My happiness' name is your na...

By kasieczna16

33.6K 1.5K 1K

Harry i Louis od niedawna są w związku. Każdy z nich jest inny, ale to nie przeszkadza im każdego dnia zakoc... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
Epilog.

16.

672 40 10
By kasieczna16

4986 słów.

Czerwiec minął, połowa lipca również była za nim, a rzucenie się w wir pracy było czymś, co skutecznie odciągało jego myśli. Praca w Toys 'R' Us była dla niego satysfakcjonująca, a przynajmniej na razie. Cieszył się, że wreszcie miał swoje pieniądze i mógł dokładać się do rachunków czy zakupów, a także sprawiać drobne prezenty swoim siostrom czy przyjaciołom. Jednym z takich prezentów był nowy zestaw pędzli do malowania dla Zayna. Doskonale zdawał sobie sprawę, że chłopak nie namalował nic od czasu 'rozstania' z Liamem, a od tamtego momentu minęło ponad trzy miesiące. O trzy miesiące za dużo, więc wreszcie postanowił coś z tym zrobić. Miał nadzieje, że tym razem mu się uda, bo wcześniejsze rozmowy o powrocie do malowania były marne w skutkach. Dlatego od razu gdy tylko otrzymał przesyłkę, odpakował ją i z powrotem zapakował tym razem w kolorową torebkę, ruszył w stronę domu Zayna.

- Cześć. - przywitał się, uśmiechając szeroko. - Mam coś dla Ciebie. - omiótł spojrzeniem całe pomieszczenie i nie zdziwił się, że w miejscu w którym wcześniej stała sztaluga i farby teraz zobaczył puste półki. Zayn jakiś czas temu wyniósł wszystko do schowka, ale on miał zamiar z powrotem dostarczyć te rzeczy w jedyne miejsce w którym powinny się znajdować.

- Co takiego? - zainteresował się.

- Musisz wyjść do łazienki i spędzić w niej co najmniej dziesięć minut, a wtedy się dowiesz. - oświadczył.

- To nie brzmi zbyt dobrze.. co Ty kombinujesz, Tommo?

- Nie zmuszaj mnie do tego, żebym użył siły. - złapał go za kostki, przyciągając w stronę krawędzi łóżka. - Weź ze sobą telefon. Gigi z pewnością umili Ci ten czas. - mrugnął.

To był jego kolejny sukces. Wreszcie namówił Zayna do spotkania się z Gigi zamiast wymieniania z dziewczyną tysiąca wiadomości. Trochę na niego pokrzyczał, trochę po nim poskakał, aż wreszcie go przekonał. Teraz spotykali się ze sobą systematycznie. Zayn już nawet nie ukrywał, że blondynka mu się podoba i że dobrze czuje się w jej towarzystwie. Wszystko zmierzało więc w dobrym kierunku. Przynajmniej u niego.

Mulat piorunując go wzrokiem, zeskoczył z łóżka i zabierając ze sobą telefon, ruszył w kierunku łazienki, a kiedy już upewnił się, że tam jest, zbiegł na dół do schowka wyciągając z niego wszystkie farby, pędzle i sztalugę. Musiał to przenosić na trzy razy, ale nie spieszył się specjalnie wiedząc, że jeśli Zayn wszedł w konwersację SMS-ową z Gigi mógł robić to przez następne godziny.

- Możesz już wyjść! - zawołał, kładąc czerwoną torebkę z pędzlami na łóżku.

Chłopak pojawił się w pokoju chwilę później, a jego wzrok od razu wylądował na sztaludze, płótnie, które jakiś czas temu zbierał z podwórka, bo mulat wyrzucił je przez okno i całej reszcie z powrotem poustawianych na półkach farb, pędzlach i wreszcie na czerwonej torebce. Jeśli miałby odczytać z jego oczu to, co chciał powiedzieć byłoby to coś w stylu 'czy Ty kurwa sobie kpisz?'.

- Zabierz to. - powiedział jedynie, zajmując miejsce na łóżku.

- Nie ma mowy, Zayn. - potrząsnął głową. - Tym razem ze mną nie wygrasz. - podszedł do łóżka, ściągając go z niego i prowadząc na drugą stronę pokoju. - Otwórz. - polecił, wskazując na torebkę.

- Tommo..

- Nie wkurwiaj mnie. - fuknął, podsuwając mu torebkę pod nos. - Otwieraj.

Chłopak westchnął, ale posłusznie wyjął z niej opakowanie pędzli, przyglądając się im uważnie. Przez krótką chwilę widział jak jego tęczówki błyszczą. Możliwe, że zaciągnął kilku porad w internecie apropos pędzli malarskich. Kompletnie się na tym nie znał, a chciał kupić coś, co będzie wystarczająco przekonujące. W efekcie końcowym wydał ponad połowę swojej tygodniowej wypłaty, ale to nie było ważne jeśli chłopak miałby wrócić do malowania. Nim jednak zdołał cokolwiek powiedzieć, brązowe tęczówki przygasły, a torebka wraz z pędzlami wylądowała na łóżku.

- Stary doceniam to naprawdę.. musiałeś wydać mnóstwo pieniędzy, ale ja już nie maluję. - pokręcił głową. - Nie chcę tego robić i musisz to..

- Oh, nie pierdol. - wywrócił oczami. - Nie wmówisz mi, że tak nagle przez tego dupka przestałeś to kochać, więc weź te pędzle i namaluj coś.

- Nie potrafię. - zacisnął dłonie w pięści, co oznaczało, że stąpał po cienkim lodzie, ale nie miał zamiaru się poddawać. To była jego ostatnia deska ratunku. Nie wiedział co innego mógłby jeszcze zrobić, żeby przekonać mulata.

- Potrafisz. - odparł stanowczo, łapiąc go za ramiona i prowadząc prosto przed sztalugę. - To jest płótno. - wytłumaczył, rozwijając je tak, by było gotowe do użycia. - A to są farby. - ustawił kilka z nich tuż przy sztaludze na jednej z szafek. - A tu masz pędzle. - rozerwał pudełko, wsadzając mu jeden z nich do dłoni. - Wiesz co masz robić. - skrzyżował ręce na piersi, przyglądając się jego wyraźnie bledszej twarzy. - Oh, potrzebujesz wody? Już Ci ją przynoszę. - wypadł z pokoju, wracając do niego z wypełnionym wodą słoikiem, który również znalazł gdzieś w schowku. - Proszę bardzo.

- Nie potrafię. - powtórzył słabo, zaciskając powieki i w między czasie wypuszczając pędzel z dłoni. Widział, że jego ciało drży, ale nie zdążył powstrzymać go przed upadkiem na kolana. - On był moją inspiracją, rozumiesz? - zapłakał, obejmując się ramionami.

Kurwa.

Uklęknął tuż obok, przytulając go do siebie.

- Potrafisz, Zayn. - wyszeptał łagodnie. - Malowałeś dużo wcześniej, pamiętasz? Jeszcze za nim poznałeś Liama.

- Tak, ale wtedy Ty nią byłeś. - wymamrotał niewyraźnie.

- Ja? - zamrugał. - Twoją inspiracją? - upewnił się, będąc zszokowanym tym wyznaniem. Oczywiście, że nie miał o tym pojęcia.

- Tak. - potwierdził, pociągając nosem.

- Więc.. - odchrząknął, bo głos ugrzązł mu gdzieś w gardle. - .. niech znowu nią będę.

- Nie możesz. - potrząsnął głową.

- Dlaczego? - zmarszczył brwi. Zayna czasem trudno było zrozumieć. Nawet jeśli znał go tak długo.

- Bo jesteś chodzącym nieszczęściem! - uniósł się, odsuwając i odwracając w jego stronę. - Ciągle jesteś smutny, nawet kiedy się śmiejesz Twoje oczy wciąż są tak samo puste. - wyrzucał z siebie jak z armaty, a jemu powoli robiło się nie dobrze. - Moją inspiracją nie może być ktoś, kto jest obrazem nędzy i rozpaczy i nie wmówisz mi, że jest inaczej, bo choćbyś się starał nie zmienisz tego, co tkwi w Twoich oczach, a ja nie mogę malować z tą myślą, bo to mnie złamie, rozumiesz?

Chyba rozumiał i nie potrafił zrobić nic innego jak opaść na tyłek, opierając łokcie o kolana. Łzy wezbrały w jego oczach, a nie chcąc, żeby chłopak je zobaczył, zwiesił głowę, choć to i tak nie pomogło. Zayn znał go lepiej niż on sam znał siebie.

- Przepraszam. - usłyszał, ale pokręcił głową, szybko powracając do normalności. A raczej do udawania, że wszystko z nim w porządku. Teraz nie chodziło o niego, ale o Zayna. Musiał mu pomóc. Za wszelką cenę.

- Nie.. masz rację. Nie mogę być Twoją inspiracją, ale.. - przerwał, zamyślając się - .. Gigi może.

- Co?

- Lubisz ją. Widzę jak się przy niej zachowujesz. To zdecydowanie coś więcej niż zwykła znajomość i sam dobrze o tym wiesz. Twoje oczy przy niej nigdy nie są puste. - wyjaśnił, podnosząc się z paneli i pociągając za sobą Zayna. - Spróbuj.

- Nie jestem pewny.. - wymamrotał. - To nie takie proste, Lou.

Westchnął, zastanawiając się co jeszcze mógłby zrobić i tylko jedna myśl pojawiła się w jego głowie. Sięgnął po pędzel, mocząc go w wodzie i ciemno niebieskiej farbie po czym wsunął go w dłoń Zayna, ujmując ją i nakierowując na płótno. Z zagryzioną wargą, wprawił ich dłonie w ruch tworząc na płótnie średniej wielkości kutasa, a kiedy skończył, odsunął się w bok, spoglądając na Zayna, który zamarł z ręką w powietrzu.

- Co Ty.. - zmarszczył brwi - .. zniszczyłeś mi płótno! - oburzył się, ale on jedynie wzruszył ramionami i z wstępującym na usta coraz większym uśmiechem obserwował jak Zayn szybko stara się uratować sytuację, sprawnie poruszając pędzlem po płótnie.

