Pokolenie | Mili Alarcon & Lu...

By coppandmoniika

3.5K 134 47

Młoda, piękna i rozważna, studentka medycyny, przyszła pani doktor - Milagros Alarcon. Młody, przystojny i d... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28

14

110 5 1
By coppandmoniika

Lucas

                Dziś ustawiliśmy sobie z chłopakami wspólne wyjście na piwo. Taka mała integracja poza boiskiem. Ubrałem granatowe jeansy i tym razem sięgnąłem po ciemną koszulę, trochę perfum, które zawsze dostaję na święta od mamy i mogłem iść. Najpierw posiedzieliśmy w pubie, a później padła propozycja by pójść gdzieś dalej. Jedni na to przystanęli, drudzy woleli zostać na kolejne w tym samym miejscu, a jeszcze inni w ogóle już wrócić do domu. Ze mną i Nacho wyszło jeszcze kilku, ale w poszukiwaniu dobrego miejsca, w końcu się rozdzieliliśmy. Z Fernandezem trafiliśmy na świetną imprezę w jednym z klubów. Fajna muzyka, dobre drinki i dookoła wszędzie piękne kobiety, chociaż i tak już nie robiły na mnie takiego wrażenia jak wcześniej. Nie i koniec.

Czułem, że zaczyna mi po woli już szumieć w głowie, ale dobrze się bawiłem. Aż w końcu w pewnym momencie Nacho zaprosił do naszego narożnika kilka dziewczyn, które rozsiadły się pomiędzy nami.

- Niech reszta teraz żałuje, że się do nas nie przyłączyła! – zawołał do mnie Nacho przez stolik.

- Zawsze wybierają gorsze opcje - zaśmiałem się i poczułem jak jedna z dziewczyn przylgnęła do mnie.

- Nie miałbyś ochoty postawić mi kolejnego drinka? - Zapytała, trzepocząc rzęsami, a jej dłoń zawędrowała wprost na moje udo.

- Drink i nic więcej - lekko się uśmiechnąłem i skinąłem ręką do kelnerki. Zamówiłem dla nas po kolejnej porcji alkoholu i spojrzałem na Nacho, który już znalazł swoją kolejną ofiarę.

- Na pewno? - zamruczała mi do ucha. Była na mnie napalona, ale ja na nią nie. Odechciało mi się przelotnych panienek odkąd dostałem nauczkę po Clarisie. Teraz to każda może być początkująca modelką! - No bo wiesz, ja... - I zaczęła mi szeptać przeróżne rożności o tym, co by mogła zrobić. Zacząłem się śmiać pod nosem. Nie powiem, że to nie byłoby przyjemne i jeszcze jeden drink i pewnie by mnie namówiła, ale w tym momencie gdzieś na parkiecie śmignęła mi znajoma twarz. Albo była tu Mili, albo do jasnej cholery, ja już mam omamy.

- Rzecz w tym, że ja już mam swoją wybrankę serca i nie potrzebuje nikogo więcej - powiedziałem, a ona skinęła głową. Zrozumiała, że nie jestem zainteresowany i odkleiła się ode mnie. Ja za to wstałem i spojrzałem znów na parkiet. Rzeczywiście była tu Milagros i na dodatek tańczyła z jakimś facetem..

Sięgnąłem po swoją szklankę, dopiłem zawartość do końca i skierowałem się w ich stronę. Nacho nawet nie zwrócił na mnie uwagi, że odszedłem. Zaraz przed tańczącą Mili, minąłem Alejandrę, która też z kimś tańczyła. Powinienem wrócić do Nacho i go uprzedzić, że jest tu jego siostra, ale w tym momencie zauważyłem, że tancerz Alarcon zaczyna sięgać łapskami tam gdzie nie powinien, a Mili była tak skąpo ubrana!

- Kolego, rączki precz – warknąłem i złapałem mocno za jego nadgarstek. – Nie mówiła ci, że jest tu z kimś?

- Nie wiedziałem, okej? - warknął tamten i się wyrwał. - Nie pytam zwykle lasek czy mają kogoś, tylko czy chcą zatańczyć. W szczególności takich - dodał i spojrzał znów na Mili, ale tak jakby w tym momencie chciał ją tu przelecieć.

- Spieprzaj stąd - syknąłem, a tamtej szybko zwiał, a ja wtedy odwróciłem się w stronę Milagros. Zauważyłem, że jest zła, ale musi mnie zrozumieć. Byłem po prostu zazdrosny.

- Co to miało znaczyć, Lucas?

