Cienie mroku

By xjuxxx

20.8K 2.4K 995

Nie była wojowniczką, ani magiem, jak można przypuszczać po jej zdolnościach. Była kimś innym, czymś innym. J... More

Prolog
MAPA
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52

Rozdział 20

348 42 35
By xjuxxx


   Dźwięk jego butów odbijał się od drewnianych desek, błyszczących w świetle księżyca. Podszedł do niewielkiego stolika, na którym już czekało na niego nalane czerwone wino.

   - Książę. - Usłyszał za sobą kobiecy głos. Zbyt piskliwy, jak dla niego. Poczuł dłonie na swoich ramionach. Powoli zjeżdżały do złotych, ozdobnych guzików czarnej marynarki.

   Popił nieśpiesznie wino, delektując się nim. Zlizał płyn z warg, po czym dopiero zwrócił uwagę na kobietę. Odwrócił się do niej, odkładając w między czasie kieliszek.

   Długowłosa uśmiechnęła się do chłopaka. Odwzajemnił, co uznała za przyzwolenie. Nie zauważyła mroku kryjącego się w jego uśmiechu. Powróciła do rozpinania reszty guzików.

   - Słyszałem, że jesteś świetną akrobatką - wyszeptał zmysłowo czarnowłosy, zatrzymując jej dłonie.

   - Tak, książę. Chętnie zademonstruję ci parę figur. - Przyłożyła wargi do jego ust, jednak nie ośmieliła się pocałować go jako pierwsza.

   - Naprawdę?

   Mruknęła kusicielsko w odpowiedzi.

   - Dobrze więc. - Oplótł palce wokół jej nadgarstka i pociągnął.

   Kobieta uśmiechnęła się gdy szli w stronę łoża. Jednak jeszcze szybciej zdziwiła się, gdy minęli je i ustali na oświetlonym tarasie.

   - Wejdź na barierkę - powiedział, uśmiechając się czule do kobiety.

   - Słucham? - spytała rozbawiona, choć poczuła iskierki niepokoju.

   - Wejdź na barierkę - powtórzył, tym razem oschle, a kąciki ust opadły.

   Kobieta przytaknęła i uśmiechnęła się słabo maskując strach. Podeszła do barierki. Mimowolnie spojrzała w dół. Ludzie na uliczkach z tej wysokości wydawali się niczym kłęby kurzu gromadzące się na meblach. Wzięła mocny wdech i drżącymi rękami podciągnęła się. Barierka była na tyle gruba, że jedynie palce jej stóp nieznacznie wystawały.

   - Podskocz.

   Kobieta przerażona spojrzała na chłopaka. Zagryzła dolną wargę i podskoczyła, jedynie lekko odrywając się od podłoża.

   - Wyżej.

   Mimowolnie spojrzała na zamkowy ogród. Upadek z tej wysokości skończyłby się śmiercią. Przerzuciła błagalny wzrok na czarnowłosego. Przełknęła ślinę, widząc beznamiętność na jego twarzy. Brak uśmiechu, satysfakcji, rozbawiania. Niczego. Pustka.

   - Książę - zaczęła rozpaczliwie. - Czy zrobiłam coś nie tak?

   Przekrzywił jedynie głowę.

   - Nie. Dlaczego tak uważasz?

   Spojrzała w dół. Łza poleciała po jej policzku.

   Z wybawieniem zerknęła na drzwi, przez które wszedł mężczyzna w srebrzystej zbroi.

   - Książę Rowanie. - Uklęknął po przekroczeniu progu pokoju.

   - Zostań - nakazał czarnowłosy kobiecie i wszedł w głąb komnaty, zamykając za sobą szklane drzwi balkonowe. - Dlaczego mi przeszkadzasz?

   - Wrócili Gwiazdy Słońca, które posłałeś, aby zabić księcia Derwana...

   - Jak tak, dlaczego nie mam jeszcze głowy mega brata przed sobą? - zapytał chłodno, choć w głębi nie obchodziło go kiedy ją dostanie. Nie śpieszyło mu się aż nad to.

   - Właśnie, dlatego tu jestem, książę. - Dowódca straży przeskakiwał wzrokiem na wszystko w pokoju, z wyjątkiem księcia. Jego spojrzenia staranie unikał. - Ciężko mi w to uwierzyć...ale Gwiazdy Słońca zawiodły.

