Closer - Draco Malfoy

Door DEVILOKI

1M 38.8K 41.5K

*Fragment opowiadania* -I co? Co teraz zrobisz? - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Próbow... Meer

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
1 TYSIĄC
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Drobna informacja
Fakty
Rozdział 17
Uwaga nowość
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 22
TO NIE ROZDZIAŁ + 3k
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Nominacja 2 i 3 + krótka notka
London
London 2
London 3
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
10k!
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Epilog
Warner Bros #1
Warner Bros #2

Rozdział 21

17.9K 704 1.1K
Door DEVILOKI

Święta minęły mi szybko. Za szybko. W jednej chwili jadłam z rodzicami świąteczny obiad, a w drugiej już witałam nowy rok. Do Ron'a niestety nie pojechałam, bo nie zdążyłabym wyrobić się ze wszystkim, ale napisałam krótki list i wysłałam drobne upominki. Za parę godzin mam pociąg do Hogwartu, a jeszcze nie zdążyłam porządnie się wyspać. Oczywiście się cieszyłam, bo zobaczę Draco, Harry'rgo, Hermionę, Rona, Ginny i innych, za którymi bardzo tęskniłam. Tylko z jednego powodu było mi przykro. Draco nie napisał ani razu. Okej, wiem, że to działa w dwie strony, ale obiecał, a teraz nic. Dobra, ale nie ma co się tak przejmować, może coś się po prostu stało i tyle. Zapytam, gdy będziemy na peronie.

Włożyłam ostatnią bluzkę do kufra i zamknęłam go. Hades oczywiście, jak spał, tak spał, więc z nim nie było problemu w podróży.

Ubrałam się w wygodne rzeczy i zeszłam na dół, zamykając za sobą drzwi od pokoju.

-Lily, obudziłaś się nareszcie. - powiedziała mama i uśmiechnęła się. - Jedz, jedz, bo zaraz musimy jechać.

-Dzięki mamo. - mruknęłam sennie i zaczęłam jeść płatki.

-I co? Jesteś podekscytowana?

Moje brwi powędrowały ku górze, bo nie wiedziałam do czego ona zmierza.

-Oj, no wiesz, spotkaniem z tym twoim chłopakiem. - zaświergotała. - Oh moja córcia dorasta tak szybko.

Ah no tak, zapomniałabym. Powiedziałam rodzicom o Draco. Ojciec oczywiście miał minę "zabiję gnoja, jeśli choćby skrzywdzi moją córkę", a mama prawie popłakała się ze szczęścia.

-Mamo, daj spokój, chodzimy ze sobą już jakiś czas. Ale cieszę się, że go zobaczę.

Rodzicielka uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a ja w spokoju kończyłam posiłek.

Po parunastu minutach, byliśmy już w aucie i jechaliśmy na Kings Cross. To znaczy ja i tata. Mama postanowiła zostać w domu, bo strasznie rozbolała ją głowa. Czasami miewała takie migreny, martwiłam się o nią strasznie.

-Wiesz już co robić. - powiedział ojciec, gdy staliśmy pomiędzy peronami 9, a 10. - Idź, bo zaraz ci pociąg odjedzie. A mamą to ty się nie martw, właśnie dostałem wiadomość, że już czuje się lepiej.

Przytuliłam go i obiecałam, że będę pisać. Wzięłam bagaże i już po chwili znalazłam się po drugiej stronie. Zatrzymałam się na moment, żeby ogarnąć, jak wygląda sytuacja.

Pierwszoklasiści, drugo, piąto, siódmo. Nie mogłam wychwycić nikogo znajomego. Stawałam na palcach i rozglądałam się, mrużąc przy tym oczy.

-Nie ma go tutaj. - usłyszałam nagle szept, który owiał moje ucho.

Odwróciłam się i napotkałam wzrok Blaise'a. Stał przede mną i uśmiechał się szeroko.

-Blaise! - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję. - Tęskniłam za tobą.

-Ja też, mała. - wtulił się w moje włosy.

-Skąd wiesz, że szukałam jego? - zapytałam, gdy odkleiliśmy się od siebie.

-Ma się ten dar. - zaśmiał się. - Nie, poważnie, nie mam pojęcia gdzie jest, zazwyczaj się nie spóźnia. Może coś go zatrzymało, kto wie. Ale jak go spotkam, powiem, że go szukałaś.

-Dzięki, do zobaczenia później. - powiedziałam i pomachałam mu.

-Narazie, Lil.

Weszłam do pociągu i udałam się do właściwego przedziału.

-Hej kochani. - powiedziałam, wchodząc.

-Lily, tęskniliśmy! - zawołał Ron i mocno mnie przytulił.

-Ojejka, ja też za wami strasznie tęskniłam. - wyznałam szczerze, kładąc bagaż na górną półkę. - I cieszę się, że was widzę.

Droga przebiegła nam spokojnie, ale zauważyłam, że Hermiona jest odrobinkę nieobecna. Jakby coś się stało, ale postanowiłam zapytać o to później. Zdecydowałam przejść się po pociągu, bo chciałam znaleźć Draco. To do niego nie podobne, żeby nie pojawić się na umówioną godzinę. W sensie, zawsze to on był wszędzie pierwszy i mnie zaskakiwał, a dzisiaj? Ani śladu po nim. Powędrowałam do przedziału dla Slytherinu, gdzie oczywiście usłyszałam, że nie jestem tam mile widziana, ale blondyna również tam nie było. Zaczynałam się martwić, naprawdę. Mam szczerą nadzieję, że przedwcześnie wrócił do szkoły, czy coś w tym rodzaju.

Udałam się z powrotem do mojego przedziału, gdzie przespałam się godzinkę, bo moje oczy dosłownie się zamykały.

Obudził mnie Harry, mówiąc, że jesteśmy na miejscu. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam na mroźne powietrze, rozglądając się dookoła. Byłam trochę otępiała po śnie, więc mój mózg działał na odrobinę mniejszych obrotach. Poczłapałam za przyjaciółmi do powozu i jedyne o czym w tym momencie myślałam, to ciepłe łóżeczko i oczywiście rozmowa z Draco.

Po 15 minutach byliśmy już w zamku, więc musieliśmy przebrać się w szaty szkolne. Weszliśmy do Wielkiej Sali na posiłek, ale przy stoliku również go nie było. Okej, teraz naprawdę zaczynałam się martwić i przez to straciłam cały apetyt.

-Dołączę do was w pokoju Wspólnym, w porządku? - zapytałam. - Muszę iść coś załatwić.

Przyjaciele twierdząco pokiwali głowami, więc wyszłam z pomieszczenia i udałam się do dormitorium blondyna. Moja niecierpliwość rosła z każdą chwilą, szczególnie, jak stałam przed tymi masywnymi drzwiami i czekałam wieki, aż ktoś mi otworzy.

-Draco, jesteś tam? - zapytałam, pukając.

Po chwili usłyszałam ciche syknięcie, więc odwróciłam się. Za mną w odległości około 2 metrów stał chłopak. Gdy mnie zobaczył, gwałtownie się zatrzymał.

-Draco! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję, czując przypływ radości. - Strasznie za tobą tęskniłam. - przyznałam. - Coś się stało? - zapytałam gdy zobaczyłam jego minę.

Blondyn nawet nie odwzajemnił mojego uścisku.

-Co miałoby się stać? - zapytał z kpiną w głosie. Zdziwiłam się i mimowolnie odrobinkę się cofnęłam.

-No.. jak to co? Nie pisałeś, nie dałeś znaku życia, nie było cię na peronie. Martwiłam się. - powiedziałam ze smutkiem i popatrzyłam mu w oczy, które w tym momencie wyrażały obojętność.

-To, że jesteśmy parą nie oznacza, że masz mnie kontrolować. - warknął.

-Draco, nie poznaję cię. - pokiwałam głową. - Dlaczego tak się odzywasz?

-Dobra, sorry Lily, ale jestem zmęczony, nie mam ochoty na jakieś przeszukania. Dobranoc. - powiedział tylko i wszedł do swojego dormitorium, zostawiając mnie samą na zimnym korytarzu.

Byłam naprawdę zdezorientowana, bo do cholery nie wiedziałam co się dzieje!

Ale być może nie miał najlepszych świąt, bądź pokłócił się z rodzicami. Miejmy nadzieję, że jutro wszystko się wyjaśni i będzie w porządku.

***

Ale nazajutrz nic się nie wyjaśniło. Tak jak przez cały tydzień. Draco, nie wiedzieć czemu, unikał mnie jak ognia, a ja coraz bardziej traciłam wiarę w to, że się poprawi.

Siedziałam właśnie w bibliotece wraz z Hermioną i odrabiałyśmy zadania domowe z OPCM.

-Wydaje mi się, że w czwartym zadaniu odpowiedzią jest kwiat lotosu. A ty jak myślisz? - zapytała mnie.

-C-co? - odpowiedziałam zdezorientowana, bo tak naprawdę nie wiedziałam o co dziewczyna mnie zapytała.

-Okej, odłóż to. - zażądała, więc położyłam książki na stole. - Lily, co się dzieje? Martwię się o ciebie. Z resztą nie tylko ja. Harry, Ron, Ginny, Lavender, Parvati, a nawet Blaise. Od tygodnia chodzisz nieobecna i nawet nie bronisz się przed tym, że Snape wpisuje ci jedynki na każdej lekcji, bo sądzi, że "nie uważasz", co oczywiście jest kłamstwem. Proszę - położyła rękę na moim kolanie i spojrzała na mnie z troską w oczach. - powiedz mi, co jest nie tak?

Westchnęłam i na chwilę zamknęłam oczy, aby się nie popłakać. Byłam bezsilna, naprawdę.

-Oj, bo chodzi o Draco. - wyznałam, na co Hermiona głośno wciągnęła powietrze. - Wiesz, on...

-Zrobił ci coś? - zapytała. - Wiedziałam, że ten..

-Nie, nie spokojnie. To nic. W sensie, od powrotu po przerwie jest jakiś inny. Niespokojny, non stop gdzieś znika, unika mnie, a kiedy próbuję się do niego odezwać, zbywa mnie. Jest tak, jak na początku roku, kiedy się nienawidziliśmy. Ale teraz to działa w jedną stronę. Nie mam pojęcia co się dzieje. - podparłam się na rękach.

-Nie zamierzam go bronić, bo bądź, co bądź wiem jaki on jest. Ale nie znam go dobrze, więc nie umiem ci powiedzieć co się dzieje, ale wiedz jedno. Zawsze będę przy tobie, obiecuję. Wiedz, że masz moje wsparcie. - dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i przytuliła mnie.

-Oh, dziękuję ci, kochana. Cieszę się, że cię mam. - wyznałam.

Po chwili wróciłyśmy to odrabiania zadań domowych i pomimo tego, że wciąż się martwiłam, po rozmowie z Hermioną, poczułam się trochę lepiej.

Dzień później szłam na przerwę obiadową, ucząc się na sprawdzian z eliksirów, który miał odbyć się za godzinę. Czułam, że jestem dość dobrze przygotowana, bo lubiłam i nauczyciela i ten przedmiot.

Nie odrywając nosa od książki, lawirowałam pomiędzy uczniami, aby na nikogo nie wpaść, gdy nagle poczułam lekkie szarpnięcie za rękę. Podniosłam głowę i natrafiłam na stalowe tęczówki.

-Spotkaj się ze mną za pół godziny na Wieży Astronomicznej. - powiedział Draco i nawet nie dając mi czasu na odpowiedź, poszedł w swoją stronę.

Moje serce zaczęło bić szybciej, bo miałam nadzieję, że coś się zmieni i znów będzie tak, jak dawniej. Być może powie mi o swoich problemach i o tym, dlaczego się tak zachowywał przez ostatnie dni.

Cóż, miałam iść na obiad, ale tak się zestresowałam, że nawet nie doszłam na parter. Włożyłam książkę do torby i chodziłam niespokojnie po korytarzu. Zabijało mnie czekanie, aż 30 minut minie, bo zżerała mnie ciekawość.

Zaczęłam iść w stronę Wieży, pokonując schody. Zawsze byłam zmachana, gdy musiałam po nich wchodzić, ale dzisiaj tego nie odczuwałam. Gdy już byłam na szczycie, zauważyłam chłopaka, stojącego tyłem do mnie i wpatrującego się w zimowy krajobraz. Cholera, mogłam wziąć kurtkę, bo tutaj było jeszcze zimniej.

-Chciałeś porozmawiać. - powiedziałam nieśmiało, a ten odwrócił się.

