Rozdział 10

1.3K 65 11
                                    

Trish ponownie siedziała wraz z Remusem w bibliotece. Po ostatniej rozmowie z kolegą dużo zastanawiała się nad jego problemem. Często siedziała wtedy sama wśród książek i rozmyślała oraz prowadziła gruntowne poszukiwania na rozwiązanie tej niedogodności. Niestety nie mogła znaleźć dokładnie tego, o co jej chodziło, chociaż - Merlin jej świadkiem - bardzo się starała. W końcu Remus był jednym z jej najlepszych przyjaciół i powiedziała mu, że zostanie nim bez względu na okoliczności. Dla Trish oznaczało więc to, nie tylko pozostanie przy nim na dobre i złe, ale również, to że pomoże mu znaleźć sposób na rozwiązanie problemu. Po przejrzeniu wielu książek, kilku wykradzionych nawet z działu ksiąg zakazanych przy pomocy peleryny niewidki Jamesa, natknęła się jednak na kilka interesujących fragmentów.

"Uzdrowiciele już od kilku lat pracują nad eliksirem, który mógłby wyleczyć likantropie bądź uśmierzyć ból występujący w trakcie przemiany".

Niezbyt przydatne - pomyślała Trish - Skoro pracują nad tym od kilku lat to jeszcze trochę się narobią, zanim cokolwiek im wyjdzie.

"Wilkołaki nie są chętnie przyjmowane przez środowisko czarodziejów głównie przez to, że ponad połowa postanawia wykorzystać swoją przypadłość po to by uprzykrzać życie innym rodzinom - gryźć ich potomstwo"

Remus nie wygląda na takiego - rozmyślała dziewczyna - Nigdy nie zrujnowałby cudzego żywota i nie stanął po złej stronie. Oby taki pozostał.

"Amerykańscy uzdrowiciele dowiedli, że likantropicy zdecydowanie łagodniej przechodzą przemianę, kiedy przebywają wśród zwierząt"

I to był właśnie fragment, który uświadomił jej w jaki sposób może pomóc przyjacielowi oraz powód ich spotkania w bibliotece.

Kiedy usiedli przy ulubionym stoliku nie wyglądał on na bardzo zaniepokojonego. Wręcz przeciwnie, był wyluzowany. Może nie wiedział dlaczego go tutaj sprowadziła, może myślał, że chce z nim jak co dzień poodrabiać zadania domowe.
-Eh biedny Remus - pomyślała Trish, po czym zebrała się w sobie.
-Musimy porozmawiać - zaczęła dziewczyna mimo uczucia, że jej żołądek zawiązuje się w ciasny supeł, za bardzo bała się o przyjaciela.
-O czym? - zapytał figlarnie z głupim uśmieszkiem który bardziej pasowałby do Blacka albo Pottera. Trish westchnęła. Wiedziała, że chłopak nie będzie zadowolony z tego tematu. Wciąż pamiętała jego reakcje, gdy zobaczył jak czytała książkę o wilkołakach.
-Doskonale wiesz O CZYM - specjalnie wywarła nacisk na dwa ostatnie słowa. Na jego twarzy uśmiech został zastąpiony grymasem złości.
-Ale ja nie chcę! - wykrzyczał chłopak - nie będę cię mieszać w moje problemy!
Czego jak czego, ale tego szatynka się nie spodziewała.
- Próbuję ci pomóc! - Trish zaczynała się denerwować - Przyjaciele sobie pomagają! - Remus gwałtownie pobladł, gniew na jego twarzy przemienił się w przerażenie.
-Czyżbym miała na niego taki wpływ?- rozmyślała - Taki żeby się mnie wystraszył?
W tym momencie oprzytomniała. Odwróciła się i zobaczyła rozwścieczoną panią Pince. Pociągnęła ją i Remusa za uszy i wyrzuciła z biblioteki. Wcześniej zdążyli jedynie chwycić swoje rzeczy, po czym upadli na ziemię przed salą.
-Krzyczeć w bibliotece! Jak tak można?! Coraz gorsza jest ta młodzież. - powiedziała Pince po czym zatrzasnęła drzwi z hukiem.
-Auć - jęknęła Trish myśląc, że pani Irma znała wspaniałe techniki na "zachęcenie" uczniów do czytania. Przyjaciel dziewczyny wstał i zaczął się kierować w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów.
-Zaczekaj! - zawołała za nim - pozwól mi chociaż przedstawić mój pomysł.
-Nie ma mowy - odwrócił się do niej - nawet nie powinnaś o tym wiedzieć!
-Naprawdę chcę ci pomóc.- spojrzała na niego błagalnym wzrokiem- Proszę.
Remus stał przez chwilę patrząc na siedzącą na ziemi Trish z rozczochranymi włosami, której przy upadku wypadły zeszyty z torby. Wyglądała jak siedem nieszczęść.
-Dobrze, - powiedział w końcu wzdychając z wyraźną niechęcią w głosie. - to jaki jest ten twój wspaniały pomysł?

Różdżka, Pergamin i KłopotyWhere stories live. Discover now