DUИGЕОИ | Camren

By darkvegetable

140K 15.8K 2.5K

Gdzie Lauren po kolejnej bójce trafia do więzienia, w którym wszyscy więźniowie słuchają się pewnej Kubanki... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Ważne informacje
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Epilog

Rozdział 22

2K 186 8
By darkvegetable

Clarke's POV:

Zatrzymałam auto niedaleko garażów na przedmieściach miasta, po czym ponownie chwyciłam do ręki zmiętą karteczkę. Przeczytałam adres jeszcze raz, upewniając się, czy trafiłam w dobre miejsce. Bałam się wyjść, przecież to bardzo patologiczna dzielnica. Mogą mnie tutaj pobić, zgwałcić i okraść. Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tu. Chwyciłam za telefon i sprawdziłam godzinę. 23:56. Chwyciłam za portfel i zobaczyłam jego zawartość. Wzięłam sto dolarów ze sobą, bo musiałam zostawić jakieś oszczędności w domu, bo nie miałabym na opłacenie mieszkania.

Nagle usłyszałam, że ktoś puka w szybę. Szybko się odwróciłam w prawą stronę i zauważyłam mężczyznę przed drzwiami od miejsca pasażera. 

Nie był stary, ale młody też nie był. Miał krótko ostrzyżone włosy i kilkudniowy zarost na twarzy. Był chudy i ubrany w za dużą bluzę. 

Puknął jeszcze raz i pokazał dłońmi, że mam opuścić szybę. Nie wiedziałam, czy jest to dobrym pomysłem. Wcisnęłam raz na przycisk, który opuszczał i podnosił szybę. Powstała malutka szparka, pomiędzy nami.

- Czego tu szukasz, lalusiu? - zapytał, a ja złapałam za karteczkę i docisnęłam ją do szyby.

- D-dobrze trafiłam? - zapytałam, karcąc się w głowie za jąkanie. Mężczyzna się zgiął i przeczytał tekst, przymrużając delikatnie oczy.

- Mhm. - mruknął twierdząco. - Szukasz kogoś sama? Czy ktoś ciebie przysłał? 

- C-camila cabello. - gdy mężczyzna usłyszał to imię i nazwisko, to się uśmiechnął.

- Aaa, dobra. - powiedział miło. - Wyjdź, to ciebie zaprowadzę na miejsce. 

Wcisnęłam na przycisk, który otworzył wszystkie zamki w aucie, po czym trzęsącymi się dłońmi złapałam za klamkę. Włożyłam telefon, portfel i kluczyki do kieszeni, po czym opuściłam pojazd.

- Ten pedałek nie będzie już tutaj przyjeżdżał? - zapytał, wkładając dłonie do kieszeni bluzy.

- P-przepaszam, ale n-nie wiem o kim p-pan mówi. 

- Taki chłopak w rurkach i z włoskami zaczesanymi lekko na boczek. - powiedział z uśmiechem.

- N-nie znam go.

- No dobra. - westchnął. - Dobra, chodź za mną.

Mężczyzna zaczął robić duże kroki w kierunku przejścia pomiędzy garażami. Starałam się dotrzymywać mu tempa, ale było to bardzo trudne, bo miał on długie nogi. Gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami, to zapukał w nie dwa razy, po czym włożył dłonie z powrotem do kieszeni.

Minutę później usłyszeliśmy zgrzyt zamka i pociągnięcie za klamkę. Moim oczom ukazał się mężczyzna, który zmierzył mnie caluśką wzrokiem. 

Wyglądał on bardzo młodo. Miał on blond włosy prawie sięgające ramion i założone za uszy, srebrne kolczyki w uszach i delikatny zarost na twarzy. Jego oczy miały ładny brązowy kolor, a na jego głowie spoczywała czarna czapka z daszkiem. 

- Co jest? - odezwał się, lustrując osobę obok mnie wzrokiem.

- Mówiła, że przychodzi od Cabello. - odpowiedział, a młodszy otworzył drzwi i przepuścił nas w drzwiach, po czym je zamknął. 

Weszłam do dość małego pomieszczenia, w którym na środku znajdował się stolik. Na ścianach pokoju znalazło się kilka obrazów. Z prawej strony stały szafki, które wyglądały na dość stare.

- Siadajcie, zaraz wracam. - powiedział, po czym wyszedł jednymi drzwiami, które były na przeciwko. Usiadłam niepewnie na krześle, a po chwili obok mnie usiadła kolejna osoba.

Chudy mężczyzna spojrzał się na mnie, po czym chwycił ze stolika cukierka, który był w misce. Rozpakował on go z papierka i włożył do ust. Dotknęłam dłonią kieszeni, by sprawdzić, czy mam przy sobie kluczyki, portfel i telefon. 

Po kilku minutach wrócił blondyn z paczuszką w dłoni. Rzucił ją na stół i rzucił mi zmęczone spojrzenie. Wyjęłam z kieszeni portfel, otworzyłam go i wyjęłam z niego studolarówkę, czyli wszystko, co miałam przy sobie. Trzęsącymi się rękoma, wystawiłam banknot w kierunku brązowookiego.

- Co to jest? - zapytał, wpatrując się w moją dłoń.

- Z-zapłata. - powiedziałam drżącym głosem.

- Sto dolarów? - zapytał, a jego głos zmienił się na bardziej wrogi niż wcześniej. - Próbujesz mnie oszukać? - zadał kolejne pytanie, po czym otoczył stół i podszedł do mnie. 

- J-ja p-przepraszam. - wyjąkałam, po czym cofnęłam dłoń. 

Blondyn schylił się nade mną, opierając dłonie o podłokietniki od krzesła, na którym siedziałam. Wyglądał on dość groźnie, dlatego przeszedł mnie niemiły dreszcz.

- Zawsze było dwieście pięćdziesiąt. - stwierdził, po czym wyrwał mi banknot z dłoni i obejrzał go dookoła. - Prawdziwy. - stwierdził.

- J-ja nie w-wiedziałam, j-jestem tu n-nowa. - zaczęłam się jąkać, ale brązowooki uciszył mnie przykładając palec wskazujący do swoich ust.

- Daj jej pół, a jak jutro przyniesie resztę, to dasz jej drugą połowę. - powiedział mężczyzna obok, po czym usłyszałam szelest kolejnego otwieranego przez niego cukierka.

- Jesteś mądry, dlatego ze mną współpracujesz. - powiedział z uśmiechem blondyn do mężczyzny. 

Brązowooki rozerwał pakunek i wyjął z niego kilkanaście małych paczuszek, w których znajdowały się różnokolorowe tabletki lub proszki. Resztę zostawił i podał mi pakunek.

- Widzimy się jutro. - stwierdził, choć bardziej brzmiało to jak rozkaz. 

Nic nie odpowiedziałam, tylko mocno zacisnęłam pakunek i wyszłam w pośpiechu z tego miejsca. Pobiegłam do auta, po czym szybko do niego wsiadłam i jeszcze raz sprawdziłam, czy mam wszystko. Odpaliłam silnik samochodu, po czym odjechałam z tego miejsca.

Lauren's POV:

Odłożyłam książkę na półkę, po czym zeszłam z drabinki i podeszłam do Cabello. Zgrywała ona zajętą pomimo tego, że cały czas bazgrała w jednym miejscu w notatniku. Zachowuje się dziwnie.

- Camila. - odezwałam się do niej, ale ona nie odrywała wzroku od notatnika, w którym jeździła długopisem po marginesie. 

- Odłóż to do horrorów. - rozkazała, podając mi jedną książkę. Mówiąc to, nie spojrzała mi w oczy, tylko błądziła wzrokiem wszędzie, ale nie zatrzymała go na mojej osobie. Chwyciłam książkę i położyłam ją na stoliku. - Powiedziałam, że masz ją zanieść. - mruknęła pod nosem.

- Powiedziałaś mi sporo o sobie, a teraz zachowujesz się, jakby nic pomiędzy nami nie zaszło. - powiedziałam prosto z mostu, a brązowe tęczówki cały czas wpatrywały się w papier.

- Bo nie zaszło. - stwierdziła, podnosząc wzrok. - Nie możesz po prostu pracować? - zapytała, podnosząc lekturę i podając mi ją jeszcze raz do rąk.

- Dlaczego taka jesteś? - zapytałam, marszcząc brwi.

- Niby jaka? 

- Unikasz mnie. - stwierdziłam, a brunetka pokręciła głową i spojrzała się głęboko w moje oczy.

- Nie robię tego. 

- Robisz.

- Nie, po prostu muszę się skupić na zapisywaniu. 

- Bazgrolisz po marginesie od kilkunastu minut! - oburzyłam się. 

- Nie musisz wiedzieć wszystkiego. - odpowiedziała. - Słuchaj, Jauregui. Żałuję, że ci to wszystko powiedziałam. Po prostu zapomnij o tym. Tak będzie najlepiej.

- Mam zapomnieć o tym, że opowiedziałaś mi historię swojego życia? - poczułam delikatne ukłucie w klatce piersiowej.

- Tak.

- Mam kilka pytań. 

- Nie odpowiem na nie. - stwierdziła, wracając wzrokiem do notatnika i zaczynając od nowa kreślić na nim różne kształty.

- Dlaczego zrobiłaś Ally, to co zrobiłaś? Dlaczego wyzywasz mnie przy innych? - zaczęłam zadawać pytania, ale i tak nie dostałam odpowiedzi. - Odpowiedz, proszę. Nie było tego w twojej historii.

- Może historia nie była prawdziwa. - mruknęła pod nosem.

Jasne, że była.

- Kłamiesz. 

- Nie masz pewności. - stwierdziła, przejeżdżając mocniej po papierze, przez co w kartce pojawiła się dziura. Wkurzona brunetka, zamknęła notatnik, opierając łokcie o blat i chowając na moment twarz w dłoniach. 

- Zabiłaś tylu ludzi. - mruknęłam pod nosem. 

Camila wyprostowała się, kładąc zaciśnięte pięści na stoliku. Spojrzała się na mnie wzrokiem, jakby miała w myślach zaatakowanie mnie.

- Zamknij się. - warknęła przez zęby.

- To prawda. 

- Nie masz pewności! - wykrzyczała. - Równie dobrze mogłam to wymyślić na poczekaniu!

- Ale...

- Masz wolne, poradzę sobie ze wszystkim już sama. - powiedziała, po czym wyrwała mi książkę z rąk i skierowała się do regałów. - Idź sobie do swojego chłoptasia.

- Tak się bawimy? - powiedziałam sama do siebie. - Dobra. 

Szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia, zostawiając brunetkę samą. 

Continue Reading

You'll Also Like

23.4K 1.7K 25
"I hate you, don't leave me 'Cause I love when you kiss me I'm in pieces, you complete me." NOTE: Wszelkie zdania/wtrącenia, które są po hiszpańsku s...
154K 9.2K 39
Lauren to spokojna i poukładana dziewczyna. Ma wszystko co chce i jest dziewczyną najpopularniejszego chłopaka w szkole - Zayna. Co się stanie gdy w...
46.6K 4.6K 17
Dobra gra aktorka, czy jednak realizm? Korekta : @LonelyPsychosis
172K 7K 51
Ona, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i...