Rozdział 18

585 20 6
                                    

W najbliższą sobotę, 23.10., odbędzie się pierwsze w tym roku wyjście do Hogsmeade. Uczestniczyć w nim mogą jedynie uczniowie od trzecich klas w górę, a trzecioroczniacy muszą posiadać pisemną zgodę opiekuna. Prosimy o odpowiednie przygotowanie się i zabranie ze sobą galeonów.
Grono pedagogiczne

-Jak to w tą sobotę!? - wykrzyknął zbulwersowany Syriusz prosto do ucha Jamesa, gdy przeczytał ogłoszenie wiszące w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. - To niemożliwe! Pierwsze wyjście!? Akurat w sobotę?!

-Plany z Mary? - rzuciła ironicznie Trish, która stała za plecami Jamesa wraz z Remusem i Peterem.

Gryfonka powoli, acz ruchem jednostajnie przyspieszonym zaczynała mieć dosyć Johns, która nie dość, że rozpływała się nad urokami Syriusza w dormitorium to jeszcze odciągała Blacka od przyjaciół.

-Po prostu mi zazdrościsz. - burknął chłopak, ale bez zbytniego zapału. Widocznie informacja o wyjściu akurat w tą sobotę poruszyła nim bardziej niż możnaby przypuszczać.

-Świat nie kręci się wokół ciebie Syriusz. - odparła lekko oburzona Trish.

Black z Dixon przez kilka sekund piorunowali się wzrokiem

-Niby co w takim razie jest w tą sobotę? - chciał wiedzieć Peter.

Syriusz łypnął na niego spode łba, ale odpowiedział niechętnie.

-Obiecałem Mary, że pójdziemy na spacer po Zakazanym Lesie, żeby zobaczyć Trzepotkę i zebrać kilka jej kwiatów. W tym roku zakwita pierwszy raz od 100 lat, a ten weekend to jedyna okazja by ją zobaczyć.

-Oczywiście, że obiecałeś Mary. - warknął James, który najwyraźniej podobnie jak Trish miał już dosyć fochów Syriusza. - A przyjaciół to już nie masz? Nie możesz pójść z nią na ten spacer jak wrócimy z Hogsmeade? Będzie wam równie łatwo się wymknąć tak jak w każdą inną sobotę się wam udaje.

Black miał choć tyle przyzwoitości, że lekko się zaczerwienił, ale zaraz odchrząknął i odzyskując rezon wyjaśnił tonem pełnym rezygnacji.

-Wieczorem obiecałem jej romantyczną kolację na szczycie wieży astronomicznej.

Trish była na granicy śmiechu i wybuchu.

Z jednej strony nie mogła uwierzyć, że Syriusz olewa ich dla jakiejś Mary, a z drugiej wizja Blacka na romantycznej kolacji przebijała wszystko.

Była jednak jeszcze jedna rzecz, która przeważyła szalę.

Trish wiedziała przecież już od połowy pierwszej klasy, że Trzepotki rosną w jednej ze szklarni w Hogwarcie i również zakwitają w tym roku. Jeśli Black chciał więc zebrać kwiatki dla swojej dziewczyny mógł zwyczajnie wykraść stamtąd kilka.

Dixon w końcu nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.

Syriusz, który najwyraźniej był w połowie monologu spojrzał na nią poirytowany.

-O co chodzi? - zapytał. Trish spojrzała na niego z szerokim uśmiechem na twarzy zdając sobie sprawę, że chce by Black się pomęczył.

-Ja... muszę do toalety. - powiedziała szybko i czym prędzej oddaliła się ignorując fakt, że prawdopodobnie nikt jej nie uwierzył.

Następnego dnia, gdy Trish wychodziła z klasy od transmutacji, już po skończonych lekcjach, usłyszała za sobą czyjś głośny wrzask, na dźwięk którego aż podskoczyła.

-Planowaliśmy to od miesiąca! - głos Mary Johns przeszył powietrze, a Trish mimo woli zatrzymała się w pół kroku i odwróciła na pięcie.

-Właśnie i dlatego nie wiedziałem wtedy, że akurat w tą sobotę będzie wyjście do Hogsmeade! - usprawiedliwiał się nerwowo Syriusz bawiąc się palcami.

Dixon nie chciała się gapić, ale to było silniejsze od niej. Domyślała się już, że Black przywiązał się do Mary bardziej niż do innych dziewczyn, ale nie żałowała go.

-Więc teraz po prostu wystawisz mnie do wiatru? Świetnie. - burknęła Mary.

-Możemy zobaczyć Trzepotki w niedziele. - zaproponował Syriusz.