Z ogromnym skupieniem na twarzy tworzył coś, co przypominało połączenie oceanu z niebem i zachodzącym na nim słońcem. Nie potrafił oderwać wzroku od szybkich i pewnych ruchów chłopaka, który wpadł w trans, a jego tęczówki świeciły, choć on sam z pewnością nie był tego świadomy. Właściwie nie sądził, że w ogóle był świadom tego, że faktycznie maluje. A raczej tworzy kolejne arcydzieło, otwierając coraz więcej farb, wymieniając pędzle, które mu kupił i brudząc przy tym swoje domowe ubranie.

To zajęło jedynie trzydzieści minut, gdy zrobił krok w tył, wpatrując się w to, co stworzył. Doskonale widział jak marszczy brwi, a na jego twarz wstępuje zaskoczenie, wręcz szok. Powoli odwrócił się w jego stronę, przełykając ślinę.

- Namalowałem. - wyszeptał, sam w to nie wierząc.

Przytaknął kiwając głową wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Zrobiłeś to.

- Kurwa. - podrapał się po karku, zaraz potem uśmiechając pod nosem, a w końcu ukazując również swoje zęby. Rzucił się na niego, a on kompletnie się tego nie spodziewając, stracił równowagę, więc obaj wylądowali na podłodze, śmiejąc się głośno i ściskając. - Dziękuję. - wymamrotał.

- Nie ma za co. - odparł, klepiąc go po plecach.

Zayn szybko pozbierał się z podłogi, stając przed sztalugą i wpatrując w swój obraz. Ustawił się więc obok i z dłońmi podpartymi na biodrach, przechylił głowę.

- Nie widać go. - stwierdził.

- Ta.. zakładam, że chodziło mi o to, żeby go zakryć. - wzruszył ramionami.

- Chcę ten obraz. - oznajmił. - Powieszę go u siebie w pokoju.

- Jesteś pewny? Mogę namalować Ci coś lepszego..

- Nie. - potrząsnął głową. - To jest świetne. Po za tym.. to, że nie widać tego kutasa nie znaczy, że go tam nie ma. - puścił mu oczko. - Wciąż mogę go sobie dokładnie wyobrazić i zdecydowanie chcę mieć ten obraz w swoim pokoju.

- Okej.. w takim razie oprawię Ci go na jutro, bo teraz.. - przerwał, sięgając po nożyczki, by odciąć płótno i ostrożnie odłożył je w kąt pokoju, żeby mogło wyschnąć, a po tym rozwinął kolejny kawałek, przystawiając do niego pędzel.

- Oczywiście. - parsknął, ale Zayn prawdopodobnie już go nie usłyszał skupiając się jedynie na kontrolowaniu ruchów swojego nadgarstka.

Pokręcił głową rozbawiony i zdecydowanie z siebie zadowolony. Nie miał pojęcia co tworzy tym razem, więc wyciągnął telefon robiąc mu zdjęcie, czego mulat nawet nie zarejestrował i wszedł na Whats App, zastygając z palcem zawieszonym nad ekranem. Mieli teraz dwie grupy. Tą starą z której jakiś czas temu wyrzucili Liama i nową w której była Eleanor, ale nie było Harry'ego. I był pewny, że reszta oprócz Eleanor ma również grupę w której nie było jego. W tej starej pisali zdecydowanie rzadko. A właściwie pisał tam tylko Niall z Barbarą i Zayn. On jedynie podobnie jak i Harry wysyłał pojedyncze wiadomości, gdy była taka potrzeba, a temat był neutralny. Przez dłuższy czas zastanawiał się, gdzie powinien wysłać to zdjęcie, ale w końcu stwierdził, że Harry również ma prawo o tym wiedzieć, więc wszedł w ich starą grupę i wysłał tam zdjęcie skupionego, ubrudzonego farbami mulata ze sztalugą przed sobą i pędzlem w dłoni. Potem wysłał je również Eleanor tym razem w wiadomości prywatnej.

Mulat nie zwracał na niego uwagi, nie odpowiedział nawet na jego pożegnanie, więc pokręcił jedynie głową ze śmiechem i z zadowoleniem wyszedł z pokoju.

Dopiero gdy znalazł się w samochodzie ponownie wyciągnął swój telefon, klikając zieloną ikonkę WhatsApp, gdzie najwyraźniej jego przyjaciele już zdążyli odpisać na jego wiadomość, a właściwie zdjęcie.

Niall

O MÓJ KURWA BOŻE!!!

JAAAAAAAAK??????

Barbs

O żesz w mordę.. Coś Ty mu zrobił?!?!

Jedynie Harry pozostawił to bez komentarza, ale tego mógł się spodziewać.

Louis

Mam swoje sposoby. ;)

Niall

STAWIAM CI KRATĘ BROWARÓW !!!!!!!!!!!

Barbs

Ciekawe za co, ha ha ha..

