Rozdział XIX - „Trening z Evasem"

189 22 0
                                    

    Ulica Leśna, jak wskazywała na to jej nazwa, znajdowała się tuż przy lesie i, jak domyślała się Anella, przy granicy miasta. Za lasem musiał znajdować się mur, odgradzający je od normalnego świata. Tak przynajmniej zgadywała Anella.

    Anella z łatwością zlokalizowała kamienicę numer dwadzieścia — wciśnięta była ona między dwie większe, liczyła sobie tylko trzy piętra. Ktoś taki jak Evas, pełniący tak ważną funkcję, z pewnością mógłby pozwolić sobie na coś lepszego. Czemu więc mieszkał tutaj?

    Anella weszła do środka — wewnątrz panował chłód nie mniejszy niż na zewnątrz. Obejmując się ramionami, dziewczyna wspięła się po schodach na pierwsze piętro. Wejście do mieszkania numer pięć znajdowało się naprzeciwko schodów.

    Anella zawahała się. Owszem, zdecydowała już wcześniej, że chce się nauczyć magii, że chce, by Evas jej pomógł albo przynajmniej spróbował, ale teraz, kiedy znów o tym myślała, pojawiały się kolejne wątpliwości...

    Evas nie był miłą osobą. Nie będzie jej nańczył, pocieszał i zapewniał, że dobrze sobie radzi. Nie wydawał się też zbyt cierpliwy. Nie był Eanem.

    Ale, skoro faktycznie chciała się czegoś nauczyć, będzie musiała jakoś to wytrzymać.

    Z tą myślą zapukała głośno w drzwi, zanim zdążyłaby się rozmyślić.

    Nie doczekała się żadnej odpowiedzi, dlatego po chwili ponowiła pukanie. Czyżby Evasa nie było? Powinna była wysłać mu wcześniej wiadomość, pewnie mu w czymś przeszkodziła...

    Drzwi uchyliły się lekko i wyjrzał zza nich Evas. Wyglądał jakby dopiero się obudził — włosy miał w nieładzie, a oczy lekko podkrążone. Skrzywił się.

    — Musiałaś przychodzić tak wcześnie?

    Wcześnie? Było już prawie południe!

    — Przepraszam —  mruknęła dziewczyna. — Ja tylko... Chciałam, żebyśmy mieli więcej czasu.

    Evas przewrócił oczami.

    — Daj mi chwilę — powiedział i zamknął drzwi tuż przed jej nosem.

   Nie mając innego wyjścia, Anella czekała.   

*

    Anella biegła przed siebie, choć zaczynało brakować jej oddechu. Płuca jej płonęły, w  oczach wezbrały łzy, a nogi ledwo unosiły jej ciężar, ale biegła, dopóki nagle nie potknęła się o wystający korzeń drzewa.

    Upadła, boleśnie obcierając sobie dłonie i korzystając z okazji, by chwilę odpocząć. Oddychała ciężko, czując suchość w gardle. Spróbowała odchrząknąć, ale zamiast tego rozkaszlała się. Bezsilnie przetoczyła się na plecy i wbiła wzrok w spowite chmurami niebo ponad koronami drzew.

    Nie usłyszała zbliżającego się Evasa i wzdrygnęła się, kiedy nagle stanął tuż nad nią. Przyglądał jej się ze słabo skrywaną pogardą i, być może, rozczarowaniem. To on kazał jej biec jak najszybciej, chcąc przetestować jej kondycję.

    Zwalczyła chęć tego, żeby zacząć się tłumaczyć. Przecież się starała. Powinien to docenić, prawda?

    — Tylko na tyle cię stać? — rzucił chłopak. — Wstawaj.

    — Przepraszam. Proszę, daj mi jeszcze chwilę —  jęknęła.

    Evas zmarszczył brwi i pochylił się lekko.

    —  Chwilę? Chwilę? Myślisz, że jak będziesz uciekała przed Dannelem, to da ci on chwilę, żebyś sobie odpoczęła? Nie, on skorzysta z okazji i cię zabije! — Prychnął. — Nie chciałaś, żebym uczył się walczyć, to chociaż do uciekania się przyłóż.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora