My Personal Prince PL || Chri...

By _MayBay_

185K 8.7K 1K

- Ale gdzie mój całus? - spytała, uśmiechając się do mnie zalotnie. - Ally, serio, nie mam zamiaru się teraz... More

#01
#02
#03
#04
#05
#06
#07
#08
#09
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35

#36 <end>

4.9K 240 48
By _MayBay_

Ostatni rozdział... Sama jakoś tego nie czuję. Starałam się jak mogłam w rezultacie czego, wyszedł nieco dłuższy od pozostałych. Miłego czytania, kochani!

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Przekrzywiłam głowę ponownie spoglądając na mój dosyć mocny makijaż. Miałam nadzieję, że nie przesadziłam, chociaż targały mną wątpliwości. Wyjęłam telefon z kieszeni i nerwowo spojrzałam na wyświetloną godzinę. Zostało mi jeszcze trochę czasu. 

Mama obiecała, że mnie podwiezie, bym nie musiała się trudzić idąc pieszo. Co gdybym pobrudziła się w trakcie drogi?

Pod nosem podśpiewywałam ulubioną piosenkę, która leciała akurat w radiu. Nie mogłam powstrzymać się o wyobrażania przebiegu balu. Mąciło mi to w głowie już od wczorajszego wieczoru. Tak naprawdę, robiłam sobie wyrzuty o kłótnię z Chrisem. Zachowałam się jak skończona idiotka, nie ma co. Nie od dzisiaj, marzyłam, by ten bal spędzić właśnie z nim. Tymczasem będę tańczyć tam z kolesiem, którego poznałam dwa dni wcześniej. Spisałam się.

Czy Christian przyjdzie? Zagadka dnia. Przynajmniej dla mnie. A może zjawi się nawet z jakąś dziewczyną? Kto wie? Ale nawet jeśli i tak chciałabym znowu go zobaczyć. Bardzo. Może uda mi się dojść z nim do zgody? Tylko co wtedy powiem Tom'owi?

Stop.

Musiałam przestać zaprzątać sobie głowę pytaniami, których i tak nie jestem w stanie skutecznie zinterpretować. Byłam pewna, że tak czy siak na imprezie nic może nic się nie wydarzyć, bo niebieskooki prawdopodobnie o niej zapomniał. Dlaczego miałby przejmować się takimi szkolnymi bzdurami? Fakt pogarszała mu pewnie jeszcze moja obecność. Na sto procent nie życzył sobie mnie widzieć. Jedynie ponownie narobiłby sobie problemów. Jasna sprawa. Ten bal to będzie jedna wielka porażka.

- Gotowa? - Zza drzwi wysunęła się kobieta i popatrzyła na mnie wyczekująco.  - Jedźmy już. Spóźniając się nie wywrzesz na ludziach dobrego wrażenia - mrugnęła do mnie pocieszająco.

***

Wysiadłam z auta, ostatni raz uśmiechając się do mamy, nie chcąc ujawniać jej moich prawdziwych przeczuć co do tego wszystkiego. Wolałam, by się o mnienie martwiła. 

Najwidoczniej skutecznie, bo tuż po odmachaniu, odwzajemniła sympatycznie uśmiech i zawróciła w stronę domu. 

Na parkingu słychać było już muzykę dobiegającą z wnętrza szkoły. Od stresu zaczęły pocić mi się ręce.

- O hej! Fajnie, że już jesteś. Czekałem na ciebie - z niedalekiej odległości, podszedł do mnie Tom i na powitanie niepewnie mnie uścisnął. - Wejdźmy do środka.

Nie odpowiedziałam na jego powitanie. Byłam zbyt przytłoczona i pełna obaw. W jego obecności czułam się jakoś nieswojo i dziwnie. Mimo to, by nie wzbudzać podejrzeń pozwoliłam mu złapać mnie za rękę i wprowadzić do sali, gdzie przebywało już dużo uczniów. Wszyscy wyglądali jakby dobrze się bawili. Chyba nie będę dzisiaj wpasowywać się w tłum.

