Rozdział L - Anella i Balla

122 13 4
                                    

Anella nie miała pojęcia, jakim cudem Ean zgodził się, żeby z nimi poszła. Po prostu zapytała czy może, a on spojrzał na nią zrezygnowany i pokiwał głową. Więc poszła.

    Sama nie wiedziała, dlaczego nagle miała ochotę wziąć udział w walce. Chyba był to wpływ wcześniejszej rozmowy z Evasem. Poza tym, nie chciała być bezużyteczna, a kryjówka i tak nie była bezpieczna. Równie dobrze mogła wziąć udział w walce.

    Mieli spotkać się z Dannelem w Szarej Wieży. Sander wysłał mu wiadomość za pomocą magii. Wciąż jednak istniały wątpliwości. Czy mężczyzna przyjdzie? Co, jeśli ich zignoruje? Co, jeśli Balla wcale nie znaczyła dla niego tak wiele, jak sądził Ean?

    Eana z nimi nie było. Przyprowadził ich do Szarej Wieży, ale sam wrócił do kryjówki - choć najpierw odbył krótką i zażartą rozmowę ze Steenem. Anella cieszyła się, że przynajmniej on będzie bezpieczny. Wszystko to mogło skończyć się jedną wielką katastrofą.

    Steen posadził Ballę na krześle na środku pokoju i przywiązał ją do niego. Dziewczyna wciąż była nieprzytomna. Wyglądała tak bezbronnie i niewinnie, że Anellę aż zemdliło na ten widok. To tylko dziecko, pomyślała, choć nie wiedziała, ile lat ma dziewczyna. A potem przypomniała sobie wcześniejszą walkę i całe poczucie winy wyparowało jej z głowy.

    Drzwi nagle otworzyły się z hukiem i Anella aż podskoczyła. Zaczęło się.

*

   Dannel nie przyszedł sam.

    Przyprowadził ze sobą kilkoro ludzi, czego się oczywiście spodziewali, mimo że Sander przekazał mu, że ma przyjść sam. Anella nie rozpoznawała nikogo z nich, ale też nie oczekiwała tego. Nie miała okazji przyjrzeć się nikomu z nich dokładniej — przyszedł czas na atak.

    Zaatakowali równocześnie, rzucając w stronę Dannela flakoniki z czystą magią. Anella, Evas i kilku innych Manipulatorów użyło swojej magii, by pchnąć je dalej z większą siłą. Kiedy doleciały do celu, sprawili, że popękały, uwalniając zawartość i opryskując nią przeciwników. Anella nie była w tym nawet w połowie tak szybka jak Evas — mogła kontrolować tylko jeden flakonik jednocześnie, a zniszczenie go w odpowiednim momencie wymagało precyzji. Dziewczyna czuła, jak ucieka jej magia, ale nie przejmowała się tym.

    Tak samo jak nie przejmowała się okrzykami bólu, które usłyszała. Nie pozwalała sobie na to, żeby o tym myśleć. Gdyby to zrobiła, straciłaby wolę do walki i stała się bezużyteczna.

    A może to Sander na mnie wpływa?, pomyślała. Jeśli tak, była mu za to wdzięczna. Przyda jej się trochę odwagi.

    Nie czekali na reakcję — kolejne flakoniki czystej magii pomknęły w stronę Dannela i jego ludzi. Większość zatrzymała się na niewidzialnej ścianie, wytworzonej przez Dannela. Ale niektóre rozbiły się i krople czystej magii poleciały dalej.

    To działa, pomyślała Anella z niejaką ekscytacją. Czysta magia niszczyła tarczę Dannela.

    — Dziękuję za tak ciepłe powitanie — powiedział Dannel fałszywie radosnym głosem. — Dobrze zrozumiałem, że chcieliście mi oddać moją drogą przyjaciółkę?

    Czysta magia musiała go dosięgnąć. Fragment jego szyi zblakł, jakby stracił kolor. Kilka kropel musiało też spaść mu na twarz, sprawiając, że wyglądał, jakby miał szarawe piegi.

    Evas prychnął. Kilka flakoników czystej magii opadło delikatnie na podłogę, ale reszta pozostała na miejscu.

    — Chciałbyś.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz