Trying Not to Love You (Larry...

By Ccarmellovxd

12.1K 1.1K 1.6K

Louis - niesamowity, piękny, zadbany i najlepszy chłopak w sąsiedztwie. Lecz jedna zła decyzja zmieniła jego... More

Prolog
Rozdział Pierwszy
Rozdział Drugi
Rozdział Trzeci
Rozdział Czwarty
Rozdział Piąty
Rozdział Szósty
Rozdział Siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział Dziewiąty
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział Dwunasty
Rozdział Czternasty
Rozdział Piętnasty
Rozdział Szesnasty
Rozdział Siedemnasty
Rozdział Osiemnasty
Rozdział Dziewiętnasty
Rozdział Dwudziesty
Rozdział Dwudziesty Pierwszy

Rozdział Trzynasty

386 32 99
By Ccarmellovxd


Przepraszam za tak długą nieobecność!

A teraz zapraszam do komentowania
--------------------------------------------------------
Stąpał po cienkim lodzie. Swoją bosą stopą podążał w nieznanym kierunku; nawet, jeśli kierunek ten był dla niego obcy, to musiał zmierzać nim niemal każdego dnia.

Jego przeżycia na zawsze miały z nim pozostać, odbijając się na jego psychice oraz myśleniu. Wiedział, że życie, jakie prowadził przed tym, co się stało, nigdy nie powróci. Pomimo że były dni, gdzie czuł się lepiej, to i tak przez większość czasu przeżywał oraz cierpiał. Był świadom, że musi długo poczekać na to, aby wreszcie były takie dni, gdzie usiadłby i był całkowicie szczęśliwy ze swojego życia, nie bojąc się tego powiedzieć na głos.

Zawsze warto mieć przynajmniej resztki nadziei, że będzie odrobinę lepiej; że być może pójdzie na studia, zamieszka w Londynie, a tam wtopi się w tłum, co by było idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto nie lubił się wyróżniać i być kimś popularnym, mimo że kiedyś jego życie cały czas się na tym się opierało. Teraz było lepiej mu w cieniu.

Miał swój świat, nikt nie zwracał na niego uwagi, nie musiał słuchać problemów innych, rozmów, planować imprez czy obmyślać plan szkolny na ten rok - zero odpowiedzialności, słuchania rozmów i cudzych problemów. Co z tego, że teraz ludzie nienawidzili go za byciem gejem, wyzywali, rysowali kutasy na jego szafce i robili różne inne przykre rzeczy, czemu nawet pedagog szkolna nie poświęciła czasu.

Aktualnie znów powracał na swoje dawne stanowisko – przewodniczącego samorządu szkolnego. To wszystko zakłócało, chciał przecież tę ostatnią klasę przeżyć spokojnie i być niczym cień, ale nie dane było mu to zrobić. Był jednak ciekawy, dlaczego został wybrany przewodniczącym po dwuletniej przerwie. Dlaczego jego wybrali? Zaczął myśleć, że to wszystko jest tylko po to, żeby z niego zadrwić, śmiać się i uważnie patrzeć na każdy jego ruch.

Nie chciał obejmować tego stanowiska, wolał, aby ktoś inny był tym całym przewodniczącym; komuś pewnie bardziej na tym zależało, aby być na szczycie, niż jemu. Był chętny każdemu oddać to stanowisko, które mu przydzielili poprzez głosowanie, gdyż sam nie czuł się na siłach go obejmować, był na to zbyt słaby i za mało stabilny emocjonalnie. Nie było to więc dla niego dobrą opcją - chciał zrezygnować. 

Stał więc teraz pod gabinetem dyrektora, który miał jakieś spotkanie; przynajmniej tak mu powiedziała jego sekretarka, która kazała mu poczekać przed drzwiami. Chciał mieć tę rozmowę już za sobą. Chciał powiedzieć, co mu leży na sercu i od razu po tym wyjść z gabinetu, aby nie być dłużej w centrum uwagi. Chciał, aby ogłosili nowego przewodniczącego, podczas gdy on odzyskałby swój upragniony spokój i ciszę, którą miał od dwóch lat, kiedy żył na uboczu, a każdy go mijał i nie zwracał na niego uwagi.

Drzwi od sekretariatu otworzyły się i dwóch mężczyzn z niego wyszło. Cieszył się w duchu, że zaraz sam wejdzie do środka. Zrobił krok, widząc w drzwiach sekretarkę, która nie wyglądała, jakby była zadowolona ze swojej pracy. Była starsza, gdzieś na oko powyżej czterdziestki, włosy miała czarne, teraz upięte w wysokiego koka, a na nosie okulary. Jej mina mówiła, że czuje się tutaj jakby odbywała jakąś karę, tylko odbębnić kilka ciężkich godzin pracy. Poza tym, jej twarz nie należała do jakiś przyjemnych; była raczej pełna chłodu.

- Dyrektor pana zaprasza – powiedziała szorstkim głosem i chłodnym gestem ręki zaprosiła go do środka.

Wskazała mu na otwarte drzwi, gdzie w pomieszczeniu znajdował się dyrektor, a na drzwiach pięknie wygrawerowane było: Peter Grimshaw, czyli dyrektor szkoły.

Louis delikatnie zapukał. Mimo że drzwi były szeroko otwarte, to i tak uważał, że trzeba zachować troszkę kultury i uprzedzić o swoim pojawieniu się. Starszy mężczyzna poprawił swoje okulary na nosie i spojrzał w stronę nowego gościa.

- Louis! Cieszę się, że jesteś! – powiedział, o dziwo, radosnym tonem mężczyzna, po którym widać było, że jest już sporo po czterdziestce, zbliżając się do pięćdziesiątki; zwłaszcza patrząc na jego włosy, które na końcówkach robiły się już siwe. – Wchodź, tylko zamknij za sobą drzwi.

Szatyn wykonał dane polecenia. Serce zaczęło mu walić jak oszalałe, a ręce zaczęły się pocić, oddychał ciężko, bo bardzo, ale to bardzo, się denerwował i prawdę mówiąc nie było go tutaj, w tym pomieszczeniu, od dwóch lat. Ostatni raz był tutaj po tamtej pamiętnej nocy, aby zrezygnować ze stanowiska przewodniczącego, lecz gdy przyszedł, wystarczyło złożyć rezygnację na biurku sekretarki. Mógł zrobić podobnie teraz i napisać papier, ale nie zdążył o tym pomyśleć i musiał się teraz z tego powodu męczyć. 

- Siadaj, chłopcze - powiedział mężczyzna, wskazując na fotel, który stał przed jego dość dużym biurkiem.

Louis podszedł się do wskazanego miejsca, następnie położył swój plecak na podłodze i usiadł, spoglądając na dyrektora. 

- Przyszedłem, aby zrezygnować z bycia przewodniczącym. - Słowa z jego ust wyszły szybko jak z armaty.

Mężczyzna siedzący na przeciwko niego zrobił wielkie oczy od razu po tym, co usłyszał od swojego ucznia.

- Dlaczego? To może być dla ciebie duża szansa, nie sądzisz? – spytał, drapiąc się przy tym po brodzie i uważnie przyglądając się nastolatkowi.

Był świadom, że chłopak jest w słabym stanie, już ze swojego miejsca widział przez podwinięty rękaw od bluzy bliznę; ogólnie odnosiło się wrażenie, że całe ciało chłopaka jest nimi pokryte, przez co robiło mu się szkoda ucznia.

- Wie pan, co przeszedłem w życiu? Jakie piekło mnie spotkało?

Dyrektor nie odpowiedział na jego pytanie od razu; z tego powodu Tomlinson szybko zdał sobie sprawę, że mężczyzna przygląda mu się uważnie i patrzy na jego blizny, które pokrywały jego ręce. Niemal od razu poprawił rękaw, aby to ukryć. Głowa szkoły od razu po tym poczuła się jak przyłapana na czymś intymnym, więc mrugnął tylko szybko oczami i spojrzała na szatyna, uśmiechając się przy tym. 

- Wiem, wiem, ale spójrz na to z innej strony, możesz dzięki temu odbić się od dna. - Dyrektor klasnął w swoje dłonie, robiąc minę zadowoloną ze swojego pomysłu.