-W niedzielę muszę się uczyć do egzaminu z Transmutacji, podobnie z resztą jak ty. - zaprotestowała dziewczyna, już nieco spokojniej. W jej głosie jednak wciąż tlił się żal, gdy powiedziała. - Najwyraźniej wolisz Hogsmeade niż przygodę ze swoją dziewczyną.

-Przygodę? - nie zrozumiał Syriusz, na co Mary przewróciła z irytacją oczami.

-Tak, przygodę idioto! Myślisz, że po co zgodziłam się iść zobaczyć Trzepotki?! Przecież mamy je w szklarniach i akurat też kwitną w tym roku! - krzyknęła, a Trish niemal parsknęła śmiechem. Najwyraźniej tylko Syriusz był niedoinformowany. - Chodziło o samo wyjście do Zakazanego Lasu. Niebezpieczeństwo, łamanie zasad, emocje!

Black patrzył na Mary z uniesionymi brwiami i odpowiedział jej dopiero po kilkunastu sekundach.

-I nie chcesz tego zrobić innego dnia? Niby dlaczego? Przecież to pierwsze wyjście do Hogsmeade, na jakie możemy iść! Czemu zawsze musi być tak jak ty chcesz?

-Tak jak ja chcę?! - to było dla Mary za dużo. Johns wyglądała jakby miała mnóstwo rzeczy, które chciała wygarnąć Syriuszowi, ale w końcu tylko z całej siły nadepnęła mu na stopę i odchodząc rzuciła przez ramię. - Idź do diabła, Black! - po czym niewzruszona minęła Trish stojącą wśród grupki gapiów.

Syriusz stał jeszcze przez chwilę w miejscu, cały czerwony ze wstydu i złości.

Dopiero po jakimś czasie rozejrzał się na około, a gdy zobaczył Trish jakiś dziwny błysk pojawił się w jego oku. Gryfon, znowu odzyskując swój sposób bycia podszedł żwawo do Dixon, chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą.

-Czego ty chcesz? - Trish wciąż nie do końca opanowała satysfakcję i rozbawienie, jakie (zapewne nie do końca adekwatnie) napełniły ją podczas słuchania sprzeczki Blacka z Johns, więc spokojnie dała się ciągnąć Syriuszowi przez kilka korytarzy.

Gryfon zatrzymał się dopiero w jakimś pustym zaułku, puścił ją i odwrócił się do niej twarzą.

-Wygląda na to, że moje plany wzięły w łeb. - wyjaśnił. Trish uniosła ironicznie brwi, ale nie skomentowała wypowiedzi Syriusza w żaden sposób. - I wiesz, chyba... muszę odreagować.

-Aha, jasne. - tego Trish już nie mogła przemilczeć. Zmarszczyła brwi i pochyliła się w stronę Blacka. - Czyli chcesz wypłakać żale na moim ramieniu? Przykro mi, ale wystarczy, że będę musiała słuchać Mary, jak wrócę do dormitorium.

-Ale wcale nie o to mi chodziło! - oburzył się Syriusz. - Nie mam zamiaru tego rozpamiętywać! Było minęło. Po prostu wypijemy kilka szotów w Świńskim Łbie, pośmiejemy się i...

-SYRIUSZ! - wrzasnęła Trish z oburzeniem. - Masz trzynaście lat! Nie zachowuj się jak stary alkoholik!

-To była tylko przenośnia. - Black wywrócił oczami.

Trish zastanawiała się czy chłopak na pewno wie jak przenośnia działa.

- Nie mam zamiaru pić Ognistej Whisky... w każdym razie nie przez najbliższy rok.

-Debil z ciebie. - Trish wzięła głęboki oddech, policzyła do dziesięciu... no może piętnastu i w końcu zebrała się na kontynuowanie. - A po za tym lepiej się zastanów nad tym, jak traktujesz przyjaciół. Najpierw kompletnie nas ignorujesz, a jak Mary cię wystawia to przybiegasz z powrotem. Nie uważasz, że to trochę nie w porządku?

Syriusz przez krótką chwilę wyglądał jakby się naprawdę zastanawiał, ale chyba szybko mu przeszło.

-Dziewczyny są ważniejsze od przyjaciół. - odparł, na co Trish pokręciła głową i westchnęła głęboko.

-Zadzwoń jak nauczysz się myśleć. - rzuciła i powoli ruszyła w stronę dormitorium.

-Co mam zrobić?

-Zafiukaj!

-Czy to oznacza nie? - zapytał jeszcze Black, ale Trish potraktowała jego wypowiedź za zbyt głupią, by była godna odpowiedzi i odeszła w swoją stronę zostawiając Syriusza samego jak palec po środku pustego korytarza.

Różdżka, Pergamin i KłopotyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