Rozdział 3

2.2K 143 9
                                    

Droga minęła Trish, Lily i Severusowi bardzo szybko. Głównie rozmawiali o Hogwarcie i śmiali się. Gdy już wysiedli z pociągu usłyszeli donośne wołanie.
-Pirszoroczni! Pirszoroczni tutaj!
Natychmiast podbiegli do bardzo wysokiego mężczyzny. Kazał im on pójść za nim nad jezioro, do łódek. Wsiedli do nich. Trish była w jednej łódce z Lily, Severusem i Hagridem. Mimo, że jej przyjaciele cały czas żywo dyskutowali, ona nie mogła oderwać wzroku od łódki Jamesa, Syriusza i dwóch innych chłopców, którzy byli już cali mokrzy, ale cały czas się chlapali. Skarciła się za takie zachowanie w myślach i starała dołączyć do rozmowy Lily i Seva.
W końcu dotarli do zamku. Tam wysiedli z łódek i stanęli przed ogromnymi drzwiami, gdzie czekała na nich około 40 letnia kobieta, ubrana w typowo czarodziejski strój.
-Nazywam się profesor Minerwa Mcgonagall. Serdecznie witam was w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Za chwilę odbędzie się Ceremonia Przydziału. Zostaniecie przydzieleni do jednego z czterech domów, czyli Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu lub Slytherinu.
Zrobiła chwilwą przerwę, spojrzała na zegarek i dokończyła
-Jesteśmy już gotowi, więc możemy iść.
Potem otworzyla drzwi i ruszyła przed siebie prowadząc wszystkich pierwszoroczniaków za sobą. Po chwili szybkiego marszu dotarli do Wielkiej Sali. Okazała się oszałamiająca. Wszystkim szczególnie spodobało się sklepienie. Wyglądało jak prawdziwe niebo! Tiara właśnie zaczęła swoją pieśń o czterech domach. Kilka minut później profesor Mcgonagall właśnie zaczynała wyczytywać listę. Kolejni uczniowie podchodzili do Tiary Przydziału, która przydzielała ich do odpowiednich domów. W końcu Trish usłyszała jakieś znane jej nazwisko.
-Black Syriusz!
Chłopak podszedł do kalpelusza i usiadł na krześle. Chwilę później wszyscy usłyszeli.
-GRYFFINDOR! - wykrzyknęła Tiara. Syriusz spojrzał trochę zdziwiony i podszedł do stołu wiwatujacych Gryfonów.
-Dixon Trish! - oznajmiła Mcgonagall. Trochę przestraszona dziewczyna podeszła do Tiary i usiadła na krześle. Po chwili usłyszała w głowie głos.
-Ciekawe, ciekawe... jesteś bardzo ambitna i dość sprytna... SLYT!... Albo nie.... ale jaka dobra i troskliwa... każdemu pomaga HUFFL... Nie, nie, nie! To zły pomysł... Ale jaka mądra, nad zwyczajnie... i jaka dociekliwa... RAVEN... Nie! To też niezbyt dobry pomysł. O tak... jesteś odważna i szczera... już wiem! GRYFFINDOR!
Trish lekko zdziwiona podeszła do stołu wiwatujących Gryfonów i równie jak ona zdumionych. Usiadła obok Syriusza z początku nie zauważając kim jest. Kiedy jednak to spostrzegła zadrwiła.
-Nie pasujesz do Gryffindoru.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony, lekko się zaczerwienił i powiedział.
-Przepraszam za tamto, Trish. Nie bierz sobie tego tak do serca.
Dziewczyna tylko wywróciła oczami i zaczęła słuchać gdzie, kto trafia. Lily dostała się do Gryffindoru i z dość radosnym uśmiechem usiadła obok Trish. Niejaki Remus Lupin i Peter Pettigrew również znaleźli się w domu lwa. Severus natomiast, ku rozpaczy Lily, trafił do Slytherinu.
Uczta trwała w najlepsze, kiedy nagle podszedł do niej jakiś starszy chłopak. Miał on krótkie, staranne ulizane, ciemne, blond włosy, pełne usta, okrągłą twarz i prosty, długi nos. Był dość wysoki, ale lekko przy kości. Po chwili powiedział.
-Cześć jestem Right, Nathaniell Right.
-Emm... hej. Jestem Dixon, Trish Dixon - odparła dziewczyna przedrzeźniając go, śmiejąc się i ściskając rękę.
-Nie jedyna w tym roku dostałaś tytuł Hatstall.
-Hat co? - zdziwiła się Trish.
-Hatstall - wyjaśnił chłopak. - Siedziałaś tam dłużej niż pięć minut. Ale nie jako jedyna. Oprócz ciebie był jeszcze taki mały, okrągły - tu wskazał ręką w stronę jednego z pierwszoroczniaków, po czym odszedł od dziewczyny. Ta siedziała jeszcze przez chwilę wpatrując się w pulchnego chłopaka. Potem tylko wzruszyła ramionami i wróciła do uczty. Wszyscy śmiali się i wesoło dyskutowali. W końcu nadszedł czas pójścia do dormitorium. Prefekci odprowadzili pierwszorocznych. Trish była w jednym pokoju z Lily i dwiema dziewczynami, których wcześniej nie znała. Była to Mary Johns i Dorcas Meadows. Dziewczyny zeszły do Pokoju Wspólnego i zaczęły go podziwiać. Usiadły na chwilę przy kominku i trochę rozmawiały. Miłą pogawędkę przerwał im jakiś zimny strumień wody spływający prosto na głowę. Trish, podobnie jak pozostałe z przyjaciółek, wstała, krzyknęła i odwróciła się. Jak się okazało za nią stał Syriusz z wiadrem, ale już pustym, a obok niego James oraz dwaj inni chłopcy, których widziała w łódce i na Ceremonii Przedziału. Jeden z nich był dosyć wysokim brunetem, o brązowych oczach. Miał kilka blizn na twarzy. Drugi z nich był tym którego wskazał Nathaniell. Był on natomiast niewiele niższy od Trish (Jak? - pomyślała dziewczyna) i lekko pulchny. Miał również blond włosy i szare oczy.
-Co wy wyrabiacie?! - wydarła się Trish.
-Żartujemy - odparł Syriusz ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Za to James, który wylał wodę na Lily zawołał jej prosto do ucha.
-Zadowolona Evans?!
-Z ciebie!? Nigdy! - krzyknęła, po czym razem z Trish poszła szybkim krokiem w stronę dormitorium zostawiając Dorcas i Mary ze śmiejącymi się chłopakami.

Różdżka, Pergamin i KłopotyWhere stories live. Discover now