Pokolenie | Mili Alarcon & Lu...

By coppandmoniika

3.5K 134 47

Młoda, piękna i rozważna, studentka medycyny, przyszła pani doktor - Milagros Alarcon. Młody, przystojny i d... More

1
2
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28

3

233 4 2
By coppandmoniika

Milagros

Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę interesująco. Razem z rodzicami wybierałam się właśnie na obiad do przyjaciela ojca, z którym grał kilka lat w Realu Madryt. Akurat tak się zdarzyło, że obydwoje wracają do stolicy w tym samym czasie i znów będą razem pracować.

Marco Asensio razem z żoną zaprosili nas na obiad, aby powspominać stare czasy. Na moje nieszczęście Junior nie mógł być obecny, więc moja obecność była obowiązkowa. Miałam poznać dzieci Asensio, z którymi ponoć bawiłam się dawno temu. Akurat to mnie cieszyło najbardziej, bo syna Lucasa miałam okazję poznać już wczoraj.

To właśnie on próbował mnie poderwać jakimś tanim i żenującym sposobem. Nie poznał mnie, więc miałam nad nim przewagę. Specjalnie dałam mu kosza, aby dzisiaj poczuł się lekko zażenowany. Taki mały odwet za to, że oblał mnie wczoraj wodą!

Ojciec zaparkował samochód na podjeździe byłego pomocnika Realu i wyszliśmy na zewnątrz. Miałam na sobie białe, eleganckie spodnie, bluzkę w żółtym kolorze z odkrytymi ramionami oraz białe dodatki w postaci szpilek i torebki. Włosy postanowiłam spiąć, bo wczoraj były rozpuszczone, a makijaż musiałam zrobić odrobinę mocniejszy, bo długo pobalowałyśmy i miałam okropne wory pod oczami. Kolorystycznie świetnie współgrałam z mamą, która dzisiaj postawiła na obcisłą, żółtą sukienkę. Fajnie to wyglądało.

Wysiedliśmy i skierowaliśmy się od razu do drzwi. Ojciec zadzwonił dzwonkiem i czekaliśmy aż ktoś otworzy. Po krótkiej chwili w progu pojawił się wysoki mężczyzna w koszuli i ciemnych spodniach. Od razu przywitał się z tatą i zaprosił nas do środka. Następnie przywitał mamę i na końcu mnie.

- Jak wyrosłaś - zaśmiał się. - Chodźcie do środka. Viola i dzieci czekają.

Weszliśmy bardziej w głąb za gospodarzem. Zaprowadził nas do salonu, z którego rozpościerał się widok na duży ogród poprzez okna tarasowe. Tam siedziała szatynka, która gdy nas zobaczyła, od razu poderwała się do góry i wpadły sobie w ramiona z moją mamą, piszcząc przy tym jak dwie nastolatki, które nie widziały się tydzień.

Było to dla mnie co najmniej dziwne, ale nie skomentowałam zachowania swojej rodzicielki. Spojrzałam na ojca, który tylko wzruszył ramionami. Zapewne gdyby mógł to na pewno sam rzucił by się w ramiona Asensio.

Wtedy gospodarz wyjrzał przez uchylone tarasowe drzwi i powiedział coś do kogoś, a po chwili za nim do środka weszła młodsza dziewczyna o długich, falowanych brązowych włosach z uśmiechem na ustach w czarnych rurkach i kolorowej bluzce. Kilka kroków za nią podążał jej starszy brat. Już sławny Lucas Asensio.

Następnie nastąpiła prezentacja obu rodzin. Czułam na sobie wzrok młodszego Asensio, który był bardzo zdziwiony. Ja za to się szeroko się uśmiechałam, bo trochę zagrałam mu na nosie. Po chwili zasiedliśmy przy stole i pani domu podała obiad.

Podczas jedzenia całe szczęście, że ledwie co się odzywaliśmy. Tylko rodzice o czymś dyskutowali. Dopiero później przy kawie na tarasie włączyli nas do swoich rozmów. Lucas wyglądał na zamyślonego, a Lena pod stołem bawiła się telefonem, udając że słucha.

- Czyli wychodzi na to że historia się powtarza! Kiedyś my, teraz nasi synowie zagrają razem! - powiedział zadowolony ojciec.

- Jednak mam nadzieje, że nie będziemy musieli rywalizować o pierwszy skład - odezwał się młodszy Asensio.

- Po prostu oboje musicie się bardzo starać - powiedział Marco.

- Dlaczego zawsze te rozmowy muszą kończyć się na jednym temacie? - Viola pokręciła głową. - Mili, powiedz lepiej co u ciebie!

- W październiku zaczynam studia - lekko się uśmiechnęłam. - A tak, to korzystam z wakacji.

- I jeszcze czeka nas ślub Juniora. To już za tydzień! - wtrąciła się mama.

- No właśnie! Isco musi być podekscytowany - zaśmiała się kobieta. - Jeden z drugim.

- Myślę, że gorzej będzie przy Mili. Muszę ją oddać w dobre ręce!

- Nawet jeżeliby byłyby złe, ja i tak o tym decyduję. - Przewróciłam oczami.

- No już się tak nie denerwuj - zaśmiał się ojciec i pogłaskał mnie po głowie jak małe dziecko. On naprawdę jest czasem zbyt nadopiekuńczy. Może czas na młodsze rodzeństwo, aby miał się czymś zająć.. Chociaż po zastanowieniu: jestem stanowczo na nie! Będzie wariował z smoczkami i innymi duperelami.

- Pójdę do łazienki - uśmiechnęłam się lekko i wstałam z swojego miejsca.

Weszłam z powrotem do domu i ruszyłam w stronę łazienki. Tam szybko załatwiłam to co miałam i stanęłam przed lustrem, patrząc w swoje odbicie. Mogłam tu jednak nie przyjeżdżać i przynajmniej nie słyszałabym tych tekstów ojca. Wyszłam z łazienki, zamykając za sobą drzwi, zobaczyłam przed sobą Lucasa. Tak jakby na mnie czekał.

- Teraz już wiem, dlaczego dostałem kosza - powiedział pewnie.

- Nie chciałam, aby było niezręcznie..

- I tak jest! - zaśmiał się cicho.

- Dla ciebie, a nie dla mnie - wzruszyłam ramionami.

- Wiedziałaś, że i tak mieliśmy się spotkać i nic nie powiedziałaś.

- Nie moja wina, że mnie nie poznałeś.

- Wybacz, ale nie jesteś zbytnio podobna do ojca! - rozłożył ręce, a ja się zaśmiałam. Dzięki Bogu, że nie odziedziczyłam po nim tego wielkiego nosa. To by była dopiero porażka.. Po ojcu mam oczy i kolor włosów, a reszta to cała mama.

- Za to ty jesteś kopią swojego - posłałam mu lekki uśmiech.

- Ale tylko i wyłącznie z wyglądu - zaśmiał się cwaniacko. - Byłbym taki nudny...

- Raczej miałbyś dobrze poukładane w głowie, a tak to sam dobrze wiesz jak jest - westchnęłam cicho.

- Auć.. Zabolało! - Złapał się za serce. - Niektórzy twierdzą, że jednak da się mnie lubić.

- Obstawiam się, że to twoi koledzy, z którymi imprezujesz lub łatwe zdobycze - powiedziałam cicho. Nie chciałam, aby rodzice nas usłyszeli. - A ja nią nigdy nie będę. Mam o wiele lepszy gust, jeśli chodzi o facetów.

Chciałam wrócić do rodziców, ale gdy go mijałam, on nagle złapał mnie za łokieć i przyparł do ściany. Przestraszyłam się, a on spojrzał mi głęboko w oczy. Musiałam przyznać, że w tym momencie zrobiło mi się dziwacznie ciepło, gdy czułam na sobie jego przenikliwy wzrok. Zaczął się przybliżać, a ja wewnętrznie panikowałam, bo nie wiedziałam co chce zrobić. Zatrzymał twarz tuż przy moim uchu.

- To się okaże, panno Alarcon - wyszeptał i w tym momencie puścił uścisk.

Szybko go wyminęłam i wróciłam na taras, gdzie siedzieli nasze rodzice. Rodzice byli pochłonięci rozmową i za bardzo nie interesowało ich to, że ich dzieci nudzą się jak mopsy. Lena siedziała i ciągle klikała coś w telefonie.

- Może już pojedziemy? Obiecałam Alejandrze, że pomogę jej przed ślubem - wymyśliłam na poczekaniu. Nie miałam ochoty tu siedzieć i czuć na sobie wzrok Lucasa.

- Niedługo się zbieramy, spokojnie. - Uśmiechnęła się do mnie mama.

- Jak byliście mniejsi to aż tak nam nie przerywaliście - spojrzał na mnie ojciec, a państwo Asensio cicho się zaśmiali.

- Może to i dobrze, że Lucas nie chce wyrwać Mili włosów - odezwał się gospodarz, a ja spojrzałam zdziwiona na jego syna. Nic takiego nie pamiętam, ale to kolejny powód, aby go ignorować!

- Nie moja wina, że wolała zabierać moje samochody niż bawić się swoimi lalkami... - Chłopak przewrócił oczami.

- Teraz zabiera moje - zaśmiał się tata. To akurat prawda. Zdałam egzamin i od razu zaczęłam pożyczać samochody ojca. Chociaż sam chciał kupić mi coś swojego, to nie za bardzo mi to odpowiadało. Wtedy miałabym jeden, a tak mogę zmieniać co chwilę.