- Zaczynał się do ciebie dobierać! - zawołałem, by przekrzyczeć muzykę.

- Tak nagle zebrało ci się na ochronę mojego dziewictwa? - warknęła.

- No wiesz.. - lekko się uśmiechnąłem. Moje wcześniejsze przypuszczenia co do tego okazały się być prawdą. Ach.. Jakie miałbym szczęście, gdybyśmy wczoraj dokończyli! - Nie bądź zła, Mili - posłałem jej szeroki uśmiech.

- I tak będę! - Zrobiła duże oczy. - To był fajny chłopak. A ty masz dziewczynę, o ile mi wiadomo!

- Taki fajny, że się do ciebie dobierał! - powtórzyłem się.

- A ty się nigdy do mnie nie dobierałeś?

Podszedłem do niej i stanąłem naprzeciwko. Była ode mnie o wiele niższa, ale i tak zauważyłem, że zaczyna szybciej oddychać. Działałem na nią, a ona na mnie i nie dało się tego nie zauważyć.

- Tak o mnie myślisz? Że chce się tylko do ciebie dobrać? - zapytałem.

- A nie? - Zmieszała się. Widziałem po jej oczach, że i ona już coś wypiła.

- Skoro tak, to nie ma o czym gadać - powiedziałem i odwróciłem się na pięcie, ale nagle poczułem jej dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i popatrzyłem na nią.

- Chyba jesteś mi coś winien.. - zmrużyłem oczy, a ona dodała z uśmiechem - taniec. Musisz teraz ze mną zatańczyć.

- W sumie.. - Zmiękłem. - Jeden taniec..

- Na tyle zasługuje, prawda? - zapytała, a ja skinąłem lekko głową. Złapała mnie za rękę i zaprowadziła na prawie sam środek sali. Po chwili zaczęła się kołysać w rytm, a ja dołączyłem do niej. Była blisko i z minuty na minutę robiła się coraz śmielsza. Gdyby tańczyła tak z kimś innym, dawno by mnie coś trafiło i wyszedłbym z siebie, ale w tej sytuacji była tylko moja. Położyłam dłonie na jej talii i wolno zjechałem niżej do jej ud.

Nagle odwróciła się do mnie przodem i posłała mi szeroki uśmiech. Cały czas spoglądała w moje oczy i miałem wrażenie, że Milagros mnie po prostu podrywa. Dodatkowo cały czas ocierała mnie się o mnie jak kotka, co mnie się podobało.

- Zwariowałbym, jeżeli tańczyłabyś tak z tamtym, wiesz? - zamruczałem jej do ucha, a ona się lekko uśmiechnęła.

- Ale z tobą mogę - pogłaskała mnie po policzku.

- Tylko i wyłącznie - dodałem i pochyliłem się, lekko przygryzając jej wargę, przez co ona mocno wpiła się w moje usta.

- Gdyby nie ta twoja Clarisa, to może byłabym tylko i wyłącznie dla ciebie.. - wyjęczała, a ja spojrzałem na nią zdziwiony. Nie oczekiwałem takiego wyznania!

- Od kiedy ona jest przeszkodą? - zaśmiałem się. - Poza tym, pewnie rano inaczej już będziesz mówiła. - Pogłaskałem ją lekko go czubku głowy.

- Wypróbuj mnie - puściła do mnie oczko.

We mnie aż się zagotowało. Moja własna broń przeciwko mnie. W tym momencie miałem ochotę ją stąd zabrać i zawieść do domu, po czym całkowicie sobie przywłaszczyć.

- Nie podpuszczaj mnie, Mili.. Nie chcesz tego! - zaśmiałem się i pociągnąłem z powrotem na bok sali, gdzie było mniej tłoczno i ciszej. I kątem oka zauważyłem, że Alejandra przepędziła z narożnika harem Fernandeza i teraz z nim o czymś rozmawia. Nacho siedzi skruszony, czyli tak jak się obawiałem, mogłem go ostrzec. Ale wracając do Mili, ciągle patrzyła mi prosto w oczy.

- Nawet nie masz pojęcia czego bym chciała, Asensio.. - zamruczała mi do ucha.

- Masz rację, nie mam pojęcia - zaśmiałem się. Czułem jak automatycznie wyparował ze mnie cały wypity alkohol, ale za to Mili chyba wypiła dziś za dużo. Albo nie za dużo, po prostu była też zmęczona. Ona przybliżała się coraz bardziej, a ja coraz bardziej chciałem z nią być, co niezależenie ode mnie, sygnalizowały to poszczególne części ciała. - Ale musisz być grzeczna, kochanie. - zaśmiałem się.

