Na Zawsze. | Ninjago

By silantyis

58.9K 3.2K 3.4K

Nie poddawaj się. Zawsze się poddaję, Ojcze. Jesteś nieustraszony. Niepokonany. Byłem. Jesteś moim synem. Jes... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
!!!
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Epilog
Od autorki
jest tu kto?
no i jest!

Rozdział XV

1.3K 91 44
By silantyis



~ oczami Nicole ~

Zamknęli mnie w pokoju bez okien. Po prostu. Po tym, co usłyszeli, przestraszyli się. Nie zauważyłam na ich twarzach czegokolwiek wskazującego poczucie winy.

Dlaczego?

Czułam złość. Miałam nadzieję, że ojciec po mnie wróci. Ale nie wracał.

Dlaczego?

Siedziałam oparta o ścianę z podkurczonymi nogami. Patrzyłam w jeden punkt na bladej ścianie. Nie mogłam uwierzyć w to, jak zmieniło się moje życie w ciągu kilku miesięcy. Byłam wtedy inną osobą.
Zawsze szukałam drugiego wyjścia z sytuacji i wierzyłam, że wszystko jest możliwe.

Westchnęłam cicho.

Ściągnęłam buty na obcasie, bo zaczęły mnie obcierać. Pogładziłam delikatnie swoje stopy.

Nagle do pokoju wtargnął Kai.

Zdrajca.

Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami i ukucnął naprzeciwko. Nie zdziwił mnie ten widok. Co godzinę przychodził inny ninja, gdyż próbowali wyciągnąć ode mnie informacje dotyczące zniknięcia ich mistrza.

- Gdzie jest Wu?- spytał oschle.

Nie odpowiadałam. Wiedziałam, że ten kretyn tak czy owak straci cierpliwość.

- Mów albo użyje ognia. - warknął rozdrażniony. - Gdzie jest Wu?

Wywróciłam oczami i spojrzałam na chłopaka.

- Chcesz wiedzieć?

Podniósł brew i przytaknął.

- Przybliż się.

Posłusznie wykonał moje polecenie. Moje usta były przy jego uchu. Nastała chwila ciszy.

- Gdzie jest ten Wu? - powtórzył.

- W twojej dupie - szepnęłam, na co chłopak stracił cierpliwość. Natychmiast wstał, podnosząc również mnie i przygwożdżając do ściany. Nie miałam na sobie swoich butów, więc musiał stać lekko pochylony. Jego czupryna opadała mu na oczy.

Podniosłam brew patrząc wyczekująco.

- O co ci chodzi? Co z tobą jest nie tak? - zapytał lekko podłamanym głosem.

Widziałam w nim tę niepewność i flustrację.

- Zdrajcy. Wy wszyscy. - mruknęłam pod nosem, patrząc mu prosto w oczy.

- Nicole. - spojrzał na mnie ze zdołowanym wyrazem twarzy. - Nie odpowiadam za śmierć twojej matki. Nigdy nie widziałem twojego ojca.

- Znowu mnie okłamujesz. Znowu to robisz. - warknęłam.

- Dlaczego miałbym? Zależy mi na tobie. Nie mógłbym sobie wybaczyć, gdybym oszukał własną rodzinę.

- Rodzinę? - zamrugałam kilka razy na te słowa.

- Jasne. Odkąd tylko dołączyłaś do drużyny, stałaś się jej członkiem. Mojej rodziny. Nieważne, że na początku byłem oschły. Zawsze taki jestem dla nowych osób. Nie darzę zaufaniem kogoś, kogo nie znam. - tłumaczył.

Stałam chwilę w ciszy zdezorientowana.

Przypomniałam sobie nagle słowa ojca, w których mówił, że ninja są zdrajcami. Oszukiwali mnie cały ten czas. Wu wymyślił sobie zupełnie inną historię i chciał wykorzystać moje umiejętności. Misako kilka godzin temu skłamała na temat śmierci matki.

Dlaczego to zrobiła?

Wewnątrz znowu stałam się rozgoryczona i zraniona.

- Moja matka nie żyje, a Misako opowiada jakieś kłamstwa. Mój ojciec odizolował się od świata przez was. Zostawiliście go samego. Ze mną też tak zrobicie! - wściekła nakrzyczałam na chłopaka, który cierpliwie słuchał tego, co mówiłam.

Westchnął cicho i odwrócił wzrok.

Zmarszczyłam brwi.

- Wu nie jest tym człowiekiem, za którego go uważasz. Nie chciał tobą kierować. Chciał ci pomóc. Tak zrobił z nami wszystkimi. Ze mną. - spojrzał. - Kilka lat temu moi rodzice zginęli. Zostałem sam z młodszą siostrą. Musiałem się nią zajmować. Uważać na każde niebezpieczeństwo. Stałem się nadwrażliwy i nieufny. Nie wiedziałem wtedy o swoich zdolnościach. Pewnego dnia poznałem Wu. Zaproponował mi pomoc, której nie chciałem przyjąć. Wiesz dlaczego zostałem ninją?

Pokręciłam przecząco głową, słuchając uważnie.

- Porwano Ny'ę. Moja siostra była jedyną motywacją, żeby stać się Mistrzem Ognia. Poznałem trzech podobnych do mnie chłopaków. Też czuli się samotni. Wu nam pomógł. Sprawił, że znamy swoją wartość i wiemy, do czego dążymy. Dba o nas. Staliśmy się rodziną. Prawdziwą rodziną. - dodał.

Nie odzywałam się przez chwilę, tłumiąc w sobie całą konsternację i niepewność.

- Kto ją porwał? - spytałam w końcu.

- Armia Garmadona. - opowiedział cicho.





~ oczami Lloyd'a ~

Kai wrócił do salonu po kilku minutach. Był chodzącą frustracją. Patrzyliśmy na przyjaciela pytająco.

- I co? Powiedziała?- odezwał się Jay.

- Nic. - mruknął pod nosem, po czym ruszył do lodówki i wyciągnął puszkę coli.

Chłopacy zaczęli się rozglądać, wysyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia. Zauważyłem w nich tę bezsilność i zakłopotanie.

Dlaczego?

bo

tylko ja nie byłem jeszcze u Nicole.

Moja matka siedziała w ciszy na fotelu. Jay obejmował zmartwioną Ny'ę, natomiast Cole jadł ze stresu. Tak to przynajmniej tłumaczył. Zane stał w miejscu zmieszany ową krępującą sytuacją. Wszyscy stracili nadzieję.

Minęła godzina. Ruszyłem do Nicole.

Zapukałem delikatnie do drzwi.

Cisza.

Zawahałem się chwilę. Czułem tę niepewność. Czułem bezsilność. Nie odzywałem się przecież do reszty od dłuższego czasu. Nikomu nie chciała odpowiedzieć.

Dlaczego miałaby zrobić to akurat teraz?

Pokręciłem głową.

Wszedłem spokojnie do pomieszczenia. Zauważyłem Nicole siedzącą przy ścianie z podkurczonymi nogami. Spojrzała i podniosła brew.

- Nawet ty? - mruknęła i odwróciła wzrok.

- Zależy co masz na myśli. - podszedłem, siadając obok.

- Mam dość pytań na dziś. Wiesz dobrze, że nie odpowiem. - stwierdziła oschle.

- Wiem.

Nastała chwila ciszy. Czułem w dziewczynie skrępowanie. Siedziała sztywno i próbowała nie patrzeć w moją stronę. Siedzieliśmy bez słowa kilka minut. Nicole stawała się coraz bardziej niecierpliwa.

- Co ty tutaj robisz? - spojrzała w końcu.

- Nie wiem.

- To ma być jakiś twój sposób na wymuszenie informacji? - mierzyła mnie ostrzegawczym wzrokiem.

- To mój stryj, Nicole.

- Co w związku z tym? Zasłużył na wymierzenie sprawiedliwości. Nie jest wyjątkiem. Nic nie powiem, Lloyd. - mruknęła twardo.

Westchnąłem ciężko.

- W porządku - przytaknąłem już niewzruszony.- Opowiedz mi, jaki jest twój ojciec?

Spojrzała na mnie z podniesioną brwią.

- Interesuje cię to w ogóle?

Kiwnąłem twierdząco głową bez słowa. Zmierzyła mnie ponownie wzrokiem.

- Na początku się go obawiałam. Ale z czasem wywarł na mnie ogromne wrażenie. Jest wspaniały. - uśmiechnęła się delikatnie.- Trenowaliśmy moje umiejętności. Opowiadał mi o matce. To zupełnie inny człowiek, niż na jakiego go malują. - przetarła czoło. - Pokazał mi prawdę o osobach, którym ufałam. Zmienił mnie.

Słuchałem uważnie, ale nie patrzyłem w jej stronę. Obserwowałem punkt przed sobą i jedynie przytakiwałem.

- Cieszę się, że go poznałaś. - odparłem spokojnie. - Powinnaś korzystać z każdej chwili spędzonej wraz z ojcem. - wstałem.

- Chciałabym, ale mi na to nie pozwalacie. - burknęła, patrząc na mnie ukradkiem.

Spojrzałem na dziewczynę i zmarszczyłem brew.

- Dlaczego nie chcesz powiedzieć, gdzie jest mój stryj?

- Obiecałam ojcu.

- A on tobie, że po ciebie wróci?

Nicole nie odpowiedziała, odwracając natychmiastowo wzrok. Westchnąłem pod nosem.

- Nie zrobimy mu krzywdy. Bradley jest bezpieczny. Chcę jedynie odzyskać członka mojej rodziny. Wszyscy tego chcemy. Nie będę stwarzać niepotrzebnych konfliktów. Mówiłaś, że pragniesz spędzać wspólne chwilę wraz z ojcem. Powiedz mi, gdzie jest. Wrócisz do niego. - zapewniłem stanowczo.

- Przysięgasz? - szepnęła.

- Przysięgam.





*oczami Cole'a*

Byliśmy w drodze po Mistrza. Jakimś cudem Zielonemu udało się znaleźć sposób na Nicole.

Dla mnie to niezrozumiałe, że dziewczyny nie mogłem przekupić kawałkiem ciasta. Ja bym na taki układ odrazu poszedł!

Dosiadałem swojego smoka. Był tego dnia podejrzanie wolny, więc wlokłem się na szarym końcu. Nawet Zane leciał szybciej, a zawsze jest taki ostrożny.

- Zwolnijcie trochę, nie doganiam was! - burknąłem głośno, obserwując grube tyłki moich rówieśników.

Jedynie na Nyę mógłbym patrzeć...

Chociaż Nicole też nie wyglądała najgorzej na smoku Zane'a...

- Na cholerę karmisz go przed lotem? - spytał z daleka Turbodebil.

- Był głodny, co miałem zrobić?

Rudy pokręcił głową i nie odpowiedział.

- Dawaj, Rocky. Nie bądź taką skałą!

Już sam nie wiem. Był taki wolny z powodu głodu czy tego, że się tak nażarł?


Dotarliśmy na miejsce po około trzydziestu minutach. Zsiadłem ze swego zwierzęcia, które po chwili przemieniło się w pył.

Rozejrzałem się. Wylądowaliśmy bowiem przed wejściem do Góry Miliona Stopni.

Pamiętam to miejsce.

Było niegdyś grobowcem Dusicieli, jednego z plemion Wężonów. Gdy te cholerne gado-ludziki zdobyły wszystkie Ostrza Kłów, stworzyli swoją siedzibę właśnie w tym miejscu.

- Że niby tutaj? Nie byłem tu z... kilka dobrych lat. - Jay podrapał się po karku i spojrzał na resztę.

- Racja. Źle kojarzę to miejsce. - stwierdził Zane.

- Jesteś pewna, że to właśnie tu? - spytała Nya.

- Jasne, że tak. - mruknęła pod nosem.

- Dlaczego akurat Góra Miliona Stopni? - wtrącił się Czerwony Gbur.

- Spokojnie, Nicole nie kłamie. To dobre miejsce. - Misako rozejrzała się i poszła w kierunku wejścia.

Spojrzeliśmy na siebie i poszliśmy za nią. Gdy weszliśmy, spotkaliśmy się jedynie z ciemnością i ciszą. Kai stworzył płomień w dłoni, dzięki czemu mieliśmy lepszą widoczność.

Korytarz, długi i wąski korytarz.

Zastanowiłem się chwilę.

Z kim w ogóle będziemy walczyć? Czy reszta orientuje się, jak wygląda ten człowiek? Prawda jest taka, że jej nie znamy. Nawet Lloyd nie wie, kim jest owy Bradley. Miałem okazję widzieć się z nim tylko chwilę, zanim usłyszałem wołanie o pomoc Misako. Zauważyłem wtedy w oczach Wu niepewność i strach. Ten człowiek zachowywał się tak, jakby drwił sobie z Mistrza. Z kim my mamy do czynienia?

- Nogi mnie bolą. - wybełkotał ktoś z tyłu.

Norma.

- Jay, nie marudź. - Nya wywróciła oczami.

- Odpowiednia chwila aby narzekać na brak kondycji, prawda? - spytałem ironicznie.

- Nie jesteś jeszcze głodny? - odcedził.

- Mało cię nogi bolą, czy w nie uderzyć?

- Weźcie się zamknijcie.. - mruknął Kai, który szedł z przodu wraz z Misako, Lloyd'em i Nicole.

Spojrzeliśmy na siebie z Niebieskim i nastała chwila ciszy.

Po kilku minutach marszu dotarliśmy na miejsce. Ogromna sala, w której znajdowało się niewiele elementów. Czułem się trochę jak na sali tronowej. Na długim, krwistym dywanie siedział duży, czarny pies z pięknymi, czerwonymi oczami. Spojrzał na nas niewzruszony.

- Raive! - na widok zwierzęcia dziewczyna natychmiast pobiegła w jego stronę. Ukucnęła obok głaszcząc wilczysko za uchem.

Wzruszyłem ramionami patrząc na Nicole.

" Rozejrzyjcie się"- powiedziałem  równo z Kai'em. Spojrzeliśmy na siebie i zmarszczyliśmy brwi.

- Bez jaj. - mruknąłem.

- Znowu zaczynacie? - Blue Blusik wywrócił oczami.

- Powiedziałem to szybciej, ale ten idiota jak zwykle mnie naśladuje. - warknął.

- To ty robisz mi wciąż na złość! - podniosłem głos zdenerwowany.

Kai ostatnio bywał bardzo irytujący. Jeszcze na początku, zanim dołączył do drużyny, ja byłem przywódcą. Później pojawił się Lloyd. W ciągu kilku miesięcy Zielony niezbyt chciał powrócić do dawnej roli i miał z tym problemy. Myślałem, że to logiczne, iż ja przejmuję stery. Ale nie. Pan " Pierdnę Ogniem" jak zwykle musiał mieć własne zdanie na ten temat. Gdy szukaliśmy Nicole w lesie, ten psychopata omal mnie nie pobił!

~ oczami Nicole ~

Widok Raive bardzo mnie ucieszył. To towarzysz ojca, dzięki czemu wiedziałam, że był gdzieś niedaleko. Zwierzę nie mogło pojawić się tutaj bez powodu.

Wrócę do Bradley'a!

Obserwowałam kłótnię Kai'a z Col'em. Jeszcze niedawno, gdy mnie szukali, powstrzymałam ich od bójki. Między nimi robiło się coraz gorzej. Przykry widok.

Spojrzałam na resztę. Jay próbował  doprowadzić ich do porządku wraz z Zane'm. Nya obserwowała chłopaków z bezpiecznej odległości, kręcąc z niedowierzaniem głową. Misako rozglądała się po całej sali, mało zainteresowana ową kłótnią. Szukałam wzrokiem Lloyd'a. Zniknął.

Gdzie on znowu jest, do cholery?

- Nie pamiętasz, kto na początku przewodził drużyną, co? - warknął Cole zdenerwowany.

- To raczej ty zapomniałeś, gdzie twoje miejsce, pusty łbie.

- Tylko się nie zgrzej ze stresu...

- Niedaleko jest jezioro. Może wrzucę cię tam i sprawdzimy, czy opadniesz na dno jak kamień?

- Błagam was, przestańcie... - wcinała się Nya zażenowana.

Wstałam i rozejrzałam się po całej sali. Raive szedł tuż obok mnie, totalnie niewzruszony kłótnią. Zaczynałam robić się podejrzliwa. Nie mogłam znaleźć Lloyd'a, toteż podeszłam do Misako. Fakt, nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Ale nie potrafiłam olać czegoś takiego.

- Ej? - mruknęłam niechętnie pod nosem.

- Tak? - kobieta podniosła brew patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem.

Pewnie dlatego, że się do niej odezwałam.

- Lloyd zniknął.

- Jak to zniknął? - rozejrzała się lekko podenerwowana. - Źle. Bardzo źle.

Podeszła do reszty i przerwała coraz to gorętszą kłótnię.

- Co jest? - burknął rozdrażniony.

- Dość tej dzieciniady, skupcie się! Wasze przepychanki są teraz zbędne. Poszukajcie mojego syna.


~ oczami Lloyd'a ~

Gdy tylko awantura między Col'em i Kai'em się rozpoczęła, postanowiłem skupić się na naszym celu. Znaleźć wuja Wu.

Nie odpuszczę.

