Pewnego razu w Hogwarcie...

By Th3Littl3Shakespear3

1.9K 149 127

Opowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób... More

Każda historia ma swój początek /1/
Witajcie w Hogwarcie! /2/
Naukę czas zacząć /3/
Podczas pewnej lekcji... /4/
Mecz qudditcha /5/
Część bez tytułu /6/
Ah, te dziewczyny /7/
Veritaserum /8/
Ostatnie słoneczne dni /9/
Noc Duchów /10/
Pierwszy pojedynek /11/
Klub Ślimaka /12/
Przyłapany /13/
Turniej pojedynków /14/
Mokra przygoda /15/
Wizyta w skrzydle szpitalnym /16/
Łajnobomby /17/
Rozdział jak każdy inny /19/
Skąd to się tu wzięło? /20/
Zimne dni /21/
Zaproszenie /22/
Mamy w szkole wilkołaka? ! /23/
Bal Grudniowy /24/
Przerwa świąteczna /25/
Zemsta /26/
Boże Narodzenie /27/
Zakład /28/
Nundu /29/
Pokój życzeń /30/
Podstępne kroczki /31/
"KŁAMIESZ!" /32/
Prawda /33/
Gryffindor vs Ravenclaw /34/
Impreza /35/
Sowiarnia /36/
Klub eliksirów /37/
Ups... /38/
Hipogryfy /39/
Nowy nauczyciel /40/
Dochodzenie /41/
Ślepy zaułek /42/
Rozwiązanie zagadki /43/
Wybryki huncwotów /44/
Eliksir smoczołajnowy /45/
Wierzba bijąca /46/
Zła decyzja /47/
Zakazany las /48/
Składniki /49/
Zguba /50/
Schowek /51/
Podręcznik transmutacji /52/
Akromantula /53/
Złe wieści /54/
Siostra /55/
Zaawansowana samoobrona /56/
Zaklęcia /57/
Chaos /58/
Kara inna niż wszystkie /59/
Egzaminy /60/
Pożegnanie /61/
Ponowne spotkanie /62/
Drugi dom /63/
Metamorfomagia /64/
Nietuzinkowy nauczyciel /65/
Eliminacje /66/
Szampan /67/
Rysunki /68/
Karykatury /69/
Przeszpiegi /70/
Zwinna i szybka /71/
WSOMS /72/
Jesienne myśli /73/
Spotkanie elity /74/
Powrót do przeszłości /75/
Obrończyni /76/