Louis natomiast był sceptycznie nastawiony na to, co powiedział dyrektor. Nie mógł przecież ponownie przyjąć tego stanowiska na swoje barki. 

- Nie mogę, panie dyrektorze, po prostu nie mogę, proszę dobrze rozpatrzeć moją prośbę - mówił błagalnym tonem, a w oczach miał łzy. Bardzo zależało mu na tym, aby porzucić bycie przewodniczącym i żyć dalej w cieniu. 

- Louis, zastanowię się - powiedział mężczyzna, stając obok niego i klepiąc go po ramieniu, uważnie przyglądając się jego twarzy. 

- Dobrze, dziękuje, dyrektorze – powiedział szatyn, wstając z fotela i uśmiechając się ciepło.

Założył plecak na siebie i powędrował w kierunku drzwi. Już miał chwycić za klamkę, kiedy dotarły do niego następne słowa.

- Mój syn również był gejem.

Słowa wypowiedziane przez dyrektora odbiły się echem w jego głowie. Zatrzymał się natychmiast, bo to, co wyznał mężczyzna, było dla niego szokiem; nie mógł uwierzyć w ani jedno jego słowo, które usłyszał. Z niedowierzaniem namalowanym na twarzy obserwował twarz mężczyzny, która była poważna, tak jak na akademiach, w których występował

- Znam pańskiego syna. - Słowa wyszły same z siebie, jak z kuli armatniej; nawet nie wiedział, kiedy nie zapanował nad tym, co mówi. 

- Wiem o tym, Louis - powiedział dyrektor, tak jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.

Chłopak znał jego syna bardzo dobrze, razem grali kiedyś w piłkę, ale ich rozmowy na niczym konkretnym się nie opierały. W końcu każdy w mieście wiedział, że to syn dyrektora szkoły, który miał kilku dobrych przyjaciół i był lubiany, nie opuszczał żadnych imprez i z tego, co było wiadomo, to z tym, co działo się w szkole, nigdy nie chodził do swojego taty. Potrafił dotrzymać wszystkie tajemnice, jakie mu powierzono. Tomlinson nigdy nie pomyślałby, że może być on gejem, ponieważ zawsze koło niego kręciły się różne dziewczyny, a on z nimi filtrował. A bynajmniej tak to wyglądało. 

- Dlaczego pan mi o tym mówi? - zadał pytanie.

Naprawdę nie rozumiał, dlaczego mężczyzna mu to powiedział. Wychodziło jednak z tego to, że nie tylko on "siedzi w szafie". 

- Dowiedziałem się poprzez jego pamiętnik, który pisał - zaczął dyrektor, uważnie przyglądając się szatynowi, który dalej stał i patrzył z niedowierzaniem na niego. - Wiem, że nie wygląda na osobę, która pisałaby pamiętnik, jednak pisał i miałem okazję go przeczytać. Dowiedziałem się przez to, że mój syn jest gejem, tak samo jak i to, że był zakochany w chłopaku. 

- Mówi mi więc pan, że pański syn jest gejem i na dodatek jest zakochany? – zadał pytanie retoryczne, na które dyrektor kiwnął głową. - Dalej nie rozumiem, dlaczego pan mi o tym mówi.

- Ten chłopak był dla niego ideałem, przystojny, mądry, nie widział w nim żadnych wad, był w nim zakochany od kilku lat, lecz ten myślał, że jest heteroseksualny – mówił mężczyzna, opierając się o fotel i zakładając ręce na piersi. - Tylko wielka szkoda, że nie powiedział o tym, zanim nie wyjechał i nie postanowił zamieszkać ze swoją mamą.

Nick był osobą, która nigdy nie wykorzystywała pozycji swojego ojca, zawsze uważał się za kogoś, kto jest równy innym uczniom uczęszczających do tej szkoły, gdzie dyrektorem był jego rodzic. Był lubiany i miał swoją paczkę przyjaciół, poza tym wszędzie było go pełno, był bowiem towarzyski i zabawny, wpadał na coraz to dziwniejsze pomysły, przy których każdy się śmiał i długo je potem wspominał.