   - Gwiazdy Słońca nie zawodzą. Wrócenie po nieudanej misji równa się ze ścięciem.

   - Tyle, że oni... już zostali ścięci.

   - Przez kogo?

   - Twego brata, książę.

   Dowódca straży wysypał z wora zawartość. Cztery głowy poturlały się po drewnianych deskach.

   Książę skrzywił się nieznacznie przez gryzący zapach.

   - I mówisz, że leżały przy bramie?

   - Tak, książę.

   - Ktoś je przyniósł, czy przeniósł za pomocą magii? - Zniżył się i wzorkiem dokładnie zbadał cięcia na szyi.

   - Dworny mag od razu stwierdził, że za pomocą zaklęcia przeniesienia. Mamy wysłać kolejnych?

   - Nie. Mówiłeś, że memu bratu zaczął towarzyszyć mag. Wiadomo kto to jest?

   - Jeszcze nie, książę.

   - A ty co o tym sądzisz?

   Rycerz zniżył głowę, zastanawiając się.

   - Myślę, że to małoletni mag wyrzucony z zakonu albo młody szlachcic chcący zyskać pozycję.

   Książę mruknął nic nieznaczącego i podszedł do stolika. Nalał wino - spokojnie delektując się nim - popatrzył na dowódce straży, spod przymrużonych powiek. 

   - Małoletni magowie raczej nie uczą się walki mieczem... a młody szlachcic jeszcze nie ma takich zdolności, za to ten. - Wskazał kieliszkiem na głowy. - Wykonał idealne cięcie trzech z nich, a czwartą musiała zrobić osoba mniej doświadczona... Jak sądzisz? - Odwrócił się w stronę balkonu i popatrzył na - w dalszym ciągu - stojącą dziewczynę na barierce. - Dlaczego wysłali nam ich głowy? To miało być ostrzeżenie? Wiadomość?

   - Nie mam pojęcia, książę. Twój brat nigdy nie należał do najmądrzejszych.

   - Słuszna uwaga - prychnął. - No cóż.... to i tak nieważne. Przekaż wiadomości Arasowi, że nadszedł czas na wykonanie pierwszego ruchu.

   - Tak, książę. - Ukłonił się i wyszedł z pomieszczenia.

   Rowan wypił do końca zawartość kieliszka. Powolnym, lekko skocznym krokiem, podszedł do drzwi balkonowych.  

   Przerażona dziewczyna spojrzała na niego błagalnie, gdy ten przekroczył próg tarasu. Jej nogi trzęsły się, a łzy zlatywały z polików. Podążyła wzrokiem za księciem podchodzącym do barierki. Oparł ręce na niej. Palcami bawił się szklanym kieliszkiem. Wzrok wlepił w ciemność nieba. 

   - Ludzie są tacy słabi - zaczął głosem cichym i obojętnym. Dziewczyna niebyła pewna do kogo kierował swoje słowa: do siebie, do niej, czy oglądanych gwiazd. - Wystarczy tak niewiele, aby ich zniszczyć. Tak jak ten kieliszek. - Posłał dziewczynie krótkie spojrzenie, podrzucając przedmiot. - Gdy spadnie, rozbije się. Później, nawet jeżeli chciałbym go złożyć, zawsze pozostaną ślady po stłuczeniu. Nigdy już nie będzie taki sam. - Zamilkł, w bezruchu wpatrując się w przedmiot w ręku. Jego wyraz twarzy wydawał się nostalgiczny, tak samo jak ton. W pewnym momencie wyrzucił kieliszek, wprost w odmęty zamkowego ogrodu. Okolica była tak głośna, że całkowicie zagłuszyła rozbicie przedmiotu. Do ich uszu nie doleciał odgłos, świadczący, że kieliszek spotkał się z ziemią. 

   - Książę, przepraszam, jeżeli zrobiłam coś nie tak - wypłakała dziewczyna, domyślając się, co może zaraz nastąpić. 

   Podszedł do niej, patrząc na nią czule. Zimny książę zniknął, w zamian pojawił się ciepły i uroczy.

   - Byłaś niesamowita. Dzięki tobie te kilka dni, stało się dla mnie bardzo kolorowe. Tyle że, chyba wolę obracać się w szarości. - Popchnął ją wprost objęcia ciemności. 

