Friends with benefits | m.yg...

By leonarcissism

5.1K 324 141

Yoongi prowadzi imprezowe życie wraz ze swoją narzeczoną w jego rodzinnym mieście. Dotychczas wszystko układa... More

prolog
what a damned failure |one|
drunk night |two|
not gonna fight with fate anymore |three|
you're my oasis of calm |five|
friends and disappointment |six|
you broke me first |seven|
all these moments are waiting for us |eight|
u make me forget about everything when you're around |nine|
now I know I cannot lose you |ten|
the taste of wine as the taste of our evening |eleven|
it's beautiful to know that someone sees something more |twelve|
the point where everything changes |thirteen|
the moment of forgiveness |fourteen|
through good times and bad |fifteen|
you're jealous and you do the same |sixteen|
the part of you i'm a mess without |seventeen|

won't stand it how cute you are |four|

330 22 12
By leonarcissism

Yoongi o dziwo przez ostatnie kilka dni właściwie nie miał kontaktu z Jiminem ani nigdzie go nie spotkał. Od poprzedniego razu, gdy się widzieli, Park jedynie przebiegał mu sporo razy przez myśl, ale starał się na tym nie skupiać. Swoją uwagę poświęcał Sooyoung i na codzienne, typowe czynności. No... Poniekąd. Chociaż próbował. Nic szczególnie ciekawego się nie działo w porównaniu do tego, co wydarzyło się ostatnimi czasy.

Środa zbliżała się bardzo szybko, choć wydawałoby się, że czas mógł się straszliwie ciągnąć. Jednak co miało - prędko nastało.

Jimin: Witam witam

Jimin: To o której jutro i gdzie tak właściwie?

Yoongi: Oh shit

Yoongi: Nie wiem, jakie miejsca lubisz?

Yoongi: Ja bym chętnie poszedł po prostu do klubu

Yoongi: Ale można by też na obiad gdzieś się wybrać

Jimin: Możemy na obiad :> porozmawiamy na spokojnie i takie tam

Yoongi: W sumie

Yoongi: Racja

Yoongi: Chyba nie chcę się znów przy tobie najebać

Yoongi: Uhmmm

Yoongi: No

Jimin: Drugi raz cię odprowadzać nie mam zamiaru.

Yoongi: Też wolałbym tego uniknąć

Jimin: Well

Jimin: Dobra, to na którą?

Yoongi: 14?

Jimin: O, spoko

Yoongi: Ta restauracja, w której ostatnio się spotkaliśmy byłaby spoko

Jimin: No to tam

Jimin: To do jutra

Jimin: Spotkajmy się przy wejściu

Yoongi: Lepiej podbije do ciebie pod blokiem, czekaj na dole

Jimin: O

Jimin: W porządku

Jimin: To do jutra, do 14!

Yoongi: Yup

***

-Soo, dzisiaj zjemy obiad osobno - poinformował Yoongi, zakładając swoją ulubioną skórzaną kurtkę. -Umówiłem się i zjem na mieście.

-Hm? Z kim? - spytała znacznie zdziwiona.

-A pamiętasz może tego typa, na którego tak narzekałem ostatnio w klubie? - zapytał, lekko się uśmiechając. Sam nie mógł w to uwierzyć. Ale... raz się żyje, a co będzie to będzie. Może znajomość z Jiminem dostarczy mu w życiu jeszcze więcej rozrywki, którą tak kochał, hm?

-No, coś kojarzę - szepnęła. -I to z nim się umówiłeś? - zaśmiała się, skupiając wzrok na mężczyźnie zakładającym już obuwie.

-Ta, też się nie spodziewałem - odpowiedział. -Dobra, zmykam, bo nie chcę się spóźnić.

-Od kiedy ty taki punktualny, co? - zadrwiła, wstając z fotela.

-Po prostu głodny - odpowiedział, wzruszając ramionami. -Sorki, jutro cię gdzieś zabiorę.

-Nie no, spoko. Wychodź z kim chcesz i kiedy chcesz. - powiedziała, a zaraz potem dała mu całusa w policzek na pożegnanie. -Do potem.

-Do potem!

***

Min wyszedł z mieszkania rozmyślając o tym, jak bardzo cieszy się z faktu, że związał się z normalną kobietą. Sooyoung nigdy nie przesadzała z zazdrością i dawała mu wiele luzu, co znacznie sobie cenił. Niczego nie znosił bardziej od ograniczania się nawzajem w relacji ociekającej toksynami i posiadania klapek na oczach - co niestety kiedyś go spotkało. Ale nigdy więcej. Nigdy. Teraz było dobrze i chciał, by tak zostało. Soo to w jego oczach ideał, którego w życiu by nie wymienił.

Po paru minutach przyjemnego spaceru Yoongi dotarł na miejsce. Stanął pod drzwiami wejściowymi bloku, z którego niedawno wychodził (co wciąż powodowało w nim dosyć skomplikowane emocje, chociaż także go to śmieszyło) i oparł się o ścianę. Wyjął telefon i znudzony przeglądał media, żeby zająć jakoś tę chwilę, nim wyjdzie Jimin, która nawiasem mówiąc nastać miała już zaraz. Zostały trzy minuty do czternastej i piętnaście do momentu, w którym miętowo-włosy umrze z głodu. Tak sobie w myślach powtarzał i takiego Tweeta zaraz mogła zobaczyć reszta użytkowników Twittera.

Na szczęście "cierpienie" Mina zostało skrócone w momencie, kiedy Park pojawił się tuż przed nim. Widok ten niezmiernie go ucieszył, bo naprawdę - z każdą sekundą robił się coraz bardziej głodny.

-Cześć, hyung - przywitał się, posyłając mu delikatny, lecz bardzo przyjazny i wypełniony radością uśmiech, który od razu dał mu pozytywną energię do końca dnia.

I to nieco zszokowało Yoongiego. Już dawno nie widział tak pięknego uśmiechu, dającego tyle ciepła i szczęścia.

-Siemka - rzucił szybko, oddając gest.

Po chwili szli już tuż obok siebie, przez moment nawet w ciszy. Lecz szybko została ona przerwana.

-Ale jestem głodny, ja nie mogę - wypalił Yoongi, łapiąc się za brzuch, a Jimin cicho zachichotał.

-Ja też. I cieszę się, że możemy zjeść razem. Chciałbym cię też bliżej poznać.

-O - zaczął. -To fajnie.

Yoongi w pewnym momencie przestał rozumieć, co czuł. Niby cały czas było okej, ale momentami dopadała go drobna dezorientacja i odczucie, którego opisać już nie potrafił. Nie czuł złości ani zirytowania, jak ostatnio - teraz wypełniał go spokój, ale wciąż panowało w nim coś dziwnego. Może to przez to, że dawno nie poznawał nikogo nowego i skupił się tylko i wyłącznie na jednej osobie i na podobnych czynnościach. Tak próbował to sobie tłumaczyć. Jimin to po prostu nowy, obcy krajobraz wśród tych samych widoków.

Za to Park powoli rozumiał. Cieszył się, że mógł poznać Mina - myśl o nim odrywała go od codzienności i utrapienia, które go nastało. Odnalazł w nim swoją oazę i czuł się przy nim swobodnie. No, może poza ich pierwszym spotkaniem, czego znacznie się wstydził. Naprawdę nie chciał uciekać, jednak strach przejął nad nim kontrolę. Bo przecież nigdy wcześniej nic takiego mu się nie przydarzyło, a jest tylko człowiekiem, który ma prawo się bać. Jak każdy.

-Mhm - mruknął. -A na co masz ochotę?

-Nie wiem, na cokolwiek - odpowiedział szybko, wzruszając ramionami.

Po tych słowach nic szczególnego już nie mówili, tylko szli w kierunku restauracji. Mimo słońca pogoda niezbyt sprzyjała - wiał chłodny wiatr, który sprawiał, że na policzkach Jimina pojawiły się ledwo widoczne rumieńce. Nigdy tego nie lubił, zawsze irytowało go to, że jego ciało tak reaguje, za to Yoongi, gdy tylko to zauważył, może nie świadomie, ale w głębi duszy czuł i uznał, że to całkiem urocze.

W końcu dotarli na miejsce i zajęli stolik, po czym zamówili wybrane dania.

-To - zaczął Yoongi, opierając głowę na ręce i patrząc wprost w oczy Jimina - może powiesz mi co robisz, gdzie pracujesz?

-Studiuję kryminalistykę i dorabiam opiekując się kuzynami i zwierzętami u cioci. Czasem jeszcze daje korki z matmy. - powiedział, zakańczając swą odpowiedź delikatnym uśmiechem, a Min ani na sekundę nie odwrócił od niego wzroku.

-Matko, ja bym sobie nie wyobrażał siebie zajmującego się dziećmi - zaśmiał się. -Nie znoszę ich.

-Wiesz co, ja też. Ale one lubią mnie i dużo mi za to płacą, więc muszę się poświęcić - również zachichotał, spuszczając wzrok na dół. Zbyt długo się na siebie patrzyli, aż dopadło go zawstydzenie.

-Ważne, że dużo płacą - dopowiedział, jednak ten wciąż wpatrywał się w jego delikatną buzię.

-Tak - powiedział cicho, wciąż unosząc kąciki ust w górę. - A ty? Co robisz?

-Jestem tłumaczem - rzekł, a na twarzy Parka pojawiło się drobne zdziwienie.

-Wow, to niezła praca - stwierdził.

-Prawda, lubię ją.

-To super. Dobrze się zarabia na czymś co się lubi.

-Racja. Poza tym - mówił. -Pytałem się kiedykolwiek tak w ogóle ile masz lat? Bo coś sobie nie przypominam.

-Uhm, chyba nie. Mam dwadzieścia trzy. -Odparł. Zaraz po tym ponownie poczuł na sobie hipnotyzujące spojrzenie Mina, w które postarał się zagłębić i już nie uciekać. Uniósł lekko głowę i nawiązał z mężczyzną kontakt wzrokowy i poczuł, jak coś ukłuło go we wnętrzu. Dlaczego to tak na niego działało.

-O - szepnął krótko. -Ja dwadzieścia pięć. To w sumie niewielka różnica.

Zanim Park odpowiedział, ich zamówienia zostały postawione na stole, więc tymczasowo przerwali swoją rozmowę. W szczególności nie miał zamiaru odzywać się niesamowicie głodny Yoongi, który na widok jedzenia uśmiechnął się tak szeroko, jak jeszcze nigdy wcześniej przy Jiminie i od razu chwycił pałeczki w rękę, rozpoczynając jeść posiłek. Jedyne co, to życzyli sobie tylko smacznego. Na tym chwilowo się zakończyło.

Niby jedli w ciszy, a jednak - przynajmniej Park - miał w głowie wiele słów, które mógłby powiedzieć, chciałby powiedzieć, albo zmienił zdanie i wycofując się myślał o tym, że lepiej, żeby już nic nie mówił. Dużo rozmyślał na temat tajemniczych, lecz pięknych oczu Mina, o tym, w jaki sposób nimi na niego patrzy i jak na niego działają. Szalone. Jeszcze nigdy nikt tak na niego nie spojrzał... albo po prostu miętowo-włosy już tak miał.

-Ale dobre - przerwał Yoongi, zachwycając smakiem zamówionej potrawy, w tym przerywając ciszę, która wcześniej między nimi nastała. -A twoje.

-Moje też - powiedział Jimin, posyłając mu ledwo zauważalny uśmiech, po czym wrócił do spożywania. Aż w końcu skończyli.

-Ale się najadłem - oznajmił starszy, łapiąc się za brzuch. -Przecież ja do domu nie zajdę.

Młodszy na to zaśmiał się tak uroczo, że Yoongi czuł aż, jakby coś ścisnęło go we wnętrzu. I nie było to z przejedzenia się. Wow. Niesamowite. Jaki słodki.

Nie - pomyślał momentalnie. W takie rzeczy to on się bawił nie będzie. Być może.

-Jak dobrze, że mam ciebie... raz zaniosłeś drugi raz też możesz - zadrwił.

-Ej! Co ja jestem, twój sługa? - zmarszczył brwi, po czym głośno zachichotał. Kochał droczyć się z ludźmi, w sumie tak samo jak Yoongi. Więc czuł, że z tej relacji może wyjść coś ciekawego.

-Nie, ale jeśli chcesz, to możesz się nim stać - powiedział, po czym znacznie nachylił się w stronę Jimina i szepnął - w zamian mam dużo do zaoferowania.

Od razu po tym Min puścił mu oczko, bacznie obserwując jego reakcje, którą były szerzej otworzone oczy, a za chwilę też dezorientacja.

-Ty się znowu nie zapędzaj - polecił. -Bo zaraz się zacznę ciebie bać. - skulił się w żartach.

-Ah, tak? Wolałbym, żebyś się mnie nie bał. Zbyt wiele byś stracił, słodki -szepnął tak seksownie, że Park czuł, jakby zwaliło go to z nóg, jeśli tylko by teraz nie siedział. Za mocne. Przesada. Po krótkiej chwili poczuł mrowienie na policzkach, czego znacznie się wystraszył, więc żył w nadziei, że nic nie widać. Ale tylko żył w nadziei.

