Miasto Magii [Miasto Magii #1...

By kudikot

12.2K 1K 181

Mówią, że magowie to najgorsze stworzenia tego świata. Są okrutni, pozbawieni dusz i nie powinno się pozwalać... More

Słowem wstępu
Fragment pierwszego rozdziału
Mapka
Bohaterowie
Rozdział I - „Sąd"
Rozdział II - „Miasto Środka"
Rozdział III - „Brama Główna"
Rozdział IV - „Oreall"
Rozdział V - „Tajemnice"
Rozdział VI - „Zmartwienia"
Rozdział VII - „Plany"
Rozdział VIII - „Lekcja magii" część I
Rozdział VIII - „Lekcja magii" część II
Rozdział IX - „Początek kłopotów"
Rozdział X - „Czysta magia"
Rozdział XI - „Walka"
Rozdział XII - „Więzień"
Rozdział XIII - „Fex"
Rozdział XIV - „Anella"
Rozdział XV - „Opowieść o Henrecie"
Rozdział XVI - „Blizny"
Rozdział XVII - „Decyzja"
Rozdział XVIII - „Evas"
Rozdział XIX - „Trening z Evasem"
Rozdział XX - „Pułapka"
Rozdział XXI - „Wolność"
Rozdział XXII - „Przygotowania"
Rozdział XXIII „Kwiaty"
Rozdział XXIV „Podejrzany"
Rozdział XXV - „Jiean"
Rozdział XXVI - „Krew"
Rozdział XXVII - „Ojciec i syn"
Rozdział XXVIII - „Oczekiwanie"
Rozdział XXIX - „Kryjówka"
Rozdział XXX - Szalony Kot
Rozdział XXXI - „Nienawiść"
Rozdział XXXII - „Evas i Dannel"
Rozdział XXXIII - „Pomoc"
Rozdział XXXIV - „Mailan"
Rozdział XXXV - „Rozpacz"
Rozdział XXXVI - „Kobieta w pokoju"
Rozdział XXXVII - „Puste miasto"
Rozdział XXXVIII - „Nieufność"
Rozdział XXXIX - „Garon Anid"
Rozdział XL - „Rozmowa z kapitanem"
Rozdział XLI - „Poczucie winy"
Rozdział XLII - „Korytarz"
Rozdział XLIII - „Lonnie"
Rozdział XLIV - „Napięcie"
Rozdział XLV - „W bibliotece"
Rozdział XLVI - „Uwięziona"
Rozdział XLVII - Kryjówka zaatakowana
Rozdział XLVIII - Straty
Rozdział L - Anella i Balla
Rozdział LI - Ostateczne starcie?
Rozdział LII - Odbudowa
Rozdział LIII - Pustkowie
Królowa Magii

Rozdział XLIX - Brat i siostra

102 12 6
By kudikot

Balla wciąż żyła i była gdzieś tutaj, co Evasowi wydawało się wyjątkowo nierealne. Miał wrażenie, że śni. Ale wiedział, że nie mogli jej jeszcze zabić — mogła okazać się kluczem do pokonania Dannela.

    Wydawało mu się to dość naiwne — Dannel nie był osobą, która poświęciłaby się dla dobra kogoś innego. Ale, kto wie, może pomiędzy nim a Ballą było coś więcej. Sama ta myśl obrzydzała Evasa.

    — Chcę z nią porozmawiać — powiedział Eanowi, choć nie był pewien, dlaczego tego w ogóle chciał. Nienawidził jej. Życzył jej śmierci w męczarniach. Ale najpierw musiał się z nią zobaczyć.

    Była przecież jego siostrą.

    — W porządku — powiedział Ean, kiwając głową. Nie wyglądał na zaskoczonego.

    Zaprowadził go do pokoju, w którym uwięzili Ballę. Obecnie dziewczyny pilnowała Erass, utrzymując ją nieprzytomną. Evas aż skrzywił się, wyobrażając sobie, jak Balla będzie czuć się po przebudzeniu — wciąż pamiętał własny ból głowy.

    Balla siedziała związana i zakneblowana pod ścianą. Wyglądała jeszcze bardziej krucho i delikatnie niż zazwyczaj i ktoś, kto jej nie znał, mógłby dostać wyrzutów sumienia, że była tak traktowana. Ale Evas znał swoją siostrę i poczuł jedynie satysfakcję.

    — Chcę zostać z nią sam — mruknął do Eana.

    Mężczyzna pokiwał głową i gestem nakazał Erass pójść za nim. Zanim to zrobiła, zdjęła knebel z ust Balli, dotknęła jej czoła i dopiero wtedy odeszła.

    Kiedy drzwi za nimi zamknęły się, Evas odetchnął głęboko i na nieco drżących nogach podszedł bliżej.

