Dekadencja Morfeusza

By Kilokero1

191 18 6

Dwa lata minęły niczym mrugnięcie okiem lub pędząca myśl. Jeśli myślisz, że świat się zmienił w tym czasie to... More

Chwila wieczności
Rozpacz nadziei
Światło mroku
Głos uciszonego
Porządek w chaosie
Animus aeger semper errat

Pozory oczywistości

11 2 1
By Kilokero1


Żołnierskim krokiem zmierzał ku kwaterze głównej. Kwaterze, która świeciła pustkami od ponad roku. Dawno go tam nie było, ale pamiętał dobrze trasę. Ciężko było ją zapomnieć, za to przypomnieć ogromnie łatwo. Szczególnie słysząc w głowie dowodzącą. Otworzył drzwi by wejść do sali odpraw.

- Melduję się na rozkaz. Coś się stało? - rzucił i ustawił się z wojskową manierą.

- Spokojnie Sam. Nie potrzeba aż tak oficjalnie. Wezwałam cię z jednym zadaniem, chociaż dwoma. - zagestykulowała wpierw ironizując oficjalność rysia, by gładkim ruchem przejść w pokazanie dwóch palców, aby podkreślić co mówiła. Następnie jakby odpowiadając na jego pytanie zaczęła.

- Na chwilę obecną jest spokój, ale nie wydaje ci się, że ta cisza jest... zastanawiająca. Coś wisi w powietrzu, jest bardzo blisko i niedługo uderzy z miejsca, którego nikt się nie spodziewa, a szkarłat będzie jedynym co zobaczymy. Mówię ci . - Bezskuteczna próba zrozumienia jej myślenia, malowała się na twarzy Sama.

- Ja chyba nie rozumiem. - odparł z lekkim zażenowaniem.

- Nie musisz. Wystarczy, że słuchałeś. Wszystko się wyjaśni w swoim czasie. Masz teraz iść do detektywistycznego. - skończyła, obracając się na krześle do niego tyłem i zbywając go gestem dłoni.

- Powiedz mi jeszcze jedno. Jak dobrze pamiętam to siedzisz obok Durgi? - pokiwał twierdząco - Jutro na stronę przeciwną, ostatni rząd. Odmaszerować.


Odwrócił się i wyszedł. Próbował sobie wszystko wyjaśnić. Jej zachowanie, wyraz twarzy, a co najważniejsze tok rozumowania. Spotkania z nią od momentu przełomu właśnie tak wyglądały. Więcej pytań niż odpowiedzi. Każda próba łatania dziur, które zostawały po jej wysłuchaniu, były bezcelowe. Z miejsca zrezygnował z główkowania. Pozwolił sobie jedynie na ułożenie jednego pytania. Czy za niedługo skończy się to szaleństwo?

Sam wędrował między biurkami. Mierzył wzrokiem każdy centymetr kwadratowy mebli, a w szczególności dokumentów, kartek, notatek czy bazgrołów znudzonych sił policyjnych. Zapamiętywał każde słowo starannie i zgodnie z rozkazem. Gdzie mógł to przejrzał i dane na komputerach. Miał w końcu przejrzeć i spamiętać wszystko. Wciąż nie potrafił rozgryźć dlaczego, skoro wszystko jest zapisywane w bazach danych na serwerach, tworzone są kopie zapasowe, czy nawet monitorowany każde miejsce na komisariacie. Oczywiście każdy ma swoje miejsca gdzie kamera go nie widzi. Takich miejsc można policzyć na palcach jednej łapy, podczas gdy reszta jest ślepą wiarą, że tak jest. Faktycznie Bogo gdyby chciał to by wiedział, widział i wyciągał konsekwencje, ale ma ważniejsze sprawy lub zbywa ze zwykłego lenistwa.

Siły policji zaczęły się powoli zbierać w pokoju. Niemrawym krokiem skierowali się na swoje stanowiska. Wyglądali strasznie, a przybici bardziej niż ostatni gwóźdź do trumny. Niektórzy z nich zaczęli tak nazywać już owe pomieszczenie przez ciemność jaka tam panowała i rządy Judy. Mentalnie umierali od tego zajęcia oraz strachu wobec, do niedawna małej i słodkiej króliczki. Ryś jako ostatniego zobaczył kogoś jak myślał zaginionego. Nick zasiadł przy biurku nieopodal drzwi i zaczął grzebać w papierach. Przestał na moment, by podnieść wzrok na Sama. Podniósł nieco łeb by prześmiewczo oprzeć go na łapie niczym panienka z okienka czekająca na księcia i niczym ona pomachać mu samymi palcami drugiej dłoni. Zamurowało go to. Myślał, że lis już niczym go nie zdziwi. Groźnie tylko pokiwał głową i zwrócił wzrok na hologram, podczas gdy Nick wrócił do tego co robił.

Praca w Trumnie wyglądała tak jak zazwyczaj. Szelest papierków, klikanie guzików klawiatur, krzątanie się ssaków tworzących co róż nowe grupki do niezliczonych burz mózgów. Jednym słowem każdy coś robił. Durga na której zatrzymał jednak wzrok była dzisiaj jakaś nieobecna. W jej działaniach nie było skoordynowania. Widział wiele razy jak kieruje palec na przycisk backspace. Kartki łapała i układała jakby za każdym razem w nowy porządek. Robiła to co inni, ale w porównaniu do nich, czuł, że robi to po to by cokolwiek robić. Judy spostrzegła to jak długo Sam skupia się na niej.

Naczelna w pewnym momencie powoli wstała i złapała za swojego laptopa i ruszyła w stronę hologramu. W połowie drogi została zatrzymana.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakby coś miało zaraz wybuchnąć..- zapytała Judy kładąc jej rękę na ramieniu.

Dreszcz przebiegł po całym ciele Drugi. Serce zabiło mocniej i przyspieszyło rytmu tak jak i oddech.

- Wszystko w porządku. Znaczy się... ostatnio dostałam się do gry o wielką stawkę. Moje życie i osoba to kwintesencja tej gry. Komputery, oprogramowanie i tak dalej. Wielka gra o nagrody za które niektórzy potrafią zabić.- mówiła ciurkiem prawie na jednym wdechu

- Zabić? - padło pytanie po którym zapadła cisza między nimi

- Odciąć dostęp, zhakować jak zwał tak zwał. Słuchaj dla nas, na tym polu, dla mnie to jak walka o życie. Nieważne o mnie. Mogę się podpiąć do holo. Zrobiłam pewien program, który może nam pomóc. - spuściła wzrok na podłogę.

- Jasne. Czaruj. - odprowadziła ją ręką, ustępując miejsca

Durga podeszła do podestu podpinając komputer do stacji hologramu. Uważając na kabel stanęła w środku i przełykając ślinę, nacisnęła kilka klawiszy i kilka razy stuknęłą w panel dotykowy swojego sprzętu. Jej najlepszy przyjaciel Po spojrzał tylko na nią z lekkim uśmiechem.

- Tylko niczego nie wysadź jak z moją komórką, gdy chciałaś mi ją przyśpieszyć! - krzyknął, łapiąc ostatnie słowo w cudzysłów swoimi palcami.

Wszyscy na chwilę się rozpromienili na wspomnienie, gdy całkiem niedawno faktycznie był na komisariacie mały wybuch. Zdarzył się on z dwa miesiące temu, co było zaskoczeniem dla samej hakerki.

- To było przypadkowe! - warknęła z powrotem na samo n-te wypomnienie tej hańby.

- W przeciwieństwie do tego - zwiesiła głowę, mówiąc z kluchą i łzami w oczach, wciskając z goryczą klawisz enter.

- Rozpoczęto usuwanie plików. - rozbrzmiał elektroniczny głos z głośników sali.

Hologram znikąd wypełnił się niezliczoną ilością okien z paskami ładowania. Otwierały się i zamykały na przemian niczym lampki choinkowe. W Trumnie powiało grozą i spojrzeniami niedowierzania. Judy patrzyła na wszystko z przerażeniem.

- Co to ma znaczyć! - wściekłość wylewała się z tonu jej wypowiedzi, zbliżając się do centrum wydarzeń i głównego sprawcy obecnej sytuacji.

- Wybacz mi Judy. Nic nie mogłam i nie mogę zrobić. - jąkała przez łzy, powoli odpinając kamizelkę od munduru. Odstawiła komputer na ziemię i ściągnęła ją.

Wszyscy poruszeni i latający chaotycznie, szybko jeden po drugim stanęli jak wryci w miejscu. Nie było takiego, który by tak nie zrobił widząc na jej bluzce drugą kamizelkę. Kamizelkę samobójcy. Kto wiedział ten wiedział, ale nawet laicy czuli, że ilość paczek z niesławnym napisem C4, które miał na sobie tak drobny ssak, stanowi zagrożenie dla każdego w pokoju. Ugrzecznieniem następstw byłoby powiedzieć, że mówili o pomieszczeniu w którym byli. Wszyscy jak jeden mąż mieli na myśli sale okalające Trumnę bo ta sama w sobie przestała być metaforą. Licznik na środku klatki Durgi sprawiał, że nieubłaganie metafora miała stać się mianem dosłownym. Śmiech miał stać się rozpaczą

- Zmusił mnie do tego. Ja się opierałam, ale nie mogłam. Albo ja i te dane albo miasto stanie w ogniu. - szlochała unosząc drżące ręce do góry. - Nikomu nic się nie stanie kiedy dane znikną bezpowrotnie. Wyjdziemy stąd to koniec. Wezwiemy wsparcie, saperów kogokolwiek, koniec.

Dane znikały w zastraszającym tempie. GNIEWW-ni delikatnie zbliżali się do siebie za wyjątkiem Judy, komunikując się w myślach, próbując znaleźć sposób na zażegnanie kryzysu. Wszystko działo się szybko, a zarazem czas wlókł się dla wszystkich jak ślimak. Niektórzy zaczynali ze strachu słyszeć tykanie cyfrowego zegara. Niektórzy spisywali na wszelki wypadek testament, starając się w najgorszym możliwym scenariuszu nie opuścić tego świata bez słowa. Inni czekali bo co mieli robić, a w szczególności jeden z nich czekał z niecierpliwością.

- Więc tak chcesz to wszystko zakończyć. Kryjąc się wśród nas i czerpiąc satysfakcję z naszej krzątaniny. Z nas wodzonych za nos. - wskazała palcem.

- Wybacz mi Judy. Mówię prawdę. Nie kłamię. Uwierz mi i wybacz, proszę.- upadła na kolana, chowając ręce w dłoniach. Skowyt jaki wydawała mógł być jedynie porównany do dźwięku płaczu matki nad utraconym dzieckiem.

- Wtem na psującej się wizualizacji celi pojawiło się okno z transmisją wideo. Wszyscy ujrzeli tam nikłe oświetlone pomieszczenie. Jedyne co mogli rozpoznać to biurko na które padał snop światła. Ledwo rozróżniali w szarości czyjąś sylwetkę o spiczastych, krótkich uszach.

- Niczym szara eminencja, pociągasz za sznurki tak byś ty był czysty jak łza, co nie? - odparła stanowczo, a wcześniej wskazujący palec, którzy wszyscy widzieli wycelowany miała w miejsce okna wideo.

- Witajcie wszyscy. Stoicie pewnie teraz w miejscu zgodnie z rozkazem. Brawo. Dobry policjant to taki co trzyma się prawa i rozkazów. Wyjaśnię wam teraz wszystko. Szczerzę to nie muszę, bo nie jest to żaden kliszowy film, gdzie główny zły się rozgaduje o swojej wyższości, planie i tak dalej przy okazji wypluwając sposób na pokonanie go, ale co mi szkodzi. Ja mam czas, a wy nie. Ja przeżyję, a wy nie. - zaśmiał się jakby usłyszał dobry żart. Śmiech dzwonił wszystkim natrętnie w uszach i już woleliby by maniakalny śmiech utwierdził ich, że to tylko film. Marny wkręt niezwykle nieśmiesznego kawalarza. W jakim byli błędzie.

- Plan jest prosty i w większości wyjaśniony przez tą tutaj - wyłoniła się ruda łapa, wskazująca na hakera, wypłakującego swoje oczy. - Zegar jest tak ustawiony, że po usunięciu plików będziecie mieli dziesięć minut tylko dla siebie. Ta, która wam zagraża wie jak ją rozbroić w sześć minut, ale wtedy i tylko wtedy gdy pliki znikną.

- Nie schowasz się przede mną. Choćbym miała zrobić to zza grobu i tak wyślę cię do samego diabła. - spojrzała z determinacją.

- Usunięto wszystkie pliki - oznajmił głos komputera projektora.

Ruszyło pośpieszne, acz dokładne rozbrajanie ładunków. Kamień padł wszystkim z serca. O zgrozo, tylko po to by wystrzelić go do gardła, zabierając im dech.

- Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału. Jak mówiłem jednak. To nie jest kliszowy film. Taka jest rzeczywistość. - wyłonił się Nick ze złowieszczym spojrzeniem spode łba. - Muszę pogratulować ci słoneczko. Twoja krucjata zebrała tutaj prawie trzy czwarte sił policji. Brawo. Prawo i porządek są od teraz moją własnością. Wy za to od początku byliście ujęci jako strata konieczna, wymagana jako podwalina pod mój nowy i idealny porządek. Skazuje was za zamach stanu na śmierć. Żegnajcie. - zakończył, a zaraz po nim sama transmisja.


Licznik ruszył niczym dragster. Nie skłamał, że mają dziesięć minut lecz nie powiedział, iż będą lecieć na łeb na szyję. Faktycznie mieli jakieś dziesięć sekund. Jakiś wilk padł na kolana i wyczerpany mentalnie patrzył w nicość. Sześć sekund. Niedźwiedź polarny próbował błagać o życie, lecz nie mógł sformułować żadnego słowa. Cztery sekundy. Bogo również tam obecny siedział wpatrzony w zdjęcie ze swoją żoną i synami. Przejechał kopytem delikatnie po ich twarzach jakby ich czule gładził, by następnie przytulić fotografię do swej piersi, wypowiadając ostatnie słowa.


- Zawsze będę was chronił. Zawsze .- wyszeptał, roniąc samotną łzę.


==============================

Siema. Kilokero1  wita serdecznie jako Raichu.

<cykanie świerszczy>

No co? Napisałbym coś ale to wyżej wy-bomb-iło kreatywność na dzisiaj.

Nie zapominajmy o naszej kochanej pani edytor błędów. Kochana i wspierająca zdrowie waszych oczu i piątych klepek: Cosmo_Cate_Coon 

Bye bye

==============================

Continue Reading

You'll Also Like

15.5K 585 45
Theodora Harrington to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo dawno temu w pogoni...
59K 2K 120
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
23.9K 1.3K 44
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
8K 513 22
Młody kierowca Formuły 1 i wyśmienita tenisistka. Co ich połączy? A raczej co im w tym przeszkodzi. Życie rzuca nam wiele kłód pod nogi, a tej dwójce...