Miraculum: Stay with me

By Sinxah

75.4K 5K 5.3K

Marinette właśnie obchodzi swoje osiemnaste urodziny. Od czterech lat walczy ze złem jako Biedronka, a pomaga... More

01. Nawet superbohaterów nachodzą wątpliwości
02. A było zostać w domu
Zapowiedź powrotu
03. Wszystkiego najgorszego, Marinette
04. Te dobre i te złe niespodzianki
05. Noc, kiedy się spotkaliśmy
06. Egoistyczne serce
07. Taniec dwóch samotności
08: To nie o anioły chodzi
09. Miłość, którą zostawiasz za sobą
10. Stereotyp blondynki
11. Przepraszam, Kocie
12. Wszystkie kłamstwa, które ci powiedziałam
13. Świat, który nigdy nie powstał
14. Każdy ma swoje tajemnice
15. Co nam leży na sercu
16. Niektórych życzeń nie da się spełnić
17. Dramy i dramaty!
18. Próby losu
19. Ten niezręczny moment
20. Jak przychodzisz, tak i odchodzisz sam
21. Prawdopodobieństwo naszego zaufania
22. Kiedy zmieni się wszystko, co znam
Okładka!
23. Znalazłem cię
25. Decyzje i ich konsekwencje
26. Proszę, nie zostawiaj mnie samej
27. Chwile ulotne
28. Niespodziewany gość
29. Kim jestem bez swej zbroi
30. Płomień pod skórą
31. Coś za mną chodzi
32. Droga ku wolności
33. Jak smakuje miłość
Gorąca prośba
34. Święto potworów

24. Obiecaj mi

1.8K 131 85
By Sinxah

Hejka, Kochani!

Dzisiaj jakoś nie mam weny na wstępy, ale chciałabym się do Was zwrócić z jedną rzeczą: wykorzystywanie seksualne, molestowanie, wykorzystywanie swojej wyższej pozycji w celu osiągnięcia korzyści seksualnych - wszystko to jest PRZEMOCĄ. Więc proszę pamiętajcie, o czym piszecie, bo nie każdy zdaje sobie sprawę, że świat rzeczywisty i świat fikcji to dwie różne sprawy. Niestety bardzo zatarły one swoje granice w ostatnich latach.

Gwałt nie jest erotyczny wstępem do "tru lof" story, tak samo nie jest nim molestowanie przez szefa swojej pracownicy, a tym bardziej jeśli relacja ta jest na poziomie nauczyciel-uczeń. I do molestowania zalicza się wiele rzeczy, nie tylko macanie. W krąg molestowania wchodzą nieprzyzwoite komentarze na temat ciała i ubioru drugiej osoby, propozycje seksualne, wysyłanie nudesów z zaskoczenia, a nawet uporczywe gwizdanie i "heheszkowanie" na ulicach na widok ładnej kobiety (przypuszczalnie na widok przystojnego faceta takie zachowania również mogłyby się zdarzyć, jednak kobiety są bardziej subtelne w tego typu rzeczach).

I nie piszę tego w celu całkowitego potępienia literatury grubego kalibru, która zajmuje się psychologiczną analizą tego typu zjawisk. Piszę to po to, żebyście pamiętali, że nigdy, ale to nigdy, takie zachowania nie powinny być gloryfikowane ani usprawiedliwiane.

Zastanówcie się, o czym piszecie, a także jak to piszecie. Bo nigdy nie wiecie, kto siedzi po drugiej stronie ekranu.

Sin.

P.S. Jeśli kogoś ten przydługi wywód zainteresował, więcej dowiecie się z najnowszego postu na moim innym tworze literackim "Trele Morele", który pojawi się już niebawem. Nie zaproszę was do niego serdecznie, ponieważ to będzie ciężki temat daleki od jakiejkolwiek serdeczności. Zapraszam was z bólem serca, że taki post w erze #metoo musiał powstać.

