DUИGЕОИ | Camren

By darkvegetable

140K 15.8K 2.5K

Gdzie Lauren po kolejnej bójce trafia do więzienia, w którym wszyscy więźniowie słuchają się pewnej Kubanki... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Ważne informacje
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Epilog

Rozdział 45

1.4K 179 32
By darkvegetable

Lexa's POV:


Szybko wbiegłam do pokoju Cabello i gubiąc po drodze cały zdrowy rozsądek, chciałam dać brunetce to, na co zasługuję. Gdy do siedzącej na łóżku Camili zostało mi dosłownie dwa kroki, to przede mną stanął nikt inny, jak oczywiście Lauren Jauregui.

- Zejdź mi z drogi. - warknęłam. 

- To nie była jej wina z tymi siniakami na karku, naprawdę. - brunetka mówiła szybko, a ja spojrzałam na nią wrogo.

- Zejdź mi z drogi, bo tym razem nie chodzi o ciebie. - rozkazałam, a zielonooka spojrzała się na mnie z lekkim zdziwieniem.

Minęłam ją i podeszłam do pryczy Camili, na której ona sobie spokojnie siedziała i obserwowała wszystko z uśmiechem na twarzy. Usłyszałam kroki oddalające się, co oznaczało, że Lauren wyszła z pomieszczenia.

- Bawi cię coś? - zapytałam z widoczną złością w głosie.

- Lauren już mnie broni. - szepnęła, szczerząc się jeszcze bardziej.  

- Nie wiem, co jej zrobiłaś, ale ona taka nie jest. Ona nie zostanie żadną twoją służącą, jak większość współlokatorek, które miałaś. - warknęłam, grążąc jej palcem wskazującym.

- Nie będzie moją służącą. - stwierdziła z lekkim oburzeniem. Brunetka podniosła się, przybliżając swoją twarz do mojej własnej. - Będzie moją niewolnicą. - wyszeptała to bardzo cicho, po czym zagryzła wargę, cały czas się uśmiechając. Oparła się ponownie placami o ścianę.

- Nie wiem o co ci chodzi, ale ona się na pewno nie zgodzi. 

- Zgodzi się. Wszystko dzięki tobie i twoim cudownym radom. - stwierdziła, a ja rozszerzyłam powieki, patrząc na nią ze zdziwieniem. Zgięłam się, złapałam za kołnierz od koszulki Cabello i pociągnęłam ją mocno w moim kierunku.

- Dotknij ją, a połamię ci ręce. - wysyczałam przez zęby.

- A co jeśli już to zrobiłam? - zapytała, wciąż się uśmiechając.

- Cabello, ogarnij dupę, to przecież dziecko. -

- Przestała nim być tydzień po przyjeździe tutaj. - oznajmiła, unosząc brwi i szybko je upuszczając. - To miejsce zmienia ludzi.

- Co zrobiła ci Clarke? - zapytałam, zmieniając szybko temat. Camila zmarszczyła brwi.

- Jaka Clarke? - zapytała przestając się uśmiechać. Po chwili na jej ustach uśmiech zawitał ponownie. - Aaa, ta twoja funkcjonariuszka?

- Tak. - odpowiedziałam szybko.

- Daj spokój, nie wkurzaj się o to, że kazałam jej przemycić kilka tabletek. To było bardzo korzystne dla mnie, bo nie musiałam za to nic płacić. - Camila zaśmiała się dosyć głośno, a ja nie wytrzymałam i moja zaciśnięta od dawna pięść wylądowała na jej policzku. Brązowooka kaszlnęła dwa razy, po czym spojrzała się na mnie z bananem na twarzy. - Muszę przyznać, że masz dużo siły. - oznajmiła.

- Trzymaj się od niej z daleka. - warknęłam.

- To mi się nie opłaca. - stwierdziła. 

Puściłam jej kołnierz i wyprostowałam się. Odeszłam kilka kroków, próbując się trochę uspokoić. 