Louis jednak nigdy nie podejrzewałby, że chłopak może okazać się gejem, ponieważ z tego, co mu było wiadomo, Nick miał kilka dziewczyn, z którymi był w bliskich relacjach. Nie wiedział, jaki był to był stopień relacji, lecz z jego obserwacji wynikało, że to mógł być związek, lecz nie taki trwały tylko bardziej na kilka miesięcy, przelotny. Poza tym, potrafił naprawdę dobrze flirtować z dziewczyną. Miał w sobie coś takiego, że dziewczyny zawsze się przy nim zbierały, a on wybierał takie, które były mniej znane, lecz potrafiły pokazać w mniejszej grupie, na co je było stać. Miał swój typ dziewczyn. Gdyby chłopak tylko wiedział o orientacji Louisa, wówczas by może sam swojej nie ukrywał i połączyliby siły, aby razem zmierzyć się z brakiem tolerancji.

- Nick był dobrą osobą, dlaczego nie mieszka już z panem?

Wiedział, że pytanie, które zadał, było prywatne i nie powinien w ogóle go zadawać, ale słowa za szybko opuściły jego usta. 

- Postanowił ostatni rok zamieszkać ze swoją mamą w Londynie – odpowiedział dyrektor i westchnął ciężko, obserwując niebieskookiego, który stał przy drzwiach i lekko się uśmiechał. - Nick kochał ciebie.

Z ust Louisa natychmiastowo zniknął uśmieszek, który zmienił się na zdezorientowaną i zszokowaną takim obrotem spraw minę.

Nie mógł uwierzyć w to, co powiedział mu dyrektor w związku z tym, że jego syn był zakochany właśnie w nim i to go uważał za idealnego, mądrego i przystojnego. Nie wiedział, co ma powiedzieć w tej sprawie, ponieważ nic nie czuł do Nicka. Poza tym, nadal się zastanawiał, dlaczego po tym, co mu się stało, ten nie odezwał się do niego ani słowem, skoro go kochał. Dlaczego nie zrobił nic, żeby go wspierać? 

- Jednak zraniłeś mojego syna - dodał starszy mężczyzna, przyglądając się mu z pogardą. - W pamiętniku pisze o tobie, że nie mógł nigdy oderwać wzroku od twojego ciała, popadł w obsesję na twoim punkcie, chciał tylko ciebie, nikogo innego, a nawet robił ci zdjęcia z ukrycia. Był chory z miłości do ciebie, stracił dla ciebie głowę.

Jego głos był poważny, spokojny, cichy; przez cały czas, gdy mówił, nie odrywał wzroku od szatyna, który przyglądał się mu i uważnie słuchał tego, co ma do powiedzenia dyrektor.

Louis nie spodziewał się, że całe to spotkanie przybierze taki obrót i głównym wątkiem będzie Nick oraz jego choroba na jego punkcie, obsesja. Czy tak zachowuje się osoba, która szczerze kocha?

- Dziękuje, że pan mi to powiedział.

Tylko tyle zdołał powiedzieć, bo sam nie wiedział, co powinien powiedzieć, oprócz tego, że facet ma stukniętego syna. W końcu był to jego dyrektor i musiał zachować się przy nim chociaż przyzwoicie. 

- W tym jego pamiętniku przeczytałem pewien zapisek, który może cię zainteresować, lecz najpierw musisz dla mnie coś zrobić, a dopiero ci to pokaże.

Dyrektor chciał go zaszantażować tym, że pamiętnik Nicka był niczym wyspa jego tajemnic i najwyraźniej w tych sekretach napisał coś, co dotyczyło właśnie jego. 

- Co mam zrobić? – zapytał, wdychając i zakładając ręce na piersi, potem spoglądając na mężczyznę, który wyglądał na zdumionego jego pewnym pytaniem.

- Nie rezygnuj z roli przewodniczącego, a dostaniesz pamiętnik mojego syna.

***

Wychodził właśnie ze szkoły po skończonych zajęciach.