Niall

Barbs, skarbie, pożyczysz mi, prawda??? Wydałem swoje ostatnie sześć funtów na Twoje zamówienie w Starbucksie.. musisz to zrobić!!

Barbs

Zastanowię się, jeśli ładnie mi się odwdzięczysz.. ;)

Niall

Zrobię Ci palcówkę?????

Louis

O mój Boże, nie musiałem wiedzieć!!!!

Harry

Ja też nie.

Przez chwilę wpatrywał się w tą wiadomość, aż w końcu odrzucił telefon na boczne siedzenie, ruszając w stronę domu. Słyszał kolejne przychodzące wiadomości, ale postanowił poczekać z odczytaniem ich aż dotrze na miejsce. Harry nienawidził, gdy korzystał z telefonu w czasie jazdy.. zmarszczył brwi. Nie powinien myśleć o tym w ten sposób. Potrząsnął głową skupiając się na nie złamaniu żadnego przepisu i dopiero kiedy bezpiecznie dotarł do domu, wskakując na swoje łóżko, ponownie sięgnął po telefon. Najpierw kliknął w konwersację z Eleanor, która obdarowała go milionem zszokowanych i serduszkowych emotikonek, więc w odpowiedzi wysłał jej tą płaczącą ze śmiechu po czym wszedł w ich grupę.

Zdziwił się, że Niall i Barbara nie kontynuowali swojej dziwnej rozmowy.

Barbs

Przy okazji.. co powiecie na festyn? W ten weekend, ponoć wieczorem zagra Ed !!!

Niall

TAAAAAAAAAAK! KOCHAM EDA!

Barbs

Nie Ciebie pytam, idioto.

Harry? Louis?

Przygryzł wnętrze policzka. To byłoby ich pierwsze spotkanie od zerwania. Minęły co prawda dwa miesiące, ale sam nie wiedział czy był gotowy na konfrontację z chłopakiem. Chociaż to nie tak, że będą musieli rozmawiać skoro z pewnością będzie tam cały tłum ludzi. Mimo wszystko.. nie był co do tego przekonany, a Barbara postawiła ich dwójkę w naprawdę niekorzystnej sytuacji i miał zamiar od razu jej to oznajmić, ale tym razem w prywatnej konwersacji.

Louis

Dlaczego stawiasz nas w takiej sytuacji??

Barbs

Oh, Lou.. minęło tyle czasu. Po za tym tam będzie Ed. Obaj go uwielbiacie, nie przegapisz chyba okazji zobaczenia go, co???

Louis

Nie, ale to nie znaczy, że musimy iść tam razem. Zresztą i tak miałem iść z El, a nie sądzę by dobrym pomysłem było spotykanie się tam całą szóstką. Wiesz jaka jest sytuacja, nie potrzebuję psuć sobie humoru.

Barbs

On się zmienił, Lou.. i nie sądzę, żeby miał coś przeciwko, jeśli El też tam będzie.

Louis

Oh, myślę, że jednak będzie miał.

Barbs

Daj spokój. Doskonale wiesz, że tego żałuję. Po za tym chcemy wyjść całą paczką, tak jak kiedyś. Nie daj się prosić, Lou. Nie będziecie musieli nawet ze sobą rozmawiać. I Niall się napalił.. pożyczę mu kasę na kratę dla Ciebie!!!

Louis

Okej, ale jeśli coś odwalicie - zabiję was.

Barbs

KOCHAM CIĘ!!!!

Louis

Lepiej, żeby Niall o tym nie wiedział.. ;)

Sam nie wiedział czy to był dobry pomysł, a w dniu festynu uważał, że to był zdecydowanie zły pomysł. Co prawda był podekscytowany jeśli chodziło o koncert jaki miał dać wieczorem Ed, ale stresował się spotkaniem z Harrym i doszło do tego, że Eleanor wraz z Zaynem musieli go wypychać z domu siłą. Nie sądził, że miał w ogóle jakieś wyjście, więc postanowił wybrać jedyną możliwą opcję. Dobrze się bawić i nie zwracać uwagi na Harry'ego, co oczywiście runęło gdy tylko weszli na teren festiwalu i odszukali pozostałą trójkę stojącą w kolejce po lody.

Chłopak wyglądał tak samo. Może jedynie zmienił ułożenie włosów wyglądając nieco doroślej. Po za tym jedynie jego oczy były inne. Smutne, przygaszone, nie widział w nich tej wesołej iskierki, ale nie chciał zaprzątać sobie tym głowy, więc wymamrotał krótkie 'cześć', odwracając się w kierunku Nialla.

- Więc.. co z kratą dla mnie? - wyszczerzył się, na co blondyn wywrócił oczami.

- W porządku, Barbs pożyczy mi kasę, ale jeśli masz zamiar wypić więcej niż dwanaście to odpadam. - zarechotał. - Nie wypłacę się.

- Dobra, zlituję się nad Tobą. - westchnął. - Wystarczą trzy piwa i będę zadowolony.

- Mówiłem już jak bardzo Cię kocham? - wymamrotał, składając soczystego buziaka na jego policzku, co skomentował głośnym 'bleh'.

- Jesteś idiotą. - mruknął, odwracając się do Eleanor.

Było tak gorąco, że dziewczyna miała na sobie zdecydowanie zbyt krótkie szorty, odkrywające kawałek pośladków przez co nie przestawał sobie z niej żartować i zwiewną bluzkę na ramiączka. On sam założył dżinsowe sięgające nieco nad kolana spodenki i wycięty tank top, a mimo to i tak było mu zbyt gorąco.

- Chcesz lody? - zapytał, widząc, że przed nimi znajdowały się jedynie dwie osoby plus Niall z Barbarą i Harry.

- Jakieś sorbetowe, jeśli są.

- Są! - zawołał Niall, z nosem wciśniętym w przeszkloną szybę. - Czarna porzeczka, mango, malina, cytryna, gruszka i.. truskawka? Tak, to zdecydowanie musi być truskawka. - wymienił wszystkie smaki po kolei.

- Więc cytrynę i mango, poproszę.

- Okej. - zanucił, wyjmując portfel z tylnej kieszeni spodenek, starając się zignorować fakt, że Harry stojący obok już z lodami w dłoni mu się przygląda.

Po kupieniu lodów takich jak chciała Eleanor i dla siebie truskawkowo-waniliowych, udali się na spacer po straganach. Było tam wszystko od jedzenia po pamiątki i stoiska, gdzie można było wygrać pluszową zabawkę i inne całkiem dziwne rzeczy.

- Kupmy sobie koszulki z Big Benem! - zawołała Eleanor, podchodząc do jednego ze stoisk przy którym wisiały te oto koszulki.

- Chyba Cię pojebało. - parsknął. - Mogę go widzieć codziennie na żywo, nie potrzebuję Big Bena na swojej koszulce. W dodatku.. - podszedł bliżej, sprawdzając cenę - .. dwanaście funtów za takie gówno? Nie ma mowy. - pokręcił głową.

- Hej, ale to całkiem niezły pomysł! - wtrącił blondyn, który nie wiadomo kiedy pojawił się obok. - Będziemy wyglądać odjazdowo jeśli wszyscy je kupimy i założymy!

- Chyba raczej idiotycznie. - spojrzał na niego z rozbawieniem, a jednocześnie z politowaniem. - I są czarne, więc będzie nam w nich zdecydowanie zbyt gorąco. Palę się w swoim tank topie!

- Więc go zdejmij. - wywrócił oczami.

Właściwie to nie był taki głupi pomysł. Połowa osób włącznie z Niallem chodziła bez koszulek, ale jednak postanowił pozostawić go na swoim miejscu.

Okręcił się wokół własnej osi chcąc odszukać Eleanor, która oczywiście gdzieś musiała się zawieruszyć, choć był pewny, że jeszcze trzy sekundy temu stała obok niego. Teraz jednak nigdzie jej nie widział. Zauważył natomiast Zayna, który wlepiał wzrok gdzieś przed siebie, a po jego posturze mógł stwierdzić, że był spięty. Zmarszczył brwi, ale powędrował spojrzeniem w tamtą stronę i sam zastygł w bezruchu.

Liam i Danielle.

Dziewczyna miała na sobie obcisłą bluzkę na ramiączka co uwydatniało jej niewielki, ale jednak brzuch. Z jego obliczeń wynikało, że to mógł być już czwarty miesiąc. Liam stał tuż obok, a jego przygarbiona postura świadczyła o tym, że nie bawi się najlepiej. To właściwie mógł wyczytać również z jego twarzy. Smętnym wzrokiem omiatał najbliższe otoczenie, ściskając w dłoni kubek z prawdopodobnie piwem, ale kiedy zdał sobie sprawę, że chłopak ich dostrzegł, a właściwie, że dostrzegł Zayna, który wciąż stał w tym samym miejscu z nieodgadnionym wyrazem twarzy - choć dałby sobie rękę uciąć, że był nieco bledszy niż wcześniej - ruszył w jego stronę. Po drodze napotkał spojrzenie Harry'ego, który z pewnością był świadkiem całej sytuacji, co mógł wywnioskować po jego smutnym spojrzeniu.

- Chodźmy stąd. - odezwał się, odciągając Zayna z tamtego miejsca.

Chłopak nie protestował, pozwolił pociągnąć się w zupełnie innym kierunku, choć przez kolejne kilkanaście minut był wyraźnie cichszy.

Pieprzony Payne.

Po godzinnym szwędaniu się po wszystkich straganach, postanowili zakupić piwo w kubkach i rozłożyć się gdzieś w mniej zaludnionym miejscu, ale niezbyt oddalonym od sceny na której za kilka godzin miał zagrać Ed. Już nie mógł się doczekać. Nie mógł też powstrzymać się od ukradkowego zerkania na Harry'ego, który od samego początku był cichy i rozmawiał właściwie jedynie z Niallem, Barbarą i czasem zamieniał krótkie słowo z Zaynem. Przyłapywał go też na posyłaniu mu krótkich spojrzeń, ale cały czas starał się je ignorować dlatego pilnował by w razie co Eleanor, Zayn bądź ktokolwiek inny zawsze znajdował się w pobliżu by mógł zająć go czymś lub po prostu zabić niezręczną ciszę.

