Pokolenie | Mili Alarcon & Lu...

By coppandmoniika

3.5K 134 47

Młoda, piękna i rozważna, studentka medycyny, przyszła pani doktor - Milagros Alarcon. Młody, przystojny i d... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28

12

87 5 5
By coppandmoniika

Lucas

Wyjście na boisko w pierwszym składzie było czymś co zawsze bardzo mnie cieszyło. Wejście w trakcie, również, ale wejście w trakcie za kogoś kontuzjowanego już dawało mniej satysfakcji i to jeszcze gdy to ma być twój debiut w nowym klubie. Moje szczęście w jego nieszczęściu.

Stałem z chłopkami przy linii. Rozgrzewaliśmy się, a ja w tym czasie myślałem o Milagros, która wyszła ze szpitala kilka dni wcześniej, a ja nie mogłem się z nią zobaczyć. Jak na złość, po tym gdy to ona mnie pocałowała. Ale za to nie mogłem narzekać na nudę.. Bo przecież miałem wspaniałą dziewczynę, która wychodziła mi już bokiem po tych codziennych wyjściach na spacery czy kolacje. Niby to normalna dziewczyna, która nawet porusza przeróżne tematy, ale nie była dla mnie. To znaczy, kiedyś była, gdy miałem w zamiarze ją tylko przelecieć... Ale po prostu zaczynała mnie irytować tym wszystkim. Nie miałem ochoty na te całe wyjścia, a w dodatku dziś była tu na trybunach, bo wujek stwierdził, że przecież powinna. Ale co z tego, skoro ja tylko potrafię myśleć o tej bezmyślnej i upartej pannie Alarcon? Ona też musiała gdzieś tam siedzieć. I moi rodzice. I Lena.

- Asensio, skup się, wchodzisz za Mateo! – Usłyszałem głos Isco Seniora, który trzymał w dłoni kartkę z jakąś rozpiską. Dopiero teraz zorientowałem się, że chłopak ze szkółki, który też dziś debiutował i nawet strzelił bramkę na 2:2, kieruje się w naszą stronę, utykając i prosząc o zmianę. To było dla mnie jak kubeł zimnej wody, ale w mgnieniu oka przygotowałem się do wyjścia i wysłuchałem co radzili trenerzy. Stanąłem przy linii obok sędziego z tablicą z numerami zmian, zbiłem piątkę z kontuzjowanym piłkarzem i pobiegłem w stronę kolegów by powiedzieć im kilka słów od Ramosa i Alarcona. Miałem pół godziny na to, by pokazać władzom i trenerom, że warto było mnie tu ściągnąć.

Nasi przeciwnicy byli mocni, bo w każdej chwili, gdy tylko próbowaliśmy się dostać do ich bramki, odbijali piłkę w drugą stronę, ale nie mogliśmy pozwolić sobie na remis zaraz na początku sezonu! O nie, ja Lucas Asensio na to nie pozwolę!

Czas leciał jak głupi i nawet nie wiedziałem kiedy wybiła dziewięćdziesiąta minuta. Szlak... Musiało się coś wydarzyć! Sędzia doliczył jeszcze dwie minuty, a ja zacząłem wewnętrznie panikować. A już w ogóle gotowałem się, gdy prawie strzelili nam bramkę, ale Martin na szczęście wybronił. Piłka zaczęła być podawana przez naszych i szybko pojawiła się na drugiej połowie. Zacząłem zmierzać wolno w stronę bramki. I wtedy Nacho wypuścił się sam na sam z jednym z obrońców. Nagle podał do Isco, ale po chwili on z powrotem oddał Fernandezowi. Zobaczyłem idealną lukę w obronie, więc po chwili już tam byłem, a przyjaciel kopnął do mnie, a ja prosto w okienko bramki! Przez chwilę pomyślałem, że spalony, ale wszystko było w porządku, a po kilku sekundach tkwiłem w olbrzymim uścisku wszystkich z drużyny. Zrobiłem to!

Zaraz po mojej bramce sędzia zakończył spotkanie i mogliśmy się cieszyć. Spojrzałem w stronę trybun, gdzie siedziała moja rodzina i zacząłem im machać. Lena ze szczęścia to nawet podskakiwała, a ja zaśmiałem się pod nosem.

- Dobra robota, Lucas! Tak trzymać! - podszedł do mnie trener.

- Dzięki - pokiwałem głową z uśmiechem i wtedy też zaczęli mi gratulować piłkarze z ławki. Przez całą drogę do szatni uśmiech nie schodził mi z twarzy, a Nacho jeszcze mi żartował za uchem.

