〰MARINETTE〰
- Jak ja mogłam o tym zapomnieć?! - jęknęłam załamana.
Od piętnastu minut krążyłam po pokoju i dosłownie rwałam sobie włosy z głowy, bo oczywiście, jak zwykle, musiałam o czymś zapomnieć. Całkowicie wyleciało mi z mojej pustej łepetyny to, że dziś mam ważne zaliczenie z historii sztuki. To będzie najważniejsza ocena w tym roku.
- Marinette, przypominałam ci o tym. - kwami krążyło wokół mnie.
- Wiem, Tikki, ale i tak zapomniałam. - zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki w poszukiwaniu potrzebnego podręcznika.
- Nie myśl tyle o Czarnym Kocie, to może kiedyś coś zapamiętasz. - zaczęła się śmiać.
- Wcale o nim nie myślę. - szybko zaprzeczyłam. No dobra, skłamałam. Ciągle o nim myślę. O jego pięknych oczach, czy o tym czarującym uśmiechu, którym mnie zawsze obdarza albo o jego wargach idealnie pasujących do moich. Tak bardzo go kocham. Nic na to nie poradzę, że zajmuje moje myśli. - To przez rodziców, no wiesz, ta cała akcja z narzeczonym i tak dalej.
- Jasne, twoje rumieńce mówią coś innego. - usiadła na biurku i zaczęła się ze mnie śmiać. Mała wredota. Ciekawe czy kwami Kota też jest takie okropne? Muszę się go kiedyś o to zapytać.
- Oj, już daj spokój. - przewróciłam oczami z rozbawieniem. - Lepiej pomóż mi znaleźć tę książkę.
Tikki zaczęła szukać po wszystkich kątach mojej książki, a ja zaczęłam ubierać się w mój szkolny mundurek składający się z białej koszuli, granatowej marynarki z herbem szkoły, tego samego koloru spódniczki i białych podkolanówek.
- Znalazłam! - usłyszałam głos mojej małej opiekunki. - Jest pod łóżkiem. - pewnie musiał tam wpaść, kiedy ostatni raz się z niego uczyłam.
Wzięłam książkę w ręce i wyszłam z domu bez śniadania. Kupię sobie coś w szkole. Otworzyłam podręcznik na temacie, z którego miał być sprawdzian i zaczęłam się uczyć w drodze do szkoły.
Z nosem w książce zaczęłam przechodzić przez ostatnie przejście dla pieszych. Niestety moja nieostrożność dała o sobie znać. Nie rozejrzałam się przed wstąpieniem na jezdnię. Usłyszałam warkot silnika i pisk opon.
〰ADRIEN〰
Jakoś nie za dobrze spałem tej nocy. Wszystko przez mamę i tę jej narzeczoną. Nie ma takiej opcji, żebym się oświadczył komuś innemu, niż Biedronce. To ona jest panią mojego serca i to z nią chcę spędzić resztę mojego życia. Tak, to jedyne, czego jestem pewien.
Ubrałem się w mój szkolny mundurek. Szare spodnie i marynarka nawet dobrze na mnie leżały, a do tego miałem białą koszulę i czerwony krawat. Tak ubrany zszedłem na śniadanie. Przy stole nikogo jeszcze nie było. Zająłem swoje miejsce i zacząłem jeść.
- Dzień dobry, synku. - mama się do mnie dosiadła. - Jak się czujesz? - spytała, a ja wyczułem w tym jakiś podstęp. Spojrzała na mnie. - Jak ty wyglądasz? Cały ojciec, on też nie potrafi wiązać krawata i dlatego ciągle nosi te swoje fulary, które modne były jakieś czterdzieści lat temu. - podeszła do mnie i zaczęła poprawiać węzeł.
- Dzień dobry, mamo. - przywitałem się, kiedy zajęła swoje miejsce. - Wszystko jest dobrze.
- To dobrze, synku, to dobrze. - zamieszała łyżeczką w swojej filiżance. - Czyli nie będziesz miał mi za złe tego, że sprzedałam twój samochód.
Łyżka z płatkami, którą właśnie kierowałem do swoich ust, wypadła mi z ręki. Spojrzałem na mamę. Popijała sobie spokojnie swoją kawę.
- Co zrobiłaś? - zapytałem po dłuższej chwili przypatrywania się kobiecie.
- Sprzedałam, kiedy byłeś na sesji. Mój syn nie będzie jeździł jakimś starym gratem. - oznajmiła niewzruszona. Widząc moją minę, zaśmiała się i dodała. - Spokojnie, kupiłam ci nowy, a nawet dwa. Ten drugi pasował mi do tych boskich sandałków, które miałam wczoraj na nogach i nie mogłam się powstrzymać. - cała mama.
Dokończyłem śniadanie i wszedłem do garażu. Wsiadłem do nowego, sportowego auta, które sprezentowała mi mama i pojechałem po Nina. Mój najlepszy kumpel mieszkał dwadzieścia minut drogi ode mnie, a ja byłem już i tak spóźniony.
Odpaliłem moją ulubioną playlistę, założyłem okulary przeciwsłoneczne i z szerokim uśmiechem przyspieszyłem. To autko jest mega! Mamusia wie, co dobre. Droga pod dom przyjaciela trwała trochę krócej. Zatrąbiłem, a po chwili wyszedł.
- No stary, niezła fura. - mulat dokładnie obejrzał samochód. - Niejedną dziewczynę na nią wyrwiesz.
- Daj spokój. - dla mnie liczy się tylko jedna. - Lepiej wsiadaj, zaraz się spóźnimy.
Mój przyjaciel nie byłby sobą, gdyby jak co poniedziałek, nie opowiadał mi o swoich weekendowych podbojach w klubie. Ciekawe, kiedy znajdzie sobie kogoś na stałe?
Jechaliśmy, słuchając muzyki i rozmawiając na temat dzisiejszego sprawdzianu z literatury, kiedy niespodziewanie ktoś wszedł mi prawie pod koła. Dziewczyna miała nos wciśnięty w książkę i chyba mnie nie zauważyła. Na szczęście mój koci refleks, zadziałał i szybko wcisnąłem hamulec, zatrzymując się od niej o włos.
〰MARINETTE〰
Usłyszałam pisk opon, książka wypadła mi z rąk, a ja zamarłam, czekając na najgorsze. Na szczęście kierowca zatrzymał się w samą porę. Oszołomiona, kucnęłam, żeby podnieść mój podręcznik.
- Nic ci nie jest? - zapytał mnie jakiś chłopak, on też schylił się po moją własność.
- Przepraszam, straszna gapa ze mnie. - powiedziałam i spojrzałam na niego. Był całkiem przystojnym blondynem o zielonych oczach. - Spieszyłam się i nie zauważyłam, jak jedziesz.
- Na szczęście nie doszło do żadnej tragedii. - wstaliśmy, a on podał mi podręcznik.
Jeszcze raz go przeprosiłam i odbiegłam. Za dwie minuty miał zadzwonić pierwszy dzwonek, a ja miałam jeszcze spory kawałek do przejścia.
W szkole byłam równo z dzwonkiem. Dziwne, że zdążyłam. Przywitałam się z przyjaciółkami i weszłyśmy razem do budynku.
Na szczęście sprawdzian nie był jakiś ciężki i całkiem dobrze mi poszło.
Teraz razem z Alyą siedziałyśmy na stołówce i rozmawiałyśmy o tym, co wymyśliła moja mama.
- No to masz przewalone. - stwierdziła krótko, a moje załamanie się pogłębiło.
- No co ty nie powiesz? - ironia zawisła w powietrzu.
- To pewnie jakiś wyłysiały chłopak, o niekompletnym uśmiechu, zobaczysz. - zaczęła się śmiać, a ja przywaliłam czołem o blat stolika. - Inaczej matka nie szukałaby mu żony.
- Ty już mnie lepiej nie pocieszaj. - jęknęłam z twarzą przyklejoną do stołu. Alya zaczęła się jeszcze głośniej śmiać.
Poczułam wibracje mojego drugiego telefonu, znajdującego się w kieszonce po wewnętrznej stronie mojej marynarki. To telefon, dzięki któremu kontaktuję się z Czarnym Kotem. Pewnie Akuma. Wyjęłam urządzenie. Na szczęście przyjaciółka zajęła się rozmową z dziewczynami, dlatego miałam chwilę, by poświęcić ją na przeczytanie wiadomości od mojego chłopaka. Kiedy przeczytałam treść, moje załamanie osiągnęło apogeum.
Głupi Kot: Może małe wagary?
Ten chłopak jest niemożliwy, tyle razy mu powtarzałam, żeby pisał tylko wtedy, gdy Władca Ciem zaatakuje.
Ja: Nie.
Głupi Kot: Usycham z tęsknoty za tobą.😭
Ja: Trudno, zobaczymy się wieczorem.
Głupi Kot: Bardzo Cię kocham, nie mogę się już doczekać, Księżniczko.
Cholera, zarumieniłam się. Zakryłam szybko policzki włosami. Dlaczego on musi być uroczy i nawet w głupich SMS-ach nazywać mnie Księżniczką.
Głupi Kot: Zarumieniłaś się, prawda?
Głupi Kot: Wiedziałem! Skoro nie idziemy na wagary, to ja wracam na lekcję. Kocham Cię.
〰ADRIEN〰
Siedziałem z Ninem na ławce w parku przed szkołą i wymieniałem SMS-y z moją Lady. Co prawda miałem do niej pisać tylko wtedy, gdy będzie jakieś zagrożenie, ale bardzo za nią tęsknie.
- Była całkiem niezła. - odezwał się mój kumpel. Oderwałem oczy od telefonu i spojrzałem na niego.
- Kto? - zapytałem całkowicie zbity z tropu.
- Ta laska, która o mało co nie wpadła nam pod koła. - uśmiechnął się głupio. - Miała zgrabne nogi i tyłek niczego sobie. Na resztę nie patrzyłem. - załamałem się, cały Nino. - Chodzi do tej żeńskiej szkoły.
- Skąd taki wniosek. - napisałem kolejnego SMS-a i znów na niego spojrzałem.
- Miała na sobie mundurek z tamtej szkoły. - odpowiedział, a ja poczułem, jak mój telefon wibruje.
Moja Pani: Ja Ciebie też i to nawet nie wiesz jak bardzo.
Wróciłem na lekcje.
👹👹👹