Cienie mroku

Por xjuxxx

20.5K 2.4K 995

Nie była wojowniczką, ani magiem, jak można przypuszczać po jej zdolnościach. Była kimś innym, czymś innym. J... Más

Prolog
MAPA
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52

Rozdział 32

336 33 6
Por xjuxxx


   Komnatę objął pomrok. Nieznaczne pojaśnienia znajdowały się na środku pomieszczenia. Ciężko określić, co było źródłem niewielkiego światła - lodowe ściany, ogromne okna, za którymi panował półcień, czy może mieniące się kryształy na suficie. Cały pokój emanował magią. Nałożona na niego była niezliczona ilość zaklęć. Nikt nie wyjdzie, ani nie wejdzie bez zgody jednego człowieka... który właśnie przekroczył główne drzwi i wszedł do pomieszczenia.

   - Jak się czujesz? - Zadał pytanie Mirze, stając u jej boku, wprost przy ramieniu łoża.

   - To nie mnie powinieneś się o to pytać - odpowiedziała z żalem, nawet nie zerkając na mężczyznę. Wzrok miała wlepiony w spokojny wyraz twarzy króla Królestwa Wiecznej Zimy, który nieprzytomny leżał bezruchu. - Wygląda jakby spał - dodała.

   Miała rację. Patrząc na króla nikt by nie pomyślał, że właśnie walczy ze samą śmiercią o swoje życie.

   - Wyjdzie z tego. - Brzmiał na pewnego swoich słów. - Nie ma innego wyjścia.

   - Ale kiedy to będzie? Jutro, za rok, czy sto lat? - Odwróciła wzrok od władcy i wlepiła w nowo przybyłego mężczyznę.

   Gilchrist Jartyn był magiem oraz prawą ręką króla. Jego nazwisko było  znane we wszystkich królestwach. Był jednym z lepszych uzdrowicieli i może właśnie dzięki temu król miał jeszcze szansę żyć. Gilchrist pochodził z Królestwa Wiecznej Zimy, dlatego, jak większość ludności zamieszkujące te tereny, miał jasną karnacje skóry, białe włosy, mizerną budowę ciała. Nie posiadał żadnych cech charakterystyczny, więc i nie wyróżniał się za bardzo. Była to osoba, która raczej znikała w tłumie, oczywiście dopóki się nie odezwał. Mówił mocnym barytonem, który potrafił przywołać do porządku każdego. Nawet Mirę.

   - Nie wiem. To nie zależy ode mnie - odpowiedział w końcu, po dłuższej ciszy. - Nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Zamrożony przez własny lód, który takowo nie został przez niego wytworzony. Dopóki sam go nie stopi, nie jestem w stanie nic poradzić.

   - A będąc nieprzytomnym nie może tego zrobić, ale żeby być przytomnym, musi stopić lód. Błędne koło. - Znów skierowała wzrok na króla.

   Po jego ciele nie było widać obrażeń jakie doznał. Jego wszystkie narządy były zamrożone, objęte lodem, jego własną magią, którą ktoś przejął i przekierował na niego.

   - Walczył z magiem księcia Rowana? - dodała po chwili.

  - Nie jesteśmy tego pewni. - Westchnął. - Wnioskując, że pokonał samego Teagana, magią dorównuje samym królom. Udało mu się złamać wszelkie magiczne zapory i dostać niezauważenie do zamków. Dostałem informację, że jedynie Teagan jest w takim stanie. Reszta królów dowiedziała się o obecności maga dopiero po jego zniknięciu. Nie wiem kim jest, ale jednego jestem pewien. Nie chciałbym go spotkać.

   - Za to ja chętnie ustałabym z nim twarzą w twarz.

   Gilchrist nieprzyjemnie prychnął.

   - Nawet ty nie jesteś tak potężna. Udało mu się w ciągu paru godzin zdobyć wszystkie Królewskie Ostrza. Ci nawet nie udałoby się wejść niezauważonym do zamku. 

   Mira przewróciła oczami udając, że nie usłyszała komentarza towarzysza. 

   - Nie rozumiem, po co mu one. Kiedyś były bardzo cenne, ale dziś... nie mają większego znaczenia. 

   - To tylko potwierdza moje założenie, nie chciałbym go spotkać. Wie więcej niż my, a to już daje mu przewagę nad nami.

   - I co teraz? - Przejechała dłonią po ramie łoża, nie odrywając spojrzenia od króla.

   - Sytuacja nie wygląda za ciekawie. Teagan przez ostatnie lata utrzymywał władzę zaledwie cienką nitką. Niedługo rozejdzie się wieść o jego stanie, a wtedy szlachta jak hieny przybiegną do zamku. To będzie walka kto pierwszy dobiegnie do trony... chyba że sprowadzisz prawowitych następców.

   -  A skąd mam ci ich wziąć? - zadrwiła, zanim pomyślała. - Zapomnij. Nie urodzili się, by rządzić.

   - Nikt się nie rodzi. Władcą się stajesz. 

   - Powiedz to wszystkim osobom, które wierzą wyższość królewskiej krwi. 

   - Każda ludzka krew jest taka sama. Królowie krwawią tak samo jak inni. 

   - Więc nie ma potrzeby sprowadzać bliźniaków. 

   - Musimy odgonić wygłodniałe hieny. W innym przypadku, gdy jedna z nich zasiądzie na tronie, zarządzi zabicie Teagana, a następnie jego dzieci. Musimy być więc szybsi od nich. Zanim wykonają pierwszy ruch, Królestwo Wieczne Zimy będzie miało nowego króla.

   Mira westchnęła wykończona.

   - Żadne z nich nie nadaje się do rządzenia. Nie mają... tego czegoś.