- Kochaniem będę, jak pozbędziesz się tej chudej szkapy - powiedziała całkowicie poważnie. - A teraz zamów mi taksówkę, proszę.. Chce się położyć i spać.

- Chodź - zaśmiałem się i poprowadziłem ją do stolika. Leżał tam mój portfel i telefon. - Nie wiem jak wy, ale Mili trzeba odwieść do domu - powiedziałem do rodzeństwa i zabrałem swoje rzeczy.

- Zaufam ci i pozwalam się nią zająć - odpowiedziała Alejandra i spojrzała na Nacho. - A nim zajmę się ja.

- Dobra. To do zobaczenia.

- Pa! - krzyknęła panna Alarcon i posłała im buziaczki.

Wyszliśmy na zewnątrz i akurat dorwaliśmy wolną taksówkę. Gdy pomagałem jej wsiąść do samochodu, zauważyłem błysk flesza za sobą. Obejrzałem się i zobaczyłem gościa z dużym aparatem. Moja złość sięgnęła szczytu. Mnie i Clarise mogli fotografować do woli, ale zalaną córkę Alarcona nigdy. O nie, na to nie pozwolę. Zawsze mu mogłem dać w nos i zabrać aparat, ale obsmarowałby mnie z góry na dół. Dlatego wyjąłem z portfela kilka banknotów, wcisnąłem mu w kieszeń i wyrwałem aparat, po czym wróciłem do samochodu.

- Gdzie byłeś? - zapytała.

- Chroniłem cię, Mili - powiedziałem. - Chcesz do domu czy wolisz żeby rodzice cię nie widzieli takiej? - Odgarnąłem kosmyk włosów z jej policzka. Kierowca czekał na to, aż podam mu adres.

- Do ciebie, ale śpisz na kanapie - wymamrotała, więc podałem kierowcy adres na moje osiedle.

Dziewczyna przez całą drogę drzemała na moim ramieniu, a gdy dotarliśmy na miejsce, zapłaciłem kierowcy, w międzyczasie wyczyściłem pamięć aparatu i jego też zostawiłem w taksówce. Zabrałem Mili na ręce, by jej nie obudzić i wolno wszedłem do budynku. Jakimś cudem udało mi się wejść do środka i położyć ją do łóżka. Albo miałem szczęście, albo po prostu już mocno spała. Musiałem wziąć prysznic i ubrałem na siebie spodnie dresowe. Przymierzałem się do kanapy, ale wcale do mnie nie przemawiała. Wybacz Mili, ale łóżko jest spore, nawet nie zauważysz mojej obecności w nim.



Lubiłem budzić się, czując na sobie przyjemny ciężar jakiejś piękności, która zaprzątała moją głowę przez całą noc, ale... Coś się nie zgadzało. Dziś tak miało nie być. To znaczy, zaprzątała mi jedna głowę, ale wczoraj zasnęła po drugiej stronie łóżka. Otworzyłem powieki i zobaczyłem twarz Mili, która uporczywie mi się przyglądała. Potargane włosy, trochę rozmazany makijaż, ale nawet z tym wyglądała prześlicznie.

- Asensio, to nie jest kanapa. – Pokręciła głową.

- A ja nie jestem łóżkiem. – Wyszczerzyłem się, a ona przewróciła oczami i już chciała się przesunąć, ale ja ją zatrzymałem w tej samej pozycji.

- Nie moja wina. Tak już się obudziłam! – Dźgnęła palcem w mój tors.

- I obyło się bez wrzasków? Alarcon, zaczynasz mnie zaskakiwać!

- Raczej się do ciebie przyzwyczajać! - zaśmiała się. - To jak, śniłeś o mnie? - Poruszała brwiami.

- No wiesz... Nie wiem czy powinienem o tym mówić!

- Czyli jednak nie? - zrobiła smutną minkę.

- Oczywiście, że tak! Tylko nie wiem czy chcesz wiedzieć co tam wyprawiałaś - zaśmiałem się.

- Ale ty jesteś zboczony! - krzyknęła, a ja wzruszyłem ramionami.

- To twoja wina. Wczoraj tak tańczyłaś - zacmokałem uśmiechnięty.

- Jasne, zwal wszystko na mnie! Tak najlepiej. - Uniosła jedną brew. - Poza tym, nie do końca byłam sobą! - zmieszała się.

- I tak się nie wykręcisz, dobra? - popatrzyłem na nią, a ona uśmiechnęła się niewinnie. - Pamiętasz, że mam się pozbyć chudej szkapy?