-Lily, jesteś. - powiedział poważnym tonem. - Posłuchaj... Nie wiem od czego zacząć. - przyznał. -Ja...

-Może od tego, dlaczego zachowywałeś się jak dupek przez ostatnie dni, co? - powiedziałam sfrustrowana.

-Nie o tym chciałem porozmawiać. - skarcił mnie wzrokiem.

-Więc o czym? - zapytałam z niepokojem.

Twarz Draco wyrażała lodowatą obojętność. Jego oczy wpatrywały się we mnie bez jakichkolwiek emocji.

-Musimy zerwać. - powiedział prosto z mostu, a mnie zamurowało.

Chyba się przesłyszałam. On tego nie...

-C-co? Czekaj, co ty powiedziałeś?

-Że musimy zerwać. Nie wiem, co w tym niejasnego. - stwierdził.

-Ale jak to? Dlaczego? Nie rozumiem... - powiedziałam, powstrzymując łzy, które cisnęły mi się do oczu. - Wytłumacz mi to, bo nie wiem...

-Posłuchaj - zaczął i przybliżył się do mnie - nie odbierz tego źle, ale... Nie jesteś w moim typie.

Moment, bo to się nie dzieje naprawdę.

-Wiesz, pojawiłaś się tutaj i od samego początku mnie wkurzałaś. I jako jedyna byłaś na mnie odporna. Granger i Weasley to co innego, ale nie spotkałem dotąd żadnej dziewczyny, która miałaby tak cięty język i nie była w stanie mi się podporządkować. - tłumaczył, a mi z każdą chwilą robiło się słabo. - Nie mogę powiedzieć, że nie jesteś ładna. To i owo masz w porządku i chciałem to wykorzystać, rozumiesz?

Widząc, że nie odpowiadam, ciągnął dalej.

-Chciałem cię tylko przelecieć. Myślałem, że po tym, jak nawciskałem ci kitów o tym, jak to cię kocham i te wszystkie inne bzdety, od razu wskoczysz mi do łóżka, ale ty byłaś odporna. Po jakimś czasie przestało mnie to bawić, więc... Poza tym, zapamiętaj sobie, ja nie bawię się w dziewczyny. Byłaś tylko jedną z...

Nie wytrzymałam. Łzy zaczęły spływać ciurkiem po twarzy, zamachnęłam się i z całej siły wymierzyłam mu policzek. Chłopak głośno wciągnął powietrze.

-Ty gnoju! - wrzasnęłam. - Jak mogłeś?! Nie wierzę, że mogłeś zrobić mi coś takiego. Harry miał rację! Żałuję, że kiedykolwiek cię poznałam. Gdybym parę miesięcy temu nie wsiadła do tego przeklętego przedziału nic takiego by się nie wydarzyło. - głos mi się załamał. - Jesteś dupkiem, nienawidzę cię z całego serca. - powiedziałam. Nie miałam ochoty go oglądać, więc pobiegłam po schodach w dół.

Nie mogłam uwierzyć w to, co mi zrobił. Chciał tylko... Boże, nie wierzę! Nic nie warty idiota. Powinnam słuchać, co się do mnie mówi. A teraz mam za swoje. Moje serce właśnie w tamtym momencie pękło na milion kawałeczków. Ja... go kochałam. Zdążyłam go pokochać, a on tak po prostu mnie złamał. Pobiegłam do swojego dormitorium i zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam się na moje łóżko i wrzasnęłam w poduszkę, wylewając jeszcze więcej łez. Byłam naprawdę załamana. To było tysiąc razy gorsze, od tego, co zrobił mi James. Byłam po prostu jedną z jego panienek, które chciał zaliczyć. Ale był dobrym aktorem, nie ma co. Nie miałam pojęcia, która była godzina, czy lekcja, ale płakałam tak długo, aż mój głos po prostu nie wytrzymał, a moje oczy przestały produkować łzy. Byłam tak strasznie wykończona, że po prostu leżałam na łóżku jak trup, obdarta ze wszystkich emocji.

***

Po paru godzinach w końcu wstałam i spojrzałam na zegarek. Była 15:50. Czyli czekają mnie jeszcze dwie godziny OPCM. Pomimo tego, że chciałam tutaj zostać na zawsze, bo czułam się okropnie, nie mogłam zawalić roku przez złamane serce. Snape miał twarde reguły. Jego lekcje można było opuszczać z logicznych przyczyn. Na przykład za pośrednictwem nauczyciela, który cię zwolnił. Ja nie miałam żadnego ultimatum, więc musiałam się jakoś pozbierać do całości i wziąć się w garść.