- To teraz czas na kolejny sukces. Idealna prezentacja Clarisy przed rodzicami - cieszył się, a mnie momentalnie z twarzy zszedł uśmiech.

- Pójdę pod prysznic!

- Jeszcze wspólna fotka i zaraz pójdziesz - powiedział Isco. Jak na zawołanie cała drużyna ustawiła się, a ktoś ze sztabu pstryknął zdjęcie i mogliśmy się kierować do mycia.

Na parking wyszedłem w towarzystwie Nacho, Isco i Sergio. Z czego ostatnia dwójka szybko się rozłączyła w swoje strony. Z Fernandezem zwykle parkowaliśmy obok siebie, a przy moim samochodzie mieli czekać rodzice. Później miałem poszukać Clarisy i jechać do domu na wspólną kolację i oficjalne przedstawienie... I nagle poczułem jak ktoś z olbrzymią siłą uwiesza mi się na szyi i mocno mnie przytula. Oczywiście Lena!

- Najlepszy na świecie! - pisnęła.

- Miło mi to słyszeć - zaśmiałem się.

- Będzie miło jak usłyszysz ojca.. Jak on cię komplementował!

- Koniec świata bliski! - palnąłem i wtedy odstawiłem ją na podłogę.

- Nie żartuj, to był świetny gol! - Jeszcze podskoczyła i ucałowała mnie w policzek.

- Ekheem... Ktoś też brał udział w tej akcji! I to nie było byle co! - Upomniał się Nacho i też nadstawił policzek.

- No niech będzie - zaśmiała się Lena i również i jego ucałowała, a ja zrobiłem się lekko zazdrosny. Z tego co wiem, to na Nacho ma swoją siostrę, więc niech idzie do niej!

- Jedź już sobie do domu, co? - rzuciłem w jego stronę.

- Ej Lucas, zaczynasz gwiazdorzyć! - zaśmiał się i z daleka pomachał do moich rodziców, po czym wsiadł do swojego pojazdu, a my podeszliśmy do mojego.

- Co za bramka! - pierwsza odezwała się mama, która mocno mnie przytuliła. – Jestem z ciebie taka dumna!

- Dziękuję! - Uśmiechnąłem się szeroko. - To się po prostu musiało wydarzyć! - powiedziałem z pewnością siebie.

- I to w debiucie.. Kogoś mi to przypomina - powiedział uśmiechnięty ojciec. - Gratulacje! Świetnie sobie poradziłeś.

- Tak się cieszę! - dodałem.

- Jeszcze chwilka, a poprowadzę twój oficjalny fanklub - zaśmiała się siostra i poklepała mnie po ramieniu.

- I ty będziesz jedyną członkinią!

- I Mili pewnie też - powiedziała ze śmiechem, a ja zrobiłem duże oczy.

- Kibicowała - powiedziała mama. - I bardzo fajnie, że doszła już do siebie po tym szpitalu!

- Asensio! Ta twoja modelka cię szuka! - ryknął któryś z piłkarzy, który wszedł na parking.

- Jedźcie już, a my niedługo dojedziemy - Posłałem im lekki uśmiech.

- To do zobaczenia! - pożegnali się i wsiedli do samochodu ojca, a ja ruszyłem w stronę wejścia po Clarise.



Zaparkowałem samochód na podjeździe zaraz za samochodem ojca i wysiadłem pierwszy, by otworzyć Clarisie. Musiałem się pokazać z dobrej strony, bo założę się, że za którąś zasłonią czai się moja mama. Już widzę tę szopkę, którą musiałem ugrać. Dziewczyna czuła się w tej sytuacji całkowicie naturalnie, jakby była po szkole aktorskiej, a mi to wcale nie pasowało. W szczególności po tym, że wiem o Mili na trybunach! I po tym pocałunku. I w ogóle.

- W końcu poznam twoją rodzinę. – Modelka zatrzepotała rzęsami.

- Nie cieszyłbym się tak na twoim miejscu. Wkraczasz w bramy piekieł - mruknąłem. – A króluje tam diablica o imieniu Lena.

- Kochanie, wiem, że tobie to nie pasuje, ale musimy wstawić idealnie zdjęcie z idealnego spotkania z twoją rodziną, żeby widzieli jak jesteśmy razem szczęśliwi. – Przykleiła się do mnie, wspięła na palcach i cmoknęła w usta. – A teraz chodź, chcę poznać tego po kim jesteś tak piekielnie przystojny – dodała, a mi przez myśl przeszło, że ta podstępna harpia byłaby zdolna nawet do rozpieprzenia sielanki mojej rodziny, byle zdobyć jeszcze trochę sławy.

- To będzie na pewno złe.. - jęknąłem i otworzyłem jej drzwi od domu. Na samym wejściu czekał juz na nas ojciec, a szatynka szeroko sie uśmiechnęła.

- Dzień dobry! Clarisa, miło mi pana poznać! - Wyrwała się do niego i wyciągnęła pierwsza dłoń.

- Marco Asensio, mi również. Cieszymy się, że Lucas cię przywiózł. - Ojciec spojrzał na mnie wymownie. Chodziło mu o to, że NIGDY żadnej im nie przedstawiłem. Za to musiałem zrobić to z podstawianą...

- Chwile musiałam go na to namawiać, ale udało się - powiedziała szczęśliwa i sama ruszyła w głąb domu. Ojciec poklepał mnie po ramieniu i ruszyliśmy za modelka.

Zanim weszliśmy dalej, ona już przedstawiała się mojej mamie i Lenie, która stała obok ze śmiertelnie poważną miną. O Boże, tylko czekałem kiedy ona zacznie swoje przedstawienie. Z jednej strony chciałem tego, a z drugiej nie, bo przecież nie mogłem zdradzić się przed rodzicami, że związek z Clarisą to tylko bujda na resorach.

- To zjedzmy coś, bo trzeba uczcić debiut Lucasa - zaproponowała mama.

- Może ja pomogę? - zapytała od razu dziewczyna.

- Nie, nie trzeba. Wszystko jest przygotowane, z Leną tylko podamy. - Uśmiechnęła się do niej.

- Usiądź sobie - mruknąłem i odsunąłem jej krzesło, a sam usiadłem obok. Wiem, że mama nie lubi jak za dużo krzątamy sie jej w kuchni.

- Bardzo piękny dom! - zwróciła się do ojca, który usiadł na swoim miejscu, na początku stołu.

- Dziękujemy. To zasługa żony - uśmiechnął się. Mój ojciec akurat w tym domu był najmilszy. W sumie to on zawsze taki jest, tylko na mnie sie często denerwuje.

- Ale na pewno pan domu też musiał mieć w to jakiś wkład. - Zatrzepotała rzęsami. Tak, dostęp do konta! Ona chyba sobie żartowała? Ona mu słodziła, a ojcu to najwyraźniej się podobało. W końcu tyle komplementów! Całe szczęście, że po chwili do pomieszczenia wróciły mama i Lena, donosząc na stół mise i talerze z jedzeniem. Widziałem, że mama się postarała, bo wszystko pachniało świetnie i tak samo wyglądało. Tylko po co? Dla podstawionej dziewczyny?

- Mamo.. Wszystko tak świetnie pachnie! - zachwalałem.

- Z pewnością dobrze też smakuje - odezwała się Clarisa.

- W końcu Lucas po kimś musiał to odziedziczyć.

- To ty gotujesz? - spojrzała na mnie zdziwiona modelka. Skinąłem lekko głową, a ona zrobiła duże oczy. - Dla mnie jeszcze nic nie ugotował - uśmiechnęła się sztucznie do reszty.

- Bo na to trzeba sobie zasłużyć - palnęła zadowolona Lena z cwaniackim uśmieszkiem na ustach, nabierając sobie sałatkę na talerz. - Poza tym, czasami gotował dla mnie i moich znajomych na Majorce - dodała z dumą.

- Lena! - Ojciec zmierzył ją wzrokiem, a ja najpierw popatrzyłem na niego, a później na siostrę. No to czas, start...

- A nie? - podniosła głos, niby zdziwiona.

- Przecież to nieważne. Lucas na pewno jeszcze coś dla ciebie ugotuje - mama próbowała ratować sytuację.

- Przecież modelki i tak nie powinny dużo jeść! Ma być skóra i kości - swój popis znów dała Lena.

- Siostra.. - mruknąłem, niby dla niepoznaki, by obronić godność dziewczyny. Kątem oka zauważyłem, że Clarisa trochę się spięła, ale ona tak samo musiała być milutka. - To tylko stereotypy.

- Już wystarczy.. - powiedział ojciec niby ze spokojem, ale Lena wiedziała, że to już dosyć jej przedstawienia. Po tej wymianie zdań nadszedł czas na ciszę i zabraliśmy się za jedzenie. Wszystko było przepyszne.