    Dziewczyna spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i zamrugała powoli.

    — Evas? — zapytała zachrypniętym głosem. Przymknęła oczy, krzywiąc się. — Przegraliśmy?

    Evas kucnął przed nią, przyglądając się jej. Nagle poczuł zupełną pustkę w głowie. Co miał jej powiedzieć? Czemu w ogóle chciał się z nią zobaczyć? Powinien był trzymać się z daleka...

    — Nie. — Zdecydował się na szczerość. — Jeszcze nie. Ale przegracie, już niedługo.

    Ulga widoczna na jej twarzy została szybko zamaskowana.

    — Zabijesz mnie? — zapytała niemal beznamiętnie.

    — Tak — odparł, choć jeszcze nie miał pewności, czy Ean mu pozwoli. Głos na szczęście mu nie zadrżał.

    Balla odetchnęła głęboko.

    — Jestem twoją siostrą — powiedziała głupio, jakby o tym zapomniał. W jej głos wkradła się niepewność, która sprawiła mu niemałą satysfakcję.

    Dobrze, pomyślał. Niech się boi.

    — Jesteś zdradziecką suką.

    Otworzyła oczy i spojrzała na niego z wściekłością.

    — Czy ty w ogóle wiesz, dlaczego poszłam z Dannelem?

    Evas wzruszył ramionami.

    — Bo powiedział ci kilka miłych słówek i uśmiechnął się do ciebie, a ty uznałaś, że jest miłością twojego życia? — Prychnął. — Jesteś żałosna.

    Balla poczerwieniała — z gniewu lub zawstydzenia.

    — I kto to mówi. Poszłam z Dannelem, bo nie miałam wyboru. Tylko on się o mnie troszczył, tylko dla niego coś znaczyłam. Nie miałam nikogo innego! Co mogłam zrobić! Musiałam iść z nim!

    — Miałaś mnie! — warknął i zerwał się na równe nogi. Oddychając głęboko, cofnął się o kilka kroków i obrócił, żeby ochłonąć. Miał wrażenie, że zaraz zrobi coś naprawdę głupiego. Nie trać kontroli, pomyślał. Potrzebujemy jej żywej.

    — Ciebie? — Prychnęła, zmuszając go, by się do niej obrócił. — Nienawidzisz mnie.

    — Dziwne, nie? Przecież wcale nie dałaś mi powodów... — mruknął, uciekając wzrokiem w bok.

    — Co takiego niby ci zrobiłam? — Zmarszczyła brwi.

    — Dobrze wiesz, co zrobiłaś. Porzuciłaś mnie. Po tym, jak przybyliśmy do Oreall.

    Tym razem naprawdę ją rozgniewał. Jej źrenice rozszerzyły się, na bladą twarz wpłynęły szkarłatne rumieńce, ramiona zesztywniały. Balla wzięła głęboki, drżący wdech.

    — Nie porzuciłam cię — wydusiła przez zaciśnięte zęby. — Będziesz mnie winił za to, że chciałam znaleźć przyjaciół? Że nie chciałam cię niańczyć?

    — Obiecałaś, że...

    — W dupie mam to, co obiecałam! — przerwała mu, podnosząc głos niemal do krzyku. Evas jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie. Zawsze przynajmniej próbowała kontrolować swoje emocje, ale teraz nawet się nie starała. — Jestem twoją młodszą siostrą! To ty powinieneś opiekować się mną! Nie jestem twoją niańką ani nie żyję po to, żeby ci usługiwać!

    Evas zacisnął usta w cienką linię i spojrzał w bok, unikając jej oskarżycielskiego wzroku. Nie ma racji, pomyślał uparcie. Nie ma. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że być może jednak miała.

    — Całe życie... — Balla jeszcze nie skończyła swojego wywodu. — Całe życie miałeś wszystko, czego chciałeś. Miałeś łatwe życie. Wszyscy ci usługiwali, rodzice kochali cię bardziej niż mnie. Mnie wszyscy ignorowali. Żyłam w twoim cieniu. Jak możesz mnie winić za to, że chciałam z niego wyjść i zabłysnąć? — Przerwała i zaczerpnęła głęboki oddech. — Kochałam cię, kiedyś. Zanim zrozumiałam, jakim jesteś dupkiem i że zasługujesz jedynie na pogardę.

    Tym razem, kiedy na nią spojrzał, w jej oczach lśniły łzy i nienawiść.

    — Też cię kiedyś kochałem — warknął, czując jak gotuje się w nim od gniewu. Jak śmiała mówić coś takiego! Twierdzić, że jego życie było łatwe! Nie miała pojęcia, jak naprawdę ono wyglądało! — Zanim okazałaś się suką.