***

Igiełki bólu wbijały się chyba w każdy centymetr mojego ciała, kiedy niemal całkowicie wykończona wskoczyłam przez klapę dachową do swojego pokoju i momentalnie zdjęłam przemianę. Podniosłam koszulkę i ujrzałam czerwoną szramę w miejscu, gdzie kilkanaście minut wcześniej zionęła głęboka rana. Na szczęście już nie krwawiła, więc przynajmniej nie musiałam się bać reakcji mamy, kiedy znalazłaby zakrwawione ubrania swojej nastoletniej córki w koszu do prania. Co mi przypomniało o pewnym małym, drobnym szczególe.

– Tikki, a co z moim kostiumem? Chyba powinnam go wyprać i zszyć, prawda? – mruknęłam cicho do stworzonka, które w międzyczasie dorwało się już do ciastek leżących na biurku.

– Nie przejmuj się tym. Kostium się sam naprawia i czyści – odparło kwami z pełną buzią. Pokiwałam głową zbyt zmęczona, aby cokolwiek jeszcze dodać.

Deadpool już dawno zorientował się, że krwi nie widać na czerwonym, przemknęło mi przez nieprzytomny umysł. Zawsze miałam tak, że w momencie kompletnego wykończenia, głowę zalewała mi masa absurdalnych i odrealnionych twierdzeń czy pytań.

Ostrożnie zdjęłam ubranie w łazience i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę na maksymalnie zimną, po czym po prostu usiadłam w brodziku, podciągając nogi pod brodę. Kropelki wody spływały po skórze, chociaż w niewielkim stopniu łagodząc kłujący ból. Dopiero wtedy pozwoliłam sobie na łzy, przypominając sobie ostatnie wydarzenia.

Po naprawieniu zniszczeń dokonanych przez Mateczkę Mambo, odwróciłam się do Czarnego Kota, rzucając mu się na szyję. Zalewała mnie idylliczna ulga, że oboje żyjemy i miałam wrażenie, że zaraz się popłaczę ze szczęścia.

– Tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest – wyszeptałam do ucha chłopakowi, przytulając go jeszcze ciaśniej. Nie chciałam, żeby się odsunął ani na milimetr, jednak Kot cały zesztywniał pod moim dotykiem.

Czułam, jak jego pierś niespokojnie wibruje, mimo że nie wiedziałam czemu. Odsunęłam się od blondyna i dojrzałam, że cały drży, a ręce ma zaciśnięte w pięści.

– Dlaczego? – szepnął, wbijając we mnie wściekłe spojrzenie. – Dlaczego to zrobiłaś?

– Ale co dokładnie? – Nie rozumiałam.

– Dlaczego przedłożyłaś swoje życie nad moje?! – warknął, ledwo się powstrzymując przed wybuchnięciem. – Dlaczego zaryzykowałaś, żeby mnie ochronić?! Jesteś głupia, czy co?!

Rozszerzyłam oczy pod ostrzałem tych pytań, cofając się o krok. Szok mieszał się z niedowierzaniem, kiedy Kot złapał mnie za ramiona i pochylił się nad moją twarzą.

– To ja powinienem cię chronić, ja! A nie ty mnie! – krzyknął, a jego oczy zaszkliły się pod naporem wzbierających emocji. – Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało, rozumiesz?!

– Ja... – wyjąkałam, nie wiedząc, co powiedzieć. Po prostu patrzyłam oszołomiona na wykrzywioną cierpieniem twarz blondyna. Nagle chłopak pochwycił mnie w ramiona i ponownie przyciągnął do siebie. Włożył dłoń pomiędzy moje włosy, a głowę oparł na moim ramieniu.

– Po prostu obiecaj mi, że nigdy więcej nie zaryzykujesz swojego życia dla mnie, dobrze? – poprosił, a jego głos wibrował od wstrzymywanego płaczu. – Masz żyć, nawet jeśli oznaczałoby to, że będziesz musiała mnie zostawić.