Lena do końca kolacji próbowała się powstrzymywać, ale jej nie wychodziło i czasem coś palnęła. Ojciec już nie mówił na ten temat nic, bo wiedział, że nie warto. Z mamą i Leną rzadko kiedy można było wygrać. Za to Clarisa grała jak zawodowiec. I tylu rzeczy dowiedziałem się o naszym związku... I chyba dobrze, że wielu z nich nawet przypadkowo nie pamiętałem! Chyba ułożyła sobie w głowie cały scenariusz, jak przypodobać się mojej rodzinie. Ojciec uwielbiał to, Lena olewała, a po mamie właśnie nie mogłem nic rozpoznać!
W pewnym momencie Clarisa stwierdziła, że dostała pilną wiadomość i musi wracać. Widziałem, że dostała jakiegoś SMSa od agentki i w duchu jej podziękowałem, że już sobie pójdzie.

- To ja cię odwiozę - powiedziałem. Musiałem.

- Nie, nie. Po mnie już taksówka jedzie, ale dziękuję misiaczku! - Pocałowała mnie, a ja musiałem sie nie skrzywić.

- Wszyscy się z tego powodu cieszymy - wyszczerzyła się Lena i pierwsza wstała od stołu. Zaczęła zbierać brudne naczynia, a tata po chwili dołączył do niej.

Dosłownie po dwóch minutach pod dom zajechała taksówka, więc to wszystko musiało być już ustawione z góry. Pewnie tamta miała dla Clarisy kolejne bojowe zadanie... Odprowadziłem ją do samochodu i udałem czułe pożegnanie, po czym wróciłem do domu.

- Misiaczku! - Ledwo wszedłem do salonu, na mnie rzuciła się Lena i mocno przytuliła. - Boże, jakie to było sztuczne! Ona jest sztuczna! - dodała.

- Nie przesadzaj, bardzo miła dziewczyna! - odezwał się ojciec.

- Bo świeciła przed tobą cyckami? - zapytała mama, która siedziała obok ojca na kanapie.

- I to pewnie sztucznymi - dodała złośliwie siostra, a ja już chciałem jej przyznać rację. Miałem możliwość oceniać, więc jestem pewny, że je sobie zrobiła.

- Kobiety nie zaakceptowały twojej wybranki, synu - zaśmiał się Marco, wpatrzony ekran komórki. - Jakie ja mam szczęście, że moja żona szykuje się szybciej ode mnie. - Pokręcił głową. - Isco pisze, że w końcu Monica jest gotowa, bo zaraz spóźnią się do teatru.

- Widzisz jakie masz szczęście?! - Mama pokręciła głową. - Synku.. - wstała i podniosła się z miejsca. - Powiedz mi, czy to tak naprawdę? Uważasz, że to ta jedyna, którą chciałeś nam przedstawić? Może ona w ciąży jest? - Podeszła do mnie z zatroskaną miną.

- Niedoczekanie! Mili nie dość, że była zazdrosna, że ta paradowała w koszulce Lucasa, to jeszcze jakby się dowiedziała, że jej bobasa zrobił.. - Lena machnęła ręką, a mnie coś jakby uderzyło. Mili była zazdrosna o Clarisę? Alarcon zabrał żonę do teatru?

- Kocham cię, mamusiu! - Ucałowałem ją w czoło, po czym to samo uczyniłem z Leną i wybiegłem z domu.

- Czy ja kiedykolwiek zdołam go zrozumieć? - Usłyszałem jeszcze głos matki, ale zatrzasnąłem za sobą drzwi i już po chwili wyjeżdżałem z podjazdu swoim samochodem.

Continue Reading

You'll Also Like

138K 15.7K 22
"𝙏𝙤𝙪𝙘𝙝 𝙮𝙤𝙪𝙧𝙨𝙚𝙡𝙛, 𝙜𝙞𝙧𝙡. 𝙄 𝙬𝙖𝙣𝙣𝙖 𝙨𝙚𝙚 𝙞𝙩" Mr Jeon's word lingered on my skin and ignited me. The feeling that comes when yo...
1.1M 19.3K 132
requests (open) walker scobell imagines AND preferences :) -- #1 - riordan (04.30.24) #1 - leenascobell (05.29.24) #2 - adamreed (04.30.24) #2 - momo...
140K 5.8K 102
a sister who's actions are untamed, and a brother who's feelings are untamed. With complete different personalities, yet an awesome bond, the sibling...
364K 13.1K 57
𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 Ellie Sloan reunites with her older brother when her hospital merges with his jackson avery x ellie sloan (oc) season six ━ season se...