Nauczyciel, który zmienił wsz...

By Stone_storyDreamHead

93.8K 2.1K 454

Paulina -to zwykła dziewczyna, która cieszy się życiem. Skończyła gimnazjum i zaczyna liceum. Jest dość bunto... More

🍁Rozdział 1 🍁
🍁Rozdział 2🍁
🍁Rozdział 3🍁
🍁Rozdział 4 🍁
🍁Rozdział 5 🍁
🍁Rozdział 6🍁
🍁Rozdział 7🍁
🍁Rozdział 8🍁
🍁Rozdział 9🍁
🍁 Rozdział 10 🍁
🍁 Rozdział 11 🍁
🍁Rozdział 12🍁
🍁Rozdział 13🍁
🍁Rozdział 14🍁
🍁Rozdział 15🍁
🍁 Rozdział 16 🍁
🍁 Rozdział 17 🍁
🍁 Rozdział 18 🍁
🍁 Rozdział 19 🍁
🍁 Rozdział 20 🍁
🍁 Rozdział 21 🍁
🍁 Rozdział 22 🍁
🍁 Rozdział 23 🍁
🍁 Rozdział 24 🍁
🍁Rozdział 25 🍁
🍁 Rozdział 26 🍁
🍁Rozdział 27 🍁
🍁 Rozdział 28 🍁
🍁Rozdział 29 🍁
🍁 Rozdział 30 🍁
🍁 Rozdział 31 🍁
🍁 Rozdział 32 🍁
🍁Rozdział 34🍁
🍁Rozdział 35🍁
🍁Rozdział 36🍁
🍁Rozdział 37 🍁
🌸Rozdział 38 🌸
🌸Rozdział 39🌸
🌸Rozdział 40 🌸
🌸Rozdział 41🌸
🌸Rozdział 42🌸
🌸Rozdział 43🌸
🌸Rozdział 44🌸
🌸Rozdział 45🌸
🌸Rozdział 46🌸
🌸Rozdział 47 🌸
🌸Rozdział 48🌸
🌸Rozdział 49🌸
🌸Rozdział 50🌸
🌸Rozdział 51🌸
🌸Rozdział 52🌸
🌸Rozdział 53🌸
🌸Rozdział 54🌸
🌸Rozdział 55🌸
🌸Rozdział 56🌸
🌸Rozdział 57🌸
🌸Rozdział 58🌸
🌸Rozdział 59🌸
🌸Rozdział 60🌸
🌸Rozdział 61🌸
🌸Rozdział 62🌸
🌸Rozdział 63🌸
🌸Rozdział 64🌸
🌸Rozdział 65🌸
🌸Rozdział 66🌸
🌸Rozdział 67🌸
🌸Rozdział 68🌸
🌸Rozdział 69🌸
🌿Rozdział 70🌿
🌿Rozdział 71🌿
🌿Rozdział 72🌿
🌿Rozdział 73🌿
🌿Rozdział 74🌿
🌿Rozdział 75🌿
🌿Rozdział 76🌿
🌿Rozdział 77🌿
🌿Rozdział 78🌿
🌿Rozdział 79🌿
🌿Rozdział 80 🌿
🌿Rozdział 81🌿
🌿Rozdział 82🌿
🌿Rozdział 83🌿
🌿Rozdział 84🌿
🌿Rozdział 85🌿
🌿Rozdział 86🌿
🌿Rozdział 87🌿
🌿Rozdział 88🌿
🌿Rozdział 89🌿
🌿Rozdział 90🌿
🌿 Rozdział 91 🌿
🌿Rozdział 92 🌿
🌿Rozdział 93 🌿
🌿Rozdział 94 🌿
🌿Rozdział 95🌿
🌿Rozdział 96 🌿
🌿Rozdział 97🌿
🌿Rozdział 98🌿
🌿Rozdział 99🌿
🎀Epilog🎀
💐Podziękowania💐

🍁Rozdział 33🍁

817 18 0
By Stone_storyDreamHead

Paulina

Weekend minął bardzo szybko, w niedzielę spałam do południa i w sumie resztę tego dnia opalałam się na balkonie Weroniki, i wieczorkiem wróciliśmy do domku.

Niechętnie, jak to ja wyciągnęłam książki, w końcu czas jeszcze poudawać, że się staramy do końca, bo np szanowny Mikołaj nie omieszka pominąć kartkówki z czegoś tam. Po prostu koszmar, nie miałam żadnej motywacji żeby iść jutro do szkoły, a co dopiero przeżyć ten tydzień, pełen niepewności i niespodziewanych zwrotów akcji. Wszyscy już chcieli, żeby był piątek no bo wystawienie będzie zrobione i bajlando , żadnych obowiązków i zaczynamy wakacje. Ciekawe, czy w ogóle ktokolwiek przyjdzie do szkoły w tym ostatnim tygodniu. Kiedyś to się nazywało tydzień gospodarczy, czy coś . Sprzątało się wtedy sale lekcyjne, kwiatki podlewało, takie sprawy organizacyjne. Ale pamiętam też w gimnazjum, jak wtedy przychodziło kilka osób do szkoły i było tak kameralnie, można było lepiej się poznać, albo spędzić ze sobą ostatnie chwile. Jakieś zabawy integracyjne, albo inne wygłupy na szkolnym podwórku. Brakuje mi beztroskich czasów gimnazjalnych, tęsknię za swoją klasą, bardzo , bardzo. Moja siostra już jest w tym systemie 8-klas, więc nigdy nie dowie się czym było gimnazjum , jak dla mnie najlepsza szkoła, co nie wyklucza że mega tęsknię za moimi przyjaciółmi z Hiszpanii. Tak się właśnie zamyśliłam nad zeszytem, schowałam książki do plecaka i postanowiłam wziąć kąpiel. Otworzyłam sobie to skośne okienko, powoli zachodziło słońce, dlatego było tak klimatycznie. Zapaliłam też moją ulubioną świecę o zapachu grzanego wina, wiem że to bardziej świąteczny zapach, ale ja zawsze wszystko na odwrót. Na koniec zaczęła lecieć mi krew z nosa, nie wnikajmy w szczegóły.