    Przez chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu. A potem Evas obrócił się i wyszedł.

*

    Trzasnął drzwiami na pożegnanie i odetchnął głęboko, opierając się o ścianę. Zamknął oczy. Od początku wiedział, że spotkanie z Ballą było błędem. Nikt nie potrafił wytrącić go z równowagi tak jak ona. I nikt nie potrafił wyprowadzić jej z równowagi tak jak on. Mieli to chyba we krwi.

    — Wszystko w porządku? — zapytał ktoś i Evas zaklął w myślach.

    Zupełnie zapomniał o wszystkich obecnych w „centrum dowodzenia". Czy słyszeli wcześniejsze krzyki? Na samą tę myśl się zaczerwienił. Nie mogli zobaczyć go w takim stanie. Wziął głęboki wdech i otworzył oczy, starając się zachować obojętny wyraz twarzy.

    — Tak — odparł krótko lekceważącym tonem, kątem oka zerkając na pytającą.

    Była nią Anella. Nie wyglądała najlepiej — jasne włosy miała w nieładzie, niebieskie oczy zapuchnięte i przekrwione. Mimo to uśmiechnęła się do niego lekko, niepewnie, jak to miała w zwyczaju. Uśmiech ten jednak wyglądał nieco sztucznie, jakby był wymuszony.

    — Nie wiedziałam, że jest twoją siostrą — powiedziała cicho. — Przykro mi.

    — Rodziny się nie wybiera. A ja nie potrzebuję twojej litości — burknął Evas w odpowiedzi, chociaż poczuł się lepiej, wiedząc, że kogoś obchodzi jego samopoczucie. Nawet jeśli tym kimś była Anella, która z pewnością zachowywała się tak wobec wszystkich.

    — Przepraszam. — Anella spuściła wzrok, a Evas poczuł się głupio. Czy ta dziewczyna za wszystko musiała przepraszać?

    — Nie przepraszaj. — Przewrócił oczami i zawahał się. Nie miał ochoty na rozmowę, ale przypomniał sobie wcześniejsze słowa Balli. Może przynajmniej spróbuje być trochę milszym... — A z tobą wszystko w porządku? — zapytał, bo wydawało mu się to właściwe.

    — Nie — odparła dziewczyna, wciąż wpatrując się w podłogę.

    Evas miał ochotę uderzyć samego siebie. Oczywiście, że nie było w porządku. Niepotrzebnie pytał, a teraz nie wypadało tak po prostu zignorować to, co usłyszał. Nie wiedział jednak, co powiedzieć. Nie nadawał się do takich rozmów.

    Uciekł wzrokiem w głąb pomieszczenia i napotkał spojrzenie Eana. Mężczyzna pytająco uniósł brew, a Evas skinął głową. Erass z powrotem poszła do Balli. Już niedługo będzie po wszystkim, pomyślał chłopak, nie wiedząc, czy go to cieszy.

    — Musimy tu tak sterczeć? — mruknął do Anelli. Czuł na sobie spojrzenia coraz większej ilości osób. — Nie możemy gdzieś usiąść?

    Anella zgodziła się z nim i chwilę krążyli po pomieszczeniu, zanim znaleźli wolny kąt. Anella oparła się o ścianę i osunęła na podłogę, Evas po chwili wahania podążył w jej ślady.

    — Więc? Co jest nie tak? — zapytał. Głupie pytanie, wiedział o tym, ale lepszego nie miał. Może jeśli skupi się na jej problemach, zapomni o swoich.

    Anella milczała przez chwilę.

    — Zabiłam kogoś — wyznała wreszcie, cicho i niepewnie. — Zamordowałam. — Przeszedł ją dreszcz i skuliła się.

    Tego się nie spodziewał. Wbił w nią zaskoczone spojrzenie. Ona? Zabiła kogoś? Brzmiało to jak głupi żart, ale biorąc pod uwagę przejścia dziewczyny, musiało być prawdą. Evas uznał, ze roześmianie się byłoby w wyjątkowo złym guście, dlatego przez chwilę po prostu gapił się na nią ogłupiały.

    — No i co z tego? — Nie widział powodu, by załamywać się przez coś takiego. Przecież byli na wojnie. Musieli zabijać, jeśli sami nie chcieli zginąć. Poza tym, przejmować się, że zabiło się kogoś, kogo się nawet nie znało? Niedorzeczne.

    — Zabiłam kogoś — powtórzyła tak, jakby do niego to nie docierało. — Jestem złą osobą.

    Evas nie mógł powstrzymać prychnięcia.

    — Czyli zabiłaś jedną osobę. — Przewrócił oczami. — Jak myślisz, ilu ludzi ja zabiłem? — Zastanowił się. — Bo ja nawet nie wiem. Nie liczyłem. A jak wszystko pójdzie dobrze, zabiję jeszcze więcej. I co, myślisz, że jestem złą osobą? — On sam nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nie uważał się za dobrego człowieka, ale... Bywali gorsi.

    A poza tym, to nie miało dla niego żadnego znaczenia.

    — Zrobiłeś to, żeby nas wszystkich chronić... — Uciekła wzrokiem w bok. Chyba zrozumiała, o co mu chodziło, co go ucieszyło, bo nigdy nie był dobry w pocieszaniu ludzi. — Ale ja nie chciałam jej zabić! — jęknęła żałośnie.

    Evas wzruszył ramionami. Czy naprawdę trzeba było robić z tego taki problem?

    — Ale zabiłaś. Tego już nie zmienisz, więc przestań się mazać. Jesteśmy na wojnie. Nikt nie będzie cię winił za zabicie wroga. Nikt pewnie nawet nie zwrócił na to uwagi. Nie bądź głupia. — Evas zmarszczył brwi. Czy przypadkiem nie był za ostry? I czemu w ogóle go to obchodziło?

    Anella przygryzła wargę, nie patrząc na niego.

    — Tak myślisz? — zapytała cicho i przetarła dłonią oczy. — Że nikogo to nie obchodzi?

    — Nikogo stąd — zapewnił ją, choć nie miał pewności, czy była to prawda. — A tak w ogóle to kogo zabiłaś? — Nie powiedziała mu tego wcześniej.

    — Taką Wyspiarkę. Gillen powiedział, że nazywała się Mirin. Zaatakowała go, więc chciałam mu pomóc i... — Pokręciła głową.

    Evas prawie się uśmiechnął, ale powstrzymał się, wiedząc, że Anella raczej nie przyjęłaby tego dobrze.

    — No to pomyśl sobie tak — czy to naprawdę liczy się jako zabójstwo, skoro ona była suką? Moim zdaniem nie. — Wzruszył ramionami.

    Anella zaśmiała się słabo, co odebrał jako dobry znak.

    — Wydaje mi się, że nadal się liczy. Ale... — Pokręciła głową. — Dziękuję. Chyba mi trochę pomogłeś, czuję się już lepiej.

    Evas poczuł rumieniem wpełzający na jego policzki i odwrócił wzrok.

    — Daj spokój — mruknął. — Zresztą, nie powinnaś się mnie słuchać. — Przypomniał sobie wcześniejsze słowa Balli. — Jestem dupkiem. Powinnaś pogadać z kimś takim jak Ean albo Sander. Oni pomogą ci lepiej niż ja.

    Anella westchnęła.

    — Wiem. Ale ty też jesteś pomocny. Szkoda, że nie było cię, kiedy pierwszy raz kogoś skrzywdziłam.

    — A kiedy to było?

    — Kiedy Dannel zaatakował Oreall, żeby uwolnić tę kobietę z Szarej Wieży. Chowałam się w bibliotece, kiedy przyszedł jeden z jego ludzi. Zaatakowałam go czystą magią. — Wzdrygnęła się. — Nie miałam pojęcia, że go to tak zaboli. Strasznie krzyczał. Ale nie umarł.

    Tej historii Evas nie słyszał.

    — Czysta magia to niezłe cholerstwo — przyznał.

    — Tak... — mruknęła Anella. Przez chwilę milczała, wpatrując się pustym wzrokiem w przestrzeń. — Myślisz, że mogłaby jakoś uszkodzić te tarcze, którymi zawsze otacza się Dannel?

    Evas zamarł.

    — Nie wiem... Nigdy nie miałem okazji spróbować użyć samej czystej magii... — Może powinien. Może to by zadziałało. — Podejrzewam, że musielibyśmy użyć jej bardzo dużo. Chodźmy. Pogadamy z Eanem.

---------------------------------------------

Evas rozmawia z Ballą, Evas bawi się w psychologa...

Następny rozdział - Anella.

Continue Reading

You'll Also Like

13.1K 1.7K 75
Młody uczeń Gilana, Akcein, nie mógł się spodziewać jakie w skutkach będzie ruszenie po słowie „start". Zwykła zabawa zamienia się w tajemniczą przyg...
12.9K 344 20
"gUyS I swear I know how to do this" Poradnik dotyczący wykonywania okładek jak i samej grafiki. Znajdą się tu instrukcje/poradniki dla nowicjuszy w...
50K 4.8K 43
W tej serii czepiam się rzeczy napisanych w "Zwiadowcach", z których muszą się tłumaczyć bohaterowie.
1.5K 110 7
Emocjonalny analfabetyzm. Co to? Jak to rozpoznać? Jak z tym walczyć? Jak z tym żyć