- Nialler, chodź ze mną do łazienki. - brunetka jęczała już od dobrych pięciu minut. Naprawdę nie chciał wiedzieć po co chce zabrać ze sobą Nialla, ale obserwowanie jak blondyn broni się przed tym rękami i nogami było całkiem zabawne.

- Ja z Tobą pójdę. - westchnęła Eleanor, podnosząc się z trawy.

Barbara uśmiechnęła się szeroko, szepnęła na ucho Niallowi coś, przez co opluł się swoim piwem, ale później pokiwał głową, a jego niebieskie tęczówki zabłyszczały. Tego, co mu powiedziała również nie chciał wiedzieć.

Kiedy dziewczyny oddaliły się wraz z Gigi, która niedawno również do nich dołączyła, nie mógł powstrzymać się przed zgryźliwym komentarzem, który nasunął mu się na myśl gdy tylko jego wzrok wylądował na mocno wyciętych szortach Eleanor.

- Mogę zobaczyć cellulit na Twoim tyłku! - krzyknął, uśmiechając się szeroko gdy brunetka w odpowiedzi nawet się nie odwracając, pokazała mu środkowy palec.

- Ough.. uh.. cholera. - usłyszał głos blondyna, więc od razu przeniósł na niego spojrzenie. Wyglądało na to, że chłopak wylał na trawę swoje piwo. Parsknął śmiechem, kręcąc z politowaniem głową. - Ta, cóż.. Zayn, myślę, że musimy pójść po piwo. - zwrócił się do mulata, który zmarszczył brwi, spoglądając na swój w połowie pełny kubek.

- Nie sądzę..

- A ja tak! - wtrącił Niall, podnosząc się szybko i łapiąc Zayna za łokieć również go podniósł przy okazji wytrącając mu piwo z ręki. - Oh, widzisz, musisz ze mną pójść.

Sam zmarszczył brwi, zastanawiając się o co do cholery mu chodzi, ale gdy tylko blondyn oddalił się wraz z oburzonym mulatem na kilka metrów, a jego spojrzenie wylądowało na siedzącym jakieś półtora metra od niego Harrym, zrozumiał. Barbara wcale nie chciała iść do łazienki, a Eleanor i Gigi nie przypadkowo poszły razem z nią. Niall również nie wylał swojego piwa niechcący, a specjalnie, a Zayn.. prawdopodobnie o niczym nie wiedział.

Prychnął pod nosem, mamrocząc ciche 'idioci' i przekręcił głowę w drugą stronę, pociągając duży łyk piwa. Barbara obiecała mu, że nie będą kombinować, ale oczywiście, że to zrobili. Nie byliby sobą, gdyby nie spróbowali. I mógł winić jedynie siebie za to, że im uwierzył, ale i tak był zły na wszystkich. Nawet na Zayna. Co z tego, że nic nie wiedział. Może po prostu udawał, żeby to nie było takie oczywiste.

Odchylił się w tył, opierając na łokciach i ze zbyt dużym zainteresowaniem, śledził wzrokiem najbliższą okolicę. Właściwie miał ochotę wstać i gdzieś sobie pójść, ale nie zrobił tego i sam już nie wiedział dlaczego. Może to był Harry, który siedział z kolanami przyciągniętymi do klatki piersiowej, spojrzenie wbijając w trawę, a może po prostu było mu zbyt wygodnie by gdziekolwiek się ruszać.

- Więc.. - usłyszał cichy głos, który tak bardzo go zaskoczył, że od razu odwrócił się w tamtą stronę, ale chłopak wciąż uparcie wpatrywał się tam, gdzie wcześniej. - Jesteście razem?

Zamrugał, unosząc brwi. Chyba sobie żartował.

- Słucham? - warknął.

- Ja.. uh, ja tylko.. - zmieszał się, poprawiając nerwowo loki. - Nie chciałem.. to nie miało tak, uh.. po prostu pytam. - wymamrotał. - Nie mam nic do Eleanor ani do was.. razem. Chciałem tylko.. nieważne. - zakończył i z prędkością światła podniósł się z trawy, odchodząc w tylko sobie znanym kierunku, a jako, że odprowadzał go spojrzeniem zdołał zauważyć, że ociera łzy.

Westchnął, opadając na plecy. Nie wiele zrozumiał z bełkotu Harry'ego oprócz tego, że nie ma nic do niego i do Eleanor. Tylko, że skąd miał wiedzieć czy przypadkiem nie kłamie? Zresztą to nie było ważne, bo nie był z Eleanor i nie zamierzał z nią być.

Minęło jakieś pięć minut za nim Barbara, Eleanor i Gigi wróciły.

- Lou? Gdzie jest Harry? - spytała ta pierwsza.

- Nie wiem, poszedł. - wzruszył ramionami.

- Co? - zmarszczyła brwi. - Jak to poszedł? Dlaczego? Cholera, co mu powiedziałeś?