Książki i pojedynek na wierzy /18/

24 2 0
By Th3Littl3Shakespear3

/ jeżeli nie wiesz o co chodzi, wróć na koniec rozdziału 16  ;) /

Elena odsłoniła zasłonę i usiadła na łóżku obok:
-Syriusz, James i Peter całe wczorajsze popołudnie cię szukali. Martwią się o ciebie-powiedziała spokojnie dziewczyna patrząc na odwróconego do niej tyłem chłopaka.-Leżysz tu od piątku wieczorem?-zapytała.
-Tak-odpowiedział krótko po długiej ciszy.
-Rozumiem że nie życzysz sobie mojego towarzystwa...-powiedziała cicho Elena i zaczęła myśleć nad tym co jest powodem pobytu Remusa w skrzydle szpitalnym. Chłopak nie odzywał się. Elena usłyszała że cicho pociąga nosem. Miała wrażenie że Lupin płacze. Wstała z łóżka i chwyciła za zasłonę by ją zasunąć jednak zanim pociągnęła usłyszała cichy głos:
-Nie... Zostań jak chcesz.
Dziewczyna ponownie usiadła na łóżku. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę.
-Jesteś całkiem niezły w pojedynkowaniu...-powiedziała półgłosem.
-Dziękuję, ty też-odpowiedział.
-Na prawdę dobrze poradziłeś sobie z Malfoy'em...
-Syriusz, James i Peter na prawdę mnie szukali?
-Tak. Przewrócili do góry nogami cały zamek...
-Nie lubisz ich?
-Co, ja? Dlaczego miałabym ich nie lubić?
-Słychać to w twoim głosie jak o nich mówisz...
-Nie... Ja po prostu... Uważam że są nieco... Aroganccy...
Remus zaśmiał się pod nosem:
-Aroganccy? 
-Troszeczkę... Nie nudzi ci się tu? Siedzisz cały dzień sam...
-Nie jest źle... Ale przydałaby się jakaś dobra książka... 
-Mogę ci jakąś przynieść jak mnie stąd wypuszczą
-O tak... To by było bardzo miłe... Tylko mam prośbę...
-Tak?
-Nie mów nikomu że tu jestem...
Wtedy do pomieszczenia weszła pani Pomfey i przerwała rozmowę:
-No pani Roberts, widzę że chyba czuję się już pani dużo lepiej, więc wygląda na to że mogę cię wypuścić. Gdyby bolała cię głowa to przyjdź tu koniecznie albo zgłoś nauczycielom.
-Dobrze, dziękuję-powiedziała dziewczynka po czym rzuciła krótkie "pa" Remusowi i wyszła ze skrzydła szpitalnego. Cieszyła się że nie musi już siedzieć tam i "odpoczywać". Postanowiła że najlepiej od razu uda się do biblioteki i wypożyczy jakąś książkę do Lupina. Współczuła mu że musi siedzieć tam całkowicie sam, a z drugiej strony nurtowało ją co mu dolega. Przed wejściem do biblioteki spotkała swoją koleżankę Iris.
-Elena! Jak dobrze cię widzieć, jak się czujesz?
-Normalnie, którą mamy godzinę?
-Wpół do szóstej, pomóc ci w czymś?
-Oo... Emm... Tak. Potrzebuję jakąś ciekawą książkę-powiedziała Elena po czym dziewczynki weszły do biblioteki. 
-Dla ciebie pewnie coś o magicznych zwierzętach...
-Nie wiesz... Może coś innego...
Iris zmierzyła koleżankę zdziwionym wzrokiem:
-No dobrze... Czy ty na pewno dobrze się czujesz?
-Tak-odparła Elena i ruszyła w stronę działu z książkami o odkryciach magicznych. Długo przebierała w różnych książkach aż wybrała "Najważniejsze współczesne odkrycia magiczne" i "Dzieje współczesnej magii". 
-Naszło cię na czytanie książek o dziejach magii?-zapytała Iris patrząc na Elenę ze zdziwieniem.
-Tak, znaczy, muszę coś załatwić więc...
-Okej... Będę czekać w pokoju wspólnym...-odpowiedziała Iris po czym odeszła w stronę pokoju wspólnego puchonów. Elena powoli ruszyła w stronę skrzydła szpitalnego. Zastanawiała sobie co pomyślała sobie Iris. Postanowiła że jak tylko da książkę Remusowi to pójdzie do pokoju wspólnego i wytłumaczy koleżance swoje dziwne zachowanie. Gdy dotarła do skrzydła szpitalnego dowiedziała się że Lupin śpi i zostawiła książki pani Pomfey by przekazała je chłopakowi. Wróciła do pokoju wspólnego i od razu skierowała się do sypialni. Spotkała tam Iris rozmawiającą głośno z innymi puchonkami siedzącymi na swoich łóżkach.
-Jeżeli wygramy ten mecz będziemy mieć szansę zagrać z gryfonami...-powiedziała Jolie.
-Krukoni są na prawdę dobrzy... Ale nie możemy tracić dobrej wiary. A ty co sądzisz Iris?-zapytała Christine.
-Nie wiem, ja tam nie znam się na quidditchu-stwierdziła Iris-O! Elena, wróciłaś.
-Tak, rozmawiacie o meczu quidditcha?
-No a jak! Gramy z krukonami w przyszły weekend!
-Tak... Fajnie prawda?-powiedziała Elena po czym zaszyła się na łóżku za swoim baldachimem. Aż do wieczora nie była się w stanie skupić na niczym innym, tylko na myśleniu o Remusie i o tym co mu się stało w ów piątkowy wieczór. 

ミ☆


Poniedziałek minął Irianie, Emmie i Elenie dość rutynowo. Popołudniu postanowiły spotkać się w bibliotece żeby w spokoju móc pouczyć się i porozmawiać. Siedziały szukały informacji na lekcję zielarstwa o roślinach wodnych w książce Niezwykłe rośliny wodne Winogranda. Gdy skończyły pisać już wypracowanie, poszły na krótki spacer korytarzami zamku. Na drugim piętrze natknęły się na grupkę ślizgonów i gryfonów. Przecisnęły się do środka żeby zobaczyć co się dzieje.
-Tak Blythe? Twierdzisz że wolno ci wszystkim rozkazywać? Mam głęboko gdzieś twoje uwagi-syknął wysoki jasnowłosy gryfon. 
-Słuchaj Smith, wiem że jest ci głupio ze względu na twoją porażkę w meczu, ale nie musisz się mnie czepiać. Lepiej popracuj nad grą swojej drużyny!-wyzwał go wysoki ciemnowłosy ślizgon. Emma już znała tego chłopaka, był to ten który wpadł pewnego razu na nią na holu i uczestniczył w spotkaniu klubu ślimaka. Chłopacy wyglądali jakby mieli się zaraz na siebie z wściekłością rzucić i pozabijać. 
-A więc wyzywam cię na pojedynek... Dziś na wierzy astronomicznej gdy tylko pierwszoroczniacy skończą lekcję...-powiedział Blythe i szyderczo się uśmiechnął.
-Nie ma sprawy... Tylko nie stchórz!-dogryzł mu gryfon po czym odszedł. Uczniowie rozpierzchli się po zamku i nie było już żadnego śladu po wcześniejszym zbiorowisku. 
-Chce to zobaczyć...-stwierdziła Iriana.
-Jesteś tego pewna? Wiesz jakie problemy...-zaczęła Elena.
-Ja też. Zostaniemy na wierzy po astronomii?-zapytała Emma.
-Tak. Co ty na to Elena?
-Niech wam będzie... Nigdy nie widziałam takiego pojedynku...-westchnęła z lekką dezaprobatom w głosie Elena. Reszta popołudnia i wieczoru upłynęła dziewczyną bardzo szybko. W końcu przeszedł czas na wyczekiwaną przez nie lekcję astronomii.

