Rozdział X - „Czysta magia"

184 20 0
                                    

    Anella nie wierzyła, że minął już tydzień, odkąd zamieszkała w Oreall. Wszystko to wydawało jej się jakimś niemożliwym snem. Jakim cudem zdołała ułożyć tu sobie życie? Znalazła znajomych, dostała pracę w bibliotece i jakoś żyła. Nigdy nie przypuszczałaby, że coś takiego ją spotka w Mieście Magii.

    Tego dnia nie miała żadnych lekcji magii —  Ean miał jakieś sprawy do załatwienia. Poza tym, nie potrzebowała ich tak bardzo —  uczyła się jedynie teorii, wciąż nie chcąc używać magii w praktyce. To, że się do niej przyzwyczajała, nie znaczyło, że zaraz miała zaraz zacząć z niej korzystać.

    W bibliotece, przynajmniej na pierwszy rzut oka, nikogo nie było. Zdziwiło ją to —  Steen rzadko zostawiał swoje książki bez nadzoru. Najwyraźniej coś ważnego odciągnęło jego uwagę. Anella miała nadzieję, że wróci szybko —  bez jego obecności czuła się nieswojo. Choć nie należał do najprzyjemniejszych osób, nie był taki zły, jak się wydawało na początku.

    Bibliotekarz pojawił się po kilku minutach. Powitał Anellę skinieniem głowy. Wyglądał, jakby coś go męczyło —  miał rozbiegany wzrok, zmarszczone brwi i włosy w nieładzie. Może jest chory?, pomyślała dziewczyna i odważyła się zapytać:

    —  Coś się stało?

    Mężczyzna machnął ręką.

    —  Szkoda gadać. Henryci —  wiesz, kto to? —  Henryci zaatakowali jakąś wiochę na granicy z Sarlanem. Musiałem wysłać Evasa i kilka innych osób, żeby to sprawdzili.

    Anella zadrżała i objęła się ramionami.

    —  Magowie zaatakowali ludzką wioskę? —  wyszeptała.

    —  Niestety. Popaprańcy. Ciekawi mnie, co planują. Tyle czasu siedzą cicho, a teraz nagle coś takiego? Nie podoba mi się to. —  Pokręcił głową.

    Anella skuliła się. A już zaczynało jej się tu podobać, już zaczynała myśleć, że magowie wcale nie są tacy źli... Dlaczego musiało stać się coś takiego? Miała ochotę zwymiotować.

    Steen chyba zauważył jej wyraz twarzy i niezręcznie poklepał ją po ramieniu.

    —  Nie martw się. Evas skopie im tyłki. Może nawet załatwi Dannela i będzie po wszystkim.

    —  Ale... Ludzie... —  Potrząsnęła głową. —  Czy ktoś zginął? —  Nie mogła nawet wyobrazić sobie starcia maga z normalnym człowiekiem.

    —  Tego nie wiem. Pewnie tak. —  Westchnął. —  Mam nadzieję, że Evas dotrze na miejsce wystarczająco szybko, żeby kogoś uratować. —  Zmarszczył brwi. —  Gdzie jest Ean?

    —  Nie wiem. Odwołał nasze lekcje, bo miał coś do załatwienia.

    —  Zawsze musi mieć coś do załatwienia, jak coś się dzieje. —  Steen przewrócił oczami. —  Typowe. Mogłabyś go...

    Przerwał mu głośny huk i wstrząs. Regały zadrżały, kilka książek pospadało na ziemię. Wszystko uspokoiło się po zaledwie kilku sekundach.

    Anella zamarła, serce podeszło jej do gardła. Co to? Trzęsienie ziemi? Na północy zdarzały się bardzo rzadko, ale może tutaj były częstsze?

    —  Cholera —  mruknął Steen. —  Oczywiście.

    Anella spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Gdzieś w oddali rozległ się kolejny huk, tym razem bez wstrząsu. Dziewczyna aż podskoczyła.

    —  Co się dzieje?!

    —  To oczywiste. Dannel. Że też o tym nie pomyślałem... I w dodatku odesłałem Evasa...

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now