Znowu zostałem "Kuro" (SerVam...

By joeCollin

6K 516 74

Sleepy Ash - servamp lenistwa - po nagłej śmierci Mahiru został bez eve. Jakiś czas później spotkał na swej d... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X

Rozdział III

707 53 9
By joeCollin

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Myślałem, że Sadao otworzy, ale widocznie była czymś zajęta, bo tego nie zrobiła. Chciałem zignorować ten upierdliwy dźwięk, ale nie chciał umilknąć. Podjąłem się więc ogromnego wysiłku, którym było zejście z krzesła i podejście do drzwi. Otworzyłem je i moim oczom ukazał się blond chłopak w pomarańczowej kamizelce i czarnym, długim szaliku.

- Co tak długo, nii-san? - zapytał się z wyrzutem, wchodząc do mieszkania.

- Hyde... - zacząłem, trochę zaskoczony.

- Kto to, Kuro-san? - przerwała mi Sadao, wychodząc na korytarz. Spojrzała na Lawlessa a on na nią. Gdy tylko ją zobaczył, momentalnie się zatrzymał.

- To mój młodszy brat, Lawless, znany teraz jako Hyde - odpowiedziałem na jej pytanie, ziewając.

- Ty też, nii-san?! - krzyknął nagle Bezprawy, ciągle wpatrując się w dziewczynę. Popatrzyliśmy się na niego nierozumiejącym wzrokiem. - Najpierw Lich-tan, teraz ty... To twoja dziewczyna?! - wskazał palcem na Sadao.

Już drugi raz zadano mi dzisiaj to pytanie... Upierdliwość.

Najpierw spojrzałem się na niego, jak na jakiegoś idiotę, a potem, machając ręką, odpowiedziałem:

- Nie, nie, to moja nowa eve, Sadao. Skąd się tu wziąłeś, Hyde?

- Śledziłem cię rano, nii-san - odpowiedział Lawless, najwidoczniej ogarnąwszy się po "szoku" sprzed chwili. Rzuciłem mu nieprzychylne spojrzenie i w tym momencie piętnastolatka powiedziała:

- Wejdź do środka, Hyde-san. Co tak będziesz stał w progu?

- A, okay.

Bezprawy ściągnął buty i poszedł za Sadao, a ja z ociąganiem poszedłem za nimi. Weszliśmy do salonu.

- Czemu tu przyszedłeś, Hyde? - zapytałem, siadając przy stole. Nie to, żeby jakoś bardzo mi zależało na odpowiedzi, ale chyba miałem prawo, by dowiedzieć się, czemu jakiś upierdliwy typ zakłócał mój spokój.

- Lich-tan, mój aniołeczek, wyrwał sobie jakąś lasencję i teraz nie ma dla mnie czasu - odpowiedział Lawless. W jego głosie słychać było pretensję. - Jak on śmie?! Tak mnie na drugi plan odstawić...

- Ma już... dwadzieścia lat, daj mu się życiem nacieszyć - powiedziałem, ziewając. Szczerze mówiąc, dziwię się, że tak długo już ze sobą wytrzymują... Ale co mnie to...

- Lich-tan? Aniołeczek? O kim mowa? - zapytała Sadao, ta ciekawska dziewczyna. Hyde spojrzał się na nią i powiedział, nie wiedzieć czemu dumnie wypinając pierś:

- Lich Jekylland Todoroki, sławny na całym świecie pianista, mój eve.

Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, znaczy, jeszcze większe niż zwykle.

- Ten anielski pianista?

- Tak! Prawda, że jest niesamowity?

Hyde był niezdrowo podekscytowany. Widać, że ten brutal mu się jeszcze nie znudził. Lepiej dla niego; dłużej pożyje. Oparłem czoło o stół, a Sadao w tym czasie krzyknęła:

- Jestem jego ogromną fanką! Zawsze oglądam wszystkie programy i czytam wszystkie artykuły o nim! Ale nigdy nie byłam na żadnym jego koncercie, czego żałuję. Nie mam wystarczająco pieniędzy...

- Mógłbym ci skołować jakiś bilecik - powiedział Lawless, uśmiechając się. Nie widziałem, że to zrobił, ale można to było wyczuć z jego głosu.

Gdy usłyszała jego słowa, Sadao momentalnie hałaśliwie wstała z krzesła, na którym jeszcze przed chwilą kulturalnie siedziała jak kulturalna ludzka istota.

- Naprawdę?! O jejuśku, byłabym dozgonnie wdzięczna, Hyde-san! - znowu krzyknęła, raniąc moje wrażliwe uszy. Wstałem i poszedłem położyć się na kanapie.

- Tak! Lich-tan na pewno się ucieszy z takiej wiernej fanki na swoim koncercie ❤ Oczywiście tobie też dam bilet, nii-san.