Pożegnałam się już z Mikołajem, bo było przed północą, ale mądra ja, zamiast iść spać, bo po 6 trzeba było wstać, wyciągnęłam akcesoria do robienia paznokci i najpierw ściągałam stare i zaczęłam robić nowe, byłam zadowolona z efektu, wybrałam kolor pastelowej pistacji. Fantazja.

Jak już to zrobiłam i wszystko pochowałam na zegarku było grubo po 3, jak to zobaczyłam to nie wiedziałam, czy mam iść spać, czy może poczekać już do rana, przynajmniej nie zaśpię. Wybrałam tą pierwszą opcję. Poranek , a raczej sytuacja po trzech godzinach to był istny dramat. Nie byłam w stanie otworzyć oczu. Walka toczyła się , pojedynek był zacięty, próbowałam w głowie odnaleźć powody, dla których miałabym wstać z tego łóżka, jednak więcej było argumentów żeby go nie opuszczać. Poszłam spać dalej, ale obudziłam się przed 7, zerwałam się na równe nogi, i o dziwo zdążyłam na autobus, byłam z siebie taka dumna.

Niestety na drodze był wypadek i się spóźniłam na biologię. Uszło to uwadze nauczyciela. Nie żeby każdy się tak czepiał. Trzy godziny snu to poleciałam po bandzie. 

Po kilku lekcjach nastał czas na fizykę, jako konkubina nauczyciela mogłabym pozwolić sobie na krótką drzemkę, ale już widzę jego entuzjazm gdyby to zobaczył. Jedynym plusem tej sytuacji było chwalenie moich paznokci, No wiadomo bez przyczyny nie zarywałabym nocy. 

Miki zaczął omawiać ostatni temat w tym roku szkolnym , kompletnie mnie to nie interesowało, nawet nie wiem o czym gadał. Jedyne co mnie interesowało to jego osoba i jego cudowny głos, ale byłam zbyt zmęczona,żeby nawet na tym się skupić.

Gdy zadzwonił dzwonek nastał czas tylko na wf i wolność. Musiałam wyglądać strasznie, bo Mikołaj dziwnie mi się przypatrywał.

Po skończonych lekcjach poszłam na przystanek i do domu, wieczorem pogadałam z Mikołajem , jutro mamy w planach iść na te obiecane, sekretne lody. 

W piątek jest ten grill czy coś u Bernarda. Trochę się boję tego spotkania, czuję że wydarzy się na tej imprezie coś złego, czuję taki wewnętrzny niepokój.

Przed 22 dziś już spałam, ale chyba nikogo to nie dziwi, patrząc na moje nocne buszowania.

Wszystkie kolejne dni minęły podobnie, sekretne lody na lekcji matematyki, radość chłopaków jakby uciekli przed babcią, która każe wracać z podwórka na obiad, kolejne wystawione oceny, dom , relaks w ogrodzie, nic szczególnego. W środę pojechaliśmy na rolki z Mikim, tak na rolki, było to straszne przeżycie, prawie czołem przywaliłam o ten parkiet. Mikołaj na początku był przerażony i ciągle pytał czy wszystko gra, a potem się ze mnie nabijał.

Nastał i piątek, kolejny raz odczuwam dumę, bo udało mi się skończyć ten rok szkolny bez żadnej dwói. Tróje miałam z polskiego, historii, wosu, chemii, fizyki, matematyki. Z woku, przedsiębiorczości, geografii, biologii i informatyki wyciągnęłam się na czwórki. Piątki miałam z edb i angielskiego, a szósteczki z hiszpańskiego i wf. Szybko wróciłam do domu, Mikołaj chciał pojechać do rodziców ze mną, ale powiedziałam ,że może innym razem. Od razu umyłam włosy i przygotowałam mój ulubiony czarny, letni komplecik. Pofalowałam włosy, założyłam ogromne kolczyki koła, starannie się pomalowałam. Usta wypełniłam dość mocną szminką. Chwyciłam mój plecaczek , założyłam białe vansy i wyszłam z domu, w ostatniej chwili cofając się po klucze, nigdy nic nie wiadomo. 

Odczuwałam róże emocje, wyczuwałam jakieś napięcie, którego nie umiałam wytłumaczyć.