- Masz ochotę może na coś do picia? Czy może chcesz zatańczyć? - Pytał, starając się jak najżyczliwiej się do mnie uśmiechać.

Urocze z jego strony, że nie narzucał się i czekał, aż sama podejmę decyzję, lecz to nie zmieniało mojego postrzegania na jego osobę. Nie mogłam nawet powiedzieć, że w ogóle go lubię, bo nie wiedziałam o nim kompletnie nic. Co gorsze, nie czułam, by było mi to specjalnie potrzebne. Z tej znajomości według mnie nie powinno wyniknąć nic więcej. Chłopak był niczego sobie, ale to nie mój typ. 

Pomijając te rozmyślania i tak musiałam spojrzeć na rzeczywistość. Zgodziłam się z nim tutaj przyjść i tym samym musiałam poświęcać mu większą ilość uwagi. Nie miałam ochoty na taniec, więc przystanęłam na jego propozycję o wypiciu ponczu. Przysiedliśmy na krzesełkach rozstawionych wzdłuż bocznej ściany sali, popijając napój i plotkując o osobach, których mieliśmy przed oczami. Było to nawet zabawne, dopóki temat nie został przez nas wyczerpany.

Nie wiem czy on też to zauważył, ale rozmowa, ani trochę się nie kleiła pomiędzy nami. Na siłę wymyślaliśmy pojęcia do dalszego dyskutowania. Raz trafiło się, że jak na złość powiedzieliśmy coś w tym samym momencie i od tego już na dobre zrezygnowaliśmy z dalszych pogadanek. 

Już wcześniej zdawałam sobie sprawę z tego, że impreza będzie niewypałem, ale bez przesady. Aż takim? Skończył mi się poncz i jedyne co mi później pozostało to siedzenie i udawanie, że nie jest tak źle i nawet dobrze się bawię. By zająć sobie czas, pozwoliłam sobie czasem przytupnąć do tej drętwej muzyki, którą tu puszczali.

Jak na zawołanie, gdy chciałam w końcu zrobić coś ze sobą i zapytać Toma o taniec, bo akurat puszczali dość żywy i skoczny kawałek, DJ postanowił zrobić mi psikusa i po kilku sekundach piosenka zmieniła się w wolny, melancholijny utwór. Na szczęście nie zdążyłam go poprosić, za co podziękowałam sobie w duchu, jednakże Tom uznał to za znak. Wstał, stanął tuż przede mną i wystawił prawą dłoń w moją stronę z szerokim, lecz trochę mdławym uśmiechem.

Odwzajemniłam go, by nie czuł się jeszcze bardziej skrępowany i również podałam mu swą rękę. Oboje udaliśmy się bliżej drzwi głównych od sali i zanim się obróciłam przylgnął mnie do siebie, jakbym miała za chwilę stracić równowagę. Speszył mnie swoim zachowaniem, ale nie chciałam zwracać mu na to uwagi. Nie wiedziałam jak może na to zareagować. Również moja krucha nadzieja jaką nosiłam w sobie, że Christian się zjawi, umarła całkowicie. Niepomiernie czułam się zdołowana i załamana tym dniem.

Taniec dłużył się niesamowicie, jakby ktoś ewidentnie robił mi na złość. Od tej całej bliskości, do tego otaczających mnie wielu ludzi, zaczęło mi się robić gorąco, co skutkowało tym, że za chwilę mogłabym skończyć z mokrymi plecami i pachami. Błagałam w myślach, by w końcu spokojna retro piosenka się zakończyła. 

Nagle coś zaczęło mi nie pasować w tym wszystkim. Tom, o ile to możliwe, przycisnął mnie jeszcze mocniej do siebie, a jego ręce powoli przesuwały się w stronę, w którą za nic nie powinny. Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam poczekać. Może zrobił to przypadkowo? 

Mimo wszystko moje podejrzenia nie sprawdziły się. Ręce blondyna wciąż powoli zmierzały w dół. Rozejrzałam się lekko, by sprawdzić czy ktokolwiek zwrócił na to swoją uwagę i mógłby z tym coś zrobić, ale nikogo takiego nie znalazłam. Na moje nieszczęście. Chłopak przyciskał mnie tak mocno, że czułam jakbym za chwilę miała zemdleć z niedotlenienia. Zaczęło mnie to wszystko przerażać, bo kompletnie nie wiedziałam co w danej chwili począć. 

Nareszcie moment, na który tak długo czekałam. Nudnawy utwór przestał grać, a kilka sekund później, na sali zagłuszyła wszystkich kolejna żywa pioseneczka, wybrana przez DJ'a. Byłabym mu ogromnie wdzięczna, gdyby nie fakt, że zmiana piosenki nic nie zdziałała. Tom nadal nie puszczał. Wczuwał się dalej, jakby muzyka nie miała dla niego znaczenia. Przykro mi, ale dla mnie miała.

- Tom, wolny kawałek się już skończył. Możesz mnie puścić - dałam mu cicho do zrozumienia, lecz on to zignorował. Co najgorsze, jego ręce zamiast w końcu mnie uwolnić w ułamku sekundy wylądowały na moim tyłku.

Oburzona, szybko wyrwałam się z jego uścisku jednocześnie zła i przestraszona. 

- Ale z ciebie dupek! - Wrzasnęłam, a mój głos w lekkiej mierze się załamał.

Ten tylko uśmiechnął się złośliwie. Złapał mnie za nadgarstek i znów pociągnął gwałtownie do siebie. 

- Przeliżesz się ze mną przed całą szkołą - szepnął mi do ucha i próbował kolejny raz zmusić mnie do tańca. Ja tymczasem umierałam w środku.

Ponownie starałam się odepchnąć go od siebie, ale tym razem chwycił mnie szczelniej. Najlepsze, że nikt dookoła nic nie podejrzewał, przez tę jego swobodny wyraz twarzy. 

- Puść mnie, albo zacznę krzyczeć - powiedziałam, chcąc zabrzmieć groźnie, ale po raz kolejny się na sobie zawiodłam.

- Krzycz, nie krępuj się.

Na ramionach poczułam chłód. Prawdziwy chłód. Jakby ktoś otworzył okno, albo... drzwi. Ktoś wszedł do środka, ale nie mogłam stwierdzić kto. Nawet nie miałam jak przekręcić głowy od nacisku jakim Tom przyciskał mnie do siebie. Nie zrozumiałam, ani jednego zdania, jakie wypowiedział. Dlaczego uwziął się akurat na mnie jak ma dużo innych dziewczyn wokół siebie, które same zgłosiłyby się na takie pomiatanie sobą. Lub może każda już zdała sobie sprawę z tego jakim Tom jest nieprzyzwoitym kretynem i ten czuje obowiązek, by znaleźć sobie jakieś nowe zabawki? Szczerze, kto go tam wie?

Tak poważnie, byłam okropnie przerażona, bo nie wiedziałam do czego zdoła się on posunąć. Pocieszała mnie jedna jedyna rzecz. Przebywaliśmy w miejscu pełnym ludzi i cokolwiek bardziej niestosownego, by zrobił, powinno został zauważone. Powinno.

Drzwi zamknęły się z hukiem, dając kolejny mocny podmuch wiatru na moje gołe ramiona. Tak bardzo marzyłam w tej chwili, by nagle znaleźć się w ciepłym domku i czytać książkę, popijając od czasu do czasu gorącą czekoladę. Naprawdę byłoby genialnie. 

- Jeśli nie będziesz ze mną współpracować, będzie tylko gorzej - kolejny raz wymruczał mi tuż przy uchu, lecz tym razem zrobił to o wiele zimniej i nieprzyjemniej.

Wzdrygnęłam się, gdy niespodziewanie znowu ścisnął mój chudy nadgarstek, tym samym zmuszając mnie bym szła za nim krok w krok. Szedł na środek sali. Dlaczego chciał to zrobić? Popisywanie przed kolegami, czy raczej własna satysfakcja?

Moje serce biło z niezliczoną prędkością, a ja sama byłam tak zmieszana, że nie mogłam pojąć co się dzieje. Byliśmy w połowie drogi. Musiałam szybko coś wymyślić, by zyskać na czasie. Nie mogłam przecież dać mu siebie jak na tacy. Myślał, że może sobie tak mną pomiatać? Mylił się. 

Zaraz obcas, który nosiłam na stopie, wylądował po kątem na jego łydce. Byłam niezwykle zaskoczona tym jak szybko i przede wszystkim z jaką siłą udało mi się w nią wycelować. Tom przeklął cicho i złapał się jedną ręką za miejsce, gdzie może pozostać niezły siniak. Stwierdziłam, że to właśnie najlepszy moment na koniec zadowalania się swoim nieskomplikowanym pomysłem i zwinięcie się z tego miejsca jak najszybciej. Co prawda, chłopak nie puścił mnie od razu, ale znacznie poluźnił uścisk przez co łatwo się z niego wydostałam.

Bieg w obcasach był okropny i wtedy zrozumiałam jak koszmarnie minął mi ten dzień. Nawet gdyby Tom nie okazał się idiotą, całe to pożegnalne wydarzenie i tak byłoby dnem. Teraz przez blondyna można je nazwać dnem dna.

Nie patrzyłam gdzie biegnę i również nie patrzyłam za siebie. Nie obchodziło mnie czy mnie goni czy nie. Muszę przyznać, że w bieganiu nie jestem najlepsza, a wysokie buty mi tego nie ułatwiały. Dwa razy w ciągu sekundy czułam jakbym miała się wywalić, ale w ostatniej chwili zyskiwałam równowagę. 

Zmęczona przedostawaniem się do drzwi przez rówieśników, przystanęłam tuż przed nimi i pierwszy raz zerknęłam za siebie. Myślałam, że blondyn da sobie spokój z dręczeniem mnie na dzisiaj, ale w ostatniej chwili zauważyłam jego czuprynę. Przechodził pomiędzy ludźmi, a jak tylko zauważył jak się na niego patrzę, posłał mi złowrogie spojrzenie. 

Koniec z tym - pomyślałam i przekręciłam ponownie głowę, by móc opuścić pomieszczenie bez zbędnego zwlekania. Jednak zamiast zobaczyć przed sobą drzwi wyjściowych, wpadłam na kogoś kto zastawił mi sobą drogę. Podskoczyłam przestraszona. Zaczęłam się zastanawiać jak blondyn tak szybko przedostał się na drugą stronę, lecz to nie był on. Odsunęłam się niepewnie o jeden krok i nadal z lekko przyspieszonym biciem serca popatrzyłam w górę, na twarz chłopaka przede mną. 

Przemierzył mnie całą swymi niebieskimi oczami, a ja czułam jak moje serce jeszcze bardziej wariuje. Skończył zatrzymując się na moich oczach. Z pewnością wyczuł moje skrępowanie. Przygryzłam nieznacznie wargę i opuściłam wzrok na podłogę. Chciałam tym gestem wyrazić jak bardzo jest mi głupio za to co się stało, a on zawsze rozumiał.

Uniósł mój podbródek, tak bym ponownie spojrzała mu w oczy. Rozluźniłam się gdy tylko zobaczyłam jak posyła mi delikatny, ciepły uśmiech. 

- Ostrzegałem cię, Allison! Pożałujesz! - Za moimi plecami rozległ się ponownie denerwujący głos. 

Tom kolejny raz tego dnia chciał chwycić moją rękę, ale Christian mu na to nie pozwolił. Zanim zdążył złapać moją rękę, brunet zatrzymał ją i stanął przede mną.

- Nie dotykaj jej - oświadczył stanowczo i poważnie, z pewnością posyłając mu swoje mordercze spojrzenie. - Nigdy więcej.

- Nie wtrącaj się lepiej. Nie twoja sprawa - Tom odfuknął i jeszcze raz spróbował przedostać się do mnie, na szczęście bezskutecznie.