- Nic mu nie powiedziałem. - prychnął. - Zresztą nawet jeśli to chyba nie Ty powinnaś mieć do mnie pretensje. - zauważył. - Obiecałaś mi, że nie będzie żadnych chorych akcji.

- Chciałam tylko, żebyście wreszcie ze sobą porozmawiali. - westchnęła. - Kochacie się, dlaczego nie chcesz dać mu drugiej szansy?

- Bo nie i przestań bawić się w pieprzoną swatkę! - uniósł się. - Zresztą Harry najwyraźniej się nie zmienił, bo właśnie przed chwilą zapytał czy jestem z Eleanor. - parsknął jednak zupełnie bez humoru. - W Twoim planie coś nie wypaliło.

- Co było nie tak z tym pytaniem? Może po prostu był ciekawy.

- A może wciąż kurewsko zazdrosny? - podpowiedział. - Zrozumcie wreszcie, że do niego nie wrócę. - warknął, podnosząc się i przy okazji wylewając resztkę swojego piwa.

Klnąc pod nosem ruszył w kierunku stoiska, by zakupić nowe, a kiedy już to zrobił usiadł przy jednym z wolnych stolików pod parasolem. Miał zamiar spędzić tam czas aż do koncertu Eda, ale jego plany oczywiście musiał ktoś pokrzyżować. Eleanor.

- Nie mów do mnie. - uprzedził za nim jeszcze zdążyła się odezwać.

Opadła na miejsce obok nie odzywając się ani słowem, ale jej spojrzenie nie pozwalało mu normalnie funkcjonować.

- Możesz przestać się gapić?

- Oh, może jeszcze zakaż mi oddychać. - wywróciła oczami. - Daj spokój Lou, Barbs chciała dobrze.

- A wyszło jak zawsze. - prychnął.

- Dobra, chcesz się złościć to się złość, ale zacznij od jutra, a teraz wróćmy do reszty.

- Mówiłem, że to nie był dobry pomysł. - wymamrotał, ale posłusznie podniósł się zabierając ze sobą piwo i ruszył ramię w ramię z dziewczyną na wcześniejsze miejsce.

Wyglądało na to, że ktoś odnalazł Harry'ego, którego oczy były lekko zaczerwienione. Musiał płakać i to oczywiście przez niego. Westchnął, bo nie zamierzał doprowadzać chłopaka do płaczu, ale właściwie nic takiego nie zrobił. Wypowiedział do niego jedynie jedno słowo, więc nie mógł się o to obwiniać. W między czasie Barbara posłała mu przepraszające spojrzenie, a nie chcąc sobie jeszcze bardziej psuć tego wieczoru po prostu posłał jej mały uśmiech, opadając tyłkiem na trawę.

- Mam nadzieję, że Ed zaśpiewa Galway Girl. - powiedział Niall, leżąc z głową na udach Barbary.

- A ja, że Afire Love. - poinformowała Barbs. - A Wy?

- Thinking Out Loud. - wypowiedział i może to nie byłoby dziwne gdyby nie zrobił tego równocześnie z Harrym. Zerknął na bruneta i kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, nie odwrócił wzroku. A przynajmniej nie zrobił tego od razu.

Właściwie nie przemyślał tego, co powiedział, bo to był przecież główny numer na ich płycie, którą upchnął w najgłębszy zakamarek schowka w samochodzie. Gdy zdał sobie sprawę, że zbyt długo spogląda w zielone tęczówki, spuścił wzrok, odchrząkując. Nie umknęło mu, że wszyscy zamilkli, ale to Gigi była tą, która próbowała pozbyć się tej niezręczności.

- A ja bym chciała usłyszeć Kiss Me.

Uśmiechnął się szeroko, starając zapomnieć o sytuacji sprzed chwili w czym pomogła mu cała reszta wydając z siebie zadowolone okrzyki i spoglądając wymownie na Gigi i Zayna. Cóż, dziewczyna chciała go poratować, a sama wpadła.

- Zayn, na co czekasz?! - zawołał wyszczerzony Niall. - Całuj!

I wtedy stało się coś przez co każdemu szczęka opadła do samej ziemi. Zayn tak po prostu ujął podbródek blondynki, odwracając ją w swoją stronę i pocałował. I to nie był jedynie krótki buziak. Zdecydowanie ten pocałunek nie należał do tych delikatnych i nieśmiałych co dało mu do myślenia, że to nie mógł być ich pierwszy pocałunek. Zmrużył oczy, wlepiając wzrok w mulata, który po odsunięciu się od zarumienionej Gigi, objął ją ramieniem i ucałował w czoło.

- Zaynie? - odezwał się, przyciągając tym samym spojrzenie chłopaka i prawdopodobnie nie tylko jego. - Chcesz mi coś powiedzieć?

Mulat wzruszył ramionami, uśmiechając się szeroko.

- Cóż.. jesteśmy razem?

- Co? Jak? Kiedy? - dopytywał, ale w końcu rzucił się na niego, śmiejąc głośno. - Dlaczego nic nie powiedziałeś?!

- Chciałem to zrobić, ale ostatnio ciągle pracujesz, więc nie było okazji.

