brave | l.t. ✔️

By Real_Paradiise

172K 8.9K 1.1K

Ojczym, który odebrał jej wszystko. Rodzinę, dzieciństwo i marzenia. Skutki jego kar odczuwa do dziś. W dni... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27. (część I)
27. (część II)
28.
Epilog.
Cześć kochani!

18.

4.3K 261 8
By Real_Paradiise

Liam's P.O.V.:

           Gdy tylko usłyszałem głos Louisa w swoim telefonie, nie potrzebowałem żadnych, zbędnych wyjaśnień. Szybko zakończyłem połączenie i ruszyłem do przedpokoju. Sprawnie założyłem buty na swoje stopy, a na plecy zarzuciłem kurtkę. Tilly stała oparta o ścianę i trzymając w dłoniach kluczę od samochodu, nerwowo bawiła się breloczkiem z datą naszej rocznicy. Obserwowała uważnie wszystkie moje ruchy. Kiedy się ubrałem, podszedłem do dziewczyny i zachłannie wpiłem się w jej usta. Dźwięk jej bijącego serca lekko mnie uspokoił. Wziąłem kluczyki z jej dłoni i po raz ostatni przelotnie złączyłem nasze wargi. Skierowałem się do drzwi i chwyciłem za klamkę.

- Znajdźcie ją... - szepnęła cicho - i zadzwoń jakby coś się działo.

Odwróciłem się w jej stronę.

- Obiecuję - szepnąłem i wyszedłem z domu.

Szybkim krokiem ruszyłem do samochodu i po chwili siedziałem już na fotelu kierowcy. Irytująca cisza wypełniała całe auto. Starałem się jechać jak najszybciej to możliwe i nie zwracając uwagi na znaki drogowe coraz szybciej pokonywałem kolejne kilometry. Po kilkunastu minutach parkowałem już na parkingu przed blokiem Louisa. Wysiadłem z pojazdu i skierowałem się do klatki. Wjechałem windą na odpowiednie piętro i bez pukania wszedłem do mieszkania przyjaciela.

Od wejścia uderzyła mnie panująca wokoło cisza. Brunet siedział zrezygnowany na kanapie i nerwowo bawił się swoimi włosami. Kiedy tylko usłyszał moje kroki, odwrócił się w moją stronę. W jego oczach widać było ogarniającą go rozpacz i ogromny smutek. Czułem się cholernie bezsilny. Spojrzałem pytająco na Mulata, ale ten od razu odwrócił swoją twarz w innym kierunku. Dawno nie widziałem przyjaciela w takim stanie. Podszedłem do niego i kucnąłem przed nim.

- Louis znajdziemy ją, słyszysz? - próbowałem być przekonujący, choć coraz mniej sam wierzyłem we własne słowa - A teraz zbieraj swój tłusty tyłek. Trzeba jej szukać - stanąłem na prostych nogach - Chyba nie zamierzasz tu bezczynnie siedzieć.

- Nie - Louis wstał z sofy i ruszył do przedpokoju.

- Wiesz gdzie ona jest? - zwróciłem się do siedzącego na parapecie Zayna.

- Tomlinson podejrzewa, że w jej starym domu - powiedział cicho.

- W sumie to nie takie głupie... Wiesz gdzie to jest? - zadałem kolejne pytanie, a Mulat kiwnął głową na znak potwierdzenia - To zbieraj się i jedziemy - dodałem i postanowiłem zobaczyć co z Louisem. Chłopak ubierał się w przedpokoju. Kiedy był gotowy, spojrzał na mnie.

- Liam powiedz, że ją znajdziemy...

- No pewnie, że tak. Chodź - starałem się być przekonywujący.

Zayn's P.O.V.:

           Nie mogłem uwierzyć w to wszystko. Nie chcąc się kłócić z chłopakami, zająłem miejsce na tylnym siedzeniu samochodu Liama. Chłopak po paru minutach dyskusji z Tomlinsonem usiadł na miejscu kierowcy, a Louis mamrocząc coś pod nosem zajął fotel obok niego. Był totalnym kłębkiem nerwów i dziękowałem w duchu, że to właśnie Payne postanowił prowadzić. Wytłumaczyłem chłopakowi jak dojechać do celu i zapiąłem swój pas. Oparłem swoją głowę o miękki zagłówek i przymknąłem swoje powieki. Byłem wściekły. Na Tomlinsona. Na Isabelle, ale zwłaszcza na siebie. Nie mogłem uwierzyć, że ta dziewczyna tak bardzo wpływała na moje myśli i zachowanie. Sam nie potrafiłem ocenić moich uczuć w stosunku do niej. To było dla mnie coś zupełnie innego i kompletnie obcego. Gdy tylko zamykałem swoje oczy, w mojej głowie malował się jej obraz. Widziałem te piękne, niebieskie oczy,  których barwa zmieniała się wraz z jej nastrojem. Przypominały ocean. Raz wzburzony po burzy, a czasem spokojny i odbijający każdy najmniejszy promień słońca. 'Boże Malik co ty pieprzysz?' - odezwało się moje drugie ja. Przeczesałem dłonią swoje włosy i otworzyłem powieki. Zobaczyłem skupionego na drodze Liama i zdenerwowanego Louisa. Chłopak postukiwał niecierpliwie w podłokietnik i zagryzał swoją wargę. Wiedziałem, że znalazłem się na przegranej pozycji. Byłem tego świadomy, ale to już nie było ważne. Chciałem po prostu by była bezpieczna. Liczyło się tylko to. Nie miałem zamiaru zmuszać jej do wyboru między mną czy Tomlinsonem. Wiedziałem,  że wybierze bruneta i nie zniósł bym tej porażki. Ta dwójka patrzyła na siebie w taki sposób, że tylko idiota nie zauważyłby co się świeci. Dlatego na nic nie liczyłem. Pragnąłem tylko ją znaleźć i coraz bardziej rosła we mnie ochota na zabicie jej pojebanego ojczyma. Ponownie skupiłem swój wzrok na Louisie. Patrząc na profil chłopaka, zacząłem coraz bardziej uświadamiać sobie jakim jestem skurwielem. Ironią losu było to, że z każdym kolejnym dniem zaczęło to do mnie docierać, a ja nie robiłem z tym kompletnie nic. Dopiero kiedy się ode mnie odciął zacząłem doceniać naszą znajomość. Dopiero wtedy.. Ale niestety było za późno, a ja jak zwykle wszystko zjebałem. Nie dość, że Clear to jeszcze... Byłem kompletnym egoistą. Przyjaciel - to określenie nigdy nie pasowało do mojej osoby. Boże dlaczego ja mu wtedy nie pomogłem?

***

           Alkohol płynący w moich żyłach coraz bardziej się ulatniał, a głowa pomału zaczynała odmawiać mi posłuszeństwa. Kolejna domówka dobiegła końca, a ja starałem się doprowadzić swoje mieszkanie do normalności. Irytowało mnie, że jak zwykle wszyscy zabrali dupę w troki i nikt nie raczył nawet zaproponować pomocy. To takie typowe. Najważniejsze to się najebać, a reszta kompletnie dla tych ludzi się nie liczyła. Ironią było to, że gdy tylko impreza odbywała się gdzie indziej zachowywałem się tak jak reszta. Mimo to byłem wściekły na Louisa. Jak zwykle wystawił mnie do wiatru. Najpierw nie pomógł mi w organizacji całego wieczoru, a potem napisał tylko sms'a, że go nie będzie. Od dłuższego czasu robił to coraz częściej, a mnie z każdym kolejnym razem irytowało to jeszcze bardziej. Już nawet nie pomagały argumenty o przyjściu Clear. Mimo dziewczyny i tak się nie pojawiał, a mnie nie sprawiało już takiej satysfakcji zabawianie jej osoby.

           Wrzucałem kolejne puste butelki do czarnego worka, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Wiedziałem, że to on. Zawsze tak było. Wypierał się od przyjścia, a potem zjawiał się rano jak gdyby nigdy nic.

- Mam nadzieje, że chociaż tym razem masz dobrą wymówkę - powiedziałem pełen irytacji.

- Mówisz serio? - zdziwił się i po chwili stał już na przeciwko mnie.

- A wyglądam na kogoś kto żartuje? - palnąłem, a na jego twarzy pojawiło się jeszcze większe niedowierzanie.

- Nie Malik to nie może być prawda.. Jesteś totalnym egoistą.

- Że słucham?

- Słuchasz? To bardzo dobrze. Od jakiegoś tygodnia napierdalam ci jak głupi, że z moją matką jest coraz gorzej, a ty masz mi kurwa za złe, że nie przyszedłem na kolejną, głupią domówkę?

- Clear jakoś dała radę przyjść...

- Była tu? - wyglądał na lekko zmieszanego. Przeczesał nerwowo swoje włosy i dodał - Nie ważne. Nie zmieniaj tematu i zostaw ją w świętym spokoju - spojrzał na mnie wściekle.

- A co jest twoją własnością? - zagryzłem wargę. Kochałem z nim dyskutować.

- Kurwa Malik! Nie dociera do ciebie co mówię. Moja matka jest chora, a ty pierdolisz mi tu o Clear. To inny temat, jasne? I nie zamierzam teraz rozmawiać o niej, a już zwłaszcza z tobą.

Wziąłem głęboki wdech i ponownie zacząłem sprzątać pozostałości po imprezie. Louis wyszedł na balkon i zapalił papierosa. Zaskoczyło mnie to. Każdym innym razem kłócił by się ze mną dalej, a wtedy tak po prostu wyszedł i mnie zostawił. Zostawiłem wszystko i oparłem się o blat. Obserwowałem bruneta i zastanawiałem się nad jego zachowaniem. Chłopak wyjął z kieszeni telefon i jak podejrzewałem dzwonił do Liama.

- Masz chwile, stary? Nie, zaszedłem na chwile do Malika. Na razie jest stabilna, ale lekarze nie chcą mi nic powiedzieć. Tak? Byłoby świetnie. To przyjadę po ciebie i pojedziemy razem. Przyjedziesz tu? Ok to czekam. Dzięki Liam. Chociaż na ciebie mogę liczyć - dodał i się rozłączył. Po chwili ponownie znalazł się w mieszkaniu i stanął na przeciwko mnie. Nie chcąc pokazać zainteresowania ponownie zacząłem ogarniać dom. Kątem oka widziałem jak brunet wziął drugi worek i zaczął zbierać puszki z salonu.

- Nie ja tak Malik kurwa nie potrafię! - rzucił pustą butelką o ścianę, sprawiając, że całe szkło rozleciało się po salonie.

- Co ty odpierdalasz?

- Co ja odpierdalam? Spójrz na siebie stary! Ty nie robisz kompletnie nic. Kim ja dla ciebie jestem? Przyjacielem? Bo jakoś się tak kurwa nie czuje...

- O czym ty mówisz?

- Nie robisz kompletnie nic. A ja zawsze pomagam ci jak głupi. Zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze. A ja? Ja za każdym razem mam poczucie winy, ze nie przyszedłem.. Tylko czemu? Skoro ty masz mnie w dupie to czemu ja się przejmuje..?

- Stary co ci się stało? Zachowujesz się dziwnie.

- Bo co nie liże ci dupy i nie jestem na każde twoje zawołanie? Przepraszam, że żyje Zayn. Naprawdę.. Ale o to możesz mieć pretensje do mojej mamy.. Jak chcesz złożyć skargę to się pośpiesz, bo nie wiem ile masz czasu... - jego głos się załamał, a w jego oczach dostrzegłem zbierające się zły. Zamarłem i nie wiedziałem co mam powiedzieć. Starałem się ułożyć w głowie jakieś sensowne słowa, ale nic nie trzymało się kupy. Kiedy miałem już coś powiedzieć, do salonu wszedł Liam. Payne spojrzał na mnie wściekle i skupił swoją uwagę na Louisie.

- Idź do samochodu. Ja też zaraz przyjdę - skierował go do drzwi i ponownie skupił się na mnie.

- Masz tupet Zayn - podsumował.

- Teraz ty...? - przetarłem dłońmi swoją twarz.

- Idioto jego matka umiera! Okaż choć trochę współczucia, co? A wiesz co? Nie ważne...

***

                Zaczerpnąłem głośno powietrza. W mojej głowie wciąż przewijał się obraz Tomlinsona z tamtego dnia. Tyle już razy analizowałem ta scenę, że gdybym miał możliwość już dawno cofnął bym czas. Ale co ja do tej pory zrobiłem? Kompletnie nic.

                Spojrzałem za okno i dostrzegłem, że zaczął padać deszcz. Smugi wody spływały powoli po szybie, a ja dostrzegłem w niej swoje odbicie. Nie byłem zadowolony z tego co widziałem, a już na pewno nie dumny. 'Czas żeby to zmienić Malik' - odezwał się głos w mojej głowie.

Continue Reading

You'll Also Like

Trust me By ksicja_

Teen Fiction

28.4K 974 30
Bo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. ...
21.1K 869 42
-Skarbie wszystko okej?-Łzy lecą mi ciurkiem, ale odpisuje Niall'owi -Nie, Niall nic nie jest dobrze -Powiedz mi co się stało?-Ocieram łzy rękawem, a...
3.1K 100 6
Czy znasz ich historię? Dwójka, wspaniałych kierowców, oraz dwie najwspanialsze kobiety. Za, które obaj mogliby zabić. Który jest lepszy? Czy nie zab...
281K 10.4K 51
@Mr.Styles-Witam Panią Angel ;) @Ms.Angel-Spławiam Pana Styles'a. @Mr.Styles- Mnie się nie spławia Sweetheart ():) @Ms.Angel- A co ja właśnie zrobiła...