-Weź - rzucił szybko. -Nie masz przypadkiem dziewczyny, czy coś?

-Mam nawet narzeczoną - odpowiedział. -Ale ty jesteś taki słodki.

Jimin nie wiedział już co ma mu powiedzieć. Z jednej strony trochę się załamał, z drugiej zawstydził, a to doprawdy dziwne - on nigdy się tak nie zachowywał. Może to wydawać się kłamstwem, jednak dotychczas rudzielec był naprawdę wygadany, odważny i szalony... Ale Min nieświadomie postanowił to zmienić.

Yoongi za to się zaśmiał i oddalił od jego twarzy. Usiadł z powrotem prosto na swoim siedzeniu i głośno wypuścił powietrze z ust.

-Dobra, myślę, że możemy już iść - wypalił nagle, całkowicie zmieniając temat. Chyba znowu przyłapał się na tym, na czym nie powinien. Zabawne.

-Już będziesz umiał chodzić? - zaśmiał się.

-Oby.

Wstali od stolika i bez słowa już pokierowali się w stronę wyjścia. Po cichu opuścili lokal i zaczęli iść znowu obok siebie.

-Yoongi? - zaczął niepewnie Park, odwracając głowę w jego stronę i trwając w takiej pozycji, czekając na to aż i drugi się odwróci.

-Hm? - spojrzał na niego.

-Chciałbyś może spotkać się jeszcze raz? - spytał cicho.

-Oh, aż tak mnie polubiłeś? - zachichotał pod nosem. -Nie no, ja chętnie.

-A co, jeśli tak?

-To fantastycznie - rzucił szybko i lekko się uśmiechnął, odwracając wzrok.

I wtedy stało się coś, co sprawiło, że Jimin czuł się jak w jakimś filmie. Niby nic takiego, ale to wystarczyło, aby odpaliła mu się wyobraźnia. Na razie w ten grzeczny sposób.

Idąc obok, ich dłonie obdarzyły się przypadkowo delikatnym dotykiem. Skóra Jimina była taka delikatna, a Yoongiego taka ciepła. Park przez moment chciał chwycić te niesamowitą rękę, ale wiedział, że nie może. Przecież on ma narzeczoną.

-Kurde, dlaczego jesteś taki słodki? - zapytał nagle Min. -Autentycznie, jesteś taki rozkoszny, że mnie roznosi.

-Serio? Aż tak? - zdziwił się i znów nieco zawstydził, wtapiając spojrzenie w chodnik.

-No tak wyszło - prychnął.

-Nie wiem czy to dobrze - powiedział. Nagle zrobiło się między nimi nieco dziwnie, co znacznie go zmieszało, ale na szczęście, zaraz mógł już odsapnąć i pogrążyć się w samotnym rozmyślaniu. -Ale ja już muszę cię opuścić, jesteśmy przy moim mieszkaniu. - zauważył.

-Faktycznie - spojrzał na bok. -Dobra, to do następnego, miło było! -pomachał radośnie i już chciał się oddalić, lecz młodszy mu na to nie pozwolił.

-Ej czekaj, bo zimno mi się zrobiło. Może przytulas na pożegnanie? - zapytał, nawet nie zastanawiając się nad tym co mówi. Przecież było mu ciepło.

Jednak Yoongi uniósł kąciki ust w górę i od razu zbliżył się do niego, obejmując nieco niższego rękami i mocno się wtulił, co zrobił też i drugi. Dał mu chwilowe ciepło, którego podobno młodszy potrzebował i szybko się oddalił. No bo bez przesady.

-Słodziak.

I to ostatnie, co Jimin usłyszał. Co jak co, ale Min przytulał tak miło i cudownie, że miał ochotę zrobić to jeszcze raz. Dokładnie, jakby obejmował chmurkę. Przez moment stał i patrzył jak odchodzi, wciąż czując go przy sobie, lecz za chwilę sam zniknął z pola widzenia, wchodząc do swojego mieszkania i rozwiewając myśli.

"Ile razy on jeszcze nazwie mnie słodziakiem?"

×

dobra, trochę się dzisiaj rozpisałam, bo w tym ff jak w większości piszę po ok. 1k słów, a teraz poszło 2 razy więcej, ale mam nadzieje, że nic nie zepsułam i że jest okej. no, i że was nie zanudziłam. miłego dnia bądź wieczoru <3

Continue Reading

You'll Also Like

56.1K 6.1K 52
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
11.3K 968 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...
9.3K 478 25
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
25K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...