Rozdział Trzynasty

386 32 99
                                    


Przepraszam za tak długą nieobecność!

A teraz zapraszam do komentowania
--------------------------------------------------------
Stąpał po cienkim lodzie. Swoją bosą stopą podążał w nieznanym kierunku; nawet, jeśli kierunek ten był dla niego obcy, to musiał zmierzać nim niemal każdego dnia.

Jego przeżycia na zawsze miały z nim pozostać, odbijając się na jego psychice oraz myśleniu. Wiedział, że życie, jakie prowadził przed tym, co się stało, nigdy nie powróci. Pomimo że były dni, gdzie czuł się lepiej, to i tak przez większość czasu przeżywał oraz cierpiał. Był świadom, że musi długo poczekać na to, aby wreszcie były takie dni, gdzie usiadłby i był całkowicie szczęśliwy ze swojego życia, nie bojąc się tego powiedzieć na głos.

Zawsze warto mieć przynajmniej resztki nadziei, że będzie odrobinę lepiej; że być może pójdzie na studia, zamieszka w Londynie, a tam wtopi się w tłum, co by było idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto nie lubił się wyróżniać i być kimś popularnym, mimo że kiedyś jego życie cały czas się na tym się opierało. Teraz było lepiej mu w cieniu.

Miał swój świat, nikt nie zwracał na niego uwagi, nie musiał słuchać problemów innych, rozmów, planować imprez czy obmyślać plan szkolny na ten rok - zero odpowiedzialności, słuchania rozmów i cudzych problemów. Co z tego, że teraz ludzie nienawidzili go za byciem gejem, wyzywali, rysowali kutasy na jego szafce i robili różne inne przykre rzeczy, czemu nawet pedagog szkolna nie poświęciła czasu.

Aktualnie znów powracał na swoje dawne stanowisko – przewodniczącego samorządu szkolnego. To wszystko zakłócało, chciał przecież tę ostatnią klasę przeżyć spokojnie i być niczym cień, ale nie dane było mu to zrobić. Był jednak ciekawy, dlaczego został wybrany przewodniczącym po dwuletniej przerwie. Dlaczego jego wybrali? Zaczął myśleć, że to wszystko jest tylko po to, żeby z niego zadrwić, śmiać się i uważnie patrzeć na każdy jego ruch.

Nie chciał obejmować tego stanowiska, wolał, aby ktoś inny był tym całym przewodniczącym; komuś pewnie bardziej na tym zależało, aby być na szczycie, niż jemu. Był chętny każdemu oddać to stanowisko, które mu przydzielili poprzez głosowanie, gdyż sam nie czuł się na siłach go obejmować, był na to zbyt słaby i za mało stabilny emocjonalnie. Nie było to więc dla niego dobrą opcją - chciał zrezygnować. 

Stał więc teraz pod gabinetem dyrektora, który miał jakieś spotkanie; przynajmniej tak mu powiedziała jego sekretarka, która kazała mu poczekać przed drzwiami. Chciał mieć tę rozmowę już za sobą. Chciał powiedzieć, co mu leży na sercu i od razu po tym wyjść z gabinetu, aby nie być dłużej w centrum uwagi. Chciał, aby ogłosili nowego przewodniczącego, podczas gdy on odzyskałby swój upragniony spokój i ciszę, którą miał od dwóch lat, kiedy żył na uboczu, a każdy go mijał i nie zwracał na niego uwagi.

Drzwi od sekretariatu otworzyły się i dwóch mężczyzn z niego wyszło. Cieszył się w duchu, że zaraz sam wejdzie do środka. Zrobił krok, widząc w drzwiach sekretarkę, która nie wyglądała, jakby była zadowolona ze swojej pracy. Była starsza, gdzieś na oko powyżej czterdziestki, włosy miała czarne, teraz upięte w wysokiego koka, a na nosie okulary. Jej mina mówiła, że czuje się tutaj jakby odbywała jakąś karę, tylko odbębnić kilka ciężkich godzin pracy. Poza tym, jej twarz nie należała do jakiś przyjemnych; była raczej pełna chłodu.

- Dyrektor pana zaprasza – powiedziała szorstkim głosem i chłodnym gestem ręki zaprosiła go do środka.

Wskazała mu na otwarte drzwi, gdzie w pomieszczeniu znajdował się dyrektor, a na drzwiach pięknie wygrawerowane było: Peter Grimshaw, czyli dyrektor szkoły.

Louis delikatnie zapukał. Mimo że drzwi były szeroko otwarte, to i tak uważał, że trzeba zachować troszkę kultury i uprzedzić o swoim pojawieniu się. Starszy mężczyzna poprawił swoje okulary na nosie i spojrzał w stronę nowego gościa.

Trying Not to Love You (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz