Różdżka, Pergamin i Kłopoty

By AnLoBo

28K 1.6K 146

Trish Dixon to młoda czarownica, która jak wszyscy jej podobni dostała list z Hogwartu w wieku jedenastu lat... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Przepraszam....
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Zapraszamy

Rozdział 17

439 19 1
By AnLoBo

Trish nigdy nie była skora do sprzeczek chyba, że liczyć te z Syriuszem. Uważała, iż nerwowe rozważanie problemu nic nie wnosi, a tylko powoduje niezgodę wśród, często, zaprzyjaźnionych osób. W tym wypadku również nie chciała się mieszać do tej głupiej, nudnej i nic niewnoszącej kłótni, która miała miejsce zaraz po lekcjach na boisku Quidditcha.

Było chłodne, październikowe popołudnie i wszyscy najchętniej zostaliby w ciepłych dormitoriach grając w gry, czytając książki lub rozmawiając z przyjaciółmi.

Mimo to trening Quidditcha musiał się odbyć. Pierwsze mecze były już za pasem i nie można było pozwolić sobie na lenistwo. Gryfoni, by nie stracić okazji do treningu zarezerwowali sobie z góry boisko (za pozwoleniem profesor McGonagall) na co drugie po południe przez następne dwa tygodnie, czyli aż do pierwszych zawodów. Trish, zirytowana samym faktem tak częstych treningów przychodziła na nie coraz mniej chętnie i ćwiczyła z coraz mniejszym zapałem.

Mimo to nie było mowy o wymówkach, nie w tamtej chwili. Trish wraz z Jamesem i Syriuszem pojawiła się więc, niechętnie, bo niechętnie, ale jednak, na treningu właśnie tamtego dnia. Dixon wyszła przed szatnię (tym razem Slytherinu, bo z jakiegoś powodu ta Ravenclawu była zamknięta) i czekała wraz z przyjaciółmi na skompletowanie się drużyny.

Rozmowa jednak nie kleiła im się - Syriusz wciąż chodził z Mary, mimo że od feralnej lekcji historii magii minęło już półtora tygodnia i ciągle uparcie ignorował przyjaciół w jej towarzystwie. Trish nie miała, więc ochoty doświadczać jego niezmiernej łaski i na każde zadane sobie pytanie odpowiadała półsłówkami bądź ironią. James też nie był zbyt gadatliwy, bo złapał okropne przeziębienie, które mimo eliksirów pani Pomfrey kompletnie nie chciało mu przejść, więc rozmowa szybko ucichła.

Dopiero śmiech reszty drużyny powoli wychodzącej z szatni nieco ożywił atmosferę. Trish niechętnie złapała za swoją miotłę, którą wciąż pożyczała z resztą ze szkolnego składziku i już miała jej dosiąść, kiedy usłyszała czyjś głos.

-Ej, co wy tu robicie?! - ze strony szatni Ravenclawu dobiegł ich zirytowany głos kapitana drużyny. Chłopak otoczony był przez resztę kumpli, którzy patrzyli na Gryfonów z zaciętymi minami. - To my rezerwowaliśmy dzisiaj boisko!
Trish uniosła brwi w zdziwieniu przekonana, że podobnie robi reszta drużyny, która z pewnością nie chce wdawać się w sprzeczkę, ale jej wątpliwości szybko zostały rozwiane. Kapitan ich drużyny, który już siedział na miotle zeskoczył z niej ze złością i podszedł do grupy Krukonów.

-Mamy zarezerwowane boisko co drugi dzień, przez następne dwa tygodnie. - warknął. - I mamy na to pozwolenie od McGonagall.

-Naprawdę? - krukoński kapitan nie wyglądał na zdziwionego. - My mamy pozwolenie od Flitwicka i też rezerwowaliśmy boisko.

-Cóż, najwyraźniej na inny dzień. - warknął James włączając się do dyskusji.

-Na dzisiaj! - pałkarz Krukonów wyjął z kieszeni szaty pozwolenie wypisane starannym pismem profesora na wygniecionej kartce. - Możecie sobie przeczytać, tu jest data!

-Nie obchodzi mnie wasze pozwolenie! - warknął zbulwersowany kapitan Gryfonów wyrywając pozwolenie z ręki pałkarza i drąc je na małe kawałeczki.

Na ten widok Krukon zrobił się cały czerwony na twarzy i przed walnięciem Gryfona w nos powstrzymał go tylko pewny uchwyt obrońcy Ravenclawu.

-Uspokójmy się! - zarządził chłopak, a Trish natychmiast stwierdziła, że należy poprzeć jego jednoosobową kampanię pogodzenia się. - Nie ma sensu się kłócić w ten sposób nic nie wyjaśnimy!

-Dokładnie. - Trish pokiwała gorliwie głową robiąc krok w stronę sprzeczających się. - Może po prostu pójdźmy po madame Hooch. Albo po profesor McGonagall i profesora Flitwicka. Oni pomogą nam wyjaśnić tą bezsensowną kłótnię.

-Absolutnie. - kapitan drużyny Gryfonów pokiwał mądrze głową i skrzyżował ramiona na piersi patrząc prowokacyjnie na kapitana Krukonów. - Posłuchaj się mojej drużyny, bo my w przeciwieństwie do was mamy trochę oleju w głowie. A podobno to wasz dom jest tym najmądrzejszym.

-Uważasz, że jesteśmy głupi?! - tym razem pałkarz nie wytrzymał i mimo uchwytów kolegi uderzył kapitana Gryfonów z całej siły prosto w nos. Trish podskoczyła widząc cios i reakcję chłopców z obu drużyn. Oburzeni sportowcy zaczęli się na siebie wydzierać i na boisku powstał jeden wielki krzyk, z którego nie dało się rozróżnić ani słowa. Trish powoli wycofała się i z westchnieniem oparła na miotle obserwując kłótnię drużyn.

Stwierdziła, że nie ma sensu iść po nauczyciela dokąd nie doszło do wielkiej bójki. Przynajmniej mogła się cieszyć wolnym od treningu, bo ostatnio miała ich zdecydowanie po dziurki w nosie.

Zaczęła się właśnie zastanawiać co powinna zrobić po powrocie do dormitorium, kiedy usłyszała obok siebie czyjś przyjazny, ciepły głos.

-Widzę, że ty też nie lubisz jadek. - Krukon, który wcześniej nie chciał dopuścić do bójki teraz również oparł się o miotłę i przyglądał walce Krukonów z Gryfonami.

-Do niczego nie prowadzą, może oprócz rękoczynów. - Trish wzdrygnęła się zerkając na zakrwawiony nos kapitana swojej drużyny.

-Racja. - Krukon uśmiechnął się do dziewczyny. - Jak się nazywasz?
-Trish Dixon, a ty?

-Jestem Klaus.

-Masz na nazwisko Klaus. - Trish uniosła brwi w geście zdziwienia. - Wiem, bo masz napisane na szacie. A jak masz na imię?

-Klaus to moje imię.

-Klaus Klaus?

Chłopak zaczerwienił się po same uszy i uśmiechnął się głupio nie zaprzeczając ani nie potwierdzając.

-Oj proszę cię, nie ma głupich imion. - zapewniła chłopaka Trish wiedziona ciekawością, jak idiotyczne imię musiał mieć Krukon, by nie chcieć się nim podzielić. - Są tylko głupie osoby, które się z nich śmieją.

-To bez znaczenia jak mam na imię bo wszyscy i tak mówią do mnie Klaus. No... prawie. - wyjaśnił chłopak odzyskując powoli rezon.

-Nie wygadam mojej drużynie. - Trish uroczyście położyła rękę na sercu, a drugą pomachała Klausowi przed twarzą chcąc udowodnić, że nie krzyżuje palców. - Ani nikomu innemu.

-Co to ma za znaczenie? - Klaus skrzyżował ręce i uśmiechnął się podejrzliwie.

-Dobra, jak nie chcesz to nie mów. - powiedziała Trish udając obrażoną i kładąc ręce na biodrach. - Mam to gdzieś, Mibsamie.