- Nie skorzystam - machnąłem dłonią w jego kierunku. Po tym położyłem ręce za głowę i zamknąłem oczy.

- Dam ci info co i jak, wymieńmy się numerami - Lawless zignorował to, co przed chwilą powiedziałem. - A teraz już pójdę, bo się stęskniłem za moim aniołeczkiem! Cześć, Sadao! Cześć, nii-san!

Nic nie powiedziałem, za to Sadao odprowadziła Hyde'a pod drzwi, żegnając się z nim. Włączyłem telewizor, przekręcając się na lewy bok i w tym samym czasie usłyszałem odgłos zamka. Dziewczyna weszła do salonu i stanęła za sofą, na której leżałem.

- Wygląda na to, że pójdziemy na koncert - powiedziała, niezmiernie ucieszona. - Już nie mogę się doczekać. A ty, Kuro-san?

- Tak szczerze - zacząłem powoli, jednocześnie patrząc się na czołówkę jakiegoś nowego serialu. - to bym z chęcią tam nie poszedł... - spojrzała się na mnie ze smutkiem. Aż poczułem na sobie jej wzrok. - To upierdliwe, no ale nie mam wyboru. Pójdę z tobą, jako moją eve.

Sadao krzyknęła ze szczęścia i od góry przytuliła mnie za szyję. Zdziwiony nie wiedziałem, co zrobić, więc się nie ruszałem. Po chwili jednak zamieniłem się w kota i usiadłem na jednej z poduszek, ustępując miejsca dziewczynie. Usiadła obok mnie, po czym położyła mnie na swoich kolanach i zaczęła głaskać po głowie. Zamruczałem, zamykając oczy.

-|-|-|-|-|-|-|-

Koncert odbędzie się wcześniej niżbym chciał. Nie zdążyłem się jeszcze przygotować psychicznie, a już Lawless zaczął wydzwaniać, że odbędzie się on "jutro" w jakimś hotelu, którego nazwy nie pamiętam.

Sadao od rana była jakoś tak upierdliwie wesoła, mimo że umówieni byliśmy dopiero na dwudziestą w hotelowym holu. Jeden plus tego naszego wyjścia: będzie ciemno. Znaczy już jest, bo zaraz wychodzimy. Przynajmniej tak było w planach.

W tym momencie w kociej formie latałem po całym domu, uciekając przed brązowowłosą dziewczyną, która chciała mnie wcisnąć w garnitur pożyczony od jej kuzyna. Nawet nie wiem, kiedy ona to zrobiła. Jakoś bardzo mnie to nie obchodziło, ale aż dreszcze mnie przeszły, gdy zobaczyłem trzymany przez nią czarny garniak. W dodatku trzyczęściowy. I do tego krawat. Błękitny, użyteczny jedynie wtedy, gdyby ktoś chciał się na nim powiesić, udając, że bezchmurne niebo go wzywa.

Wskoczyłem na szafę i zacząłem ciężko oddychać. Zakwasy będą jak nic.

- Kuro-saaan - Sadao złapała się pod boki. Stała pod meblem, na którym leżałem i się na mnie patrzyła. Ja spoglądałem na nią z góry, szczęśliwy, że mogę w końcu odpocząć. - Jeśli się w to ubierzesz to kupię ci dwa rameny - powiedziała, po chwili namysłu.

Drgnąłem, skuszony ofertą, ale postanowiłem ją ulepszyć:

- Cztery - mruknąłem wysokim głosem, którym dysponowałem, będąc w ciele kota. Ciągle patrzyłem na moją eve, która bez mrugnięcia okiem odpowiedziała:

- Zgoda. A teraz tu złaź, Kuro-san.

Westchnąłem, po czym skoczyłem na dół, zmieniając się w moją ludzką formę. Dziewczyna od razu wcisnęła mi w ręce garnitur i powiedziała, żebym go ubrał. Sama była już w niebieskiej sukience do kolan, która pod spodem na pewno miała mnóstwo halek czy jakichś tam innych falbanek. Musiała się jeszcze uczesać, więc podeszła do lusterka stojącego na jej biurku.

Poszedłem do łazienki i z oporem się przebrałem. Został mi jeszcze tylko ten wkurzający krawat. Przez chwilę się z nim szarpałem, ale dałem sobie z tym spokój i podszedłem do Sadao. Omiotła mnie wzrokiem z uśmiechem. Zauważyła, że trzymam ten upierdliwy kawałek materiału, który nie chciał ze mną współpracować. Wyjęła mi go z ręki i szybko zawiązała na mojej szyi. Czułem się, jakby wiązała mi wisielczą pętlę, skazując tym samym na śmierć. Haha...

Po chwili już byliśmy gotowi do wyjścia, tak więc to zrobiliśmy.

