Rozdział Jedenasty

463 35 111
                                    

Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział! Miałam sporo do załatwienia, ale już wracam.
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o tym ff :(
Nie przedłużam! Zapraszam i liczę na dużą aktywność!!
-------------------------------------------------------

Swoje nazwisko odbijało mu się ciągle echem w głowie i miał wrażenie, jakby nawet nie pamiętał, jak się nazywa, co było śmieszne, bo od urodzenia nosił to samo nazwisko. Ludzie patrzyli się na niego jak na dziwaka; słyszał szepty roznoszące się po całej sali, która była tak wielka, iż mieściła całą społeczność szkolną. Słyszał, jak rówieśnicy obgadują go za plecami, mówiąc przy tym wyrazy, których nawet nie chciał powtarzać w głowie, bo były one dla niego bardzo przykre. Nie chciał zostawać królem szkoły, być znowu na szczycie. Miał wrażenie, że to jakiś nieśmieszny żart i dyrektor zaraz powie, że komunikat to zwykły kawał z jego strony i wszystko się szczęśliwie wyjaśni, ale jednak nic takiego nie nadchodziło.

Chłopak miał po tych dwóch ciężkich latach powrócić znowu na tron, kiedy nawet nie chciał na nim zasiadać i rządzić całą szkołą na nowo. Wolał mieć spokój i być z dala od imprez szkolnych oraz innych spraw związanych ze szkołą. Odciął się od szkolnego życia dwa lata temu i nie chciał tego zmieniać; cieszył się, że nikt nie zwracał na niego większej uwagi. Nie był w kręgu zainteresowania ludzi i nikt nie przejmował się, aby robić wszystko, żeby zwrócić tylko na siebie uwagę Louisa. Chciał właśnie tak skończyć tę szkołę: w ciszy i w spokoju. Pozostać cały czas w cieniu bez jakiejkolwiek zbędnej uwagi uczniów, którzy natomiast teraz wywiercali mu dziury wzrokiem, podczas gdy on chciał zapaść się pod ziemię.

Tyle czasu był poza kręgiem popularnych, że teraz czuł się nie najlepiej, wiedząc, że powinien wyjść na środek i powiedzieć coś do mikrofonu, bo taki był zwyczaj, kiedy został wybierany nowy przewodniczący. Było to dla niego jednak w tej chwili nie do pomyślenia, ponieważ nie czuł się na siłach, żeby cokolwiek powiedzieć, a zwłaszcza wypowiadać się przed całą szkołą.

Było mu dotychczas tak dobrze, dlaczego więc właśnie teraz zostaje mu to odebrane? Wszyscy mieli od niego święty spokój, po co wybrali go ponownie na przewodniczącego? Przecież ta sytuacja przeczy wszystkiemu, co mówi to całe miasto; przeczy temu, ile razy był gnębiony, wyzywany od najgorszych, po tym, jak ujawnił swoją orientację. 

Nie tylko on był w szoku, ale i cała sala, nauczyciele, dyrektor, a nawet jego przyjaciele, którzy co chwilę spoglądali na swojego przyjaciela, wiedząc, że ten nie jest w najlepszej kondycji psychicznej. Mieli wrażenie, że zaraz rozleci się jak domek z kart. Zresztą, już powoli sypał się na malutkie kawałeczki, które trudno będzie potem pozbierać.

W tej chwili jednak, szatyn wstał powoli ze swojego miejsca i skierował się w miejsce, gdzie powinien wygłosić swoją przemowę powitalną. Mimo to nie zatrzymał się przy mównicy, obszedł ją i wyszedł z sali, aby następnie biec, po drodze wylewając morze łez. Nikt go nie zatrzymywał, biegł samotnie, ale ani trochę nie czuł się wolny jak ptak, który frunie beztrosko w nieznane miejsca.

Kiedy szatyn wbiegł do pobliskiej toalety, oparł się o umywalkę i patrzył na swoje odbicie w lustrze, w którym widział bezradnego chłopaka, który traci swoje siły, stając się bezsilny. Ani otaczający go ludzie, ani nowo przyznany tytuł nie pomoże mu wyjść na prosto ze swoim zdrowiem psychicznym, które co jakiś czas sypie się.

Chłopak opierał się o ścianę, powoli zsuwając się po niej, aby następnie siedzieć na zimnej podłodze, twarz chowając w swoich dłoniach i płacząc cicho tak, aby nikt go nie usłyszał. Cały czas miał nadzieję, że los z niego zakpił i to, co usłyszał od dyrektora, jest kiepskim żartem. Mimo to był świadom, że tak nie było, ponieważ wtedy dyrektor od razu zaśmiałby się ze swojego figla, a on przecież również był w szoku, kiedy przeczytał nazwisko Louisa.

Trying Not to Love You (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz