Just Friends? || Ruggarol ||...

By Valiente0911

36.8K 1.7K 457

Książka w trakcie poprawek. Jeśli jesteś wrażliwy/a na pojawiające się gdzieniegdzie błędy, polecam zaczekać... More

rozdział 1
rozdział 2
Rozdział 3
rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Nowa książka
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rezydencja Ruggero cześć 1
Rozdział 15
Rozdział 16
Rezydencja Ruggero cześć 2
Rozdział 17
Rozdział 18
Dom Karol i Agusa
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Nowa Książka
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Nowa książka
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rodział 33
Rodział 34
Rozdział 35
Rodział 36
Rodział 37
Rodział 38
Rodział 39
Rozdział 40
Nowa książka
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog
Druga część

Rozdział 46

480 32 5
By Valiente0911

Rozdział dedykuję:
Karolistas_x
Ruggeroharryteam
pysiasliczna
keeliaah

Do końca tygodnia postaram się dodawać nowy rodział codziennie.
Tak jak mówiłam, wielkimi krokami zbliżamy się do końca tej historii i już teraz mogę wam powiedzieć, że finał będzie niesamowity.

Jeśli rozdział Wam się spodobał, to wiecie,
co robić.
Gwiazdkujcie ⭐
Komentujcie 📝
Za wszystko dziękuję 🙏

Miłego dnia!
❤❤❤❤

W niebywale szybkim czasie znalazłam się pod firmą mojego chłopaka.
Nie chcę nawet wiedzieć, ile przepisów złamałam, podczas tego rajdu.
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Pobiegłam do windy i wybrałam numer piętra na którym, znajdowało się biuro Ruggero.
Drzwi windy się otworzyły i ruszyłam w stronę gabinetu bruneta.

-Pan Pasquarelli jest teraz zajęty.
Zatrzymała mnie młoda kobieta, najprawdopodobniej jego sekretarka.
-Nie obchodzi mnie to, muszę z nim natychmiast porozmawiać.
-Przykro mi, ale w tej chwili to niemożliwe.
-Dobrze, w takim razie ja poczekam.
-Oczywiście.

Powiedziała i posłała mi swój sztuczny uśmieszek. Miałam ochotę powyrywać jej te blond kudły. Westchnęłam i usiadłam na stojącej w kącie skórzanej kanapie.
Miałam nadzieję, że Smoczyka niedługo odejdzie i będę miała okazję zakraść się do gabinetu Ruggero.
Wzięłam leżącą na szklanym stoliku gazetę i udałam, że jestem zajęta czytaniem. Kątem oka zauważyłam, jak blondzia odchodzi od biurka z pokaźną ilością dokumentów w ręku.
Odłożyłam gazetę na stolik i ostrożnie zbliżyłam się do drzwi gabinetu Ruggero.
Że środka dochodziły czyjeś głosy, jeden należał do Ruggero, ale drugiego nie kojarzyłam.
Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam przez szparkę do środka. Ruggero siedział przy biurku, a naprzeciwko niego siedziała młoda brunetka o figurze modelki. Nie wyglądało to na spotkanie służbowe, byli zdecydowanie za bardzo uśmiechnięci.
Kobieta wyciągnęła rękę w kierunku bruneta i chwyciła go za rękę.
Ruggero nie odrzucił jej gestu. Siedzieli, trzymając się za ręcę i śmiejąc się głupkowato. Myślałam, że zaraz zaczną jeść sobie z dziubków. Starałam się dosłyszeć, o czym rozmawiają, niestety stałam za daleko.
Łzy zebrały się w moich oczach, zamknęłam cicho drzwi i cofnęłam się, wpadając na kogoś. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam stojąca przede mną blond sekretarkę.

-Przepraszam.
Powiedziałam, ścierając łzę z policzka.
-Wszystko w porządku? Dobrze się Pani czuje?
Zapytała, zauważając moje złe samopoczucie.
-Tak, muszę już iść. Do widzenia.

Powiedziałam i pobiegłam do windy.
Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu.
Uderzyłam pięścią w kierownicę i rozpłakałam się. Miałam ochotę wykrzyczeć wszystko, co czuję. Czemu on mi to zrobił? Za co?
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Giovanny.
Musiałam z kimś porozmawiać. Agus odpadł w przedbiegach, gdyby się tylko dowiedział, zabiłby Ruggero.

-Słucham?
Odebrała po trzech sygnałach.
-Pomóż mi, proszę.
Powiedziałam, zapłakana.
-Co się stało? Ty płaczesz?
-Ruggero mnie zdradza.
-Co? Jak to? Skąd wiesz?
Zapytała, zaskoczona.
-Widziałam go dzisiaj z jakąś brunetką.
-Gdzie jesteś?
Zapytała.
-Pod jego firmą.
-Czekaj tak, zaraz będę. Nie możesz prowadzić w takim stanie.
-Okej.

Powiedziałam i się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon do torebki i oparłam głowę o kierownicę. Nie miałam już siły walczyć, chciałam ze sobą skończyć, ale widziałam, że muszę przetrwać dla dobra naszego dziecka.

****
Zasnęłam, czekając na przyjazd Giovanny. Obudziło mnie pukanie w szybę samochodu.
Otworzyłam oczy, podniosłam głowę i zobaczyłam stojąca przy aucie blondynkę.
Kiwnęłam głową i Meksykanka obeszła samochód, żeby wsiąść do środka.

-Hej, co jest?
Zapytała, zajmując miejsce pasażera.
-Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Czemu byłam taka głupia i wierzyłam w jego wymówki?
-Jesteś pewna, że Cię zdradza?
-Przecież nie jestem ślepa. Siedzieli, trzymając się za ręce, zapatrzeni w siebie jak w obrazek.
-Co za męska dziwka. Mogę iść i dać mu kopa w jaja?
-Nie opłaca się. To idiota. Nie chcę go już więcej widzieć.
-To będzie chyba niewykonalne. Jest ojcem twojego dziecka. Chcesz odciągnąć malca od ojca?
-Nie. Chciałabym, ale nie mogę. Dziecko zasługuje na ojca. Mój konflikt z Ruggero nie powinien odbijać się na dziecku.
-Jedziemy do domu?
-Tak. Moje rzeczy odbiorę kiedy indziej. Nie chciałabym wpaść przez przypadek na tego dupka. Chociaż w to wątpię, pewnie teraz się dupczą na stole.
-Nabawi się Chlamydii i tyle będzie miał z tego przelotnego romansu.
Zaśmiałam się, słysząc jej słowa. Nie wiem czemu, ale nagle poczułam się lepiej. Poczułam ulgę, w końcu wiem, na czym stoję i mogę ruszyć dalej.
-Przesiadaj się.
Powiedziała, a ja spojrzałam na nią jak na głupka.
-Skarbie, obie widzimy, w jakim jesteś stanie. Nie chcę wylądować na najbliższym słupie.
-W porządku.

Wysiadłam z samochodu i zamieniłam się z przyjaciółką miejscami.

****
Podjechałyśmy pod mój dom, odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu.

-Co powiesz Agusowi?
Zapytała blondynka.
-Prawdę.
Odparłam krótko.
-Pewna jesteś? Wiesz, co się stanie, gdy Agus się dowie? Przecież on go zmiecie z powierzchni ziemi.
-Wiem, nie nam zamiaru bronić Ruggero. On nie myślał o mnie, romansując z tą pindą.
-No w porządku, to twoja decyzja, ale mimo wszystko uważam, że nie powinnaś na razie mówić, co się wydarzyło.
-Masz rację, to moja decyzja. Więc proszę, uszanuj ją.
-No dobrze.
Odpowiedziała.

Wzięłam z tylnego siedzenia moją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i jedyne, co mi teraz pozostało to czekać i liczyć, że ten przygłup jest w domu.
Po około minucie, usłyszałam czyjeś ociężałe kroki oraz przekręcanie klucza w zamku. Drzwi powoli się otworzyły i zobaczyłam Agusa w samej bieliźnie.

-Przeszkodziłam w czymś?
Zapytałam, zerkając kątem oka na stojącą obok mnie Giovanne.
-Nie, co ty. Uciąłem sobie małą drzemkę.
-Widać.
Powiedziałam i wskazałam na jego rozczochrane włosy.
-Co tak stoicie na ganku, wchodźcie.

Powiedział i otworzył nam szerzej drzwi.
Zdjęłam botki i zamieniłam je na wygodne kapcie.

-O jak dobrze.
Powiedziałam, czując przyjemny materiał buta.
-Co Was sprowadza.
Zapytał, siadając na stojącej w salonie sofie.
Spuściłam wzrok i bez słowa usiadłam obok niego. Nie myślałam, że to wszystko będzie takie trudne.
-Sprawy sercowe, najlepiej niech Karol Ci wyjaśni.
-Karol? Co się stało?
Powiedział, patrząc na mnie.
-Ruggero...
Powiedziałam cicho.
-Co Ruggero? Co się stało?
Zapytał, zaniepokojony i wyraźnie zdenerwowany mężczyzna.
-Okazał się mega ciotą i ją zdradził z jakąś szmatą.
Powiedziała Gio, gdy zauważyła, że nie mam siły o tym wszystkim opowiedzieć.
-Co?!
Zawołał.
-Jak to Cię zdradził!?
-Po prostu to zrobił, nie chce zagłębiać się w szczegóły.
-Ja pierdolę, a co z dzieckiem? Co on sobie myślał?
-Nie myślał.
Odpowiedziałam.
-Nie rozumiem idioty. Na chuj odwalał tą całą manianę z bieganiem za tobą oraz wyznawaniem miłości przy wszystkich w dniu twoich urodzin.
-Nie wiem. Proszę, nie rozmawiajmy już o tym. Nie mam na to wszystko siły.
-Dobrze. Chcesz czegoś? Może zrobię Ci gorącą czekoladę?
-Nie, chce iść do pokoju. Muszę sobie wszystko przemyśleć.

Wstałam z miejsca i skierowałam się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zalałam się łzami.

-Mam jakieś pieprzone
Déjà vu.

Powiedziałam, sama do siebie, gdy przypomniałam sobie poprzednią kłótnię z Ruggero. Usłyszałam odgłosy kłótni pochodzące z salonu. Wstałam z łóżka i powoli otworzyłam drzwi od pokoju. Po cichu skierowałam się korytarzem w stronę salonu, zatrzymałam się w bezpiecznej odległości i z kryjówki obserwowałam, co się dzieje.

-Pytam ostatni raz. Gdzie wczoraj byłaś. Na pewno nie u ciotki, bo mieszka 300 km stąd.
-Mówię, że byłam na urodzinach.
-Kurwa, Giovanna. Nie pierdol głupot. Mów gdzie byłaś do cholery jasnej!
Zawołał, uderzając pięścią w stół. Od dawna nie widziałam Agusa w takim stanie.
-Nie mogę Ci powiedzieć.
Przepraszam, ale nie mogę.
-Kurwa, niby czemu?
-Po prostu nie mogę, przepraszam.
-Wynoś się stąd.

Powiedział i wskazał drogę w kierunku drzwi.
Gio wzięła swoją kurtkę oraz torebkę i bez słowa skierowała się w kierunku wyjścia.
Wyszłam z ukrycia i powoli podeszłam do siedzącego na sofie brata.
Usiadłam obok niego i złapałam go za rękę.

-Wszystko będzie dobrze.
Jak będzie mogła, na pewno Ci wszystko wyjaśni.
-Wątpię. Myślę, że Gio wróciła do swoich dawnych nawyków. Ponoć natury człowieka nie da się zmienić, zaczynam zgadzać się z tym stwierdzeniem.
-Ja się zmieniłam. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu każdy weekend spędzałam z Gio w klubie, każdą noc spędzając z innym mężczyzną.
-Zmieniłaś się, bo poznałaś Ruggero i zaszłaś w ciążę. Miałaś dla kogo się zmienić. Wychodzi na to, że dla mnie nie było warto.
-Daj jej trochę czasu. Gwarantuję, że niedługo wszystko się wyjaśni i znowu będziecie szczęśliwi.
Powiedziałam, a brunet się zaśmiał.
-Co Cię tak bawi?
-Nic, tylko bawią mnie twoje słowa. Jak możesz w to wierzyć, skoro wiesz, że tak się nie stanie.
-Nie rozumiem...
Powiedziałam, zdezorientowana.
-Dasz radę wybaczyć Ruggero zdradę i dalej z nim być?
-To co innego. Nie wiesz, czy ona Cię zdradziła. Tylko to podejrzewasz, ale nie masz na to dowodów.
-Nie muszę mieć dowodów, wiem, jaka jest prawda.
-Dobry byłby z ciebie sędzia. Jak możesz odrzucać kogoś, bo nie chciała ci powiedzieć, gdzie była?
-Karol, ja pierdole. Oboje wiemy, jaka jest Giovanna.
-Kurwa, znam ją dużo lepiej niż ty i wiem, że się zmieniła. Nie wróciłaby do dawnego życia.
-Przestań jej bronić.
-Nikogo nie bronię, mówię Ci tylko, jak jest. Popełniasz ogromny błąd, lepiej to zauważ, zanim wszystko stracisz.
Powiedziałam i wstałam z miejsca.
-Zastanów się nad sobą.
Nie chcesz wiedzieć, jak czuje się ktoś zdradzony, przez ukochaną osobę. Gio Cię nie zdradziła, więc przestań robić z siebie ofiarę.

Agus nic nie odpowiedział na moje słowa, siedział ciągle w tym samym miejscu i wgapiał się w podłogę.
Westchnęłam głośno i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Ten dzień to jakaś porażka, rano obudziłam się szczęśliwa, teraz czuję się jak śmieć.
Muszę chyba nakręcić film o moim życiu.
Powstałaby z tego niezła komedia albo dramat. 
Spojrzałam na biurko i zobaczyłam zdjęcie, przedstawiające mnie i Ruggero na mojej imprezie urodzinowej.
Wyjęłam spod łóżka pudełko i zaczęłam wkładać do niego wszystko, co mi o nim przypominało. Nie będę tego wyrzucać, chcę po prostu na razie to schować. Muszę się jakoś pozbierać, a widok jego zdradzieckiej mordy mi w tym nie pomaga.
Pudełko zapełnione różnymi drobiazgami oraz pamiątkami schowałam na dnie szafy i zasłoniłam je stertą pluszaków. Położyłam się na łóżku i włączyłam jeden z ulubionych seriali. Musiałam zająć czymś myśli, bo bym zwariowała. Jak się później okazało, nawet to mi nie pomogło. Widząc zakochane pary, miałam ochotę rzucić laptopem o ścianę. Nagle w całym pokoju rozległ się dźwięk dzwonka w moim telefonie. Podskoczyłam wystraszona, z początku nie wiedziałam, co się dzieje, jednak po chwili skojarzyłam, że to dzwoni mój telefon.
Ziewnęłam zmęczona i sięgnęłam po leżącą na szafce komórkę.
Na ekranie widniał napis
Ruggero. Miałam nie odbierać, nie chciałam słyszeć jego głosu, jedna zdecydowałam się na ostatnią rozmowę. Chciałam, żeby wiedział, że nie pozwolę robić z siebie pierwszej lepszej idiotki.
Westchnęłam i odebrałam.

-Czego chcesz?
-Karol, gdzie jesteś? Jest już późno, a Ciebie nie ma. Martwię się.
-Martwisz się? A martwiłeś się o mnie dziś rano, gdy mizdrzyłeś się z jakąś lalunią w swoim gabinecie?
-Co? To nie tak...
-Nie chce nic wiedzieć, nie chcę Cię już nigdy więcej oglądać. To koniec.

Rozłączyłam się, a telefon rzuciłam na drugi koniec łóżka. Wzięłam leżącą obok mnie maskotkę i mocno ją przytuliłam.
Nie sądziłam, że to będzie takie trudne. Czemu zdrada, musi tak boleć?.
Najgorsze jest to, że nie jest to ból fizyczny, ale psychiczny. Nie wezmę tabletki przeciwbólowej i pozbędę się bólu. Muszę sobie wszystko przemyśleć i sama się z tym uporać. Ponoć czas leczy rany, ale to największa bzdura, jaką w życiu słyszałam. Czas nie leczy ran, ale przyzwyczaja nas do bólu.

Continue Reading

You'll Also Like

88.8K 8.3K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...
105K 4.3K 200
Talksy z naszymi ulubionymi chłopcami! ❤️ • Talksy w większości nie są moje, ja jedynie przerabiam bądź tłumaczę, poza paroma wyjątkami • Sporo talks...
6.3K 331 17
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
33.4K 1.4K 37
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...