- Nie wiem jak świat zranił tą twoją blondyneczkę, ale pewnie łatwo było ci ją było zdobyć. To pewnie było takie "O-oh, L-lexa. T-tak wiele d-dla mnie r-robisz, j-jasne, że będę t-twoja". - brunetka próbowała udawać ton Clarke, po czym stanęła na nogach.

- Nie wytrącisz mnie z równowagi. - oznajmiłam, patrząc na nią wrogo.

- Myślisz, że o to mi chodzi? - zapytała. - Chcę ci pogratulować, że znalazłaś kogoś, kogo łatwo było zawładnąć. Tak samo jak ja znalazłam taką Lauren. - Camila się zaśmiała. - Jezu, musiałabyś widzieć, jak ona tak stoi wystraszona i jednocześnie podniecona. Tak czeka na twój dotyk i nie ważne jak mało delikatny on miałby być.

- Przestań! - warknęłam, podchodząc do niej i stając przed nią twarzą w twarz.

- Powidz mi, Lexa. Ile zostało ci do końca wyroku?

- Co to ma do rzeczy?

- Ta blondynka to nie mój typ, ale ktoś będzie musiał się nią zająć, kiedy ty odejdziesz. Powiedz mi tylko jak, a ja to zrobię z wielką chęci...

Brunetka nie zdążyła dokończyć, przez moje kolano zderzające się z jej brzuchem. Camila zgięła się w pół, zaciągając się mocno powietrzem. Złapałam ją za jej włosy i podniosłam jej głowę do góry.

- Słuchaj, bo nie powtórzę tego po raz drugi. - zaczęłam. - Jeśli nie zostawisz w spokoju Lauren i Clarke, to przysięgam, że cię uduszę gołymi rękoma. Nie żartuję.

- Jesteś głupia jeśli sądzisz, że zostawię je w spokoju. - zaśmiała się, a ja nie wytrzymałam i moja kość czołowa zderzyła się z twarzą Camili. 

Brunetka zrobiła kilka kroków do tyłu, opierając się plecami o ścianę. Złapała się ona za nos otwartą dłonią, przymykając przy tym powieki. Cabello pokręciła kilka razy głową i przez palce od jej dłoni pociekła krew. Odsunęła ona rękę od swojej twarzy i wytarła brudną rękę o swoją koszulkę. Czerwona ciecz zaczęła cieknąć z nosa po jej wardze, brodzie, a następnie skapywała ona na piersi niższej lub na podłogę. Camila uśmiechnęła się, sprawiając, że krew zaczęła się wlewać do jej ust i brudzić przy szkliwo jej zębów. Brązowe oczy wpatrywały się we mnie z rozbawieniem.

- A wiesz co? - zaczęła. - Gdy ciebie nie będzie, to zadbam o to, by twoją blondynkę wylali. Rozkażę przemycić jej coś większego, co strażnicy na pewno zauważą.

Camila oblizała mokre od krwi wargi, po czym puściła mi oczko.

Podeszłam do niej i złapałam ją po raz kolejny za kołnierz.

- Czego, kurwa, ode mnie chcesz? Chcesz bym cię pobiła tak, byś trafiła do szpitala? Chcesz bym cię zabiła? Powiedz jeszcze jedno słowo, a to zrobię! - krzyczałam, trzęsąc ciałem niższej kobiety.

- Czekałam na posiłki. - szepnęła, po czym spojrzała się na coś za mną.

Odwróciłam się szybko i zauważyłam dwóch funkcjonariuszy, którzy właśnie weszli do pomieszczenia. Podbiegli do mnie i złapali mnie obiema rękami za moje ramiona. Wykręcili mi ręce za plecami, złapali mnie mocno za nadgarstki, po czym usłyszałam charakterystyczny brzdęk metalu.

Continue Reading

You'll Also Like

19.3K 3.3K 21
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
42.8K 2.6K 58
Seryjna morderczyni Chara dostaje zlecenie by zabić osiemnastoletnią dziewczynę imieniem Frisk. Zlecenie jak zlecenie, to normalne w świecie pogrążon...
235K 8.5K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
278K 21.4K 108
Nie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