-|-|-|-|-|-|-|-

Po dwudziestu minutach jazdy autobusem i jakichś pięciu marszu, znaleźliśmy się pod hotelem Aomori. Wszedłem do środka zaraz za Sadao...

...i od razu chciałem wyjść, widząc masę ludzi w garniakach i sukienkach. Czemu było ich tak dużo?

A poza tym, czy Hyde przypadkiem nie mówił, że Licht po prostu zatęsknił za karaoke, czy jakoś tak? Skąd więc w ogóle ten koncert?

- Czołem, Sadao-chan, nii-san! - usłyszałem nagle głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby...

- Hyde-san! Dobry wieczór! - odkrzyknęła Sadao, odwracając się w stronę źródła głosu i lekko się kłaniając. Kilka osób się na nią spojrzało, ale się tym w ogóle nie przejęła.

- Nadzwyczajnieś dzisiaj urodziwa, Sadao-chan - Lawless klęknął na jedno kolano i pocałował dłoń dziewczyny, po czym wstał. - Dzięki za przybycie; aniołeczek będzie wniebowzięty! No nie? Nii-sa... - Lawless spojrzał się na mnie i w tym samym czasie wybuchnął śmiechem. - Co ty masz na sobie, nii-san? Co ci się stało?

- Zmusiła mnie - odpowiedziałem, patrząc się na kremowe kafelki.

- Przekupiłam - poprawiła mnie Sadao, splatając z tyłu ręce i uśmiechając się. Lawless spojrzał się na nią i także się uśmiechnął.

- Nawet dobrze w tym wyglądasz, nii-san - powiedział, przenosząc swój wzrok na mnie. Nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć, więc tego nie zrobiłem. Zresztą, mój brat chyba nie czekał na odpowiedź. - A teraz chodźmy już. Niedługo się zacznie koncert.

- Dobrze - ochoczo potwierdziła dziewczyna, przeciągając trochę ten krótki wyraz. Poszła za Hyde, a ja za nią, przeciskając się wśród tłumu ludzi.

Przez chwilę miałem nadzieję, że się od siebie oddzielimy i będę mógł wrócić do domu, ale Sadao, zupełnie jakby czytała mi w myślach, nagle mocno złapała moją dłoń i mnie za sobą pociągnęła. Nie protestowałem, ale byłem lekko zawiedziony, że się jednak nie zgubiłem.

Kiedy dotarliśmy na korytarz przed salą, w której odbędzie się koncert, zrobiło się mniej tłoczno, więc moja ręka została w końcu oswobodzona. W tym samym momencie Lawless odwrócił się w naszą stronę i dał nam bilety, po czym powiedział:

- Pójdę zobaczyć, jak tam u mojego aniołka, czy się przypadkiem nie stresuje lub coś takiego. Bawcie się dobrze!

Uniosłem rękę w jego stronę, po czym obydwie wsadziłem do kieszeni i popatrzyłem na dziewczynę.

- Wchodzimy już? Nie chce mi się więcej stać; zmęczyłem się - powiedziałem do niej, kierując się ku otwartym drzwiom. Poszła za mną.

Zajęliśmy swoje miejsca i od razu po tym zamknąłem oczy, odpływając w niebyt.

-|-|-|-|-|-|-|-

- Obudź się, Kuro-san. Zaraz się zaczyna - usłyszałem cichy głos dochodzący z mojej prawej strony. Sadao była widocznie podekscytowana. Ale po co? Upierdliwość...

Ziewnąłem i spojrzałem na scenę. Brutalny aniołek Lawlessa właśnie na nią wszedł, ukłonił się i usiadł przy fortepianie, odprowadzany brawami publiczności. Dziewczyna obok mnie klaskała chyba najgłośniej z wszystkich tu obecnych. Aż się nawet jakiś facet z rzędu przed nami na nią popatrzył, uśmiechając się. Dziwny...

Już po chwili Licht Todoroki wydobył pierwsze dźwięki z koncertowego instrumentu. Wszyscy momentalnie ucichli, jakby ktoś nagle wcisnął przycisk "MUTE" na pilocie.

Zamknąłem oczy i moje myśli odpłynęły sobie gdzieś daleko, prowadzone przez delikatną muzykę. A raczej poważną, chyba... No, nieważne...

-|-|-|-|-|-|-|-

Zanim się spostrzegłem, już było po wszystkim. Licht skończył grać ostatni utwór i wstał. W jednej chwili cała widownia zaczęła klaskać. Niektórzy wstali, w tym i moja eve, z której oczu płynęły łzy. Nie wiem czy było jej smutno, czy się po prostu wzruszyła.

Gdy rozejrzałem się trochę po sali, zauważyłem, że inni też płaczą. To było aż takie wzruszające? Nie wiem...