Oddychał głęboko świeżym powietrzem, a wiatr owiewał jego włosy. Zaczął się dla wszystkich upragniony weekend, pełne dwa dni bez myśli o chodzeniu do szkoły, wstawania wcześnie rano, wizji kartkówek i sprawdzianów. Był wreszcie czas na odpoczynek, relaks, chwilę odetchnięcia i przygotowania się na nowe wyzwania na następny tydzień. Ludzie, którzy chodzili przez cały tydzień do pracy, także mogli w końcu spać spokojnie, odpocząć i nabrać sił.

Niestety, lecz weekend zawsze kończył się bardzo szybko i nawet nie było wiadomo, kiedy wraca się do swoich obowiązków oraz gdzie znowu czekamy na piątek. Nie wiadomo nawet, kiedy witamy zupełnie nowy rok, a żegnamy stary, który przyniósł nam nowe wyzwania. Przed nami będzie stawał nowy rok, gdzie wszystko może się zdarzyć, możemy się zupełnie zmienić, a nawet być lepsi niż w starym roku. Możemy zrobić coś, czego nie udało nam się poprzednio uzyskać, zdobyć swój cel, spełnić jedno ze skrywanych marzeń i być z tego usatysfakcjonowanym. Wtedy, na koniec roku, mówimy sobie, że udało nam się wykonać to, co sobie przyrzekliśmy zaraz na samym początku stycznia.

To piękne uczucie obliczać sekundy do nowego roku, żegnając jednocześnie stary; ciesząc się z najbliższymi i witając lepszy początek, zmieniając swoją listę życzeń, na której będą inne cele. Warto wówczas wierzyć w swoje marzenia i małymi krokami je realizować; nawet kiedy mamy wielkie marzenie jakim jest udanie się na koncert swojego idola, a rodzice nie mają na to pieniędzy. Trzeba wtedy podnieść głowę do góry i zbierać pieniądze na bilet, przejazd czy nocleg - to może być wówczas nowy cel na następny rok. Kolejnymi marzeniami mogą być podróże; jeśli chce się ze swoją paczką znajomych zwiedzić trochę świata, trzeba zacząć razem zbierać pieniądze. Gdy niektórzy chcą schudnąć, to do tego potrzeba naprawdę silnej woli, dużo chęci i cierpliwości, aby w końcu zobaczyć efekty, ale warto poddać się woli walki o swoje ciało. Każdy z nas jest inny, każdy marzy o czymś odmiennym, ale jedno jest pewne: aby osiągnąć cel, trzeba do tego wytrwale dążyć. 

Słowa dyrektora, które odbijały się echem w głowie szatyna, zagłuszały jego inne myśli. Nigdy nie przypuszczałby, że ktoś mógł się w nim zakochać, a teraz tym kimś jest syn mężczyzny, który rządzi całym liceum.

Chłopak ten pisał pamiętnik, aby wszystkie swoje uczucia, plany przelać na kartkę papieru, nie myśląc nawet o tym, że ktoś kiedyś może to przypadkiem przeczytać. Louis dowiadując się o tym, odniósł wrażenie, że cały ten pamiętnik jest właściwie o nim samym i tym, że Nick go kocha, pragnie, szanuje oraz marzy by być tylko z niebieskookim, chociaż na pewno zdawał sobie sprawę z tego, iż to nie jest możliwe.

Była to miłość nieodwzajemniona, która zrodziła się tylko w jednej osobie, a sam Tomlinson o niej nie wiedział przez tyle lat. Do głowy by mu nie przyszło, że Nick mógłby być w nim zakochany, zwłaszcza że ten mu nic nie powiedział, a nawet żadne z ich rozmów na to nie wskazywały.

Taka miłość musiała go boleć, bo fascynacja osobą, z którą chcesz być, marzysz o tym, ale nic z tego nie masz oprócz przyjaźni, potrafi tylko zranić, nawet jeśli chcesz utrzymywać dobre stosunki z osobą, która jest dla ciebie całym światem. Tylko co z tego, skoro druga osoba, w tym przypadku Louis, nawet nie była świadoma uczuć chłopaka?

