecami, do której przylgnęłam pod naporem ciała Czarnego Kota.

– Jesteś pierwszą, która tak otwarcie przyznała, że chce mnie rozebrać już na pierwszej randce – zaśmiał się chłopak, przerywając swoje pieszczoty. Westchnęłam głęboko, czując dalej ciepło i mrowienie na skórze, której jeszcze przed chwilą dotykał.

– A na której inne dziewczyny najczęściej to przyznawały? – spytałam zaczepnie, sprawiając, że w zielonych oczach blondyna błysnęły zadziornie iskierki.

– Na trzeciej – odparł i wzruszył ramionami, posyłając mi szeroki uśmiech.

Prychnęłam na to oświadczenie, zakładając ramiona na piersi. Całe szczęście, że za plecami miałam podpórkę w postaci ściany, bo ze swoją gracją na pewno bym się wypieprzyła z ramion chłopaka.

– To już wolę nie pytać, na której cię rzeczywiście rozbierały.

Czarny Kot zmrużył oczy i wykrzywił usta w łobuzerskim grymasie, a po chwili poczułam, jak niezwykle szybkim ruchem przerzucił mnie na łóżku, samemu opadając nade mną. Oparł ręce nad moją głową, a kolana za moimi biodrami, unosząc się nade mną kilkanaście centymetrów.

– Gdyby sytuacja była inna, już dawno zabrałbym cię na prawdziwą randkę, Marinette – mruknął, spoglądając mi głęboko w oczy.

– Ale nie jest – dodałam, domyślając się powodu takiej sytuacji.

– Władca Ciem mógłby cię wykorzystać przeciwko mnie, a nie mogę ryzykować twojego bezpieczeństwa – potwierdził ze spokojem, a mi przez głowę przeszła myśl, że rzeczywiście wydoroślał przez te kilka lat.

Kiedyś utrzymanie tożsamości w tajemnicy było tyle warte, ile zeszłoroczny śnieg, i często naciskał na mnie, a raczej na Biedronkę, o wyjawienie swoich tożsamości. A teraz nie tylko brał odpowiedzialność za siebie, ale również za swoich bliskich. Świadomość tego sprawiła, że uśmiechnęłam się czule do chłopaka i chwyciłam go za szyję, przyciągając do siebie. Złożyłam na jego ustach subtelny, powolny pocałunek, rozkoszując się każdym zetknięciem naszych warg.

Chwilą, która jednak nie trwała długo, bo została przerwana przez dźwięk przychodzącego połączenia.

– Błagam, nie odbieraj teraz – jęknął chłopak w moje usta.

– Chociaż sprawdzę, kto to – odparłam i, nie czekając na kolejny sprzeciw, sięgnęłam po telefon leżący na poduszce. Na wyświetlaczu wyświetlało się zdjęcie uśmiechniętej szatynki.

– To Alya – oświadczyłam przepraszającym tonem. – To może być ważne. Ona ma teraz ciężki czas i może potrzebuje pomocy.

Czarny Kot jęknął przeciągle, po czym opadł na łóżko obok mnie i ramieniem zasłonił sobie oczy wraz z połową twarzy. Przewróciłam oczami na tak ewidentnego męskiego focha i pośpiesznie odebrałam połączenie.

– Nie uwierzysz, co się odbędzie w piątek wieczorem! – wykrzyczała na dzień dobry dziewczyna nader rozemocjonowanym głosem. – Impreza halloweenowa! Na statku! U Juleki i Luki! Ale super, co?

– Taaaa – mruknęłam do słuchawki, rzucając przelotne spojrzenie na leżącego Czarnego Kota. Miałam pewność, że jego niezwykle wyostrzony koci słuch wychwycił imię Luki, ale blondyn nawet nie drgnął.

– Już się nie mogę tego doczekać! To będzie przezajebiste party! – ponownie zapiszczała dziewczyna, a ja oczami wyobraźni widziałam, jak podskakuje w swojej piżamie po drugiej stronie linii.

– Alya, jesteś pewna, że chcesz w takim momencie iść na jakąś durną imprezę? – spytałam ostrożnie, za wszelką cenę unikając słowa choroba.

– Boże, Marinette! – dziewczyna westchnęła donośnie. – Mam dość siedzenia w domu i zamartwiania się! Albo mam ten pieprzony nowotwór, albo nie mam! Przynajmniej do czasu potwierdzenia diagnozy chcę żyć jak normalna nastolatka i chociaż raz zaszaleć na jakiejś imprezie. I chcę, żeby moja przyjaciółka była tam ze mną.

– Alya – zaczęłam. – Nie wiem, czy to dobry pomysł. Ostatnimi czasy moje stosunki z Juleką są dość napięte i ona na pewno nie chciałaby mnie widzieć na swojej imprezie. – Nie wspominając o Luce...

– Daj spokój! Od kiedy cię w ogóle obchodzi zdanie innych ludzi, co? – Nie dawała za wygraną, a ja coraz bardziej miękłam od jej nacisków. Ale zamierzałam być twarda i asertywna jak góra! A góra nie da się nikomu namówić na jej przesunięcie. – Proszę, zrób to dla mnie! Pomogę ci uszyć jakieś fajne i seksi kostiumy dla nas. Zabawimy się, potańczymy, napijemy. Zobaczysz, będzie fajnie!

Już miałam trwać przy swoim postanowieniu bycia górą, kiedy spojrzałam na Czarnego Kota i przyszedł mi do głowy genialny pomysł.

– Niech ci będzie – zgodziłam się w końcu, na co Alya próbowała mnie ogłuszyć piskiem, jaki z siebie wydała do słuchawki.

– Jesteś najlepsza! Normalnie cię kocham i w ogóle! – Po czym rozłączyła się, nawet się nie żegnając. Prychnęłam pod nosem i pokręciłam głową. Ino starsza, nic więcej...

Odwróciłam się z powrotem do Czarnego Kota i tym razem to ja zawisłam nad nim, sprawiając, że wreszcie zdjął rękę z twarzy i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

– Już chyba wiem, jak możemy się wybrać na normalną randkę.

Continue Reading

You'll Also Like

16.8K 642 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
11.3K 912 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
8K 709 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
3.8K 306 16
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...