Miraculum: Stay with me

By Sinxah

75.4K 5K 5.3K

Marinette właśnie obchodzi swoje osiemnaste urodziny. Od czterech lat walczy ze złem jako Biedronka, a pomaga... More

01. Nawet superbohaterów nachodzą wątpliwości
02. A było zostać w domu
Zapowiedź powrotu
03. Wszystkiego najgorszego, Marinette
04. Te dobre i te złe niespodzianki
05. Noc, kiedy się spotkaliśmy
07. Taniec dwóch samotności
08: To nie o anioły chodzi
09. Miłość, którą zostawiasz za sobą
10. Stereotyp blondynki
11. Przepraszam, Kocie
12. Wszystkie kłamstwa, które ci powiedziałam
13. Świat, który nigdy nie powstał
14. Każdy ma swoje tajemnice
15. Co nam leży na sercu
16. Niektórych życzeń nie da się spełnić
17. Dramy i dramaty!
18. Próby losu
19. Ten niezręczny moment
20. Jak przychodzisz, tak i odchodzisz sam
21. Prawdopodobieństwo naszego zaufania
22. Kiedy zmieni się wszystko, co znam
Okładka!
23. Znalazłem cię
24. Obiecaj mi
25. Decyzje i ich konsekwencje
26. Proszę, nie zostawiaj mnie samej
27. Chwile ulotne
28. Niespodziewany gość
29. Kim jestem bez swej zbroi
30. Płomień pod skórą
31. Coś za mną chodzi
32. Droga ku wolności
33. Jak smakuje miłość
Gorąca prośba
34. Święto potworów

06. Egoistyczne serce

2.5K 165 134
By Sinxah

Dobry wieczór!

Jeśli myśleliście, że zapomniałam o rozdziale, to jesteście w błędzie! Po prostu miałam ciężki dzień w pracy i dopiero co wróciłam, więc teraz kilka słów do wszystkich, którzy chcą już być dorośli: nie chcecie, uwierzcie mi. Dorosłość jest do dupy.

No, ale nie psujmy sobie humoru. Zwyczajowo: zapraszam do czytania.

Wasza Sin.

***

Równo o siódmej, kiedy zadzwonił budzik, przeciągnęłam się na łóżku i ziewnęłam. Pierwszy raz od czterech lat byłam naprawdę wyspana i o dziwo nie spóźniona. Przez ostatnie dwa tygodnie wakacji nie było żadnego ataku Władcy Ciem. Napawało mnie to olbrzymim szczęściem i spokojem ducha, który jednak wcale nie pomagał, ponieważ równo z Władcą Ciem zniknął Czarny Kot. Po naszej rozmowie na balkonie już więcej się nie pojawił, nie przychodził na patrole ani nie odbierał wiadomości. Stresowałam się, że to przeze mnie, że nasza rozmowa spowodowała, że uciekł gdzieś i już nigdy nie wróci. A to myślenie sprawiało, że moje serce bolało jak diabli.

– Nie martw się, Marinette – zapiszczała Tikki, pojawiając się na wysokości moich oczu. – Jestem pewna, że wróci. Czuję to.

Kwami doskonale wiedziało, co czuję; w końcu ponad połowę czasu dzieliłyśmy jedno ciało jako Biedronka. A nawet kiedy nie patrolowałyśmy ulic Paryża, przyjaciółka znała mnie zbyt dobrze, żeby nie znać moich myśli i uczuć.

– Masz rację, Tikki – zwróciłam się do stworzonka. – Wierzę w niego. Muszę mu po prostu zaufać – dodałam, wstając pośpiesznie z łóżka i kierując się do szafy w rogu pokoju.

Wyciągnęłam kilka ubrań i pośpiesznie podreptałam do łazienki. Po porannej toalecie przywitałam się z rodzicami w piekarni i pochwyciłam rogalika w dłoń, wybiegając na zatłoczoną porannym ruchem ulicę.

Pierwszy dzień szkoły, w dodatku roku maturalnego! Podekscytowanie sięgało zenitu, w szczególności, że na ten rok było zaplanowane kilka atrakcji przez szkołę, wyłącznie dla maturzystów, takich jak bal maskowy na początku lutego oraz wycieczka niespodzianka zaraz po zakończeniu matur. Nie mogłam się doczekać tego wszystkiego, jednak gdzieś w głębi serca bałam się, że akurat wtedy Władca Ciem zaatakuje z pełnią swoich sił.

– Marinette! – Usłyszałam swoje imię, wchodząc na teren szkoły.

Koło masywnych, dębowych drzwi stała rozpromieniona Alya wraz z towarzyszącym jej (nieprzerwanie od czterech lat) Nino. Skierowałam się w ich stronę, machając im ręką z daleka. Przez ostatnie dwa tygodnie rzadko się widywałam z przyjaciółką, ponieważ pomagała mamie w restauracji hotelu Le Grand Paris, a przyznam szczerze, że stęskniłam się za dziewczyną.

– Tak się cieszę, że cię widzę – zawołała szatynka, rzucając mi się na szyję. – Jak się czujesz? – spytała z troską, spoglądając przy okazji na Nino. – Adriena nie było przez te ostatnie dwa tygodnie, więc Nino nawet nie mógł z nim porozma...

– Nie musicie tego robić – przerwałam jej pośpiesznie, machając dłońmi przed sobą. – Wszystko jest w porządku, naprawdę – dodałam i uśmiechnęłam się na potwierdzenie swoich słów.

Alya skrzyżowała ramiona na piersi, zmarszczyła brwi i zacisnęła usta w wąską kreskę, wpatrując się we mnie jak w święty obrazek. Ta mała cholera mnie sprawdzała! A przed jej dziennikarskim zmysłem trudno było cokolwiek ukryć. Przyjaciółka jednak po chwili westchnęła i pokiwała głową.

– Niech ci będzie – mruknęła, jednak dalej wyglądała na nieprzejednaną. – Nie zrobię nic, jeżeli ty z nim porozmawiasz i powiesz mu wreszcie, co czujesz – dokończyła z chytrym uśmiechem, a jej ciemne tęczówki rozpaliły się diabolicznymi iskierkami.

Zmrużyłam niebezpiecznie oczy, posyłając przyjaciółce mordercze spojrzenie. Miała mnie. Albo ja się ośmieszę, mówiąc Adrienowi o swoich uczuciach, albo zrobi to Alya za mnie. Z deszczu pod rynnę. Ale z dwojga złego chyba wolałam sama wyjaśnić wszystko blondynowi.

– Dobra, sama mu powiem – syknęłam oschle i nic więcej nie mówiąc, weszłam do szkoły.

– Ja ciebie też! – Za plecami usłyszałam jeszcze rozbawiony głos Alyi wołający za mną.

Ta, jasne, pomyślałam. Ta jej miłość mnie kiedyś zabije.

Równo z dzwonkiem weszłam do klasy i zajęłam swoje stare miejsce, przy okazji witając się z kolegami i koleżankami po wakacyjnej przerwie. Wszyscy przywitali się ze mną, oprócz dwóch osób: Chloe, co było w pełni zrozumiałe i typowe dla dziewczyny; oraz Juleki, która jak tylko dostrzegła mnie w klasie, z zaciętą miną odwróciła się w stronę okna. Przez ostatnie dwa lata nasze kontakty się całkowicie ochłodziły, a wręcz przestały istnieć, mówiąc szczerze. Jak tylko chciałam się spotkać z dziewczyną, ta uciekała w popłochu jak najdalej ode mnie.

Ech, będę musiała w końcu z nią porozmawiać po lekcjach, przemknęło mi przez myśl, gdy w międzyczasie Alya wsunęła się na swoje miejsce, szturchając mnie w ramię.

– Rozmawiałaś z nim? – spytała podekscytowana, jakby miała mi zaraz wyjawić tożsamości Biedronki i Czarnego Kota.

– Nawet go nie widziałam – odparłam chłodno, przewracając oczami i ostudzając ekscytację szatynki. Czasami wydawało mi się, że Alya bywa bardziej podekscytowana moją miłością do Adriena, niż ja sama.

– O dziewczyno – zagwizdała i roześmiała się pod nosem. – Tylko nie zacznij się ślinić.

Uniosłam brwi i zrobiłam niepewną minę, mając się zapytać Alyi, o co jej znowu chodzi, jednak w tym momencie do sali weszli Nino razem z Adrienem, którego początkowo ciężko było mi poznać. Rozszerzyłam oczy w niedowierzaniu, a moje usta same z siebie wyszeptały ciche "Wow".

Zmienił się, to na pewno. Obserwowałam każdy ruch Adriena w trakcie jego drogi do ławki. Krótsze kosmyki blond włosów już nie opadały swobodnie na oczy, tak jak wcześniej, lecz były starannie zaczesane do góry, chaotycznie plącząc się ze sobą na koniuszkach. Przy każdym kroku mięśnie ramion i klatki chłopaka napinały się pod białą koszulką, sprawiając, że obserwowałam je jak zahipnotyzowana.

– Miałaś się nie ślinić – zgromiła mnie szeptem Alya, dzięki której na szybko się opanowałam, zanim chłopacy dotarli do nas.

– Witaj, Marinette – odezwał się Adrien ciepłym głosem, sprawiając, że wszystkie włoski na moich ramionach stanęły dęba.

Spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, które nadal pozostawały dokładnie takie, jak je zapamiętałam: głębokie, intensywnie szmaragdowe, z błyszczącymi kropelkami złota dookoła źrenicy. Mogłabym w nich utonąć, a i tak nie miałabym nic przeciwko temu.

Nagle z krainy marzeń wyrwał mnie ból pod żebrami wywołany przez kuksańca, którego zasadziła mi Alya, żeby mnie sprowadzić na ziemię. Poważnie, kochałam i nienawidziłam tę dziewczynę jednocześnie.

– Ach, tak, hej Adrien – odparłam pośpiesznie, bawiąc się palcami pod ławką. – Dawno się nie widzieliśmy.

– Przepraszam, Marinette – odparł chłopak z widocznym smutkiem i lekkim zakłopotaniem. – Razem z ojcem musiałem wyjechać na dwa tygodnie. Ojciec zabrał mi wszelkie urządzenia elektroniczne, jak tylko wsiedliśmy do samochodu.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Przecież nie musiał mi się spowiadać z tego, dlaczego go nie było ani dlaczego się przez ten cały czas nie odzywał. Zresztą nie on jeden w moim życiu.

– Dzień dobry, klaso – zawołała Pani Bustier, wchodząc do pomieszczenia z dziennikiem, a Adrien posłał mi ostatni uśmiech, po czym usiadł na swoim miejscu i skupił uwagę na nauczycielce. Pewnie też bym tak zrobiła, gdyby nie jedna, zbytnio rozemocjonowana nastolatka siedząca koło mnie.

– Dziewczyno, on się zwrócił centralnie do ciebie! – zawołała szeptem Alya, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. – Nie widział nikogo innego, oprócz ciebie!

– Panno Cesaire! – zagrzmiał głos nauczycielki posyłającej szatynce karcące spojrzenie.

Alya uśmiechnęła się przepraszająco, ale do końca lekcji już więcej się nie odezwała, pozwalając mi tym samym na zatopienie się we własnych myślach, które zdecydowanie nie zaliczały się do najweselszych przez ostatnią uwagę przyjaciółki.

Chwilę po dzwonku kończącym lekcje na dzisiaj wyszłam z sali, starając się złapać Julekę i z nią porozmawiać, tak jak to sobie zaplanowałam rano.

Dziewczyna powoli zbierała się do domu, rozmawiając i śmiejąc się z niską blondynką – Rose – od czasu do czasu zakładając pasmo opadających ciemnych włosów za ucho.

– Juleka, zaczekaj! – zawołałam, sprawiając, że obie dziewczyny odwróciły się i spojrzały na mnie. Z twarzy brunetki momentalnie zniknął uśmiech i pojawił się grymas niezadowolenia. Zignorowałam to i pośpiesznie podeszłam do koleżanek. – Możemy porozmawiać, Juleka?

Dziewczyna jednak się nie odezwała, jedynie zgromiła mnie wzrokiem, jakbym była najgorszym wrogiem narodu i dodatkowo mordercą słodkich szczeniaczków.

– Daj spokój, Juls – rzuciła Rose do swojej przyjaciółki, klepiąc ją motywująco po ramieniu. – Musicie porozmawiać i załatwić to raz na zawsze.

Juleka spoglądała to raz na blondynkę, to raz na mnie, jakby nie będąc pewną swojej decyzji. W końcu westchnęła i kiwnęła głową na znak zgody. Rose, stając na palcach przytuliła ją na szybko i przy okazji dała buziaka w policzek.