Po lekcji dziewczynki ukryły się na wierzy tak, by widzieć ją całą jednocześnie będąc niezauważonym. Czekały przez pewien czas, zaczęły już nawet zastanawiać się czy na pewno ktoś się zjawi. Było bardzo zimno więc dziewczyny skuliły się w swojej kryjówce otulone szalikami. Nie pozostawało im nic innego jak liczyć na to że ktoś jednak przyjdzie. Kwadrans po pierwszej usłyszały powolne, ostrożne kroki na schodach. Po chwili na wierzy znajdowało się dwóch wysokich chłopaków. Rozglądnęli się po miejscu i stanęli czekając.
-Myślisz że stchórzył, Smith?-zapytał półgłosem jeden z nich.
-Nie wydaje mi się. Blythe nie jest typem osoby, która wyzwana na pojedynek by stchórzyła-odpowiedział cicho drugi. Wkrótce potem słychać było ponowne kroki na schodach. Na wierzę wszedł powolnym, jednak pewnym siebie krokiem ciemnowłosy chłopak, a za nim inny nieco niższy stąpający bardziej niepewnie. Atmosfera na wierzy była tajemnicza, jedynym źródłem światła był księżyc, częściowo zasłonięty przez chmury. 
-Witaj Blythe...-powiedział blondyn.
-Jak miło że nie stchórzyłeś, Smith-odpowiedział ślizgon po czym ukłonili się sobie i rozpoczęli pojedynek. Emma, Iriana i Elena siedziały w swojej kryjówce skulone przyglądając się kolorowym strumieniom światła co rusz wypełniających wierzę. Księżyc ukrył się za chmurami, całkowicie jakby nie chciał oglądać ów zdarzenia. Błyski zaklęć jako jedyne oświetlały wierzę. Całe to zjawisko wyglądało zarówno niesamowicie jak i niepokojąco. Pojedynek trwał w najlepsze. W pewnym momencie zaklęcie rzucone przez Blythe'a odrzuciło Smith'a na tyle mocno że prawie spadł z wierzy. Tak mocno uderzył o barierkę że skulił się z bólu. Blythe stanął nad nim i wycedził coś przez zęby, po czym wraz ze swoim towarzyszem zniknął na schodach. Przerażone dziewczyny patrzyły się na gryfona leżącego pod barierką. Jego przyjaciel pomógł mu wstać i oni także po chwili zniknęli z wierzy. 
-To było...-powiedziała półgłosem Iriana.
-Straszne-szepnęła Elena.
-To było super! Chciałabym się tak umieć pojedynkować...-westchnęła Iri.
-Ciekawe o co poszło...-zamyśliła się Emma.
-Nie mam pojęcia, może o ostatni mecz?-stwierdziła Iriana. 
-Chodźmy już może, jeżeli ktoś nas nakryje...-zaproponowała Elena i dziewczyny powoli zeszły z wierzy. Pożegnały się na rozgałęzieniu schodów. Emma i Iriana poszły znów w górę (w stronę wierzy gryffindoru) a Elena w dół (do piwnicy, gdzie znajdował się pokój wspólny hufflepuffu). Droga ciągnęła się puchonce niemiłosiernie, co chwilę stawała i sprawdzała czy przypadkiem ktoś nie idzie korytarzem. Na szczęście bezpiecznie dotarła na dół. Stanęła przed ścianą, koło której leżały jedna na drugiej kilka rzędów beczek. Podeszła do drugiej od dołu beczki i wystukała uderzając w nią palcami rytm słów: Helga Hufflepuff. Przed nią otworzył się tunel. Wślizgnęła się do środka i rozejrzała po pokoju. Na szczęście nikogo nie było, nikt nie przyłapał jej na późnym powrocie. Ruszyła na paluszkach w stronę sypialni dziewczyn gdy usłyszała za sobą cichy głos:
-Gdzie byłaś tak późną porą?
Dziewczyna obróciła się przestraszona. Zobaczyła że w drzwiach do pokoju chłopców stoi perfekt jej domu-ten sam który wręczył jej plan lekcji, drugiego dnia w Hogwarcie.
-Ja... Wróciłam z lekcji astronomii-odpowiedziała nieśmiało. Chłopak popatrzył na zegarek i stwierdził:
-Lekcja zakończyła się już dawno temu, wszyscy inni wrócili, a więc gdzie ty byłaś?
-Ja...
-Muszę zgłosić to pani Pomonie... Jeżeli jeszcze raz się to powtórzy. A teraz zmykaj, będę udawał że cię nie widziałem-powiedział z uśmiechem chłopak i odszedł. Elena odetchnęła z ulgą i poszła do swojej sypialni. Jej współlokatorki smacznie spały, więc uniknęła następnych niewygodnych pytań. Położyła się do łóżka i zasnęła. 

Continue Reading

You'll Also Like

110M 3.4M 115
The Bad Boy and The Tomboy is now published as a Wattpad Book! As a Wattpad reader, you can access both the Original Edition and Books Edition upon p...