W autobusie odruchowo stukałam nogą o posadzkę. Gdy po jakimś czasie stanęłam pod blokiem chłopaków , to moje nogi już były jak z waty.

W duchu się przeżegnałam i weszłam do środka. Drzwi otworzyła mi mama chłopców, no tak dla niej byłam koleżanką Rafała. 

W mieszkaniu już było kilku gości , znajomych ich rodziców, z którymi się przywitałam.

Usiadłam wygodnie na skraju kanapy, uśmiechając się do swoich rozmówców.

- Hej Paula, cieszę się że wpadłaś ostatnio trochę mniej gadamy, więc bałem się,że się rozmyśliłaś- moim oczom ukazał się Bernard. Wyglądał całkiem nieźle.

- Nie no co Ty, obiecałam,że przyjdę, to przyjdę - uśmiechnęłam się 

Odpowiedział mi tym samym, chyba sam już nie wiedział jak ma dalej pociągnąć tę rozmowę, chyba też zrozumiał, że nie nadajemy na tych samych falach.

Panowała między nami niezręczna cisza, przysłuchiwaliśmy się tylko pozostałym rozmówcom. 

Gdy odwróciłam wzrok zobaczyłam Rafała. Wyglądał o niebo lepiej , niż wtedy w szpitalu, miał na sobie sportowe, markowe ciuchy i swobodnie zbiegał ze schodów. Gdy mnie zobaczył przystanął niepewnie , przywitał się z gośćmi, oczywiście zapominając o mnie i poszedł pomóc mamie w kuchni.

- Ej Rafał, chodź na chwilę, poznasz moją przyjaciółkę, o której tyle Ci opowiadałem-zawołał brata Bernard

Widziałam , że Rafał zastygł z talerzem w dłoni, ale był do nas odwrócony, odwrócił się w końcu z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Bardziej sztucznego uśmiechu nie widziałam. Kolejna niezręczna sytuacja w moim życiu.

-Rafał, poznaj to ta moja przyjaciółka, o której tyle Ci opowiadałem, poznajcie się- niczego nieświadomy Bernard zachęcał brata do poznania tak szeroko opisywanej przyjaciółki

Rafał stał w milczeniu, dziwnie się na mnie popatrzył, potem na brata popatrzył bezsilnie, a na koniec, wyciągnął rękę w moją stronę.

-Cześć Rafała jestem, miło mi Cię poznać, brat dużo o Tobie opowiadał-od razu podałam mu dłoń, a on użył szczególnego nacisku na drugą część zdania.

Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, w duchu walnęłam się w twarz, idiotka, przecież teraz to ja powinnam się przedstawić, przecież niby się nie znamy

-Hej Paulina, mnie również miło Cię poznać, dla odmiany Bernard trochę mniej o Tobie mówił- no po prostu musiałam to powiedzieć, by się odgryźć, ale było to zgodne z prawdą, chciałam  żeby Bernard mówił o Rafale, a on mówił tyle ile pies napłakał.

Zapadło milczenie, a nasze dłonie dalej się witały, oczy Rafała patrzyły w moje, jakby ze mną walczył.

-Dobraaaaa-klasnął w dłonie Bernard i wyrwał nas z transu.

Napijmy się czegoś, zjedzmy, chodźcie na balkon

Gdy Bernard podążył w stronę tarasu, Rafał popatrzył na mnie z nienawiścią i poszedł za bratem.

Nie mogłam uspokoić swojego oddechu, sama już nie wiem czy moja intryga, tego wszystkiego nie pogorszyła.Postanowiłam dołączyć do braci.

Na dość dużym tarasie, było dużo gości, przez co nie rzucałam się w oczy rodzicom chłopców, bo na pewno by mnie rozpoznali i Bernard by się o wszystkim dowiedział. Bo praktycznie przyszłam tu na zaproszenie Bernarda. Gdy stanęłam koło braci, rozmawiali o czymś.

- To co chodzicie razem do szkoły, tak ? - z ogromnym uśmiechem zapytał mnie Rafał, zrozumiałam co robił, specjalnie zadawał takie pytania, które nie były dla mnie komfortowe.

-Tak-zająknęłam się

-A tam do szkoły, do klasy nawet-dopowiedział Bernard. Dzięki Bernard.

- A no proszę- uśmiech z twarzy Rafała nie schodził mu z twarzy

Miałam już dosyć tego spotkania, chciałam się stąd jak najszybciej ulotnić.

Mama chłopców zawołała wszystkich na jedzenie, wtedy Rafał poszedł do góry, musiałam z nim pogadać, dlatego poszłam za nim. Nie wzbudziło to w Bernardzie żadnych podejrzeń. No tak bo w każdym normalnym człowieku, nie powinno to zapalać czerwonej lampki. To tylko ja robię przeróżne teorie spiskowe, właściwie jak widać.

Weszłam po schodach i nagle Rafał wyszedł z łazienki. Przestraszyłam się. Zatrzymał się i założył ręce. 

