Be Mine || Ushijima Wakatoshi...

By Majka7121

112K 7.4K 3.1K

Ai przenosi się z Aoba Johsai do Shiratorizawy, na ostatni rok nauki w liceum. Podczas spaceru znajduje psa... More

•Prolog•
•Rozdział 1•
•Rozdział 2•
•Rozdział 3•
•Rozdział 4•
•Rozdział 5•
•Rozdział 6•
•Rozdział 7•
•Rozdział 8•
•Rozdział 9•
•Rozdział 10•
•Rozdział 11•
•Rozdział 12•
•Rozdział 13•
•Rozdział 14•
•Rozdział 15•
•Rozdział 16•
•Rozdział 17•
•Rozdział 18•
•Rozdział 19•
•Rozdział 20•
•Rozdział 22•
•Rozdział 23•
•Rozdział 24•
•Rozdział 25•
•Rozdział 26•
•Rozdział 27•

•Rozdział 21•

3.6K 251 71
By Majka7121

Runęłaś na ziemię głośnym hukiem, a chłopcy z twojej drużyny wybuchli śmiechem. Jedynie Wakatoshi kucnął przed tobą i podniósł cię z podłoża, na co podziękowałaś mu skinieniem głowy. Podniosłaś się przy jego pomocy, otrzepałaś i uśmiechnęłaś szeroko.

- No, na co czekacie?! Ruszamy! - Pokazałaś palcem na wyjście z hali.

Poszłaś szybkim krokiem przed siebie i wyszłaś na zewnątrz, a chłopcy dopiero po chwili za tobą ruszyli.

- Ai-Senpai to twoje kompletne przeciwieństwo. - Mruknął Shirabu, patrząc na Ushijime.

- Mhm...Dużo osób tak twierdzi. - Odpowiedział mu i obserwował, czy czasami znów się nie przewrócisz.

Koniec końców jakiś rowerzysta, który miał w poważaniu wszystkich innych, uderzył w ciebie, a ty poleciałaś na ziemię i nim któryś z siatkarzy zdążył cię złapać, leżałaś na twardym podłożu, jęcząc z bólu. Wakatoshi pochylił się nad tobą i sprawdził twoją kostkę, która wydawała się dziwnie wygięta. Rzucił mordercze spojrzenia chłopakowi, który powoli podnosił się. Tendō położył stopę na jego przewróconym rowerze i skrzyżował ramiona na torsie, patrząc na sprawcę. Chłopak na oko może kilka lat młodszy od was, nieźle się przestraszył siatkarzy i zaczął przepraszać cię jak nienormalny.

- Nie szkodzi. - Uspokoiłaś go - Po prostu zacznij uważać, dobrze?

- Hai! Jeszcze raz bardzo przepraszam!

- Tendō-San...Oddaj mu rower. - Poleciłaś próbując się podnieść.

Kiedy chłopiec odjechał, ty znów wylądowałaś na ziemi, tym razem jednak nie na twarzy, a na tyłku. Spojrzałaś na swoje dłonie, które były starte, brudne i gdzieniegdzie leciała z nich krew. Skrzywiłaś się na to, ale dalej uporczywie próbowałaś się podnieść.

- Ai... - Spojrzałaś do góry na Ushijime - Chyba będziemy musieli iść z tobą do szpitala.

- Huh? Po co? Przecież sama sobie dam radę, nie jestem jakimś dzieckiem.

- Jesteś cała poobijana i prawdopodobnie masz skręconą kostkę, nie boli cię? - Spytał zdziwiony.

Kiedy usłyszałaś od niego o kostce, momentalnie na nią spojrzałaś, a cały ból pojawił się tak znikąd. Zamrugałaś kilkukrotnie, by łzy nie spłynęły z twoich oczu i zgryzając policzek od środka, pokręciłaś przecząco głową.

- Chodź. Idziemy do szpitala.

As podniósł cię jak małe dziecko i z lekkim wahaniem, jedną dłoń ułożył pod twoimi pośladkami, a drugą na dole twoich pleców. Westchnęłaś, obejmując jego szyję ramionami i oparłaś głowę o jego ramię. Reszta drużyny postanowiła iść z wami, bo i tak nic ciekawszego do roboty nie mieli. Droga do szpitala nie zajęła wam długo, już po kilkunasto minutowym marszu, zawitaliście na posesji szpitala.

- Dzień dobry. - Przywitał się Tendō z kobietą stojącą za ladą i zaczął tłumaczyć, co się stało.

- Dobrze, rozumiem. Proszę chwilę poczekać. - Uśmiechnęła się do niego życzliwie i na chwilę zniknęła, by po kilku minutach wrócić z lekarzem.

- Ty jesteś Ai, ma się rozumieć?

- Tak. Waka-Chan, postaw mnie.

- Nie przyjdziesz metra, zaniosę cię.

- Zatem, proszę za mną.

Udaliście się we dwójkę za mężczyzną, wchodząc do małej sali. Wakatoshi usadził cię na łóżku szpitalnym, a sam usiadł na krześle, czekając, aż lekarza zacznie sprawdzać stan twojej kostki.

- Co się dokładnie stało?

- Jakiś chłopak wjechał we mnie rowerem i przewróciłam się. - Pokazałaś mu swoje starte dłonie - A moja kostka jest dziwnie wykręcona i boli.

- Mhm...Już ją obejrzę. - Kucnął i zaczął dotykać twoją stopę i kostkę, z której wcześniej zdjęłaś buta i skarpetkę - Co do skręcenia...Kostka skręcona jest na pewno, ale nie jestem pewien, czy twoja stopa nie jest złamana.

Uniosłaś zdumiona brwi, lekarz poprosił Ushijime by zaniósł cię do pokoju, gdzie twoja stopa zostanie prześwietlona, a później zadecyduje jakie środki trzeba będzie podjąć.

~•••~

- Brat mnie zabije. - Powiedziałaś cicho, patrząc na swoją stopę, która była w gipsie - Zrób mi ładny pogrzeb. - Poprosiłaś, patrząc na zielonowłosego.

- Nic ci nie zrobi, przecież to nie twoja wina. - Wyjął z kieszeni telefon, akurat w tym samym momencie, co twój brat zadzwonił do ciebie.

- Hal...

- GDZIE TY JESTEŚ?! - Odsunęłaś telefon od ucha, mrużąc jedno oko i otwierając lekko usta.

- Jak to gdzie, na obozie.

- Co?! Przecież jutro mama przyjeżdża! Zapomniałaś?!

Chwile się nie odzywałaś.

- Co?! - Krzyknęłaś - Dlaczego mi nie powiedziałeś?!

- A co teraz robię?!

- Mogłeś wcześniej! Baka!

- Nie musiałbym ci przypominać, gdybyś miała choć trochę oleju w głowie!

- Zamknij się! Sam nie jesteś lepszy!

Ushijima przyglądał się tobie, gdy zdenerwowana krzyczałaś na Hayato. Oczywiście chłopak krzyczał tak głośno, że nawet bez włączonego trybu głośnomówiącego, było go doskonale słychać.

- Z tobą to same problemy! Wyjeżdżam po ciebie i wracamy do domu, bo matka zabije nas oboje!

- Rób co chcesz!

- Gdzie jest ten cholerny obóz?!

Uśmiechnęłaś się złośliwie.

- A nie powiem ci. - Prychnęłaś pod nosem.

- Ty mała zołzo! Mów teraz! Szybko!

- Nie, przepraszam ale muszę już kończyć. Pa! - Rozłączyłaś się i zachichotałaś pod nosem - Jaki debil.

Wakatoshi chwilę wpatrywał się w komórkę i z kimś zaciekle smsował, ale po pewnym czasie odłożył telefon i zaczął z tobą rozmawiać. Wtedy jeszcze nie wiedziałaś, że podał nazwę miejscowości twojemu bratu. Nie wiedziałaś nawet, że on ma jego numer!

~•••~

- Głupi, Waka-Chan. - Burknęłaś, podchodząc do samochodu.

- Nie marudź tylko wsiadaj, musimy dojechać do jutra, a ja nie mam czasu.

- Stul się. - Warknęłaś na brata.

- Ai, zaczekaj.

Odwróciłaś się i spojrzałaś zezłoszczona na swojego chłopaka, który schylił się do ciebie. Odwróciłaś głowę w bok i prychnęłaś, odpychając go od siebie. Kiedy chciałaś już wejść do samochodu, Wakatoshi odwrócił cię siłą do siebie i przycisnął swoje usta do twojej skroni. Zdziwiona odsunęłaś się i wsiadłaś do pojazdu na tylne siedzenie, zamykając za sobą drzwi i przy okazji uważając na nogę.

- Nie martw się, ona tak ma. - Hayato blado uśmiechnął się do twojego ukochanego - Lepiej, żeby matka się nie dowiedziała o tym, że Ai chce zrezygnować z tresury psów, bo będziemy mieć przerąbane. Dlatego między innymi muszę ją zabrać, żeby ta stara jędza niczego nie podejrzewała. Dzięki jeszcze raz i do zobaczenia.

Zielonowłosy kiwnął mu głową i patrzył, jak odjeżdżacie.

~•••~

Siedziałaś przy stole i dłubałaś widelcem w obiedzie. Twoja matka prowadziła żywą rozmowę z Hayato, gdzie tylko ona w większości się udzielała.

- Ai, dobrze ci się mieszka z Hayato?

Podniosłaś na nią wzrok i uśmiechnęłaś się sztucznie.

- Tak, bardzo dobrze.