- Jak długo?

- Tylko kilka dni. - oznajmił.

- Okej.. wybaczę Ci ten karygodny błąd, ale tylko dlatego, że faktycznie nie miałem czasu się z Tobą zobaczyć. - zaznaczył zaraz jednak uśmiechając się szeroko. - Gratulacje stary! - poklepał go po policzku. - I dla Ciebie też, Gigi. - mrugnął. - Dobrze się nim zaopiekuj.

- Oczywiście. - pokiwała głową, wciąż z uroczymi rumieńcami na twarzy.

Był przeszczęśliwy, że Zayn wreszcie postanowił dać dziewczynie szanse. A jeszcze bardziej kiedy zauważył jak splata z nią palce. Może jedynie na ten widok coś zakuło go w sercu, ale to również zignorował, wracając na swoje wcześniejsze miejsce i owijając ramię wokół szyi Eleanor.

- Czego chcesz, Tomlinson?

- Piwo się skończyło. - wyszczerzył się.

- Aha i co ja mam z tym wspólnego? - uniosła brwi.

- Nic, ale czuję, że masz ochotę wybrać się na spacer. - parsknął, kiedy dziewczyna zmroziła go spojrzeniem.

- Chodź, El. - westchnęła Barbs. - Pójdziemy razem. Im szybciej się upiją tym szybciej będziemy mogli im zwiać. - mrugnęła.

Prychnął pod nosem, ale zaraz uśmiech powrócił mu na usta, bo Eleanor w rzeczywistości miała zamiar pójść po piwo dla niego i pewnie przy okazji również dla siebie. Nie zrozumiał jedynie wyciągniętej w jego stronę ręki, więc po prostu przybił jej piątkę, ale chyba nie o to chodziło dziewczynie.

- Co?

- Portfel. - oświadczyła.

- Niby dlaczego miałbym dać Ci mój portfel? - zmarszczył brwi.

- Ponieważ masz w nim moje pieniądze. - przypomniała.

- Oh. - sapnął.

Faktycznie je miał. Wyjął więc portfel, rzucając nim w brunetkę, która na odchodnym uderzyła go w tył głowy. Takie zachowanie względem siebie było na porządku dziennym.

Czas do koncertu Eda Sheerana zleciał na rozmowach, śmiechach i nawet Harry wydawał się być weselszy niż wcześniej. Kilka razy przyłapał go nawet na uśmiechu, kiedy Eleanor powiedziała coś wyjątkowo śmiesznego co od czasu do czasu jej się zdarzało, aż wreszcie przyszedł czas by podejść bliżej sceny, ale nie na tyle blisko by nie mogli w tłumie gapiów oddychać. Gdy Ed wszedł na scenę nie mógł oderwać od niego oczu, a kiedy zaczął śpiewać, śpiewał razem z nim. Niall wydzierał się chyba najgłośniej przez co został obdarowany dziwnymi spojrzeniami od otaczających ich osób, ale kompletnie się tym nie przejął. Szczególnie wtedy, gdy wreszcie doczekał się Galway Girl. Oszalał i zdecydowanie nie można było go uspokoić, chociaż nawet nikt nie próbował. Blondyn był zdecydowanie najbardziej aktywnym fanem i nie zdziwił się, że Ed w końcu zwrócił na niego uwagę. Mógł przysiąc, że gdy rudzielec zapytał blondyna o jego imię nie wiele brakowało mu od zsikania się w majtki.

To, co najlepsze rudzielec zostawił chyba na koniec. Zrobiło mu się gorąco, gdy oznajmił, że następną i ostatnią już piosenką będzie Thinking Out Loud. Automatycznie zerknął na Harry'ego, ale on jedynie wpatrywał się w swoje stopy co było dla niego dziwne, bo kochał Sheerana jeszcze bardziej niż on.

Odwrócił się z powrotem do sceny z małym uśmiechem wsłuchując w pierwsze takty, a potem w kolejno śpiewane słowa i przez Eda i cały tłum. On jednak nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Nie przy piosence, która przywoływała tyle wspomnień, co Eleanor musiała zauważyć, bo owinęła ramię wokół jego bioder. Posłał jej mały uśmiech, zarzucając rękę na ramiona, a kiedy już pod koniec piosenki znów zerknął na Harry'ego, zauważył, że po zaróżowionych policzkach spływają łzy. 

Continue Reading

You'll Also Like

239K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
54.1K 4.7K 25
#171 w ff || Harry to introwertyk dosłownie nienawidzący ludzi, a Louis to bezdomny, który pokaże Stylesowi, co to jest miłość. cover by @MadamLeBieb...
42.2K 4.1K 22
„Nawet zagubione w ciemności, moje serce Cię znajdzie" © cxrls_ | Larry Stylinson Tłumaczenie niemieckiego fanfiction. Zgoda na tłumaczenie zos...
3K 209 22
- Harry, chodź tu do mnie Zgodnie z prośbą blondyna podszedłem do łóżka. Gdy tylko znalazłam się blisko Lou złapał mnie za ramię i pociągnął tak, że...