- Śledzisz mnie w moim własnym domu ? -powiedział marszcząc brwi

-Nie, chciałam skorzystać z łazienki-odpowiedziałam ze stoickim spokojem , ważąc każde słowo

-Na dole też jest łazienka, szczególnie dla gości- aha to było jak dostanie liścia, podkreślił że jestem zwykłym gościem, kiedyś takiej bariery nie było.

-Tak rozumiem, ale była zajęta

-Skoro nie mogłaś poczekać, to proszę już jest wolne-otworzył drzwi przede mną, patrząc się pusto.

- Dobrze wiesz, że to nie o to chodzi

- A o co ? -prychnął

-Przyszłam tu dla Ciebie, chciałam pokazać Ci że ważna jest dla mnie nasza przyjaźń

Wyraźnie te słowa go zdenerwowały

-Nie Paulina, tak się nie robi, powiedziałem Ci że potrzebuję czasu, że odezwę się jak to wszystko przemyślę, zadzwoniłem prawda ?

- Tak, zadzwoniłeś, ale co to właściwie miało znaczyć ! Zwodzisz mnie ciągle, rozumiem potrzebowałeś czasu, ale minęło go wystarczająco dużo. O przyjaźń trzeba dbać, jeśli nie trwa , to z czasem już nie ma czego ratować, z każdym dniem się od siebie oddalamy, musisz mi powiedzieć , czy to koniec , czy dasz mi szansę. Kocham Cię jak przyjaciela, brata, musisz to zrozumieć-powiedziałam na jednym wdechu

Rafał głośno wciągnął powietrze

-Powiem Ci co o tym myślę ! Robisz z siebie teraz ofiarę, że jesteś biedna, starasz się o odzyskanie mnie, a tak naprawdę budujesz kolejne intrygi ! Wmieszałaś w to mojego brata, a tego nie jestem w stanie Ci wybaczyć. Jest nieźle w Tobie zakochany, zresztą tak jak jego głupi, starszy brat, a Ty co dajesz mu złudną nadzieję ? Czy kiedykolwiek powiedziałaś mu o swoich romansach, albo przynajmniej ,że masz kogoś ?! Pozwól, że odpowiem za Ciebie. Nie , nie powiedziałaś mu. Dużo wiem, bo mi dużo o Tobie mówił, a ja niestety się nie skapnąłem, że chodzi o Ciebie. Biedny mi opowiadał, jak go ciągle zlewasz, ignorujesz i nagle niespodziewanie zwracasz na niego uwagę. Wiesz jaki on był szczęśliwy, a ja razem z nim. Teraz dopiero rozumiem to nagłe zainteresowanie jego osobą. Brak mi słów Paulina, zabawiłaś się jego uczuciami, wykorzystałaś go, nazywajmy rzeczy po imieniu. 

Sama nie wiedziałam, kiedy w moich oczach pojawiły się łzy, zrobiło mi się tak cholernie przykro. To wszystko zrobiłam dla Rafała, żeby zobaczył  że mi na nim zależy. Nie chciałam zranić Bernarda, naprawdę go polubiłam, jest fajnym kumplem, może nie mamy wspólnego flow , ale naprawdę go lubię, tak szczerze. A gdyby nie ta sytuacja, dalej traktowałabym go jak wkurzającego adoratora.

Już odechciało mi się gadać z Rafałem , nie chciał mnie wysłuchać , tylko sam zabawił się w sprawiedliwego sędzię. 

- Okay, nie chcesz mnie słuchać , rozumiem, nie mam już nic do powiedzenia-skierowałam się w stronę schodów

-No właśnie nie masz, bo doskonale wiesz, że to co mówię, to czysta prawda, i że nie masz racji. Najlepiej to już sobie idź, nie potrzebujemy Ciebie-popatrzył na mnie zmieszany

Odwróciłam się do niego, bo takich słów się nie spodziewałam. Zabolało. Popatrzyłam na niego, zawahał się

-Paulina..-zaczął

-Dobrze, jak chcesz już nigdy nic o mnie nie usłyszysz, to koniec naszej znajomości, cześć- już go nie słyszałam i zbiegłam szybko po schodach. Na swoje nieszczęście ze łzami wpadłam na Bernarda.

-Jezu, dziewczyno co się stało, jesteś cała zapłakana -zaniepokoił się Bernard.

A ja poczułam palące spojrzenie od strony schodów. Rafał.

Bernard wziął moją twarz w swoje dłonie

-Paulina, powiedz coś, co się dzieje

-Nic Bernard nic, muszę już niestety iść, przepraszam za wszystko, podziękuj rodzicom-próbowałam się stamtąd wyrwać

-No przecież, nie wypuszczę Cię stąd w takim stanie- złapał mnie za rękę

-Nie, naprawdę Bernard jest okay, proszę puść mnie- nie chciał mnie puścić

Popatrzył na mnie ze zmartwieniem

-Na pewno Paulina ? Nie chcę, żeby coś Ci się stało

-Będę na siebie uważać, nie martw się, cześć- jak szybko to powiedziałam , tak szybko nie było mnie w tym mieszkaniu.

Szłam chodnikiem w kierunku przystanku autobusowego, sama walcząc ze łzami. W końcu na zawsze straciłam przyjaciela, którego znałam stosunkowo krótko, zrobił się dla mnie niezwykle ważny.