-Słucham? - Klaus prychnął. - Zmyślasz, nie ma takiego imienia.

-Nie zmyślam. - Trish uniosła głowę z wyrazem wyższości na twarzy. - To z Biblii, z księgi rodzaju, rozdział 25, werset 13 do 15. "Oto imiona synów Izmaela, imiona pochodzących od nich potomków: Nebajot, pierworodny syn Izmaela, Kedar, Adbeel, Mibsam, Miszma, Duma, Massa. Chadad, Tema, Jetur, Nafisz i Kedma". - zacytowała dumnie Gryfonka.

Klaus tylko wgapiał się w nią z podziwem pomieszanym z zaskoczeniem przez dobre kilkanaście sekund. Dopiero po tym wreszcie się otrząsnął i powiedział.

-Jaki sadysta kazał ci się tego uczyć? - wybuchnął.

-Kazał? Sama uczyłam się rodowodów w wakacje. - wyjaśniła luźno Trish, a widząc pytający wzrok Klausa wyjaśniła. - Żeby mój mózg się za bardzo nie rozleniwił. Zawsze łatwiej jest potem zacząć się uczyć we wrześniu.

Na chwilę Klaus ponownie zamilkł, a gdy się odezwał Trish mogła spokojnie powiedzieć, że odniosła sukces.

-Nazywam się Idzi. - powiedział chłopak cicho i Dixon z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Udało jej się jednak w porę opanować i z pokerową miną pokiwała głową.

-Rozumiem. Nie pisnę nikomu ani słówka. - przysięgła.

-I proszę mów mi Klaus. - dodał chłopak twardo. Po kolejnych sekundach milczenia Krukon wreszcie opanował zakłopotanie i zapytał. - Do której klasy właściwie chodzisz? Mam wróżbiarstwo z czwartą Gryffindoru, ale nigdy cię na nim nie widziałem.

-Nie chodzę na wróżbiarstwo. - stwierdziła Trish, a po chwili dodała. - A po za tym jestem z trzeciej klasy.

-I uczysz się rodowodów na pamięć? - prychnął Klaus kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie uważasz, że to trochę... - ale za nim zdążył dokończyć na boisku rozległ się donośny głos pani Hooch.

-PROSZĘ W TEJ CHWILI O CISZĘ! PANIE WILLIAMS PROSZĘ PRZESTAĆ SIĘ WYDZIERAĆ PROSTO DO MOJEGO UCHA! A PAN, PANIE KENNETH, NIECH LEPIEJ SZYBKO PRZYZNA KTO UDERZYŁ PANA W NOS!

Trish i Klaus parsknęli śmiechem widząc chaos rozgrywający się na ich oczach. Pani Hooch próbowała opanować Gryfonów i Krukonów, ale ci nie dawali za wygraną chcąc udowodnić i przed sobą i przed nią kto ma rację.

-Może lepiej oddalmy się zanim nas zauważy. - mruknął Klaus do Trish. - Jeszcze jej się nie spodoba, że nie powiadomiliśmy kogoś wcześniej.
Trish szybko skinęła głową i rzuciła tylko na pożegnanie.

-Będziemy w kontakcie, nie? - upewniła się, a Klaus wesoło posłał jej buziaczka, na co Dixon puknęła się trzy razy w czoło, po czym ze śmiechem oboje poszli w swoje strony.

***

Witajcie, witajcie
Pragnęłabym wam orzec, że rozdziały w każdą środę się pojawiać będą. Bo czemu nie? Tak na osłodę tygodnia.

Continue Reading

You'll Also Like

126K 4.5K 39
❝ if I knew that i'd end up with you then I would've been pretended we were together. ❞ She stares at me, all the air in my lungs stuck in my throat...
443K 30.2K 45
♮Idol au ♮"I don't think I can do it." "Of course you can, I believe in you. Don't worry, okay? I'll be right here backstage fo...
683K 24.8K 100
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
600K 30.3K 59
A Story of a cute naughty prince who called himself Mr Taetae got Married to a Handsome yet Cold King Jeon Jungkook. The Union of Two totally differe...