Tomlinson pierwszy raz od dwóch lat nie wrócił prosto do domu, chociaż zawsze tak robił, kiedy kończył zajęcia. Dzisiaj to się zmieniło. Chciał pobyć sam ze swoimi myślami. Gdyby nie obecność przyjaciela w jego pokoju, który u niego tymczasowo nocował, wróciłby do domu i tam to dobrze przeanalizował, ale było inaczej. Oczywiście, nie miał mu tego za złe, niech u niego mieszka jak najdłużej, bo mu nie przeszkadzał, lecz teraz potrzebował być sam.

Chodził różnymi alejkami po parku, nie zwracając uwagi na innych ludzi, którzy również jak i on spacerowali, z tą różnicą, że on był sam, a reszta miała kogoś bliskiego obok siebie.

Kiedy tak szedł powoli, zatapiając się w swoich myślach, przed oczami nagle zobaczył kogoś, kogo bał się najbardziej w swoim życiu. Chciał się ironicznie zaśmiać, bo to był pierwszy raz od dwóch lat, kiedy sam udał się na spacer bez żadnej osoby towarzyszącej, która zawsze była u jego boku, a mimo to właśnie teraz musiał go spotkać.

Przeraził się, chcąc jak najszybciej uciec z tego miejsca, ale nogi miał jak z waty, brakowało mu powietrza, nie mógł zaczerpnąć nawet oddechu. Zamienił swoje ręce w piąstki i wbijał paznokcie w skórę, z której już leciała delikatnie krew. Miał ochotę płakać i krzyczeć, ale nie potrafił nawet niczego powiedzieć.

Tymczasem drugi chłopak miał dotychczas na ustach uśmiech, który szybko zmienił się w zmartwienie o stan Louisa. Powoli do niego podszedł i popatrzył na niego z lękiem w oczach.

- Louis, wszystko w porządku? - spytał Harry, a w jego głosie można było usłyszeć troskę połączoną ze strachem.

Tomlinson bał się odpowiedzieć, nie chciał mu nic mówić.

Brunet delikatnie dotknął jego ramienia, ale Louis automatycznie go odtrącił, reagując na ten gest zbyt gwałtownie. Tak jakby ręka Stylesa parzyła, raniąc przy tym. 

Harry ze smętną miną patrzył na szatyna. Rozumiał jego reakcję na swoją osobę i to, że ten może być wystraszony oraz byłoby dla niego najlepiej, jakby odszedł od niego i nigdy nie wracał do Doncaster. Dzięki temu rany psychiczne wreszcie by się zagoiły, a wspomnienia nie wracały z podwójną siłą, tak jak działo się to teraz.

Zazwyczaj oprawca odchodzi z życia ofiary i nigdy nie powraca; dwie osoby żyją osobno, pomimo że przeszłość daje o sobie znać. W ich przypadku oprawca powrócił do miasta, chłopcy uczą się w tej samej szkole i w każdej chwili mogą na siebie trafić, tak jak w tym przypadku. 

- Czy możesz mnie zostawić? - powiedział cicho i niespokojnie Louis, nie patrząc w stronę zielonookiego, który stał obok niego. Nie było to przyjemne, kiedy osoba, która wyrządziła ci tyle krzywdy, stoi obok ciebie i czujesz jej oddech na karku, przy tym także boisz się, że coś ci zrobi ponownie. 

- Chcę tylko porozmawiać - powiedział spokojnym tonem Harry, wkładając ręce do kieszeni spodni i odsuwając się na bezpieczną odległość.

- Ze mną? – zadał banalne i głupie pytanie Louis, lecz nie kontrolował w ogóle tego, co robi czy mówi.

Odwrócił delikatnie twarz w jego stronę, dostrzegając, że drugi chłopak cały czas stoi i go dokładnie obserwuje tak, żeby nie pominąć żadnego najmniejszego szczegółu w jego twarzy, pieprzyka, zmarszczki, nosa, włosów, uszów i tych niebieskich oczów, które wyglądają jak ocean; były tak piękne.

- Proszę, tylko na chwilę.

Dwójka chłopaków patrzyła sobie w oczy. Jeden z nich miał je w odcieniu zielonego, takiego jak świeżo skoszona trawa, która się mieni przy blasku słońca na wiosnę. Drugi z nich miał kolor niebieski, idealne odwzorowujący kolorem ocean czy niebo. Harry nieco swój wzrok zniżył do poziomu wąskich warg drugiego chłopaka, które w tej chwili przygryzał. Nie potrafił przyznać się przed samym sobą, lecz chciał wbić się w jego usta i na nowo poczuć ich smak. 

- Wiesz, że rozmowa nic nie da - powiedział po chwili ciszy, jaka otoczyła nastolatków, którzy dalej stali i patrzyli na siebie nawzajem, a ludzie przechodzili obok nich, nawet nie zdając sobie sprawy, że jeden z nich to oprawca. 

- Pozwól mi chociaż mówić, ty możesz tylko słuchać.

Harry nie dawał za wygraną, wyglądał na zdeterminowanego i było widać, że bardzo zależy mu na rozmowie z drugim chłopakiem.

- Okej - odpowiedział Louis cichym i niespokojnym tonem, spoglądając na swojego towarzysza, na którego twarzy pojawiła się ulga.

Szatyn dość powolnym krokiem powędrował w stronę ławki, aby na niej usiąść, kładąc obok siebie plecak. Po chwili dołączył do niego brunet, który usiadł na drugim końcu ławki; dzielił ich tylko plecak chłopaka.

- T-to n-nie byłem ja. - Głos nastolatka był bardzo zdenerwowany i nieopanowany, emocje wzięły górę i Styles zaczął się pocić. Mimo wszystko wiedział od samego początku, że ta rozmowa nie będzie łatwa; poza tym, nie było nawet pewności, czy drugi chłopak zgodzi się, żeby z nim porozmawiać. - Tamta noc to jedna wielka niewiadoma, której szczegóły nie są nawet do końca znane. Każdy z nas: Jade, Niall, Zayn, Perrie i wiele innych osób ma swoją historię z tamtej nocy, która na nasze nieszczęście się wydarzyła. Jednak myślę, że tylko nasza jest tak pogmatwana i niewyjaśniona. 

- To wtedy byłeś ty... nie oszukasz mnie - powiedział Louis, pomimo że miał tylko słuchać, a nie mówić, jednak nie mógł znieść słów o tym, jaki to jego oprawca jest niewinny.

- Nie kłamię, ktoś zaatakował mnie od tyłu i upadłem.

Wyznanie Harry'ego zaskoczyło go na tyle, iż nie potrafił nic odpowiedzieć; nie wiedział też, czy to co mówi chłopak jest prawdą, czy jednak może chce się tylko wybielić.

- Mieszasz mi w głowie - powiedział łamliwym głosem, a w jego oczach zgromadziły się łzy, które tak bardzo chciał zatrzymać, aby pokazać, iż jest twardy, jednak nie wychodziło mu to za dobrze. To, co przeżył, na zawsze pozostawi swoje piętno. 

- Musisz mnie wysłuchać, błagam.

Wszystko, co mówił Styles, mieszało mu w głowie. Nie wierzył jego słowom. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Harry będzie chciał się wybielić, zadbać o dobre imię, w końcu miał łatkę gwałciciela.

- Wcale nie muszę, znam swoją wersję wydarzeń. Byliśmy tam tylko we dwójkę, nikogo więcej nie było, także odpuść sobie - powiedział poważnym tonem niebieskooki i spojrzał na swojego towarzysza, który miał spuszczoną głowę i oglądał swoje buty zakłopotany. Wyglądał tak, jakby intensywnie rozmyślał, czy to, co zaraz powie, będzie dla nich najlepszym rozwiązaniem.

Wreszcie, po kilku minutach, Harry westchnął ciężko i odwrócił twarz w kierunku chłopaka, spoglądając na niego spod swoich rzęs.

- Mogę ci tylko powiedzieć, że wszystko jest opisane w pamiętniku Nicka.


Od autorki: Witam Was! Przed Wami nowy rozdział, w którym dowiadujecie się nieco o Nicku i jego ojcu. Mam nadzieję, że Wam się podoba!
Liczę na gwiazdki i komentarze!

Miłego dnia/wieczoru!

Continue Reading

You'll Also Like

8.8K 1.9K 21
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
12.2K 361 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
10.6K 816 25
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
5.8K 324 17
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...