Tak idąc, usłyszałam, że ktoś za mną biegnie i w końcu dogania mnie, dotykając mojego ramienia.

To był Rafał.

-Paulina, nie odchodź, proszę-powiedział lekko zdyszany

- Daj mi już spokój, zrozumiałam,że nie chcesz tej przyjaźni, to nie, Twój komunikat dobrze do mnie dotarł, zapomnij.

-Nie, nie zapomnę, proszę porozmawiaj ze mną. Sama dobrze wiesz,że Bernard nie może się o tym dowiedzieć, to złamie mu serce.

- O czym Bernard nie może się dowiedzieć ? -odwróciłam się na dźwięk tych słów, koło nas pojawił się Bernard, który uważnie się nam przypatrywał . Zszokowana popatrzyłam na Rafała, szukając w nim ratunku, ale był tak samo zaskoczony jak ja.

- Dowiem się czy nie ?- powtórzył oschle. Już nie było wyjścia...


Mikołaj

Piątkowe popołudnie spędziłem z rodzicami. Miałem w planach zostać tam też na weekend, ale miałem jakieś złe przeczucie. Od kilku godzin nie nie miałem żadnego kontaktu z szatynką. Na Messie aktywna 3 godziny temu, na esy nie odpisywała. Nie wiedziałem co robić. Może nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło,  dziewczyna poszła spać, a ja już się zamartwiam. 

Jak najszybciej się dało wróciłem do Łodzi, postanowiłem jeszcze poczekać max dwie godziny i jeśli Paulina się nie odezwie, pojechać do jej domu. Każda minuta niemiłosiernie się dłużyła. Wtedy otrzymałem telefon..


Paulina

-Bernard..-zaczęłam- ja Ci to wszystko wytłumaczę

- Zaraz, zaraz, co to ma znaczyć, czy Ty znasz mojego brata, nie mylę się prawda ? Znasz go dłużej niż od dzisiejszego popołudnia , prawda ? 

-Tak Bernard, znam Paulinę już od jakiegoś czasu, to jest ta dziewczyna o której Ci opowiadałem- Rafał pewny siebie spojrzał w stronę młodszego brata.

Właśnie sobie uświadomiłam w jakiej sytuacji się znalazłam, w środku rodzinnego galimatiasu. 

Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się między dwoma chłopakami, jeszcze między braćmi. Nie chciałam, żeby przeze mnie się kłócili. 

-Chcesz mi powiedzieć, że odebrałeś mi dziewczynę !!- nagle znienacka Bernard zbliżył się o nas i pociągnął Rafała za koszulkę. 

-Uspokój się Ben ,pogadajmy- wysyczał Rafał. 

Pierwszy raz słyszę, żeby tak zwracał się ktoś do Bernarda.

-Zamknij się , nie chcę z Tobą gadać, dobrze wiedziałeś że mi się podoba !!-Bernard popchnął brata

-Dowiedziałem się dopiero teraz, dzisiaj ,że chodzi o tę samą dziewczynę, uwierz mi !!

-Kłamiesz !!-miarka się przebrała i Bernard z pięści przyłożył bratu

-Boże! Przestańcie Bernard, on dopiero wrócił ze szpitala, nie możesz go bić, przestańcie, basta !!-próbowałam ich rozdzielić

-No chłopaki !!- nie poddawałam się

Zaczęło robić się ostro, coraz więcej ludzi spoglądało w naszą stronę, no tak ludzie lubią sensacje.

Jeden przyłożył drugiemu, a ten drugi mu oddał. A ja byłam za drobna, żeby móc ich rozdzielić. Zachowywali się jak dzikie zwierzęta, a w tym wszystkim zapomnieli o mnie.

W końcu walka kiedyś musiała się skończyć, ale nie wygraną, tylko  tym że próbowałam ich rozdzielić, prosiłam i błagałam, ale nie ustąpili. Zdarzył się wypadek. Kiedy chciałam odciągnąć rękę Bernarda, niefortunnie dostałam w policzek od niego,a Rafał chciał go kopnąć, potknęłam się o niego i z siarczystym policzkiem przewróciłam się na chodnik. Widowisko od razu ustało, a po chwili koło mnie znajdowali się bracia. Najgorsze jest to, że ja wiedziałam,że to się tak skończy.

-Paulina, spójrz na mnie - mówił przejęty Rafał

-Przepraszam , to wszystko moja wina, Paulina, powiedz coś - Bernard o mało co nie zaczął płakać. 

Chwilę tak leżałam w kompletnym amoku. Po kilku minutach chłopcy pomogli mi wstać. Ludzie zaczęli się powoli rozchodzić. 

Ich przeprosinom nie było końca, a ja się nic nie odzywałam , źle się czułam bo tym wypadku. 

W końcu nie na co dzień dostaje się od faceta i jeszcze ten upadek. Ale wiem , wiem że był to wypadek, co nie zmienia faktu że to bolało.

Chcieli mnie odwozić do domu, kompletnie nie chcieli puścić mnie samej. Zgodziłam się, by odwieźli mnie na główny, pod warunkiem, że się pogodzą, Podali sobie ręce na zgodę, choć nie wydaje mi się, żeby był to spór zażegnany. 