Christian wykrzywił usta w złowieszczym uśmieszku, który nie wiem dlaczego, ale bardzo lubiłam. Za każdym razem gdy miał go na twarzy, wydawał się taki... zły, ale jednocześnie przystojny i intrygujący.

- Chcesz się przekonać? - Spytał podchwytliwie i szybkim ruchem wykręcił rękę Toma, na co ten syknął przeciągle. - Jeśli chcesz czegoś od Ally, najpierw załatw to ze mną. Lubię patrzeć jak co kolejny dureń stara się komukolwiek zaimponować.

- Puść mnie - wykrztusił Tom, wciąż uwierając się z bólu.

- Przykro mi - Christian udał zmartwionego. - Przypomnę ci tylko, że przed chwilą zrobiłbyś to samo. Dziewczynie - ścisnął go mocniej. Jestem pewien, że gdyby poprosiła, o to samo co prosisz mnie w tej chwili, miałbyś to gdzieś. Powinieneś chyba przypomnieć sobie nieco manier z podstawówki - rzucił ochryple, lecz już po chwili i tak puścił rękę blondyna, a ten odetchnął głęboko. - Tak na przyszłość.

Tom od razu po wypowiedzi Chrisa zmieszany i zagubiony, odsunął się od nas na pewną odległość, po czym zniknął w tłumie nastolatków, mówiąc sobie coś pod nosem. Chris obrócił się do mnie przodem.

- Nic ci nie zrobił, prawda? - Upewniał się, kolejny raz wertując mnie wzrokiem. - Bo jeśli tak, to jestem jeszcze w stanie go dogonić. Znowu zakłada się o byle co.

Zaśmiałam się cicho, nie wiedząc do końca co powiedzieć. Chyba pierwszy raz, aż tak mnie onieśmielał, nie wiem kompletnie z jakiego powodu.

- Dzięki za troskę - przygryzłam wnętrze mojego polika. - To bardzo miłe. Tym bardziej po tamtej akcji z Charlotte... 

Poczułam jak łagodnie chwyta moją dłoń i przeszły mnie ciarki. 

- Nie wspominaj - puścił mi oczko i złączył nasze ręce palcami.

- Jak byliśmy wtedy w klubie... mówiła ona coś o tym, że cię kocha. I bez ciebie nie może normalnie żyć - spuściłam wzrok na swoje stopy. - Co z tym chcesz zrobić? Jeśli ona tak na serio? - Wróciłam niepewnie oczami na jego twarz. 

Nie przejął się moimi słowami. Niespodziewanie, nawet jego kąciki ust powędrowały do góry.

- Gdybyś sama wierzyła w jej słowa, ja również nie miałbym z tym problemu - w tle zaczęła lecieć wolna piosenka. Chris ułożył swoje dłonie na moich biodrach, wcześniej podnosząc moje na jego ramiona. - Charlotte nie zdaje sobie sprawy z tego czym jest miłość, a zrozumienie tego pojęcia zajmie jej wiele czasu. Akurat w tym przypadku nie nadaję się na jej nauczyciela.

Wolnymi ruchami, obracaliśmy się, wciąż nie spuszczając wzroku z nas obojgu.

- Allison - zaczął ponownie o wiele ciszej niż poprzednio i na chwilę przestał tańczyć.

Skupił się na mojej twarzy, wyszczególniając przede wszystkim oczy i usta.

Popatrzyłam na niego przenikliwie, chcąc wypatrzeć co ma na myśli. 

- Tak? - Spytałam i uniosłam brwi.

- Proszę, zrób coś dla mnie - szepnął, sprawiając, że moje kolana nie chciały już więcej ze mną współpracować. Wtulił mnie mocniej do siebie.

Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami, odwzajemniając ciepły uścisk.

- Cokolwiek chcesz - mruknęłam, czując na ramieniu, że się uśmiecha.

Odsunął się minimalnie, nadal jednak utrzymując bliskość między nami. Uśmiechał się do mnie, lecz tym razem nie złośliwie jak miał w zwyczaju. Uśmiechał się życzliwie i z czułością, a jednocześnie widziałam iskierki ukryte w jego tęczówkach. Również się uśmiechnęłam, patrząc na niego śmielej, odważniej.