Osłabiona, po paru godzinnym płaczu pociągnęłam swoje nogi do łazienki i to, co zobaczyłam przed lustrem okropnie mnie przeraziło. Przed nim stała dziewczyna o podkrążonych oczach, opuchniętych i czerwonych, potarganych włosach i praktycznie pozbawiona głosu. Próbowałam się odezwać, ale jedyne co wychodziło z mojego gardła to dźwięki przypominające chłopaka, mającego mutację. Westchnęłam i wzięłam do ręki szczotkę, aby chociaż trochę ogarnąć swoje włosy. Przemyłam twarz wodą i wyszłam, biorąc do ręki swoje książki i różdżkę, ale tak naprawdę nie patrzyłam, co w nich wylądowało. Zamknęłam drzwi dormitorium i wolno udałam się pod klasę Snape'a. Lekcja już trwała, świetnie, kolejny plus dla mnie.

Mrugnęłam jeszcze kilka razy, by pozbyć się łez, bo wiedziałam, że będę musiała siedzieć tam z Draco. Nacisnęłam klamkę, przygotowując się na koszmar.

Snape momentalnie przerwał lekcje i uśmiechnął się jadowicie, patrząc na mnie spode łba. Cała klasa, jak jeden mąż poszła w jego ślady i po chwili w mojej osobie były utkwione spojrzenia Gryfonów, którzy wyglądali na zakłopotanych i zmartwionych i Ślizgonów, którzy śmiali się chytrze pod nosem w nadziei, że mój dom dostanie minusowe punkty. Usilnie próbowałam nie patrzeć na ławkę, w której siedziałam, chociaż i tak czułam na sobie palące spojrzenie Malfoy'a.

Jezu, mało mu? Naprawdę może sobie już teraz odpuścić. Chociaż być może, chce zobaczyć jak zareagowałam na jego wiadomość o rozstaniu. Może miał nadzieję, że się załamię i godzinami będę ryczeć w poduszkę.

I możecie bić brawa, bo tak właśnie było.

A ja za cholerę, nie potrafiłam tego ukryć.

-A może tak panienka Grey powiedziałaby, dlaczegóż to się spóźniła? - syknął Snape. - Mam nadzieję, że te lekcje nie są dla ciebie tak bardzo nudne, nieprawdaż? Ponieważ twoje oceny pozostawiają dużo do życzenia i na twoim miejscu nie opuszczałbym zajęć. - powiedział, a Ślizgoni ryknęli ze śmiechu.

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie dość, że naprawdę byłam nie w humorze, to jeszcze on upokarzał mnie przed całą klasą.

-Przepraszam, to się więcej nie powtórzy, panie profesorze. - powiedziałam cicho, bawiąc się rąbkiem spódnicy.

-Nie tak szybko, Grey. - ciągnął Snape. - Najpierw, powiesz mi i całej klasie, co takiego miałaś ważniejszego i ciekawszego do roboty, niż przyjście na moje zajęcia.

Jasna cholera. W głowie miałam totalną pustkę, więc powiedziałam pierwszą lepszą rzecz.

-Ma pan rację. - zaczęłam. - Miałam ochotę sobie dzisiaj odpuścić, ale zwerbował mnie Filch i kazał natychmiast iść na lekcje. - już nawet nie miałam siły się bronić.

Całą klasę znów wypełnił śmiech Ślizgonów, ale miałam to gdzieś. W tamtym momencie chciałam po prostu stać się niewidzialna.

-No pięknie, Grey, po prostu pięknie. Wstawiam ci jedynkę, na zachętę. Być może to zmotywuje cię do chodzenia na lekcje OPCM. - nauczyciel powiedział uradowany i wpisał mi ocenę do dziennika. - A teraz siadaj. - zażądał.

Zrobiłam tak, jak kazał. Usiadłam w ławce i położyłam moje podręczniki na stole. Nie miałam nawet odwagi spojrzeć na Draco, który siedział koło mnie. Tak, byłam totalnym tchórzem, wiem to.

Przez całe dwie godziny modliłam się jak głupia, aby te lekcje wreszcie się skończyły. Gdy wreszcie zabrzmiał dzwonek, zerwałam się z miejsca jak poparzona i wybiegłam z klasy, a łzy znów zaczęły lecieć po moich policzkach, ponieważ nie mogłam ich już dłużej powstrzymać. Zasłoniłam się kurtyną włosów i szybkim krokiem poszłam do swojego dormitorium, pomimo tego, że nadeszła pora kolacji. Nie miałam ochoty nic jeść, z resztą i tak bym niczego nie przełknęła. Znów rzuciłam się na łóżko, zaciskając ręce na pościeli. Byłam tak słaba, tak cholernie krucha. Nienawidziłam tego z całego serca. Jestem pieprzonym tchórzem i mięczakiem. Bo zamiast wyjść na korytarz z uniesioną głową, robię z siebie ofiarę i chowam się w pokoju.

Po parunastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko otarłam oczy, odchrząknęłam i w miarę możliwości normalnym głosem powiedziałam "Proszę!"

Do dormitorium weszli po kolei Harry, Ron, a na końcu Hermiona, która miała taką minę, jakby już wiedziała co się stało.

-Hej. - powiedziałam lekko i wyraźnie było słychać, że miałam zatkany nos. Cholera by to wzięła.

-Lil, dlaczego nie było cię na kolacji? - zaczął Harry. - Ani na obiedzie, ani na połowie lekcji? Dlaczego spóźniłaś się na OPCM i najważniejsze. Dlaczego ty płaczesz?

-Emm.. To nic takiego, naprawdę. Trochę gorzej się czuję i tyle. - powiedziałam. To nie tak, że nie chciałam powiedzieć im prawdy. Po prostu nie miałam ochoty robić z siebie ofiary większej niż jestem.

-Błagam cię - teraz odezwał się Ron - nie okłamuj nas. Wiemy, że coś się stało i prawdę mówiąc, mamy pewne przypuszczenia, ale wolimy się upewnić, bo się o ciebie martwimy.

-Powiedz nam. - Hermiona podeszła do mnie i usiadła na łóżku, chwytając mnie za rękę.

-W porządku, już w porządku. Ale naprawdę to nic wielkiego, nie musicie się martwić. - skłamałam. - Wiecie, od jakiegoś czasu nie układało nam się z Draco, więc postanowiliśmy to zakończyć. Po co męczyć coś, co już nie ma przyszłości?

-WY postanowiliście, czy ON postanowił? - zapytał Harry.

Widząc, że nie odpowiadam, głośno westchnął.

-Gnój, zabiję go. - zaczął. - Ja..

-Nie. Nie, Harry to nie ma sensu. - powiedziałam szczerze. - Okej, on ze mną zerwał, ale dajcie sobie spokój. To tylko rozstanie. Ta szkoła pewnie widziała ich więcej, niż solidnej nauki - zaśmiałam się, chociaż wcale nie było mi do śmiechu. - Przejdzie mi. Trochę poboli, ale przejdzie. - zapewniłam ich.

-Jesteś pewna? -zapytała Hermiona z troską w oczach.

-Tak, jestem pewna. - uśmiechnęłam się słabo. - Ale teraz, proszę was, cze moglibyście zostawić mnie samą? Chciałabym przemyśleć kilka rzeczy.

-Jasne, już idziemy. - powiedział Ron. - Ale wiedz, że możesz na nas liczyć i w razie jakichkolwiek kłopotów, przyjdź.

-Pewnie. - odprowadziłam ich wzrokiem.

Moi przyjaciele wyszli, a ja upadłam na łóżko i wyczerpana po całym dniu, po prostu zasnęłam.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gotowe!

Przepraszam, że tak późno, ale byłam w rozjazdach :/

Enjoy xx

Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

175K 5.1K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz
592 102 10
1890, Wiktoriańska Anglia. Zjawy, mary senne, koszmary, duchy. Istoty pokroju upiorów towarzyszyła Lorinie Neri odkąd przyszła na świat. Mieszkańcy w...
1.9K 159 12
- Nienawidzę cię! - Wykrzyczałam mojemu ojcu, prosto w twarz. - A myślisz że mnie to obchodzi, smarkulo?! - Ojciec złapał mnie za nadgarstek. Poczuła...
208K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...