Okłamałam ich, że zaraz przyjedzie po mnie brat. Uwierzyli mi i zostałam sama. Poszłam do pobliskiego parku, tak mnie ten policzek bolał, myślałam, że nie wytrzymam. 

-Paulina ? -nagle z natłoku myśli wyrwał mi głos, który gdzieś słyszałam

Była to Julka, bratowa Mikołaja. Świetnie.

-O cześć- próbowałam schować siny ślad za włosami. Na bank wyglądało to jakbym miała coś do ukrycia.

- Wszystko w porządku ? -zapytała zatroskana, bacznie mi się przyglądając

-Tak, tak -kłamałam 

-No nie wydaje mi się, masz cały rozmazany makijaż

Tu się w sumie zdziwiłam, myślałam że uroniłam tylko kilka łez, poza tym ten tusz miał być wodoodporny. 

-Chodź pójdziemy do mnie, porozmawiamy , zjemy lodu -uśmiechnęła się zachęcająco 

I w sumie z chęcią przystałam na jej propozycję.

W ich mieszkaniu za dużo się nie zmieniło. Ciągle uważałam, żeby dziewczyna nie zauważyła tej sinej plamy na mojej twarzy.

Ściągnęłam buty i usiadłam na kanapie w salonie. 

-Napijesz się czegoś ? -zapytała Julka

-Poproszę wodę z cytryną

- Jasne, zaraz zrobię lody

Wstałam i przejrzałam się w pobliskim lustrze

O kurde wyglądałam jak potwór z bajki, a raczej horroru

- Wyglądam jak straszydło, masz może jakiś płyn do demakijażu-odwróciłam się w stronę blondynki.

-Tak, powinien być w łazience, na pralce -zamyśliła się

W łazience dokładnie przyjrzałam się swojej palącej ranie i dokładnie oczyściłam twarz. Czułam się bardzo świeżo. Użyłabym podkładu, by zamaskować uderzenie,ale oprócz tego że mamy inne odcienie skóry, to wyróżniałoby się to od reszty skóry.

Wyszłam z łazienki już trochę bardziej ogarnięta. Na stole leżała moja woda i przygotowane lody z owocami. Siedziałyśmy i gadałyśmy, ale jak ognia unikałam powodu moich łez, dziewczyna chyba zauważyła że nie chcę o tym gadać i już więcej nie nalegała.

Przeniosłam się na kanapę, akurat przyszedł kurier, przez co na moment uwolniłam się od ciekawskiej Julki, położyłam się i automatycznie zasnęłam, zapominając o sinym policzku, który teraz był doskonale widoczny, nawet dla kogoś, kto się nie będzie dokładnie przyglądał.


Mikołaj

-Halo, Mikołaj ?- usłyszałem głos Julki

-A kto niby inny ? -prychnąłem

-Przepraszam Cię, ale jestem trochę poddenerwowany, nie mogę się skontaktować z Pauliną

-Nie jesteś już u rodziców ?

-No byłem , ale nie mogłem tam wysiedzieć i wróciłem do Łodzi-odpowiedziałem już łagodniej

-Jest problem, jak wracałam z treningu spotkałam po drodze Paulinę.

- Co ? -zdziwiłem się

-Była w kiepskim stanie, musiała dużo płakać, na początku myślałam że się pokłóciliście, ale to nie to. Nie chciała za dużo powiedzieć

-Przejdź do sedna sprawy- jeszcze bardziej się przestraszyłem i wiedziałem, że moje obawy miały jakieś podstawy.

-Zasnęła u nas na kanapie i ma cały policzek posiniaczony, tak jakby ktoś jej przyłożył, ciągle śpi, Norbert już wrócił z pracy, jesteśmy dość zmartwieni i zdenerwowani

Jak usłyszałem te słowa, to przysięgam otworzył mi się nóż w kieszeni. 

-Zaraz tam będę- to jedyne co powiedziałem i zaraz byłem w samochodzie.

Wpadłem jak burza do mieszkania mojego brata.

Szatynka spokojnie spała, przykryta kocem zapewne przez Julkę. Od razu już przy niej się znalazłem, kleknąłem koło niej delikatnie przeczesując jej włosy.

-Kto Ci to Skarbie zrobił ? -mówiłem do siebie

Kilkanaście minut później Paulina się obudziła

-Mikołaj ? Co Ty tu robisz ? Gdzie ja jestem ? -otwierała powoli oczy

-Cii, nic nie mów, musimy pojechać na policję-powiedziałem spokojnie

-O czym Ty do mnie mówisz ? -mówiła bardzo cicho

-Ktoś Cię uderzył, ta osoba musi ponieść konsekwencje

-Nic się takiego Mikołaj nie stało, to był wypadek, wypadki się zdarzają-zaczęła się denerwować

-Powiedz co się stało- niecierpliwiłem się

-Byłam u Rafała w domu

-On Ci to zrobił ???!!! Sadysta jeden, dzwonię na policję-zacząłem krążyć po pokoju

-Uspokój się, nie pomagasz mi

-Przepraszam-usiadłem koło niej

Opowiedz co się stało

-Nie ma co opowiadać, Bernard to brat Rafała

-Nasz Bernard z klasy ? -wtrąciłem się

-Tak , no i on ahh to skomplikowane w każdym bądź razie zaczęli się bić, próbowałam ich rozdzielić i przez przypadek dostałam, jeszcze się potknęłam i przewróciłam , ale już mi lepiej

- Co Ty tam w ogóle robiłaś ?