– Ja nie mogę ci tego obiecać – chlipnęłam wtulona w pierś chłopaka. Czego on żądał ode mnie?! Że w razie niebezpieczeństwa miałabym zostawić go na pastwę losu?! – Ja nie... Ja nie dałabym rady cię zostawić!

– Twoje życie jest najważniejsze, zrozum to – poprosił, po czym odsunął się ode mnie i z powagą spojrzał mi prosto w oczy. – Jeśli nie złożysz tej obietnicy, niestety będę musiał oddać ci mój pierścień. Wtedy będziesz mogła znaleźć kogoś silniejszego, kto ochroni cię za wszelką cenę.

Ze zmarszczonymi brwiami patrzyłam na Czarnego Kota, marząc tylko o tym, żeby to był jakiś chory, nieśmieszny żart. Chłopak był jednak śmiertelnie poważny. Nie mogłam uwierzyć, że musiałam wybierać pomiędzy ewentualną stratą Czarnego Kota w przyszłości, a jego rzeczywistym odejściem w teraźniejszości. To tak, jakby wybierać czy chce się umrzeć poprzez zanurzenie w beczce z kwasem, czy poprzez spalenie żywcem na stosie. I jedna, i druga opcja wiązałaby się z niewyobrażalnym bólem. Takim samym, jakim byłoby dla mnie odejście Czarnego Kota. A ja nie mogłam do tego dopuścić.

– Dobrze – oświadczyłam hardo, marszcząc brwi. Nie mogłam się ot tak poddać i pozwolić zniknąć Czarnemu Kotu. Musiałam go chronić, nawet jeśli oznaczałoby to zniszczenie jego zaufania i złamania danego mu słowa. – Obiecuję.

Trzęsąc się z zimna przeszywającego mnie na wskroś, wyszłam spod prysznica, opatulając się ciepłym szlafrokiem. Wchodząc z powrotem do pokoju, zauważyłam swój szkolny plecak leżący na biurku wraz z niewielką karteczką przyklejoną do jego powierzchni.

– To od Adriena – wyjaśniła Tikki, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. – Napisał, że przeprasza za tę sytuację w pokoju i że zapomniałaś plecaka, jak wybiegłaś z jego domu.

– To chyba ja powinnam go przepraszać, a nie on mnie – mruknęłam do przyjaciółki, opadając na różowy szezlong i ciężko wzdychając. – W końcu to ja doprowadziłam do tego całego bajzlu. W dodatku przez swoją własną głupotę o mało nie pozwoliłam wygrać Władcy Ciem, bo jak kompletna idiotka rzuciłam się na Mateczkę Mambo bez żadnego planu. Jak małe dziecko pozwoliłam, żeby uczucia mną zawładnęły.

– No właśnie – mruknęła Tikki niespokojnie, po czym skrępowana zaczęła bawić się swoimi czułkami, ciągnąc to jeden, to drugi. – Chciałam o tym z tobą porozmawiać, Marinette. To uczucie, które cię opętało na samym początku, ta chęć skrzywdzenia i zniszczenia osoby pod wpływem akumy... To nie może się powtórzyć nigdy więcej. Nawet jeśli byłabyś całkowicie opętana przez wściekłość, jako Biedronka nie możesz skrzywdzić drugiego człowieka.

– Wiem o tym, Tikki – odparłam, przewracając oczami. Czemu ona mówiła takie frazesy? Przecież nigdy bym nikogo nie skrzywdziła, nieważne jak bardzo by mnie zdenerwował. No, może oprócz Lili Rossi. – Nie musisz mi o tym mówić.

– To jest poważna sprawa, Marinette! – zawołało kwami, gniewnie mrużąc oczy. – Nie wiesz nawet, jakie są konsekwencje skrzywdzenia drugiej osoby przez superbohatera! Jeśli przyczyniłabyś się do czyjejś śmierci, nawet przypadkowo, to, to...