   Krzyk rozbiegł się po okolicy, jednak nie zwrócił nikogo uwagi. Kobieta leciała na spotkanie z ziemią. Zamknęła oczy, będąc już tuż nad nią. Nagle poczuła, jak jej ciało przestało przedzierać się przez powietrze. Powoli uniosła powieki i zapłakała ze szczęścia.

   Unosiła się tuż nad ziemią, od której dzieliła ją odległość mniejsza niż pół stopy.

   - Dziękuję, książę - powiedziała z ulgą, między głośnym szlochem. - Dziękuję.

   Jej ciało nieboleśnie spadło na ziemie. Od razu wstała i pobiegła przed siebie.

   Książę obserwował wszystko z balkonu. Jego mina nie wyrażała niczego. W sercu również czuł pustkę.

   To takie nużące - pomyślał, westchnąwszy.

   Sam sobie - jak zwykle - próbował znaleźć rozrywkę. Tak jak zawsze, tylko przez moment go to interesowało. Złakniony czekał, aż coś się wydarzy, coś go zainteresuje albo ktoś.

   Oddychała ciężko. Krople potu usadziły się na jej czole i nosie. Źrenice powiększyły, a dłonie zacisnęły. Nawet podczas walki tak się nie męczyła.

   Pukanie rozniosło się po pomieszczeniu, jednak Mira nie zwróciła szczególnej na nie uwagi.

   - Ile tam jeszcze będziesz?! - krzyknęła, poddenerwowana Kari.

   - Dopiero tu weszłam - odpowiedziała z rozbawieniem. Próbowała ukryć swoje prawdziwe emocje.

   - Siedzisz już tam trzy godziny! Teraz moja kolej!

   Mira westchnęła.

   Shana Weniss, jak obiecała, udostępniła im pokoje. Dla każdego zostało przydzielone po jednym, jednak Mira uznała, że najbezpieczniej będzie spać dwójkami. Kari chciała spać z księciem, jednak ten bezsłownie poprosił Ariego o pomoc. Dlatego Mira wylądowała w pokoju z białowłosą. 

   - Już wychodzę - oznajmiła, spuszczając wodę.

   Cała łazienka, jak i sypialnia, była obłożona magicznymi zaklęciami. W złotej, ogromnej wannie były narysowane dwa znaki. Gdy dotykało się jednego, woda magicznie się nalewała, za to gdy drugiego - spuszczała.

   Szybko wskoczyła do wody, gdy zostało jej niewiele niż połowa. Wcześniej namydliła ciało i włosy, więc teraz jedynie szybko je obmywała. Gdy zostały ostatnie krople w naczyniu, wyszła z wanny. Nałożyła na mokre ciało czystą, lnianą sukienkę. Wyszła z łazienki, zabierając ze sobą brudne ubrania.

   - Przepraszam - zaczęła Mira. - Lubię długie kąpiele. - Jej głos zabarwiony był wesołością, podobnie jak twarz, na której widniał szeroki uśmiech.

   Kari prychnęła. Skierowała się do łazienki, popychając w progu współlokatorkę.

   Gdy po pokoju rozbiegł się trzask, a następnie szum wody, uśmiech z twarzy Miry zniknął. Beznamiętnie i bezruchu wpatrywała się w podłoże drewnianych, białych drzwi. 

Continue Reading

You'll Also Like

23.6K 2.4K 30
Cztery nacje, które żyją ukryte w cieniu ludzi od wieków: Wampiry, Wilkołaki, Syreny i Czarodzieje. Wszyscy kryją się za woalem normalności. Ale jest...
11.1K 212 14
[Zapisy otwarte] Polska Akademia Sztuk Magicznych Urocznia (w skrócie PASMU), to szkoła ponadpodstawowa dla wszystkich osób z mocą magiczną, mieszkaj...
6.8K 528 42
(nie moja manga, ja ją tylko tłumaczę) Najlepsza aktorka Lee Sia posiadająca zdolność widzenia duchów. Po wypadku budzi się w ciele „Camili Sorpel". ...
251K 20.2K 154
~Manga nie jest moja, tylko tłumaczę! ~ Zreinkarnowano mnie w ciele fałszywej świętej, które pięć lat później umrze, gdy pojawi się kolejna święta. J...