Oklaski się skończyły i nadszedł czas, by wyjść na korytarz. Tak też uczyniliśmy, jednak Sadao skierowała się w stronę inną od tej, w którą podążali wszyscy. Poszła tam, gdzie wcześniej zniknął Hyde i czekała. Nie wiem na co, ale czekałem wraz z nią, no bo co innego miałem robić.
Po kilkunastu minutach, gdy już zaczęło mi się nudzić, zbliżyły się do nas dwie osoby. Jedną z nich był oczywiście Lawless, a drugą ciemnowłosy młody mężczyzna z jednym białym pasemkiem po lewej stronie jego grzywki. Ubrany był w czarną bluzę, białe spodnie i buty-broń od jego servampa. Wyglądał tak, jak dwa lata temu, tyle że pozbył się tego swojego uskrzydlonego plecaczka, który popsuł mu się podczas walki z Higanem, czy jakoś tak.

Stanął przed nami i najpierw zmierzył mnie wzrokiem, który wyrażał pogardę dla istot mojego rodzaju, lecz była ona nieco słabsza niż wtedy, gdy widzieliśmy się po raz ostatni.

- Cześć - powiedziałem, po chwili mierzenia się z nim wzrokiem. Nie odpowiedział. Zamiast tego spojrzał na Sadao i jego spojrzenie trochę bardziej się ociepliło.

- Chcesz zostać aniołem? - zapytał się jej.

Dziewczyna spojrzała się na niego ze zdziwieniem i jednocześnie podziwem, ale nie wiedziała, co odpowiedzieć. Lawless w tym czasie zaczął się śmiać i powiedział:

- Znowu zaczynasz, Lich-tan! Myślałem, że już ci z tym przeszło.

- Ucisz się, cholerny jeżu!

W jednej sekundzie Hyde został kopnięty na przeciwległą ścianę. Pozbierał się po chwili i z powrotem do nas podszedł, jak gdyby nigdy nic. Uśmiechnął się.

- Weź tak nie szalej, aniołeczku! Bo jeszcze swoją fankę odstraszysz!

Popatrzyłem się ukradkiem na Sadao. Widać było, że nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Jednocześnie śledziła zaciekawionym wzrokiem wszystkie poczynania Lichta. Ten znowu się na nią spojrzał, po czym się do niej lekko uśmiechnął. Chyba pierwszy raz widziałem, żeby to robił. Wyglądał jakoś tak zupełnie inaczej.

- Chodźmy na karaoke - powiedział nagle pianista, kierując swoje słowa do Sadao. Ja i Lawless najwyraźniej nie zostaliśmy zaproszeni, co mój młodszy brat zaczął bardzo przeżywać:

- Jak tak możesz, aniołku...? Też chcę pójść z tobą!

- Durne jeże nie są mile widziane, durny jeżu.

- No wiesz co??

- Mnie to pasi. Pójdę już sobie. Bawcie się dobrze - powiedziałem, chcąc opuścić krzyczące towarzystwo. Nagle jednak poczułem uchwyt na moim ramieniu. Znowu.

- Chodź z nami, Kuro-san - zwróciła się do mnie Sadao. - Ty też, Hyde-san. Im nas więcej, tym weselej. Dobrze, Todoroki-sansei?

Licht wyglądał na zdumionego, a także trochę się zarumienił. Najpierw pokiwał prawie niezauważalnie głową, a potem skierował swój wzrok gdzieś w bok.

- Możesz mi mówić po imieniu - wymamrotał, nadal patrząc się w nieokreślonym kierunku.
Moja eve wyglądała na niezmiernie ucieszoną. Jej oczy zrobiły się większe i przy okazji w końcu mnie puściła.

- Dobrze! Licht-san! - krzyknęła.

- No to chodźmy, póki jeszcze nie jest aż tak późno - zaproponował uradowany Lawless. Jego eve znowu pokiwał głową i zaczął iść w stronę wyjścia.

Zobaczywszy to, zamieniłem się w kota i dotknąłem buta Sadao, chcąc żeby mnie podniosła. Spojrzała się na mnie i wzięła mnie na ręce. Usiadłem na jej lewym ramieniu i ziewnąłem. Poczułem na sobie wzrok Lichta, który się nagle odwrócił w moją stronę. Chyba nadal miał obsesję na punkcie małych, słodkich stworzeń... Przestałem jednak zwracać na to uwagę i już po chwili zasnąłem.




Rysowałam w szkole, więc jakość nie najlepsza, ale...
Oto rysunek Sadao w swojej kreacji, którą włożyła na koncert Lichta:

Continue Reading

You'll Also Like

26.1K 1K 26
„ink brought us together"
6.1K 565 30
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
7.3K 515 41
- Wiedziałaś? - zapytał marszcząc brwi. - Lloyd ja - zawachałam się. Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. Miałam przecież być z nim szczera. - No ta...
111K 10.9K 70
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...