– To co? – spytałam zaciekawiona, kiedy nagle przyjaciółka urwała w pół zdania.

– Po prostu nie możesz i tyle! – Tikki ucięła temat, zakładając ramiona na czerwonej piersi. – Musisz się kontrolować i nie pozwolić, aby uczucia ponownie przejęły nad tobą władzę, dobrze?

– Oczywiście – oświadczyłam, nie drążąc dalej. Przez te kilka lat nauczyłam się, że z Tikki nic się nie da wydobyć, jeśli ona tego nie zechce. I nawet najlepsze ciastka i makaroniki nie były w stanie jej przekonać do zmiany decyzji. Zamiast tego poruszyłam inny nurtujący mnie temat: – A wiesz może, kim był ten wilczy chłopak, co nas uratował?

– Nie. – Tikki pokręciła przecząco główką i wyraźnie zmarkotniała. – Znam tylko jego kwami, ale to miraculum nie było aktywne od wielu, wielu lat! A teraz nagle pojawiło się w Paryżu tak niespodziewanie.

– Dziwne, co?

– Na pewno niepokojące – poprawiła mnie Tikki, po czym podleciała do mojej twarzy i spojrzała na mnie swoimi olbrzymimi, fioletowymi oczami. – Lepiej trzymajmy się z dala od tego Wilczura, póki nie będziemy mieć pewności, że jest po naszej stronie.

– Przecież uratował nas dzisiaj – przypomniałam przyjaciółce – więc raczej nie powinien być przeciwko nam.

– Oj, Marinette. Żyję od wielu tysięcy lat i nieraz widziałam, jak sprzymierzeniec nagle wbijał komuś nóż w plecy.

– Nie pocieszasz – mruknęłam, ponownie markotniejąc. Miałam cichą nadzieję, że Tikki powie coś w stylu "O tak, to nasz dobry ziomek. Nie masz się czego bać." i przez to zmniejszy mój niepokój. Tymczasem kwami go tylko spotęgowało. – Chodźmy lepiej spać. To był ciężki dzień.

Tikki potaknęła główką, dała mi szybkiego całusa w policzek, po czym poleciała do swojego posłania. A ja jakimś cudem wgramoliłam się po schodach do swojego łóżka i wpełzłam pod kołdrę, szczelnie się nią okrywając. Nim jednak zasnęłam, zauważyłam kolejną karteczkę leżącą tym razem na poduszce. Oświetlając notatkę telefonem, przeczytałam jej zawartość, a moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej.

Przepraszam cię, Marinette.

Zachowałem się jak kompletny palant i zrozumiem, jeśli już nigdy nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Jeśli jednak jakimś cudem wybaczyłabyś mi, na drugiej stronie znajdziesz mój numer.

Największy na świecie idiota,

C. K.

Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Zastanawiałam się natomiast, czy to może nie przez tę karteczkę spóźnił się na walkę z Mambo. Przed oczami stanęła mi twarz Czarnego Kota i ten cały ból wymalowany w jego oczach, gdy prosił mnie, żebym obiecała go nie ratować. Dalej nie rozumiałam, dlaczego poprosił akurat o to; zrozumiałam jednak, że w jego życiu musiał istnieć ogrom cierpienia, o którym nigdy nikomu nie mówił. Miałam ochotę wziąć ten cały ciężar z jego barków na swoje, byleby tylko Kot mógł być szczęśliwy. Byleby tylko mógł się dalej do mnie uśmiechać.

Tej nocy uświadomiłam sobie jeszcze jedną rzecz. Choćbym chciała dalej zaprzeczać i wypierać się tego, nie mogłam ukryć, że zakochałam się w Czarnym Kocie.

Continue Reading

You'll Also Like

17.8K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
11.3K 912 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
54.3K 5.9K 51
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
8.8K 472 25
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...