The last photography |K.Th

Από fear_ofthe_angl

96.7K 6.1K 3K

,, - Spójrz na mnie, nawet jeśli miałoby to być twoje ostatnie beztroskie spojrzenie w moją stronę. Powiedz... Περισσότερα

Prolog
~1~
~2~
~3~
~4~
~5~
~6~
~7~
nowy one shot
~8~
~9~
~10~
~11~
~12~
~13~
~14~
~15~
~16~
~17~
~18~
~19~
~20~
~21~
~22~
~23~
~24~
~25~
~26~
~27~
~28~
~29~
~30~
POPRAWKI
~32~
~33~
~34~
~35~
~36~
~37~
~38~
~39~
~40~
~41~
~42~
~43~
~44~
~45~
~46~
~47~
~48~
~49~
nominacja #1
NOWA KSIĄŻKA
POWRÓT
~50~
~51~
~52~
~53~
~54~
~55~
~56~
~57~
~58~
~epilog~
2 CZĘŚĆ
nowa książka
niespodzianka!

~31~

1.4K 101 47
Από fear_ofthe_angl

Gdy rano się obudziłam, miejsce obok mnie było puste, a Tae nigdzie nie było. Ziewnęłam pod nosem i podniosłam się, zerkając na zegarek. Było jeszcze wcześniej, więc nie musiałam się martwić o spóźnienie do pracy.

W łazience umyłam twarz i zęby oraz uczesałam włosy. Później zrobiłam delikatny makijaż, składający się jedynie z podkładu, tuszu, kreski i brzoskwiniowego różu. W takim wydaniu zeszłam na dół do kuchni. Stwierdziłam, że przebiorę się później.

-Dzień dobry, księżniczko - powiedział Taehyung swoim niskim głosem, gdy objęłam go od tyłu. Stał do mnie plecami, nachylał się nad blatem przy mojej wyspie kuchennej i coś kroił - Masz ochotę na naleśniki?

Zmarszczyłam brwi.

-Zrobiłeś naleśniki? Sam?

Pokiwał głową i uśmiechnął się kwadratowo.

-Specjalnie dla ciebie, skarbie - przytulił mnie w talii i złożył pocałunek na moim czole, na co wygięłam wargę w „podkówkę" i przyciągnęłam go do siebie, nasze usta się złączyły, a on przyparł mnie do ściany, tak, że dotknęłam jej plecami.

-Grabisz sobie, Williams - mruknął pociągająco, nie spuszczając ze mnie swoich czarnych tęczówek. Nasze twarze były na tej samej wysokości, a dzieliło nas jedynie parę centymetrów.

-Nigdy nie mówiłam, że będzie łatwo - kącik moich ust drgnął, a wtedy on znowu mnie pocałował; tym razem dłużej i namiętniej, a jego dłonie zjechały na moje pośladki.

Zaśmiałam się pod nosem.

-Ty cały czas tylko o jednym. - zaczęłam tarmosić jego policzki i chichotać pod nosem.

Również się zaśmiał.

-Ty potrafisz zepsuć atmosferę w najlepszym momencie - powiedział i podniósł jedną brew.

-Uczę się od najlepszych - spojrzałam na niego znacząco. - Co z naleśnikami?

Oblizał wargi.

-Naleśniki mogą poczekać, księżniczko. - uśmiechnął się pod nosem i znowu się przysunął, jeżdżąc dłońmi po moim ciele, na co go delikatnie odepchnęłam.

-Naleśniki może i tak, ale praca już nie.

-A co, spieszy ci się do Parka? - prychnął.

Zmarszczyłam brwi.

-Czyżbyś był zazdrosny, kosmito? - spytałam prowokująco, opuszkami palców muskając jego usta.

Odwrócił się i zignorował moje słowa.

Aha, czyli włącza się tryb „foch".

-Taeś... - przytuliłam jego plecy. - Przecież wiesz, że to ty jesteś moim ulubionym alienem.

-Masz kilku alienów?! - oburzył się. - Ale to nielegalne!

Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową.

-Ty jesteś moim najlepszym i jedynym alienem - uśmiechnęłam się.

Prychnął.

-Wiem, po prostu chciałem usłyszeć, jak to mówisz - jego twarz rozjaśnił kwadratowy, szeroki uśmiech.

Wysunął krzesło, żebym na nim siadła, a on zajął miejsce naprzeciwko i podsunął mi duży talerz z paroma naleśnikami posypanymi jakąś kolorową posypką. Z poziomek ułożył kształt serduszka.

Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. To był jeden z takich momentów, kiedy zdawałam sobie sprawę, ile on dla mnie znaczy.

-Dziękuję, Tae. - powiedziałam tylko i złapałam go za rękę.

-Co? Żadnego komentarza, że to było niemęskie lub że nie potrafię gotować? - zmarszczył brwi, na co zachichotałam i wzięłam się do jedzenia.

Żadne komentarze nie były potrzebne.

Zaczęliśmy jeść, a ja o dziwo musiałam przyznać, iż Kim był coraz lepszym kucharzem, a jego umiejętności zmierzały w dobrą stronę. W końcu jeszcze niedawno mylił kawę z herbatą, choć sama już nie wiem, czy to się zalicza do gastronomii. Cóż, niezaprzeczalnie, TaeTae był bardzo osobliwą osóbką.

-Dzisiaj jedziemy jednym autem. - powiedział w pewnym momencie chłopak, podczas gdy ja wsadziłam talerze do zmywarki i umyłam ręce.

-A co z Jiminem? Może zobaczyć nas razem - przygryzłam wargi niepewna. Nie byłam za takimi pomysłami, bo mimo wszystko to była praca i nie chciałam mu podpadać. Nie miałam zamiaru być drugą Yoosung i macać się z innymi w firmie przy ludziach.

-Dzisiaj powinnaś wyjaśnić z nim ostatnią sytuację - Tae zacisnął szczękę. - Chyba, że wolisz, abym ja to zrobił.

Wyobraziłam sobie posiniaczoną twarz Parka.

-Może lepiej nie - skrzywiłam się. - A co z Yoosung? Nadal będziesz się z nią lizać, gdy ja mam odrzucać Jimina? - zadałam nurtujące mnie pytanie.

Taeś podszedł bliżej, stanął naprzeciwko mnie i zniżył głowę tak, że był na tej samej wysokości.

-Mój mały krasnalek jest zazdrosny? - zaczął tarmosić moje włosy, które z idealnej fryzury stały się stogiem siana.

Zmarszczyłam nosek.

-Ale moje bubu jest urocze - przytulił mnie, a ja się zarumieniłam, na co znowu zaczął się cieszyć jak głupi.

-Nie jestem twoim bubu, frajerze - powiedziałam rozbawiona, a on spojrzał na mnie oburzony i pstryknął w nos. - Lepiej rusz tyłek i się pospiesz, bo za chwilę się spóźnimy. - rzuciłam i chwilę później stwierdziłam, że najwyższy raz się przebrać.

-Idź się ubrać, Tae - powiedziałam i skierowałam się na górę. Oczywiście nie obyło się bez klepnięcia w tyłek, na co zirytowana westchnęłam pod nosem.

-Ubrać? Po co, przecież tak jest wygodnie i gorąco. - oblizał wargi, idąc za mną.

-Będziesz paradować w pracy bez koszulki? - spytałam, gdy weszliśmy do sypialni, a mój wzrok mimowolnie zjechał na umięśniony tors chłopaka, mokry od prysznica, który rano brał.

-Myślę, że wszystkie kobiety byłyby zadowolone - uśmiechnął się niegrzecznie i opuszkiem kciuka potarł swoją wargę.

Wzruszyłam ramionami.

-Kobiety może i tak, ale jeśli chodzi o Parka, to wątpię. Sorry, Tae, ale to ja jestem w jego typie.

-Wiem - rzucił - W końcu jedyne dobre, co ma to gust, bo mu się podobasz.

Zarumieniłam się.

-Dzięki - ucięłam - A teraz lepiej wyjdź, bo chcę się łaskawie przebrać. - głową wskazałam drzwi.

-Po to tu przyszedłem, Williams. - położył ręce na mojej talii i wsunął je pod koszulkę, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Nie minęła chwila, a pojawiła się tam odznaczająca się malinka, czułam jego mokre i ciepłe wargi na swojej skórze, na co przygryzłam usta i lekko odchyliłam głowę do tyłu.

-Ej, jak ja to później ukryję? - jęknęłam, a on uśmiechnął się bezczelnie.

-O to właśnie chodzi. Nie ukryjesz. Niech inni zobaczą, do kogo to boskie ciałko należy.

Zachichotałam zarumieniona.

-A co jeśli ktoś pomyśli, że to Jimin? - rzuciłam figlarnie, rozbawiona, a on się spiął.

-Jimin to grzeczny chłopczyk, takie zabawy nie są w jego typie.

Zaśmiałam się.

-Oj, zdziwiłbyś się, Kim, zdziwiłbyś się. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie zszokowany.

-Czy ja o czymś nie wiem? - zmarszczył brwi i podwinął rękawy. - Jak chcesz, ja mogę sobie z nim pogadać.

Westchnęłam ciężko.

-Nie, Tae. Daj sobie spokój. On się we mnie zakochał bez wzajemności. Zdajesz sobie sprawę, jak musi się czuć?

Posmutniał.

-O dziwo wiem. - mruknął cicho, sama nie wiem, czy do siebie czy do mnie. - Dobra, wracając to wyskakuj z ubranek, bo się spóźnimy.

-Jak wyjdziesz.

-Co to, to nie.

-Albo wyjdziesz, albo dzwonię do Jimina.

Podniósł ręce w geście bezbronności.

-Zamknę oczy i po sprawie.

-Ale nie będziesz patrzeć? - podniosłam jedną brew.

Złapał się za serce.

-Nie ufasz mi?

Powstrzymałam uśmiech.

-Kto normalny ufa kosmitom? - spytałam i ściągnęłam koszulkę nocną i sięgnęłam do szafy po białą, przewiewną koszulkę z dość dużym dekoltem i luźne, beżowe spodnie.

-Ładny zestawik - powiedział nagle swoim niskim głosem, a ja odwróciłam się. - Podoba mi się ta koronka. Czerwony to twój kolor.

-Miałeś nie patrzeć!

Wzruszył ramionami.

-Korea to wolny kraj, mogę robić co chcę. A poza tym to ty prowokujesz - mruknął.

-Och, czyżby? - oburzyłam się i szybko naciągnęłam na siebie ubranie, przewiązując je czarnym, prostym paskiem. Popiskałam się perfumami i byłam gotowa do wyjścia.

* * *

Weszliśmy razem do firmy, a ciekawskie spojrzenia paru osób, akurat stojących na parterze, w tym księgowych i młodych recepcjonistek zatrzymały się na naszej dwójce.

-Gapią się na nas- szepnęłam chłopakowi na ucho. - A raczej na ciebie.

-Przyzwyczaiłem się - wzruszył ramionami. - Bardziej wkurza mnie to, jak tamci księgowi po prawej ślinią się na twój widok.

Zachichotałam.

-Idziemy do mojego biura? - spytałam, na co pokiwał głową.

Oblizał usta i gdy weszliśmy do windy, a jej drzwi się zamknęły, położył rękę na moim tyłku.

-Wyobraź sobie... tylko ja, ty i stół, na którym można porobić różne, ciekawe rzeczy. - przyparł mnie do ściany, a ja poczułam ciepły oddech chłopaka na swojej szyi. W powietrzu rozniósł się zapach jego mocnych, męskim perfum, a wokół było słychać jedynie nasze przyspieszone oddechy.

Niewiele myśląc, złapałam go za krawat i przyciągnęłam bliżej, na co kącik jego spuchniętych warg uniósł się ku górze. Nasze usta znowu się złączyły i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że winda się zatrzymała, drzwi otworzyły, a w nich stała bardzo dobrze znana nam osoba.

Cholera.

Jimin.

Patrzył na nas szeroko rozwartymi oczami, co chwilę otwierał usta, chcąc coś powiedzieć, jednak nie wiedział co. Targały nim różne emocje, ja to widziałam. Od smutku po żal. Jednak nie złość; on nigdy nie był zły na mnie. Był wrażliwy.

-Jimin... - zaczęłam, jednak było mi strasznie wstyd za to, jak go potraktowałam. Niby nie byliśmy razem, ale dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, co do mnie czuje.

Popatrzył na mnie przygnębiony.

-Możemy pogadać? - spytałam cicho, a moje serce biło jak jeszcze nigdy wcześniej. Tae się nie odzywał.

Jimin lekko pokiwał głową.

-Chodźmy do mojego biura - powiedział smutno, tak, że prawie nie słyszałam. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na Kima, który na pożegnanie potarł moje ramię, jednak widziałam, jak zaciska szczękę. Westchnęłam cicho, wiedząc, że zbliża się poważna rozmowa i skierowałam się za szefem.

Zamknął drzwi i stanął przed wielkim oknem: jego biuro wyglądało jak typowe biura bogatego szefa: długi, brązowy blat, a za nim szyba, ukazująca widok na cały Seul. Kolor ścian szary, panowały minimalizm i prostota. Jedynie na stole ujrzałam małą, ciemną ramkę ze zdjęciem Jimina - jak się domyśliłam - z jego rodzicami.

Stał do mnie tyłem, miał opuszczoną głowę. Jego szczupła sylwetka była lekko zgarbiona.

-Mam tylko jedno pytanie.

Podniosłam wzrok.

-Łączy cię coś z Taehyungiem? - spytał, a jego niski głos lekko się załamał. Widziałam w oczach chłopaka ból, którego nawet nie próbował ukrywać. Taki właśnie był: w porównaniu do Tae bez wstydu pokazywał swoje emocje. Łatwo przywiązywał się do ludzi i to go gubiło. Oboje zakochaliśmy się w niewłaściwych osobach.

Teraz stał jakiś metr ode mnie, trzymając się na dystans, a jego oczy wyrażały smutek, jakiego jeszcze dawno nie widziałam.

-Przepraszam - wyszeptałam, czując wypieki na policzkach od nadmiaru negatywnych emocji.

-Nie musisz przepraszać - spuścił wzrok - Po prostu chciałem wiedzieć. - powiedział cicho. A moja warga zadrżała.

-Nie smuć się, Blue - wymusił uśmiech i podszedł bliżej, opuszkiem palców muskając mój policzek. Starał się powstrzymać łzy. - Jakoś to przeżyję. Ważne, żebyś to ty była szczęśliwa. Powiedz, czy... wy... wy jesteście parą? - przełknął ślinę.

Zaśmiałam się smutno, ale nie było tu radości. Czułam się podle.

-Nie i nigdy nie będziemy - posmutniałam. - Wiesz, jaki on jest.

Pokiwał głową zrozumiale.

-Wiem i znam go dłużej, niż mogłoby się wydawać. Jednak... ostatnio zauważyłem, że się zmienił. Często się uśmiecha, chociaż nie wiedziałem, że to z twojego powodu. On się w tobie zakochał, Blue - spoważniał.

Pokręciłam głową; na samą myśl o tym chciało mi się śmiać.

-Niemożliwe, Jimin. Wszystko, ale nie to.

-Porozmawiaj z nim i powiedz, co czujesz.

-Wyśmieje mnie - spuściłam wzrok - Zresztą co z Yoosung?

-Yoosung ugania się za nim przez cały czas, a on ją umiejętnie olewa. Jak rozmawia z innymi, non stop mówi o tobie. „Blue to, Blue tamto". Może nie pokazuje tego, ale naprawdę mu na tobie zależy.

-Nie wiem, Jimin. Myślę, że to po prostu nie ma sensu. Raz jest dobrze, a potem i tak się kłócimy.

Wzruszył ramionami.

-Jak chcesz - mruknął - Ale pamiętaj, jak będziesz miała jakiś problem, zawsze ci pomogę. - posłał mi uśmiech - W końcu po to są przyjaciele.

Zrobiło mi się cieplej na sercu.

-Przyjaciele. Dziękuję - powtórzyłam i od razu go przytuliłam. Źle czułam się z faktem, że go ranię. Był wspaniałym człowiekiem. Ja właśnie powiedziałam mu, że nic z tego nie będzie, a Park zamiast mieć do mnie pretensję, chciał mojego szczęścia. Nawet jeśli dotyczyło ono Kima.

-Nie ma za co, Blue - cmoknął mnie w czubek głowy. - Nie przejmuj się.

* * *

Perspektywa Tae

-Już sam nie wiem, co mam zrobić - zdenerwowany schowałem twarz w dłoniach. Siedziałem w swoim biurze razem z Hungoo, jednym z księgowych. Był jedną z niewielu osób z tej pracy, z którymi zadawałem się poza firmą. Jedyny nie próbował mnie zmienić. Może dlatego, że miał podobny charakter do mnie.

-Powiedz jej prawdę - spojrzał na mnie poważny, podnosząc wzrok znad ekranu komputera, który odbijał się w jego ciemnych tęczówkach.

Zaśmiałem się kpiąco.

-Jeszcze czego? Myślisz, że wtedy zostaniemy zadowoloną parą? Ja się do tego nie nadaję, Hun.

-Więc zamierzasz to olać? Chcesz, żeby było tak, jak dawniej?

Westchnąłem ciężko.

-Nie wiem, już sam nie wiem. Nie chcę myśleć tylko o sobie. Nie zasługuję na nią, stary.

-Przestań pieprzyć głupoty. Wolisz do końca życia stukać Yoosung na boku, kiedy ktoś ci zgarnie Willams sprzed nosa? Ona nie będzie wiecznie sama.

Westchnąłem ciężko.

-Co mam zrobić?

-Masz dwie opcje. Albo wyznasz jej wszystko, albo zwyczajnie zostawisz jak debil i o wszystkim zapomnisz. Nigdy nie miałem cię za kretyna, ale to, na co się zdecydujesz pokaże, czy nim jesteś. A teraz muszę iść, bo mam przerwę - uciął. - Jest pora lunchu, a ja umieram z głodu.

Przełknąłem ślinę.

-Dobra, dzięki - mruknąłem. - Zastanowię się, ale niczego nie oczekuj.

-Nigdy nic po tobie nie oczekiwałem, Tae - spojrzał na mnie smutno. - Jednak... nie zawiedź mnie. - powiedział i wyszedł, a ja zostałem sam ze swoimi myślami.

Naprawdę nie wiedziałem, co robić.

* * *

-I jak poszło z Jiminem? Był zazdrosny? - spytał Tae. Razem siedzieliśmy w moim mieszkaniu, był wieczór, około ósmej.

Wzruszyłam ramionami i zachowałam obojętną twarz. Nie miałam zamiaru mówić mu o tym, co poradził mi szef. Będzie tak jak wcześniej, a wszystko z powodu mojego tchórzostwa. Bałam się powiedzieć mu, co czuję. Nawet nie wiedziałam, kiedy niezobowiązujące pocałunki zamieniły się w... w coś większego. Coś, co niszczyło mnie za każdym razem, jak widziałam chłopaka.

-Był smutny, ale nie miał pretensji - szepnęłam. Nadal nie doszłam do siebie po tym, co stało się w firmie.

-Nie przejmuj się, kochanie - przytulił mnie z talii od tyłu i schował twarz w moich włosach. Pociągnęłam nosem i pogłaskałam go po plecach. - To nie twoja wina.

Wzruszyłam ramionami.

-Niewłaściwie się zakochał - szepnęłam, a Tae zmarszczył brwi.

-Nie da się niewłaściwie zakochać. Można nieszczęśliwie, ale nie niewłaściwie - powiedział poważnie a jego ciało się spięło.

-Skąd wiesz? - spytałam, a on spojrzał gdzieś w ziemię, unikając mojego wzroku. Westchnął i spojrzał na mnie.

-Wiesz... ostatnio nauczyłem się wielu nowych rzeczy. Głównie przez ciebie.

-Tak? Dlaczego? - zdziwiłam się, a on chwycił mnie za rękę i uśmiechnął się delikatnie.

Wzruszył ramionami.

-Sam nie wiem. - szepnął. - Ale dziękuję. Dziękuję, Blue.

* W pokoju zapadła cisza, jednak nie wiedzieli, że oboje pomyśleli w tym samym momencie, jak bardzo kochają osobę obok. Znowu stchórzyli. *

~~~~

Starałam się :((

Συνέχεια Ανάγνωσης

Θα σας αρέσει επίσης

93.3K 2.8K 29
Dziewczyna, która została wrzucona z domu wyprowadza się do Busan. Spotyka dawno nie widzianego kuzyna. Poznaje również bardzo seksownego i szkolnego...
738K 34.8K 134
będą to reakcje naszych siedmiu wspaniałych idoli z tobą w roli głównej 😏
23.5K 1K 50
Nie ma jak to z miłego i ciepłego kącika przejść do zimnych czterech ścian. To spotkało Samanthe, w więzieniu znana jako Ramica. Niby miał być to zwy...
68.7K 127 1
𝚠 𝚙𝚘𝚛𝚣𝚊̨𝚍𝚔𝚞 𝚓𝚎𝚜́𝚕𝚒 𝚌𝚣𝚞𝚓𝚎𝚖𝚢 𝚋𝚘́𝚕. 𝚍𝚣𝚒𝚎̨𝚔𝚒 𝚝𝚎𝚖𝚞 𝚘𝚋𝚘𝚓𝚎 𝚖𝚘𝚣̇𝚎𝚖𝚢 𝚗𝚊𝚞𝚌𝚣𝚢𝚌́ 𝚜𝚒𝚎̨ 𝚣̇𝚢𝚌𝚒𝚊