– Poczekam przed wejściem – dodała, po czym już jej nie było, a ja zostałam z Juleką sam na sam.

– Więc? – warknęła brunetka, spoglądając na mnie wrogo. Skrzyżowała ramiona na piersi i zmarszczyła brwi. – O czym chciałaś porozmawiać?

Przyznaję, dziewczyna zestresowała mnie tak bardzo, że wszystkie pytania wyleciały mi z głowy.

– Eee... – mruknęłam, starając się pobudzić swoje szare komórki do działania. Nieskutecznie. A żeby mnie jeszcze bardziej pogrążyć, mój mózg wymyślił chyba najgorsze możliwe rozwiązanie z tej sytuacji. I, wbrew wszystkiemu, nie była to ucieczka. – Więc ty i Rose. – Wskazałam palcem w kierunku, w którym oddaliła się blondynka. – Wow, gratulacje. Nie wiedziałam o tym wcześniej.

Juleka patrzyła na mnie zszokowana, po czym prychnęła rozeźlona.

– Naprawdę interesujesz się moim związkiem po tym, gdy przez ciebie mój brat wyjechał z domu i od dwóch lat ani razu nie wrócił?! – warknęła, patrząc na mnie spode łba.

– Ale przecież – wydusiłam z siebie zszokowana zarzutem dziewczyny, nagle wszystko rozumiejąc – Luka powiedział mi, że wyjeżdża za granicę studiować muzykę.

Juleka ponownie parsknęła niewesołym śmiechem.

– I serio mu uwierzyłaś? Po tym, jak przez dwa lata latał za tobą niczym zakochany kundel, a ty nawet nie potrafiłaś mu powiedzieć, że nic z tego nie wyjdzie?! – odparła dziewczyna, a mnie zamurowało.

Czyżbym była aż tak okrutna dla Luki? Czy naprawdę potraktowałam go jak bezpańskiego psa? Dając nadzieję i porzucając?

– Luka jest moim ważnym przyjacielem i... – starałam się jeszcze bronić, choć sama nie byłam pewna, czy jest w tym sens.

– Daj spokój! – przerwała mi Juleka gniewnie. Czarna grzywka z fioletowymi pasemkami spadła jej na twarz, zasłaniając jedno oko. Dziewczyna energicznie zgarnęła włosy, by móc dalej zabijać mnie wzrokiem. – Jest dla ciebie takim samym przyjacielem, jak drien dla ciebie. Po prostu przestań pieprzyć i wszystkich ranić dookoła!

Juleka zrobiła krok w tył i powoli zaczęła się oddalać, zostawiając mnie na korytarzu oszołomioną niczym po ciosie patelnią. A przypuszczam, że taki cios mniej by mnie zszokował niż słowa dziewczyny.

– A, jeszcze jedno – zwróciła się do mnie Juleka, nawet na mnie nie patrząc. – Nie waż się więcej wypowiadać imienia mojego brata. Nie jesteś jego warta. – I odeszła.

Obserwowałam, jak jej plecy robią się coraz mniejsze, aż po chwili zniknęły całkowicie w tłumie pozostałych uczniów opuszczających szkołę. Łzy napłynęły mi do oczu i niepowstrzymane zaczęły spływać po policzkach. Poczułam, jak całe moje ciało drży, a nogi robią się coraz słabsze. Po chwili osunęłam się na ziemię w korytarzu i ukryłam twarz w dłoniach. Nie potrafiłam powstrzymać łkania, które wydostawało się z mojego gardła.

Znowu to samo; wszystkich tylko raniłam. Luka odszedł od rodziny przeze mnie, przez moją głupotę i słabość do Adriena. Dokładnie tak samo, jak Czarny Kot. Wszystkich tylko krzywdziłam dookoła, będąc głupio zakochaną w Adrienie. Odpychałam tych, którym na mnie zależało, ścigając durne marzenia o nierealnym związku z chłopakiem, który nigdy mnie nie pokocha.

Więc byłam sama, samiuteńka. Idealny los dla takiej dziewczyny jak ja. Zgniję w samotności, mając tuzin kotów i chomika. Tak, może wtedy już nikogo nie skrzywdzę.

Głupie, egoistyczne serce.

– Marinette?

Continue Reading

You'll Also Like

3.8K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
54.6K 5.9K 51
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
23.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
18K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...