Kobieta westchnęła i odłożyła widelec, po czym spojrzała na ciebie tym poważnym wzrokiem. I już wiedziałaś, że twoja matka coś wymyśliła.

- Mam dla ciebie złą wiadomość, kochanie. - Zmrużyłaś oczy na jej słowa.

- Jaką? - Spytałaś nieco zbyt ostrym tonem.

- Dzisiaj pójdziesz się spakować i jutro z rana przeprowadzasz się do mnie, do Tokyo, gdzie mieszam wraz ze swoim partnerem. Nie mogę pozwolić by mój głupi mąż wplątał cię w coś tak paskudnego, jak siatkówka. Żadnego pożytku z tego nie ma. - Prychnęła - A Hayato często wyjeżdża na poligon, więc nie będzie miał dla ciebie zbyt dużo czasu.

- Nie zgadzam się. - Spojrzałaś zaskoczona na swojego brata, którego wzrok był dosyć...Przerażający.

- Ale synku, ty nie masz tutaj nic do gadania. Ai nie jest jeszcze pełnoletnia, więc na razie opiekę nad nią będę sprawować...

- Jest jeszcze ojciec, jakbyś zapomniała. - Warknęłaś na nią zła - Nie mam zamiaru nigdzie z tobą jechać, rozumiesz? Nie masz prawa narzucać mi swoich zainteresować, a ja będę robić to, co uważam za słuszne.

- Oj dziecko, jakaś ty głupiutka. - Machnęła dłonią - Znasz powód dla którego rozwiedliśmy się z twoim ojcem? - Zmarszczyłaś brwi - To proste, niewierność. Zdradził mnie.

Twoja matka z początku udawała, że jest jej z tego powodu smutno i miała nadzieję, że zacznijcie jej współczuć, a jej plan oczernienia waszego ojca pójdzie zgodnie z planem.

- W sumie to mu się nie dziwie. - Wzruszyłaś ramionami, odkładając widelec - Na jego miejscu postąpiłabym zapewne podobnie. Ale mniejsza o to, jeśli masz zamiar narzucać mi swoje racje i zmusić do wyjazdu, to możesz już w tej chwili stąd wyjść. - Wstałaś, wskazując dłonią na wyjście z kuchni - A jeśli chcesz tu zostać do jutra, to przestań gadać głupoty i zachowuj się jak prawdziwa matka.

- Kiedy ty zrobiłaś się taka pyskata? - Spytała zdumiona.

- Zawsze taka byłam, więc teraz widzisz, jaką matką jesteś. Jakoś wcześniej nie interesowało cię nic, prócz konkursów, które wygrywałam. A teraz, kiedy znalazłam przyjaciół, kochającego chłopaka i wszystko dobrze mi się układa, myślisz, że wejdziesz ze swoimi brudnymi buciorami w moje życie i ponownie je zniszczysz? Już raz ci na to pozwoliłam, a to był pierwszy i ostatni raz. - Twoje spojrzenie było na tyle poważne, że aż twoja matka się wzdrygnęła.

- Chyba na za dużo sobie pozwalasz. Nie będziesz ze mną dyskutować, jutro wyjeżdżamy i koniec.

Parsknęłaś śmiechem, kolejny raz ją zadziwiając.

- Przykro mi, ale musiałabyś mnie do tego zmusić. Nie mam zamiaru z tobą mieszkać, więc odpuść sobie. Poza tym, mam wiele argumentów, które mogą poskutkować tym, że twoja władza rodzicielska zniknie ot tak. - Pstryknęłaś palcem.

Kobieta westchnęła i odsunęła się na krześle do tyłu, wstając.

- Widzę, że potrafisz bronić swego, no dobrze. Nie przeprowadzisz się do mnie, ale jutro przyjedzie do was córka mojego nowego partnera, na miesiąc. - Wzruszyła ramionami i tak po prostu wyszła.

Zmarszczyłaś brwi i spojrzałaś zaniepokojona na Hayato. Westchnęłaś głośno i usiadłaś na krześle, przecierając twarz dłońmi. Hayato kucnął obok ciebie i przytulił cię do siebie.

- Nie martw się, nie pozwolę tej jędzy cię zabrać...A jeśli ta córka jej partnera okaże się suką, sprawimy, że wyjedzie stąd szybciej, niż przyjechała. Dobrze?

- Dobrze. - Uśmiechnęłaś się szeroko.

******************************************

Continue Reading

You'll Also Like

49.4K 2.3K 56
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
21.8K 847 52
Drogi czytelniku, Pisząca te słowa zwięszyła z daleka skandal i to nieporównywalnie większy niż lekkie obyczaje jednej z panien, choć i tymi słowami...
27K 1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
8.7K 829 35
🧡Harry Potter ma wygląd po Jamesie i oczy po Lily, ma dwójkę wspaniałych przyjaciół, talent do pakowania się w kłopoty i... starszą siostrę. 🧡Rosem...