Przykrym widokiem jest kłótnia chłopaków. Naprawdę. Zawsze dążyłem do utrzymania zgranej drużyny, w której mogliśmy nawzajem na sobie polegać. Myślałem, że nikomu nie zależy na pozycji lidera. Przekonałem się o swoim błędzie dopiero niedawno, gdy zacząłem znikać.

Marzę o powrocie do tamtych czasów. Gdy mogłem współpracować i trenować z ojcem.

Moim ojcem.

Nie ma dnia i nocy, w której bym o nim nie myślał. Tęsknie za nim. Cholernie za nim tęsknie. Poświęcił własne, niedawno odzyskane życie, by ratować Ninjago. Uratował ludzkość. Naszą drużynę.

Pamiętam tę rozmowę... nieświadomi rychłej przyszłości.

~ kilka tygodni przed wydarzeniami na Wyspie Chena ~

Lloyd rozmawiał z Garmadonem w salonie. Byli sami. Popijali herbatę, rozmawiając o wszystkim i niczym.

Naprawdę cieszę się, że cię mam. Brakowało mi kogoś w życiu. Teraz już wiem, kogo. - uśmiechnął się.

- Synu. Jesteś moją największą dumą. Dzięki tobie odzyskałem stare życie. Będę musiał odwdzięczać ci się cały czas. - zaśmiał się, po czym zabrał łyk ciepłej herbaty.

- Nie musisz. Wystarczy, że jesteś.

Oglądali film. Garmadon zamyślił się chwilę i spojrzał na syna.

- Lloyd, obiecasz mi coś?

- Tak? - również spojrzał na ojca, podnosząc brew.

-Nie zmieniaj się i rób to, co kochasz. Gdy zabraknie mnie i Wu, pamiętaj kim jesteś i jakie jest twoje przeznaczenie. Nawet jeśli nie będę przy tobie już ciałem, to nigdy cię nie opuszczę. Nie zapomnij o mnie oraz o tym, jak ważny jesteś. Nie poddawaj się. Jesteś moim synem i Zielonym Ninją. Jesteś nieustraszony i niepokonany.

- Tato..

- Obiecaj, Lloyd.

- Obiecuję.

Złamałem obietnicę.

Szedłem przez długi i ciemny korytarz będąc zamyślony. Mało skupiałem się na drodze, po prostu stawiałem kolejne kroki. Po kilku minutach marszu dotarłem do innej sali, równie przestrzennej co poprzedniej. Rozejrzałem się. Wyglądały niemalże identycznie.

Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Natychmiast się odwróciłem.

- Wu?

W tym oto momencie zza moich pleców ktoś zachichotał.

To zły znak. Bardzo zły.

Ponownie się odwróciłem i zobaczyłem parę żółto-pomarańczowych oczu.

Moje przekleństwo.

Strach.

Słabość.

Prześladowca.

Zacząłem oddychać szybciej, automatycznie cofając i rozglądając nerwowo.

Skąd one się tu wzięły?

Pojawiają się zazwyczaj w tym momencie,w którym o nich nie myślę. Musiały cały czas podążać za nami. To niemożliwe. To się nie dzieje...

Nie poddawaj się.

Zawsze się poddaję, Ojcze.

Jesteś nieustraszony. Niepokonany.

Byłem.

Jesteś moim synem.





Jestem.

Zmarszczyłem brwi i ruszyłem w kierunku przeklętych oczu. Sprawiłem, że z moich dłoni wyłoniła się rażąca energia. Nie zawahałem się. Stanowczym ruchem kopnąłem ciało owej postaci i chwyciłem za kończynę, wyrzucając ją na oświetloną część sali.

Cholera.

Continue Reading

You'll Also Like

1.4K 72 6
Jesteś córką króla Philzy, który chce abyś wyszła za mąż. Mogą się pojawiać!: -przekleństwa -śmierć -miłość -zazdrość
113K 3.2K 60
[PRACA ZAKOŃCZONA I NIEKONTYNUOWANA] Co by było, gdyby Otomura Gakuya był Twoim chłopakiem? Albo Tsunami Jousuke? Tutaj się tego dowiemy! Do każdego...
142K 4.7K 29
[zamówienia zamknięte] Postacie z uniwersum Boku No Hero Academia. Piszę : - character x character - character x reader - character x OC
2.1K 180 20
[03.12.22] Pamiętajcie, wskrzeszanie zmarłych zawsze ma swoją cenę. I to, zazwyczaj, najwyższą z możliwych. Szkoda tylko, że pewnej złodziejki to nie...