-Poszłam , chciałam pogadać z Rafałem. Przecież wiesz , że ważna jest dla mnie nasza przyjaźń , teraz tylko pogorszyłam tą sytuację.

- Nie rozumiem za bardzo -zmieszałem się

-No zaczęłam bardziej kumplować się z Bernardem, żeby dostać się do Rafała- powiedziała zawstydzona

Ale naprawdę Bernard jest fajnym kumplem, serio go polubiłam, ale też zdaję sobie sprawę jak to wygląda z boku- spuściła głowę

No dosłownie opadły mi ręce, ale rozumiem jej postępowanie, chwilę milczeliśmy, jednak wziąłem ją w moje szerokie ramiona. Mocno się do mnie przytuliła.

Tkwiliśmy tak przez jakiś czas, aż w końcu weszli do pokoju Julka z Norbertem. 

- Wszystko w porządku ? -spytała się zatroskana Julka

-Tak, tak -uśmiechnęła się moja dziewczyna

-Rozumiem, że nie chcesz o tym gadać, ale pozwól że przyłożę Ci lód do tego policzka

-Byłoby super

Posiedzieliśmy jeszcze z pół godzinki, wypiliśmy herbatkę i odwiozłem szatynkę do domu. Chciałem się nią zaopiekować i zaproponowałem, żebyśmy pojechali do mnie, jednak nalegała że chce jechać do domu, uszanowałem to. W samochodzie znowu zasnęła, wcale się nie dziwię tyle różnych emocji. Pożegnałem się z nią pod jej domem, pilnując że na pewno weszła do domu. 


Paulina

Jak weszłam do domu to tylko rzuciłam gdzieś buty w kąt i poszłam na górę do swojego pokoju. Co za dzień wszystko mnie boli. Położyłam się na łóżku, odblokowałam telefon , gdzie czekały na mnie dwie wiadomości:

Bernard: Naprawdę jeszcze raz Cię przepraszam za ten policzek, mam nadzieję  że wiesz że nie było to umyślnie..(rozwiń całość)

Rafał: Porozmawiaj ze mną, proszę...

Nie miałam ochoty na dyskusje z nimi, poszłam spać, co z tego że nie było jeszcze 21.

W nocy obudziłam się i stwierdziłam, że to idealny moment żeby się wykąpać. Otworzyłam sobie chipsy i zrobiłam w łóżku maraton filmowy. Zastanawiałam się też co powiem rano rodzince na temat mojego kolorowego policzka. Powiem, że w nocy przywaliłam o szafkę. Auć, aż mnie wszystko zabolało.

Bracia dalej próbowali się ze mną skontaktować , ale dalej nie miałam im nic do powiedzenia. W weekend źle się czułam i cały , dosłownie spędziłam w łóżku pod kocem. Raz może na kilkanaście minut poszłam do ogrodu posiedzieć. 

W niedzielę już się zaczęłam lepiej czuć, mama ciągle psioczyła mi nad uchem, że przez to moje nocne buszowanie, same problemy i że jeszcze zabić się mogłam , gdyby tylko znała prawdę. Już nie wiem, na co gorzej by zareagowała.

Kolejne cztery dni minęły tak, że moim zdaniem nie powinny istnieć. Poszłam do szkoły tylko po to, żeby zobaczyć Mikołaja. Prawie nikogo nie było, albo nic nie robiliśmy , albo gadali o jakiś matematyczno-fizycznych rzeczach o których nie miałam pojęcia, albo jakieś zadania maturalne. W środę udało mi się przekonać Laurę i Krzyśka żeby przyszli do szkoły. Przynajmniej było trochę śmieszniej i raźniej. W czwartek też pojawił się Bernard, a wcześniej go nie było. Poprosił mnie o rozmowę po lekcjach, nie miałam wyjścia i zgodziłam się, w końcu zasługiwał na jakieś wyjaśnienia. Bo mimo to że oberwałam , to nie ja byłam ofiarą tej spiny.

Poszliśmy do parku w milczeniu. Usiedliśmy na ławce koło stawu i Bernard zaczął mówić

- Przykro mi z powodu, że oberwałaś 

-Wiem, że Ci przykro, ale powtarzam Ci ,że naprawdę to rozumiem i nie musisz mnie klejny raz przepraszać.

-Pisałem, dzwoniłem , dlaczego nie odezwałaś się ?

-Musiałam przemyśleć, pobyć sama, poza tym nie miałam nic do dodania -odpowiedziałam obojętnie

-Gadałem z Rafałem-powiedział smutno

-Tak wiem, że jestem ostatnią szmatą, ale powiem Ci jak było. Przyjaźniłam się z Rafałem, zrobiłam coś głupiego, próbowałam ratować naszą przyjaźń, potem ta akcja pod szkołą, nie wiedziałam od początku że to Twój brat. Zbliżyłam się do Ciebie, by być blisko Rafała, to akurat prawda. Ale okazało się,że jesteś fajnym kolegą. Teraz co mówię, jest naprawdę szczere.

-Wiem Paulina, długo o tym gadałem z bratem. Dla niego też jest ważna przyjaźń , dopiero otworzył oczy jak mu powiedziałaś, że odchodzisz na zawsze. On nie chce tego kończyć, tylko jest głupi.

-To mi jest głupio, że dwaj bracia ...jakby to powiedzieć się mną zainteresowali

-Nie miałaś na to wpływu, na nasze uczucia, jest dobrze Paula,nie mam nic do Ciebie-uśmiechnął się

-Dzięki -odwzajemniłam gest

-Muszę już lecieć, bo zaraz mam autobus, kolejny za godzinę gdzieś, więc chcę zdążyć, zobaczymy się jutro. Słyszałem,że chłopacy chcą iść na piwo i lody po zakończeniu.

-Tak, obiło mi się coś o uszy

-Będę w tej grupie bez czerwonego paska

-Niestety ja też - zaśmiałam się

-Siemka !

Można powiedzieć, że wyspałam się na zakończenie roku, udało mi się zdążyć na autobus i być nawet przed czasem na sali gimnastycznej. Na tej samej sali, gdzie się wszystko zaczęło, pierwsze spotkanie z Mikołajem, a minęło 10 miesięcy, a jakby było wczoraj.

Dyrektor zrobił przemowę, rozdali nagrody, świadectwa z czerwonymi pasami i udaliśmy się do sal z wychowawcami. 

Uczniowie zarówno z naszej klasy, jak i innych klas, które uczył przynosiły mu kwiaty, czekolady i inne upominki. Już się czaiłam na te słodycze, akurat jestem blisko okresu. Mam nadzieję, że podzieli się ze mną tym dobrobytem.

W końcu zawołał i mnie po świadectwo.

-Gratuluję promocji do kolejnej klasy i życzę udanych wakacji-mówił , gdy ściskał mi dłoń

-Niestety nie jest to promocja z wyróżnieniem , jednak dziękuję i również życzę szalonych wakacji - uśmiechnęłam się jak najładniej potrafiłam

Gdy już każdy , z każdym się pożegnał , zostałam z Mikołajem sama w klasie.

Oglądałam swoje świadectwo i bawiłam kosmykiem włosów.

-Miki..-zaczęłam 

-Tak Skarbie ? -powiedział układając wszystkie podarki, tak aby przenieść je do samochodu

-A podzielisz się ze mną tymi słodkościami -powiedziałam słodko

Zaśmiał się - Bierz co chcesz, nawet wszystko, dobrze wiesz że nie jadam słodyczy. Poza tym Ty nic mi nie dałaś -znów się zaśmiał

-Aha, czyli chodzi Ci tylko o prezenty, ja nadrabiam sama sobą, swoją obecnością

-No przecież, wiesz , że się tylko z Tobą droczę-wywrócił oczami- Jesteś dla mniej najlepszym prezentem

-No wiadomo, przez grzeczność nie zaprzeczę- tylko prychnął

Wyglądaliśmy komicznie, jak tak wychodziliśmy z sali z rękoma pełnymi kwiatów, słodyczy.

Mieliśmy problem, żeby zapakować to do samochodu. Mikołaj chyba naprawdę  jest bardzo lubianym nauczycielem , i to nie tylko przez płeć żeńską.  W aucie dopiero uświadomiłam sobie, ze to będzie trzeba wnieść na samą górę do mieszkania Mikołaja.

Cały dzień spędziliśmy u niego , a wieczorem poszliśmy pobiegać z Lonżerem, a na koniec zostałam odwieziona do domu.

W sobotę spałam cały dzień , a późnym popołudniem poszłam na imprezę urodzinową do Magdy, mojej koleżanki ze wsi. Siedzieliśmy w ogrodzie, jak zrobiło się ciemno rozpaliliśmy ognisko, wleciało też alko. Kolejnego dnia nie wiedziałam jak się nazywam. 

W końcu mogę to powiedzieć otwarcie, że oficjalnie zaczęłam dwumiesięczne wakacje ! W kolejnym tygodniu muszę kupić nowe ciuchy i inne potrzebne rzeczy, bo za kilka dni -> wyjazd do Hiszpanii. Będzie się działo..



Za kilka rozdziałów dobiegnie koniec 1 część tej opowieści :) Czy będzie 2 część ? 

Continue Reading

You'll Also Like

6K 1.4K 61
Kolejna edycja programu telewizyjnego, w którym każdy może wystąpić i pokazać swój talent... Jedna dziewczyna, która próbuje swoim głosem oczarować p...
483 79 33
Dylan Scott mając osiemnaście lat jest sławnym i utalentowanym koszykarzem. Wszystko niby jest idealne do czasu,gdy nie wracają do niego wspomnienia...
2.8K 345 37
Życie Kylie Galen zdaje się walić w gruzy. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną p...
3.9K 64 92
Jest to zbiór książek , które warto przeczytać na wattpad . Będą tu książki , które zapadły mi w pamięci . * Okładka mojego autorstwa .