- Daj mi siebie, Ally - kciukiem przejechał po moim policzku, a miejsca, w których mnie dotykał paliły jak nigdy wcześniej. - Całą. Tylko dla mnie.

Stałam zamurowana jak słup soli. W głowie miałam chaos, rozmyślając co mu odpowiedzieć. Mówił tak spokojnie i zdecydowanie. Widać, że nigdzie się mu nie spieszyło. Ujął mój podbródek w dłonie bardzo precyzyjnie i zatonął oczami w moich ustach. Jeszcze raz położył rękę na mojej talii i pociągnął tak, że oparłam się na nim całkowicie. Zanim się obejrzałam jego usta spoczywały na moich powoli i namiętnie je pieszcząc. W tamtym momencie sama zastanawiałam się, czy ten dzień zasłużył na tak piękne zakończenie. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko rzeczywiście się dzieje.

Przytaknęłam bez trudu, wiedząc, że to jest to czego chcę. Objęłam go najmocniej jak tylko mogłam, zostawiając całe swoje dotychczasowe zmartwienia.

- Gdy pierwszy raz się z tobą żegnałem, nazwałem cię księżniczką. Niewiarygodnie ci się to spodobało - poszerzył uśmiech na to wspomnienie. - Pozwól, że będę cię tak nazywać - pocałował mnie w czoło ze śmiechem i otarł się policzkiem o moje włosy. - Zasługujesz.

Nie zachowywał się jak typowy Collins. Był czuły, delikatny, miły i tym wszystkim nawet słodki. Nie narzekałam, bo kilka razy wcześniej też to u niego zauważyłam. Potrafił być kochany, kiedy chciał. 

- Tylko musisz pogodzić się z faktem, że księżniczka musi mieć swojego księcia - rzekłam.

- Godziłem się z tym faktem od dnia, w którym cię poznałem, ale wątpiłem w to, że będę nim ja.  Mimo to pragnąłem, żebyś cała była tylko dla mnie, a ja cały tylko dla ciebie.

^^^

No i stało się! Kiedyś trzeba pożegnać naszych kochanych bohaterów. Liczę, że nie zawiedliście się i spodobały wam się te moje wypociny. Ale to nie wszystko!

Chciałam was zaprosić do kolejnej książki, której pierwszy rozdział mam zamiar opublikować naprawdę niedługo! Kto wie, może nawet jutro? Jest to kontynuacja mojej drugiej opublikowanej książki, ale nie martwcie się. Nie trzeba czytać pierwszej, by zrozumieć przebieg zdarzeń w kolejnej! Więcej dowiecie się już w opisie, który będzie jej towarzyszył i wierzę, że przypadnie wam do gustu! Muszę powiedzieć, że akcja jest tam nadzwyczaj porywająca i wciągająca ;D

Ci, którzy przeczytali całą książkę... jesteście naprawdę wielcy! Bardzo to doceniam!

Zapraszam serdecznie do pozostałych opowieści, a tymczasem wspólne żegnamy ,,My Personal Prince". Książkę pisało się świetnie, a wszystkie gwiazdki i komentarze ogromnie dodawały mi zapału i otuchy!

Dziękuję wam wszystkim!

_MayBay_

Continue Reading

You'll Also Like

44.6K 1.7K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
859 75 7
A co, gdyby Harry Potter wcale nie miał szczęśliwego zakończenia? Oto alternatywa wersja końca tej historii. Harry, Ron i Hermiona zostają schwytani...
2.1K 400 11
Dałam Ci kredyt Zaufania, ale Ty Nie spłacałeś rat Opowieść o chwilach, które pojawiają się pod zamkniętymi powiekami. O tym, że nie zawsze warto wal...
350K 14.2K 60
Sky to dziewczyna, która kiedyś była naiwna, słaba i miała złamane serce. Dziś jest tak zwaną "zimną suką", tworzy wokół siebie mur, przez który trud...