- Pójdę pod prysznic, a ty zrób kawy. Nie słodzę! - szybko wyswobodziła się z moich ramion i wstała z łóżka. Unikała tego tematu jak ognia, ale ja i tak nie dam za wygraną.

Podniosłem się i zaścieliłem łóżko. Przeszedłem do kuchni i nastawiłem wodę na kawę. Wtedy usłyszałem dźwięk wody z prysznica. Mili czuła się już tu swobodnie, ale cholernie mi się to podobało. Jak dla mnie, mogłaby tu częściej przebywać! Zasypałem kawę do dwóch kubków i zajrzałem do lodówki. Nie było wiele, ale na szybką jajecznicę wręcz idealnie.

Udało mi się przyrządzić jajecznicę i rozporcjować ją na dwa talerze. Przeniosłem do stołu również kubki z kawą i czekałem aż Milagros do mnie dołączy. Na szczęście nie potrwa to długo, bo przestała puszczać już wodę.

- Pozwoliłam sobie zabrać twoją koszulkę. - Usłyszałem ją i dopiero po chwili zobaczyłem w progu kuchni. Miała na sobie moją szarą koszulkę, która sięgała jej do połowy ud. I nic więcej. Na ramiona opadały mokre włosy. Wstrzymałem oddech i wpatrywałem się w nią jak debil. - Leżała złożona na pralce, więc... - dodała i usiadła naprzeciw mnie. Zdałem sobie sprawę, że chyba miałem opuszczoną szczękę, więc szybko pokiwałem głową, że nie mam nic przeciwko temu.

- Zrobiłem śniadanie. - Wskazałem na talerze. W sumie... Idealnie się dopełnialiśmy. Ja miałem tylko spodnie od dresu, ona tylko moją koszulkę...

- Jak miło. Chętnie coś zjem - posłała mi szeroki uśmiech i zaczęła jeść. - Pyszne! Jak już zostaniemy parą, to na pewno będziesz gotować!

I w tym momencie prawie co nie zakrztusiłem się odrobiną usmażonego jajka. Zacząłem kaszleć i szybko nalałem sobie zimnej wody, by to popić. Mili patrzyła na mnie jak na idiotę, a po chwili wybuchła niepohamowanym śmiechem.

- Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że siedząc w moim mieszkaniu, w samej koszulce, w dodatku mojej i rzucając takie teksty, to ty wcale nie jesteś tu bezpieczna, prawda? - mruknąłem, gdy złapałem już oddech.

- Nic mi nie zrobisz - odpowiedziała pewnie i chciała coś dodać, ale się zawahała. - Ja powiedziałam ci czego oczekuje i będę czekać na twój ruch - jednak powiedziała po chwili.

- Przecież ty dobrze wiesz jak jest, Mili - Przymrużyłem powieki, patrząc na nią. - To czysta fikcja.

- Nie mam zamiaru być tą drugą.. Nawet jeśli ona jest fikcją - lekko się zmieszała. Chyba nie sądziła, że nasza znajomość tak się potoczy. Ale mnie się to podoba, tylko muszę pogadać z wujkiem i pozbyć się modelki.

- Mili... - Przykucnąłem przed nią i chciałem złapać za jej dłoń, ale ta szybko dokończyła jedzenie i wstała.

- Muszę wysuszyć włosy. Pożyczę jakieś dresy i możesz mnie podrzucić do domu - powiedziała oschle i wyszła z pomieszczenia. Ja wstałem i wziąłem do ręki komórkę. Wybrałem okienko z numerem wujka Igora i napisałem wiadomość, że pilnie musi przylecieć do Madrytu, bo trzeba zakończyć tą całą farsę z Clarisą, niezależnie od konsekwencji.

Continue Reading

You'll Also Like

540K 8.4K 85
A text story set place in the golden trio era! You are the it girl of Slytherin, the glue holding your deranged friend group together, the girl no...
197K 6.9K 96
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
437K 10.9K 60
𝐋𝐚𝐝𝐲 𝐅𝐥𝐨𝐫𝐞𝐧𝐜𝐞 𝐇𝐮𝐧𝐭𝐢𝐧𝐠𝐝𝐨𝐧, 𝐝𝐚𝐮𝐠𝐡𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐤𝐧𝐨𝐰𝐧 𝐚𝐧𝐝, 𝐦𝐨𝐫𝐞 𝐢𝐦𝐩𝐨𝐫𝐭𝐚𝐧𝐭𝐥𝐲, 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐫...