DUИGЕОИ | Camren

By darkvegetable

140K 15.8K 2.5K

Gdzie Lauren po kolejnej bójce trafia do więzienia, w którym wszyscy więźniowie słuchają się pewnej Kubanki... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Ważne informacje
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Epilog

Rozdział 13

2K 200 12
By darkvegetable

Camila z Dinah wróciły do pokoju, gdy była już dosłownie noc. Jutro poniedziałek, a co się z tym łączy, pierwszy dzień pracy w bibliotece. Póki co czytałam po raz któryś akta Normani, podczas gdy reszta sobie smacznie spała. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, czego się dowiedziałam. Jakim cudem Hamilton też siedzi za zabójstwo jak Lexa? 

Zaczęłam ponownie jeździć wzrokiem po linijkach, które znałam już prawie na pamięć.

"Rozprawa o zabójstwie Williama Robinsona"

Zwilżyłam wargi językiem, czując suchość w ustach.

"Oskarżona: Próbował mnie zgwałcić!

WS: To dlaczego pani tego wcześniej nie zgłosiła, tylko użyła wobec niego przemocy?

Oskarżona: Tłumaczę to już setny raz, rasistowski Sędzio. Nie chcesz mi uwierzyć, bo mam inny kolor skóry czy zostałeś przekupiony przez tych nadzianych rodziców tego gnojka?

WS: Proszę się uspokoić, Panno Hamilton. Proszę powoli wytłumaczyć, dlaczego pani go zamordowała? To przez to, że panią napastował w szkole, to była zemsta, tak?

Oskarżona: Zaraz nie wytrzymam. Nie zamordowałam go z zemsty, to była samoobrona! Napisał do mnie, chciał się spotkać, poszłam i wtedy próbował mnie zgwałcić razem z tymi nadzianymi gnojami, którzy siedzą sobie teraz jako jebani świadkowie. "


Normani's POV:

*kilka lat wcześniej*

Trudno jest się wpasować w nowej szkole, w szczególności gdy jest się jedyną czarnoskórą osobą w całej placówce. 

William Robinson był w tym czasie najpopularniejszym chłopakiem ze szkoły. Zawsze wyśmiewał się z mojego koloru skóry i robił inne głupie żarty, by zabłysnąć. Był on wysoki, wysportowany i co najważniejsze, był biały i szanowany.

Pewnego wieczoru, gdy siedziałam w domu, to William do mnie napisał. Z początku myślałam, że chce zrobić sobie ze mnie żarty, więc po prostu nie odczytywałam jego wiadomości. Mój telefon chwile i by eksplodował od ilości powiadomień, które dostawałam. W końcu odczytałam je wszystkie. Chłopak pisał, że mnie przeprasza, że jestem najśliczniejsza i to, że chce się ze mną spotkać. Uznałam to za słaby żart, wiedząc, że jeszcze wczoraj siedział na stołówce z jakąś dziewczyną. Odpisałam mu szybkie, że ma spadać, ale on cały czas obsypywał mnie wiadomościami. Miałam go dość, więc po prostu go zablokowałam. Po chwili zauważyłam, że ktoś zaczął mi wysyłać wiadomości na numer telefonu. Zaczęłam się zastanawiać, skąd on go wziął. William prosił mnie o spotkanie jeszcze dzisiaj, bo chce mnie przeprosić tak na żywo. Głupia odpisałam mu, że możemy się spotkać w pubie, niedaleko szkoły, bo miałam go już dość.

Ubrałam się w to co zawsze, czyli obcisłe czarne jeansy i białą koszulkę. Założyłam na stopy różowe new balance, a na ramiona zarzuciłam różową kurtkę jeansową, która sięgała mi za tyłek. Przejrzałam się w lustrze, po czym niezauważalnie wyszłam z domu. Było ciemno na dworze, ale drogę rozświetlały mi latarnie. Napisałam Williamowi, że jestem w drodze i jak go tam nie będzie, jak ja przyjdę, to od razu wracam do domu. Schowałam telefon do kieszeni jeansów, po czym zaczęłam stawiać spore kroki w stronę celu. 

Po kilkunastu minutach, gdy latarni było coraz mniej, a do pubu brakowało mi 250 metrów, to poczułam szarpnięcie za kurtkę. Było ciemno, ale zauważyłam w ciemności trzy dość spore męskie sylwetki.

- Witaj, Normani. - usłyszałam jego głos. Przede mną znajdował się Robinson i jacyś inni chłopacy. W mojej głowie zaczęły się pojawiać pytania, na które nie znałam odpowiedzi.

- Cześć. - ktoś z boku się odezwał. Znałam ten głos i byłam prawie pewna, że to jakiś przyjaciel Williama.

- Hej. - kolejny znany głos.

Nie wyłapałam momentu zanim cała trójka rzuciła się na mnie i próbowała zedrzeć ze mnie ubrania. Zaczęłam krzyczeć, ale jeden z nich przyłożył mi dłoń do ust. Zaczęłam płakać. Na ziemi wylądowała moja kurtka, następnie zdjęte były moje buty. Gdy jeden z chłopaków próbował rozpiąć mój zamek od jeansów, to zaczęłam się wiercić jeszcze bardziej. Dotknęłam dłonią ziemi, po czym poczułam obok zimny przedmiot. Przesunęłam się w stronę przedmiotu, a po chwili miałam go już w dłoni. Zrobiłam zamach przed siebie, a następnie usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Zapanowała cisza. Poczułam luz, dlatego wykorzystałam to i zaczęłam się wić. Udało mi się wyrwać. Zaczęłam uciekać, ile miałam sił w nogach.

Lauren's POV:

Zaczęłam czytać kolejną kartkę, czując, że robię się już senna. Z chęcią wypiłabym sobie kawę. 

Wzrokiem powędrowałam na nagany i większość była mało ciekawa. Rozszerzyłam oczy czytając ostatnią linijkę:

"Uprawianie seksu w kaplicy więziennej z inną osadzoną"

Trafiony, zatopiony. Wiemy już z kim Dinah uprawiała seks. Teraz tylko kolejna kwestia. Dlaczego to tak ukrywa?

Najwyraźniej nie znajdę odpowiedzi na to w aktach. Schowałam więc wszystkie kartki w kopertę, a następnie włożyłam wszystko w książkę. Wsunęłam lekturę pod łóżko, po czym położyłam się i przykryłam kołdrą.


Dinah's POV:

Obudziłam się jak zawsze przed wszystkimi. Przetarłam powieki dłońmi, a następnie zsunęłam się z pryczy i zeskoczyłam na podłogę. Z szafki wyciągnęłam ubrania, płyn pod prysznic, szampon, szczoteczkę do zębów, pastę, grzebień i kosmetyki. 

Kilka minut później znajdowałam się już pod prysznicem. Zaczęłam pienić ciało pachnącym płynem, a następnie zaczęłam myć włosy. Spłukałam z siebie pianę, rozkoszując się ciepłą wodą z rana. Całość trwała maksymalnie 5 minut, po czym opuściłam kabinę.

Owinęłam się w puchaty ręcznik, a drugi owinęłam niczym turban na głowie. Podeszłam do lustra, gdzie leżała reszta moich rzeczy. Wzięłam do ręki szczoteczkę do zębów, na którą nałożyłam trochę pasty. Zaczęłam szorować moje zęby, przyglądając się mojemu odbiciu. 

Ogarnięcie mojej twarzy zabrało mi mniej więcej 15 minut. Szybko ubrałam czystą bieliznę, ubrania i buty. Czułam, że dzisiaj nadszedł ten dzień. Przeproszę ją. Tak, zrobię to. Porozmawiam z nią, powiem jej wszystko, co miałam powiedzieć jej kilka miesięcy temu. Od naszej ostatniej rozmowy minęły miesiące a może lata... Mam słabe wyczucie czasu w tym miejscu. 

Przeczesałam po raz ostatni moje gęste włosy palcami, po czym wzięłam wszystko i wyszłam z łazienki. Wróciłam do pokoju, po czym włożyłam kosmetyki i resztę do szafki. 

- Camila, wstawaj, już piąta. - szepnęłam, potrząsając delikatnie ciałem brunetki. - Woda jest gorąca. - mruknęłam, a brązowooka się odwróciła w moją stronę i uchyliła delikatnie powieki. Wyciągnęła rękę w moim kierunku i zakryła mi dłonią usta. 

- Mówisz za głośno. - stwierdziła, a ja się zaśmiałam cicho. Camila wzięła rękę z mojej twarzy, a następnie pociągnęła nosem. Wyglądała ona jak przeziębiony sześciolatek. 

- Dobra, śpij dalej. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Cabello odwróciła się do mnie plecami, mrucząc coś w odpowiedzi. Przykryłam brunetkę szczelniej kołdrą, po czym wyszłam z pokoju.

Ciekawe czy ona śpi... 

Jej pokój jest w bloku D, numer 3, jeśli dobrze pamiętam. 

Moje nogi samoistnie stawiały kroki w stronę pomieszczenia, w którym ona sypia. Gdy byłam już przed drzwiami, to nabrałam sporą dawkę powietrza w płuca. Nie jestem już pewna, czy to taki dobry pomysł. 

Przekroczyłam próg, po czy mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na jej pryczy. Spała. Poczułam wzrok na moim ciele. Przychodzenie tu nie było dobrym pomysłem. 

- Białaska w bloku. - usłyszałam czyiś głos z boku. Spojrzałam się w tamtą stronę i zauważyłam dość szeroką kobietę z burzą loków na głowie. - Zgubiłaś się, Beyonce? - zapytała z kpiną w głosie.

Usłyszałam śmiech z innego końca pokoju. Spojrzałam się z powrotem na pryczę dziewczyny. Zauważyłam, że zaczęła się ona budzić przez śmiechy innych więźniarek. W końcu uchyliła powieki i spojrzała się na mnie. 

- Możemy porozmawiać? - zapytałam czarnoskórą, a ona się zaśmiała kpiąco.

- Teraz chcesz rozmawiać? Po miesiącach ignorowania mnie stwierdziłaś, że chcesz rozmawiać? - prychnęła, rozciągając się pod kołdrą.

- Wracaj do siebie, Beyonce. Hamilton nie ma zamiaru z tobą rozmawiać. - odezwała się z boku puszysta kobieta.

- Proszę, Mani. - powiedziałam błagalnym tonem, robiąc krok w jej kierunku. - Porozmawiajmy w cztery oczy. 

- Czemu w cztery? Boisz się, że stracisz swoją pozycję przez rozmowę z czarnuską tutaj? - fuknęła brunetka. 

- Chodź. - mruknęłam, podchodząc do jej pryczy. Złapałam ją za nadgarstek i pociągnęłam, by wstała. Ciągnęłam ją aż znalazłyśmy się daleko od pokoju.

- Czego chcesz, Hansen? - zapytała wrogo.

- Twoja przyjaciółeczka z czyjąś pomocą macza paluszkami w naszych aktach. - wyjaśniłam.

- Która?

- Jauregui.

- No i?

- Co "no i"? Może nasz romans wyjść na jaw.

Normani zaczęła się śmiać. 

- Skoro to jest powód, dlaczego się do mnie odezwałaś, to życzę ci powodzenia z tą sprawą i dalszym chronieniu rzeczy, które już nie istnieją. 

Chciała już odejść, gdy złapałam ją za rękę i przyciągnęłam do siebie.

- Ja naprawdę przepraszam, ale wtedy to było najlepsze wyjście. Wtedy były walki międzyrasowe i... - nie dane było mi dokończyć, bo brunetka mnie uciszyła, zaczynając mówić.

- Gówno prawda. Chroniłaś tylko własnego tyłka, bo nie chciałaś stracić pozycji.

- Wcale nie. Inne czarne pobiłyby cię, jakby się dowiedziały.

- To co teraz powiedziałaś jest bardzo rasistowskie, Dinah.

- Przecież powinnaś doskonale pamiętać tamte czasy.

- Pamiętam przecież. Wybrałaś popularność ode mnie. Tego na pewno tak łatwo nie zapomnę.

- Mieszasz fakty. - stwierdziłam.

- Zerwałaś ze mną po tygodniu, jak wyznałam ci uczucia.

- Bo nas przyłapali. Dostałyśmy nagany i poszłyśmy do izolatki na dwa dni. 

- I to cie skutecznie ode mnie odepchnęło. Unikałaś mnie pięć dni, a jak w końcu się do mnie odezwałaś, to powiedziałaś mi tylko, że to koniec. Złamałaś moje jebane serce, bo było ci tak wygodniej. Teraz to się serdecznie pierdol, Hansen.

- Dobra, spieprzyłam, ale chcę wszystko naprawić. Najpierw muszę tylko uciszyć Jauregui i...

- W ogóle się nie zmieniłaś. - westchnęła, po czym odepchnęła mnie. 

- Mani, ja...

Brunetka obróciła się na pięcie, po czym odeszła.

Continue Reading

You'll Also Like

464K 19.8K 44
Co jeśli arystokrata Draco Malfoy spotka na swojej drodze kogoś jeszcze gorszego niż on sam? I jeśli ten ktoś będzie dziewczyną? Jeśli będzie inna ni...
20.9K 3.6K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
46.6K 4.6K 17
Dobra gra aktorka, czy jednak realizm? Korekta : @LonelyPsychosis
20.4K 1.7K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...