   - To nic. Nauczą się. A to coś. - Posłał jej krótkie, ale konkretne spojrzenie, które wyczuła na sobie. - Zdobędą z czasem.

   - Myślisz, że z dnia na dzień zmienią swoje charaktery? 

   - Czemu nie. Za każdym razem, gdy ciebie spotykam, jesteś kimś innym. Jeżeli tobie się to udaje, im też powinno. 

   - I przez to już nie jestem pewna, która ja jest prawdziwa.

   - Może, więc nadszedł już czas, do powrotu do niej, zanim całkowicie zapomnisz. 

    - Żeby było to takie łatwe...

   - Przestań celowo szukać przeszkód - przerwał jej. - Zawsze jedynie wymyślasz nowe wymówki, to rzecz, która się w tobie nie zmieniła. Pamiętasz, jak się poznaliśmy? - Zaśmiał cię gorzko i krótko. - Wparowałaś do pałacu i obwieściłaś wszem i wobec, że przyszłaś zabić króla.

   - Nie przemyślałam tego wtedy - mruknęła pod nosem.

   - Wkrótce po tym odbyliśmy rozmowę. Pamiętasz, co mi powiedziałaś? Że staniesz się kimś innym po odzyskaniu wspomnień... kimś lepszym. Jednak znów się widzimy, może w innej sytuacji, a jednak rozmowa znów przebiera ten sam tor i, jak znam ciebie, tak samo zakończy...

   - Przestań. Nie niszcz mi ostatniej rzeczy, w którą wierze.

   - Jesteś marzycielką. Nie byłoby w tym nic złego, gdybyś nie była całkowicie zaślepiona przez swoje pragnienia. Jesteś inteligentną kobietą, przejrzyj w końcu na oczy. W brakujących wspomnieniach możesz wcale nie być tak wspaniałą osobą, jak myślisz. A za sprawą nich, na pewno takowa się nie staniesz.

   - Wiesz, że przez swoją szczerość, nikt cię nie lubi. Nikt nie lubi prawdziwie otwartych ludzi. Większość woli obracać się w kłamstwie.

   - Znów to robisz - skarcił ją, bezwiednie machając głową. - Zmieniasz temat, gdy prawdziwie cię dotyka. Widzę, że nie potrzebnie się produkowałem. Wtedy też nie potrafiłem do ciebie dotrzeć, jak widać, to również się nie zmieniło. Niektórzy wolą przez całe życie narzekać i czuć wyrzuty sumienia do samego siebie. Szkoda mi takich ludzi. Żyją, choć tak naprawdę umarli... a może nawet się nie narodzili. Koegzystują szukając prawd, które nawet nie istnieją. - Spojrzał na Mirę.

   Ta nie miała odwagi uczynić tego samego. Odwróciła wzrok nawet od króla.

   - Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę twoją prawdziwą twarz - dodał, uśmiechając się niemrawo. Nie oczekując z jej strony odpowiedzi, skierował się do wyjścia.  - A tak po za tym - rzucił już na odchodnym. - Wolałem twoje wcześniejsze imię. Mira brzmi jak nazwa dziurawego statku.

   - Czemu wszyscy przyczepili się do tego imienia - jęknęła, gdy mężczyzna wyszedł i nie mógł dosłyszeć jej głosu. Przysiadła na fotel nieopodal łoża. Wlepiła wzrok w śnieżyce za oknem. Nie pamiętała, kiedy tak zaczęło sypać. Jeszcze chwilę temu spadały nieliczne śnieżynki.

   Jesteś piękna. - Odbił się w jej głowie tak dobrze znany głos, ale mimo starań, nie potrafiła dojrzeć twarzy właściciela. Dostrzegała jedynie jego uśmiech, na którego widok rodziło się w niej tak błogie uczucie, że mogłaby w nim zatonąć, ale jednocześnie czuła nieokreśloną rozpacz. Łzy mimowolnie wzbierały się w jej kącikach oczu. 

   Książe Rowan chciał zajrzeć do wspomnień, które nawet dla niej, pozostawały niedostępne. Bardzo możliwe, że nieświadomie udało mu się zrobić jedną, drobną szramę w murzę. Dojrzała wspomnienia, którego wcześniej nie kojarzyła.

   Widziała swoją młodą wersję stojącą wśród wysokich drzew Niebieskiego Lasu. Nie miała pojęcia, co tam robiła, i w jakim celu próbowała stworzyć zaklęcie. A do tego kim był ten chłopak? Czemu na samo brzmienie jego głosu serce biło jej szybciej. Czy za młodu była w nim zakochana? Z rozmowy, jaką usłyszała, wywnioskowała, że musieli należeć do jakiegoś zakonu. Wcześniej nie miała o tym pojęcia.

   Jęknęła, zakrywając dłońmi twarz. Nic nie rozumiała. Pogubiła się we własnych wspomnieniach, myślach... uczuciach. 

Seguir leyendo

También te gustarán

43.8K 2.6K 181
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...
448K 18.7K 199
Nazwa dzieła, o której nie wiedziałam bo jest na razie chińskim znaczkiem na początkach rozdziału którego nikt nie przetłumaczył, to " A tender heart...
21.5K 2.1K 12
Odebrano mu ją. Uwięziono. Ukryto. Gdy Souline trafiła w ręce wroga, potwór czyhający pod skórą króla Ognia, wypełznął na wierzch. Ames zrobi wszystk...
190K 15.7K 125
~Manga nie jest moja, tylko tłumaczę! ~ Zreinkarnowano mnie w ciele fałszywej świętej, które pięć lat później umrze, gdy pojawi się kolejna święta. J...