Miasto Magii [Miasto Magii #1...

Da kudikot

12.2K 1K 181

Mówią, że magowie to najgorsze stworzenia tego świata. Są okrutni, pozbawieni dusz i nie powinno się pozwalać... Altro

Słowem wstępu
Fragment pierwszego rozdziału
Mapka
Bohaterowie
Rozdział I - „Sąd"
Rozdział II - „Miasto Środka"
Rozdział III - „Brama Główna"
Rozdział IV - „Oreall"
Rozdział V - „Tajemnice"
Rozdział VI - „Zmartwienia"
Rozdział VII - „Plany"
Rozdział VIII - „Lekcja magii" część I
Rozdział VIII - „Lekcja magii" część II
Rozdział IX - „Początek kłopotów"
Rozdział X - „Czysta magia"
Rozdział XI - „Walka"
Rozdział XII - „Więzień"
Rozdział XIII - „Fex"
Rozdział XIV - „Anella"
Rozdział XV - „Opowieść o Henrecie"
Rozdział XVI - „Blizny"
Rozdział XVII - „Decyzja"
Rozdział XVIII - „Evas"
Rozdział XIX - „Trening z Evasem"
Rozdział XX - „Pułapka"
Rozdział XXI - „Wolność"
Rozdział XXII - „Przygotowania"
Rozdział XXIII „Kwiaty"
Rozdział XXIV „Podejrzany"
Rozdział XXV - „Jiean"
Rozdział XXVI - „Krew"
Rozdział XXVII - „Ojciec i syn"
Rozdział XXVIII - „Oczekiwanie"
Rozdział XXIX - „Kryjówka"
Rozdział XXX - Szalony Kot
Rozdział XXXI - „Nienawiść"
Rozdział XXXII - „Evas i Dannel"
Rozdział XXXIII - „Pomoc"
Rozdział XXXIV - „Mailan"
Rozdział XXXV - „Rozpacz"
Rozdział XXXVI - „Kobieta w pokoju"
Rozdział XXXVII - „Puste miasto"
Rozdział XXXVIII - „Nieufność"
Rozdział XXXIX - „Garon Anid"
Rozdział XL - „Rozmowa z kapitanem"
Rozdział XLI - „Poczucie winy"
Rozdział XLII - „Korytarz"
Rozdział XLIII - „Lonnie"
Rozdział XLIV - „Napięcie"
Rozdział XLV - „W bibliotece"
Rozdział XLVI - „Uwięziona"
Rozdział XLVII - Kryjówka zaatakowana
Rozdział XLVIII - Straty
Rozdział XLIX - Brat i siostra
Rozdział L - Anella i Balla
Rozdział LI - Ostateczne starcie?
Rozdział LIII - Pustkowie
Królowa Magii

Rozdział LII - Odbudowa

104 15 11
Da kudikot

Kilka następnych dni Anella spędziła, prawie nie wychodząc z mieszkania. Ruszała się jedynie po to, żeby wyjść coś zjeść, i zaraz potem wracała, nie rozmawiając z nikim. Nie musiała chodzić do pracy — Steen został ciężko ranny, a biblioteka została zamknięta na czas odbudowy. Czuła się okropnie. Myślała, że kiedy zakończy się wojna, wszystko wróci do normy, ale tak nie było. Nic nigdy już nie miało być takie, jak wcześniej.

Anella wiedziała, że prawdopodobnie po prostu użala się nad sobą, jak to miała w zwyczaju. Nie powinna. W końcu z walk wyszła cało, tylko trochę poobijana. Niektórzy nie mieli tyle szczęścia. Dealla, Sonha, Reod, Veld, Garon byli tylko jednymi z licznych ofiar tej wojny. Anella nie znała dokładnej ich liczby.

Wiedząc to, Anella nie potrafiła nie czuć się przygnębiona. Widziała tyle okropności. Tyle śmierci. Nawet sama jedną zadała. Jak mogła po czymś takim wrócić do normalności?

Inni najwyraźniej potrafili. Przez okna swojego mieszkania widywała ich, chodzących do pracy, rozmawiających, a nawet śmiejących się. Jak mogli? Czy zapomnieli już, co wydarzyło się kilka dni temu?

Nie pierwszy raz tego doświadczyli, pomyślała. Pewnie było im łatwiej, niż jej. Zazdrościła im tego.

Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi. Anella wzdrygnęła się lekko i zmusiła się, żeby wstać z sofy i otworzyć je.

Niezapowiedzianym gościem okazał się być Sander. Nawet się nie zdziwiła na jego widok. Kto inny mógłby ją odwiedzić, teraz, kiedy Dealla nie żyła?

— Cześć! — przywitał się entuzjastycznie mężczyzna. — Mogę wejść?

— Tak, proszę — odparła, przepuszczając go w drzwiach. — Rozgość się.

Czuła się nieco niezręcznie. Sander nigdy wcześniej jej nie odwiedzał. Co powinna zrobić? Jak powinna się zachowywać? Czemu w ogóle się tym przejmuję? Widział mnie chyba w najgorszym możliwym stanie.

— Ładne mieszkanie — stwierdził mężczyzna rozglądając się po salonie. W końcu zdecydował się usiąść na sofie. Anella zajęła fotel naprzeciwko niego.

— Dziękuję — odpowiedziała, wbijając wzrok w własne dłonie i przygryzając wargę. Czuła na sobie wzrok Sandra.

— Wszystko w porządku? — zapytał po chwili ciszy mężczyzna. Brzmiał na zatroskanego. — Wydajesz się smutna.

— Nie, jest w porządku — odparła, wymuszając uśmiech i wreszcie patrząc na niego. Przyglądał jej się uważnie, przez co zaczerwieniła się. — Naprawdę — dodała z naciskiem, bo wciąż się w nią wpatrywał.

— Skoro tak mówisz — uśmiechnął się. — Trochę się martwiłem, bo wcale nie widywałem cię na mieście. Myślałem, że może jesteś chora, czy coś w tym stylu.

— Nie, po prostu... — zawahała się. W końcu westchnęła. — Ostatnio tyle się działo. Chciałam trochę odpocząć i pomyśleć.

— A ja myślę, że to ci wcale nie pomoże. — Kiedy posłała mu zdziwione spojrzenie, kontynuował: — Nie możesz tak siedzieć sama, w zamknięciu. Musisz wyjść. Pooddychać świeżym powietrzem. Wtedy poczujesz się lepiej.

Anella rozważała przez chwilę jego słowa. Może faktycznie miał rację, ale bała się, że jeśli zobaczy, w jak złym stanie jest Oreall, przygnębi ją to jeszcze bardziej.

— Wiesz, dzisiaj jest ładna pogoda — kontynuował Sander, nie doczekawszy się odpowiedzi. — Co ty na to, żebyśmy wybrali się na spacer?

Więc poszli.

*

Oreall nie wyglądał tak źle, jak się spodziewała. Owszem, część budynków została zniszczona i Anella podejrzewała, że ich odbudowa będzie kosztowna. Ale, mimo to, miasto wyglądało w większości na nienaruszone.

Ku jej zdumieniu, szli w ciszy, rozkoszując się słońcem świecącym wysoko na bezchmurnym niebie. Sander nie odzywał się, czego się nie spodziewała. Zwykle przecież dużo mówił.

W końcu poczuła się zmuszona, żeby przerwać ciszę.

— Miasto wydaje się takie spokojne. Jakby wcale nic się nie wydarzyło.

— Życie toczy się dalej — odparł Sander z uśmiechem. — Nie ma po co rozmyślać nad przeszłością.

Nawet, jeśli ta przeszłość to zaledwie kilka dni?, pomyślała Anella, ale nie powiedziała tego na głos.

— Być może — mruknęła zamiast tego. — Myślisz, że teraz będzie już spokojnie?

Sander pokiwał głową.

— Na pewno. Bez Dannela nie ma już nikogo, kto mógłby nam zagrozić.

A co z jego poplecznikami?, pomyślała Anella. Nie wszystkich schwytano. Niektórzy zginęli w czasie walki, inni wcześniej, część uwięziono, ale inni uciekli. A ponoć wielu w ogóle nie pojawiło się w Oreall z Dannelem. Co z nimi? Czy zaatakują? Nie mieli przywódcy, ale przecież mogli znaleźć nowego. Anella wątpiła, żeby tak po prostu odpuścili.

Poza tym, była jeszcze Ellain — kobieta, którą Dannel uwolnił z Szarej Wieży. Gdzie ona była? Co robiła? Czy planowała zaatakować miasto? Albo, co gorsza, uwolnić Henreta?

— Mam nadzieję — powiedziała tylko, nie chcąc narzucać Sandrowi swoich zmartwień. Postanowiła zmienić temat. — Co działo się ostatnio w mieście? Od dawna nie wychodziłam.

— Niewiele — przyznał Sander. — Wszyscy zajęci są obudową. Ja pomagałem trochę w szpitalu, ale zrobiłem sobie przerwę, żeby cię odwiedzić.

    Wszyscy są zajęci naprawą miasta, a ja siedzę w mieszkaniu i użalam się nad sobą, pomyślała Anella, czując natychmiastowy przypływ poczucia winy. Spuściła wzrok na własne stopy.

    — Może też tam zajrzę — mruknęła. Po chwili niepewnie zapytała: — Wiesz może, co u Steena?

— Tak, odwiedziłem go wczoraj. Wygląda już lepiej, Adail mówi, że do końca tygodnia powinien już dojść do siebie.

Anella poczuła się jeszcze bardziej winna. Nawet go nie odwiedziłam, pomyślała. Zawsze był dla niej miły, może nawet przyjaźnili się, a poza tym był jej szefem. A ona nawet nie zajrzała sprawdzić, jak się czuje. Tak bardzo pochłonęło nią użalanie się nad sobą. Później go odwiedzę, postanowiła.

Przypomniała sobie o innej zaniedbanej sprawie, która jakimś cudem wyleciała jej z głowy.

— Wiesz może, gdzie mogłabym znaleźć Eana? — zapytała Sandra. — Muszę z nim o czymś porozmawiać.

— Powinien być w domu. U siebie, nie w bibliotece. Chodź, zaprowadzę cię.

Było jej głupio, że w taki sposób przerywała spacer z Sandrem. Lubiła spędzać z nim czas i jego też bardzo lubiła. Czuła się przy nim lepiej. Ale naprawdę musiała porozmawiać z Eanem.

Sander zaprowadził ją do części miasta, w której jeszcze nie była. A przynajmniej tak jej się wydawało — w Oreall wszystkie ulice na pierwszy rzut oka wyglądały tak samo. Ciężko było się nie zgubić.

Ku jej zdumieniu, Ean mieszkał w zwykłej kamienicy, bardzo podobnej do tej, w której żyła Anella. Nie spodziewała się tego. Miała wrażenie, że Ean wolałby... Więcej przepychu? Przecież bardzo lubił wszelkie wygody.

Ean mieszkał na pierwszym piętrze. Kiedy podeszli do drzwi, Anella usłyszała odgłosy rozmowy. Czyli Ean nie był sam. Przez chwilę dziewczyna wahała się, czy się nie wycofać — nie chciała przeszkadzać — ale w końcu zdecydowała się zapukać niepewnie.

Ean otworzył drzwi kilka sekund później. Na widok Anelli i Sandra uśmiechnął się. Pomijając mocno podkrążone oczy, wyglądał tak jak zwykle.

— Anella! Sander! Witajcie! Co za miła niespodzianka. Wejdźcie, proszę.

— Nie przeszkadzamy? — upewniła się Anella.

— Nie, skądże.

Okazało się, że osobą, z którą wcześniej rozmawiał, był Evas. Chłopak skinął im głową na powitanie, nie odzywając się ani słowem. Anella nie widziała go od dnia walki i zaskoczeniem zauważyła, że obciął włosy. Teraz sięgały mu tylko do podbródka. Anella stwierdziła, że wyglądał dziwnie. Nie źle, tylko dziwnie. Przyzwyczaiła się do jego długich włosów.

Zauważyła bladą bliznę na jego gardle i nieco mocniejszą na lewym ramieniu. Obie miały kształt dłoni i Anella podejrzewała, że chłopak zyskał je w trakcie swojej walki z Dannelem.

— Chcecie może herbaty? — zapytał Ean, wskazując na trzymany przez Evasa kubek z napojem.

— Poproszę — powiedział Sander, siadając przy stole obok Evasa.

Anella odmówiła i zajęła miejsce na przeciwko chłopaka. Kiedy Ean zajął się robieniem herbaty, dziewczyna rozejrzała się po mieszkaniu.

Z zaskoczeniem stwierdziła, że nie różniło się tak bardzo od tego, w którym mieszkała. W zasadzie, w ogóle nie wyglądało, jakby ktoś w niż żył. Znajdowały się w nim jedynie meble stanowiące podstawowe wyposażenie, tak jak u niej na samym początku.

Nie spędza tu dużo czasu, uświadomiła sobie dziewczyna. Mieszka ze Steenem. Ale dlaczego w takim razie teraz był tutaj? Czyżby mieszkanie też zostało zniszczone?

— Co zrobiłeś z włosami? — zapytał Sander Evasa, wyrywając ją z rozmyślań.

Evas wzruszył ramionami.

— Były niepraktyczne. Przeszkadzały w walce. Stwierdziłem, że lepiej je obciąć.

Szkoda, pomyślała Anella. Były ładne. Oczywiście, nie powiedziała tego na głos. Chyba umarłaby ze wstydu, gdyby to zrobiła.

— Po co przyszliście? — zapytał Evas i upił łyk herbaty.

— Anella chciała porozmawiać z panem Eanem — odparł Sander. — A ty co tu robisz?

— To samo. — Chłopak wzruszył ramionami, nie dodając nic więcej.

Ean wrócił z kuchni i postawił przed Sandrem kubek parującej herbaty. Usiadł i spojrzał na Anellę.

— Rozumiem, że nie jest to zwykła wizyta towarzyska — powiedział. — O co chodzi? Coś się stało?

— Nie. Chciałam ci tylko o czymś powiedzieć. To się stało, kiedy walczyłam z Ballą. — Unikała patrzenia na Evasa.

— Co takiego? — Ean brzmiał na zainteresowanego.

— Kiedy z nią walczyłam, w pewnym momencie skończyła mi się magia — zaczęła, wpatrując się w stół. — Chciałam odzyskać jej część, żeby móc dalej walczyć, więc spróbowałam ją wciągnąć ze stołu, którego wcześniej używałam. Ale wydaje mi się, że razem ze swoją magią, wessałam też magię Balli.

— Jesteś pewna? — zapytał Ean po chwili ciszy. Anella odważyła się podnieść wzrok i spojrzeć na niego. Przyglądał jej się z zainteresowaniem.

— Tak. — Ciągle czuła w sobie magię Balli, obcą i dziwną, niemal niepokojącą. Powoli przyzwyczajała się do jej obecności. — Nie było łatwo, ale jakoś się udało.

— To dziwne. Coś takiego nie powinno się zdarzyć — powiedział Ean, rozglądając się. — To niemożliwe. Nie można korzystać z magii, która do ciebie nie należy. A przynajmniej nie można było aż do teraz. — Spojrzał prosto na Anellę. — Możesz jej używać?

— Tak, ale jest to trudne. Czuję się, jakbym miała w sobie dwie osobne magie. Nie mogę ich ze sobą mieszać.

— Zastanawiam się, czy jesteś jakimś nowym rodzajem anomalii, czy to, co zrobiłaś, mógłby powtórzyć każdy. Przetestujmy to. — Ean zwrócił się do Evasa, wskazując na jego kubek: — Napełnij go magią.

Uwierzył mi, pomyślała Anella z ulgą. Bała się, że może Ean uzna to, co mówiła za niedorzeczne albo ją wyśmieje.

Kubek Evasa przesunął się w jej stronę. Chłopak patrzył na nią beznamiętnie, kiedy chwyciła przedmiot.

Zerknęła na Eana, a ten skinął głową, więc zamknęła oczy i skupiła się tylko na kubku. Czuła w nim magię Evasa, spróbowała więc ją wchłonąć, tak jak wcześniej zrobiła z magią Balli. Ale nic się nie wydarzyło. Magia ani drgnęła, nawet nie zachowywała się tak, jakby chciała, żeby Anella ją wessała.

— I jak? — zapytał Ean po jakimś czasie.

— Nic — odparła Anella, marszcząc brwi. Dlaczego się nie udawało? Z magią Balli nie było łatwo, ale ona przynajmniej jakoś reagowała. Magia Evasa ani drgnęła. Chyba że... — Ale już chyba wiem, co muszę zrobić.

Odetchnęła głęboko i przelała odrobinę swojej magii do kubka. Tylko trochę — miała jej już tak niewiele, że bała się stracić za dużo. Pamiętała tę przerażającą pustkę, którą poczuła nagle w trakcie walki z Ballą. Zamierzała nie dopuścić, by to się powtórzyło.

Poczekała chwilę, aż magie jej i Evasa wymieszały się trochę, i znów spróbowała. Z jej własną poszło jej łatwo — wróciła bez problemu, choć nie w całości. Ale Evasa stawiała opór, większy niż ta Balli. Jednak wreszcie ruszyła się, coś pękło i magia została wchłonięta przez Anellę.

Dziewczyna odetchnęła głęboko i otworzyła oczy. Sander, Ean i Evas wpatrywali się w nią uważnie, ze zniecierpliwieniem, sprawiając, że poczuła się niezręcznie.

— Udało się — powiedziała. Czuła trzy magie krążące w jej wnętrzu. Magia Evasa, choć było jej niewiele, niemal sprawiała jej ból. Była zbyt silna.

— I możesz jej użyć? — upewnił się Ean.

— Chyba tak — odparła i spróbowała.

Początkowo magia Evasa nie chciała jej się słuchać. Dopiero po dłuższej chwili Anella była w stanie przelać ją z powrotem w kubek i poruszyć nim. Nie przesunął się daleko — za mało było w nim magii. Zatrzymał się na środku stołu.

— Ciężko się jej używa — przyznała Anella. — I nie mogę jej wymieszać ze swoją ani Balli.

— Ale możesz jej używać — powiedział Ean z zastanowieniem. — Dobrze. Sprawdźmy, czy jesteś jedyna. Napełnij kubek magią i podaj Evasowi.

Posłusznie spełniła polecenie.

— Musisz przelać do niego swoją magię i chwilę poczekać — wyjaśniła. — Dopiero wtedy będziesz mógł wchłonąć też moją.

Evas posłał jej dość sceptyczne spojrzenie, jakby nie wierzył, żeby w ogóle mógł cokolwiek zrobić. Ale i tak spróbował, zamykając oczy.

— Nie jest łatwo — powiedział po chwili. — Ale da się to zrobić. — Odstawił kubek i otworzył oczy.

Czyli nie jestem jedyna, pomyślała Anella z ulgą. Nie chciała być wyjątkowa. Przyciągałaby zbyt wiele uwagi, a przecież zawsze wolała kryć się w cieniu.

— W porządku. — Ean uśmiechnął się. — Sprawdźmy teraz, czy zadziała to na różne rodzaje magii. Evas, napełnij kubek i przekaż go Sandrowi.

Szybko okazało się jednak, że to nie zadziała.

— Nie mogę nic z tym zrobić — powiedział Sander, odstawiając kubek. — To nie mój rodzaj magii. Nie mogę jej wchłonąć.

— Tak myślałem — mruknął Ean. — Cóż, pozostaje tylko pytanie, dlaczego tak się dzieje? Ani wchłanianie, ani używanie cudzej magii nie było nigdy możliwe. Dlaczego więc teraz jest? Czy magia ewoluuje? Wyczuwa, że wymiera i dostosowuje się, chcąc przetrwać jak najdłużej? — Uśmiechnął się blado do Anelli. — Wygląda na to, że znalazłem kolejną sprawę, która będzie zaprzątać mi głowę. Jakbym nie miał już wystarczająco dużo do roboty!

-------------------------

Jeszcze jeden rozdział!

Następny rozdział - Ellain.

Continua a leggere

Ti piacerà anche

39.5K 2.4K 200
" Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć". Najlepsze memy o"Władcy pierścieni" serdecznie zapraszam ♥️
9.8K 1.1K 17
Cztery nacje, które żyją ukryte w cieniu ludzi od wieków: Wampiry, Wilkołaki, Syreny i Czarodzieje. Wszyscy kryją się za woalem normalności. Ale jest...
189K 15.6K 125
~Manga nie jest moja, tylko tłumaczę! ~ Zreinkarnowano mnie w ciele fałszywej świętej, które pięć lat później umrze, gdy pojawi się kolejna święta. J...
1.4K 68 4
Avengers przeżyli niejedno. Wojnę domową, atak Thanosa czy pstryknięcie. W tych historiach, można spojrzeć na to z zupełnie innej perspektywy.