- Przyzwyczajenia zostały - zaśmiała się Viola. - Ale Lucas też często zabierał nam samochody. - Spojrzała na syna. - Teraz chce być samodzielny - dodała uśmiechnięta.

- I odpowiedzialny - dodał jego ojciec. Zauważyłam, że Lucas chce coś powiedzieć, ale w ostatnim momencie się powstrzymał, zerkając na rodziców. Albo mi się wydawało, albo po prostu nie do końca dogadywał się z ojcem.

- Tak czy siak, dzięki temu mam więcej miejsca w domu dla siebie. - Sytuację uratowała jego młodsza siostra, która odłożyła komórkę na blat stołu.

- Czyli jednak ma to jakieś dobre strony - zaśmiała się mama.

Rodzice jeszcze chwilę rozmawiali, ale ojciec po mojej minie wywnioskował, że chciałabym wrócić już do domu. Dlatego pożegnaliśmy się z całą rodziną Asensio i wróciliśmy do siebie.

Po wieczornym posiłku udałam się do siebie. Wzięłam długą kąpiel, której zdecydowanie potrzebowałam i przebrałam się już w piżamę. Później rozłożyłam się wygodnie z laptopem na łóżku i czekałam aż zadzwoni do mnie Oscar.

Bardzo tęsknię za swoim chłopakiem i źle znoszę rozłąkę, ale już niedługo znów się zobaczymy. Ma przyjechać na ślub Juniora i zostać u nas na kilka dni. Akurat dostanie wolne, bo na co dzień pracuje w warsztacie swojego ojca.

Przeglądałam swoją skrzynkę pocztową, kiedy na ekranie pojawiło się połączenie. To był Oscar, więc natychmiastowo odebrałam. Po sekundzie widziałam już jego uśmiechnięta twarz i od razu zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu.

- Cześć, kochanie! - zawołał.

- Cześć! Stęskniłam się!

- Ja też.. Co słychać w stolicy? - zapytał, uśmiechając się szeroko.

- Wszystko w porządku. Tylko na razie wszystko kręci się wokół pracy ojca i ślubu Isco - zaśmiałam się. - Właśnie, kiedy dokładnie przyjeżdżasz? Wyjadę po ciebie!

- Może z tym być mały problem - podrapał się po głowie.

- Jaki problem? - Zmarszczyłam brew. - Co chcesz przez to powiedzieć?

- Chyba nie dam rady przylecieć. Ojciec mnie tu potrzebuje.. - skrzywił się, a mnie zatkało. Nie mogłam się doczekać naszego spotkania, a on tak po prostu sobie mówi, że nie będzie obecny na ślubie mojego jedynego brata!

- Żartujesz sobie, prawda? - zaśmiałam się. - Może ja powinnam porozmawiać z twoim ojcem?

- Przecież wiesz jaki on jest. Próbowałem go przekonać, ale powiedział, że nie mam co dyskutować.. Przepraszam, Mili.

- Ale przecież jesteś dorosły i masz swoje plany, w które twój ojciec nie powinien ingerować.. - zaczynałam się denerwować. - Albo po prostu nie chcesz przyjechać!

- Jak możesz tak mówić? Tęsknię za tobą mocno i chciałbym cię zobaczyć..

- Więc przyjedź na wesele... - mruknęłam.

- Nie mogę, ale postaram się wyrwać w innym terminie! Obiecuje!

- W takim razie ja też nigdzie nie idę...

- Mili, to ślub twojego brata. Musisz tam być!

- Nie chce tam być bez ciebie.. - wyjęczałam smutno.

- Beze mnie też będziesz się świetnie bawić! Będzie tam twoja rodzina i przyjaciele.

- Pójdę się już położyć - powiedziałam cicho, bo nie miałam teraz ochoty o tym rozmawiać. Taka byłam podekscytowana ślubem, a teraz ani trochę się nie cieszę.

- No dobrze... Zadzwonię jutro po pracy jeszcze. - Uśmiechnął się lekko do kamery.

- Dobranoc - mruknęłam szybko i się rozłączyłam.

Dopiero wtedy dałam upust emocjom. Poczułam na swoich policzkach łzy, więc zamknęłam laptopa i wtuliłam się w pościel.Byłam naprawdę rozczarowana tym wszystkim. Chciałam mieć obok siebie Oscara to musiało nam coś stanąć na drodze... Pech i złośliwość losu!

Continue Reading

You'll Also Like

822K 50.3K 115
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
1.2M 51.5K 98
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC
738K 16.6K 45
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
371K 6.1K 79
A text story set place in the golden trio era! You are the it girl of Slytherin, the glue holding your deranged friend group together, the girl no...