-Jakie plany na dziś?- spytałam
-Ty leżysz a ja pilnuje byś się nie przemęczała.- oznajmił
-Ale ja mam projekt do skończenia- Jęknęłam niezadowolona
-Przeżyję bez ręki, teraz ważniejsze jest twoje zdrowie- sprzeciwił się
-Bruce powiedział że mogę pracować tylko mam nie zostawać w pracowni po nocach- powiedziałam jako kontrargument a on pokiwał głową na boki
-Dobra, ale jeśli znów zemdlejesz to leżysz w łóżku aż do czasu jak Doktor Banner nie wróci- oznajmił surowym tonem.
-Zgoda- uśmiechnęłam się biorąc kęsa do buzi.
-Jak z dzieckiem- westchnął
-Oj tam mogło być gorzej- zaśmiałam się
-Mogłaś umrzeć?- spytał sarkastycznie
-Też- odpowiedziałam
-Dobra jedz do końca i idziemy do twojej pracowni- powiedział i pogrążył się w myślach.
Zjadłam do końca i Wypiłam herbate, usłyszałam otwieranie Bifrostu. Heimdall wpuścił Bruca do Asgardu. Miło.
Szturchnęłam Bucka który momentalnie złapał mnie mocno za nadgarstek. Będę mieć siniaka i to dużego. Syknęłam z bólu a on puścił moją rękę przestraszony.
-P-Przepraszam. Nie chciałem, na prawdę nie chciałem.-Zaczął przepraszać, słyszałam poczucie winy w jego głosie
-Spokojnie, wszystkie kości są na swoim miejscu, będzie tylko siniak- powiedziałam rozmasowując obolałe miejsce
-Mogłem zrobić ci krzywdę a miałem pilnować by ci się ona nie stała- powiedział wstając z krzesła i odsuwając się ode mnie.
-Buck, nic mi nie jest. To tylko siniak nie złamanie, nie wybicie, siniak. Nic mi nie będzie, przecież od siniaka jeszcze nikt nie umarł- oznajmiłam uspokajając go. Wstałam z łóżka odkładając tace na bok.
-Pomyślałaś co by się stało jakbym się nie opamiętał?- spytał
-Pewnie użyła bym mocy byś mnie puścił, nic wielkiego- odpowiedziałam
-Nic wielkiego? Nic wielkiego!? Ana jak używasz mocy to mndejesz. Nie chce być powodem twojego cierpienia- oznajmił odsuwając się. Nic sobie z tego nie robiąc podeszłam do niego i go przytuliłam, opierał się na początku jednak chwilę potem również mnie przytulił a ja poczułam że coś mi się w żołądku przewraca, ale nie z powodu strachu czy czegoś. To uczucie było bardzo miłe, niczym przy Stevie podczas naszych pierwszych dni związku...
Nie Ana, nie zauroczysz się w nim. To tylko przyjaciel który potrzebuje czyjejś obecności a ty jesteś w pobliżu.
-Lepiej?- spytałam przerywając ciszę, poczułam że kiwa głową.- Buck, nie ważne co się stanie pamiętaj że możesz przyjść do mnie, nie ważne która godzina pora roku czy pora dnia. Zawszę cię wesprę i pamiętaj że mnie nigdy nie przestraszysz ani nie zranisz, jesteś moim przyjacielem a przyjaciół się nie zostawia.- powiedziałam zaczynając miziać go lekko po włosach. Usłyszałam że coś mruknął ale nie zrozumiałam co. Odsunęłam go lekko od siebie by móc go zrozumieć.- Co mówiłeś?- spytałam
-Nie ważne- odpowiedział spuszczając wzrok.
-Keyy... Chodźmy już do mojego pokoju bo muszę się przebrać i umyć bo śmierdzę- zaśmiałam się próbując rozładować napięcie co chyba mi się udało bo lekko się uśmiechnął. Chciałam odejść ale James dalej trzymał mnie jedną ręką w pasie, zarumieniłam się lekko i od razu zganiłam się w myślach za moje zachowanie, Nova to tylko przyjaciel, PRZYJACIEL.-Ummm... Buck... już możesz mnie puścić- powiedziałam zakłopotana, on jakby obudził się i puścił mnie odsuwając się o krok.
-P-przepraszam- mruknął zakłopotany.
-Nic nie szkodzi, chodźmy już- powiedziałam biorąc tace w ręce i ruszając w kierunku wyjścia.
-Daj ja zaniosę- oznajmił chcąc zabrać mi naczynia z rąk
-Mam dwie ręce a nie jedną, będzie mi łatwiej i tak masz u mnie szacunek że przyniosłeś mi śniadanie do pokoju- uśmiechnęłam się do niego miło. Już nic nie powiedział i szedł obok mnie w ciszy. Po drodze do mojego pokoju zaszliśmy do kuchni oddając tace a później prosto do mojego tymczasowego azylu. Weszłam przez zaskakująco otwarte drzwi. Już wiedziałam że mam się szykować na pogadankę. Na łóżku siedział Wkurzony i Zmartwiony na maksa Clint. Kiedy tylko wsadziłam głowę do pokoju on od razu spojrzał się na mnie i wstał podchodząc szybkim krokiem. Spodziewałam się że zacznie prawić mi kazania a on mnie przytulił.
-Jeszcze jedna taka akcja o uwierz mi Bruce nie będzie twoim największym problemem- mruknął mi do ucha
-Myślałam że na mnie nakrzyczysz- odpowiedziałam również przyciszonym głosem
-Nie bo mamy widownie- powiedział cicho
-Bruce kazał mu mnie pilnować w pracowni, ty byś się zanudził- oznajmiłam
-Jak ty mnie dobrze znasz- zaśmiał się lekko- Ja pilnuję byś jadła posiłki i brała leki które ci przepisał- poinformował mnie w końcu mnie puszczając.
-Mam rozumieć że jestem teraz pod całodobową opieką dwóch co podkreślę starszych ode mnie facetów? To czasem nie pedofilia?- zaśmiałam się
-Ana, na ziemi masz trzydzieści sześć lat- powiedział Clint
-Ale żyje dwadzieścia dwa z tego co pamiętam, i liczę w czasie asgardzkim gdzie jeden dzień to dwa na ziemi i nic z tym nie zrobię.
-Czekaj to ile masz w końcu lat?- spytał Buck dołączając się do rozmowy- wiem że kobiet się o wiek nie pyta ale strasznie to skomplikowane i nie pojmuję.- wytłumaczył
Spokojnie, nie mam tego za złe, sama sądzę że to zagmatwane. Licząc z mojego punktu widzenia mam dwadzieścia dwa lata jednak patrząc na punkt widzenia na przykład Clinta mam trzydzieści sześć ponieważ na Asgardzie czas leci dwa razy szybciej, wyjeżdżam tam w poniedziałek i z moje punktu widzenia jestem tam nie wiem... półtora dnia to kiedy wracam tutaj jest już środa.- wytłumaczyłam
-Trudne- skwitował, A my pokiwaliśmy głowami
-Da się przyzwyczaić, trudno wyliczyć na ile mogę na przykład zostać ale i tak nic z tym nie zrobię.- wzruszyłam ramionami.- Dobra wypad z pokoju bo chce się przebrać- skwitowałam.
-Ale ty będziesz w łazience a my tutaj, nie będziemy cię widzieć- jęknął Clint
-Ugh.... masz nie tykać moich staników- wskazałam palcem na Clinta po czym wzięłam byle jakie ciuchy i skierowałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi za sobą i zaczęłam się rozbierać. Wszystkie przepocone ciuchy wrzuciłam do brudnika a ręcznik który wzięłam z szafki powiesiłam na grzejniku. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam ciepłą wodę. Strumienie lały się na moje plecy relaksując mnie. Umyłam się dokładnie wraz z włosami i wyszłam z kabiny. Okryłam się ręcznikiem i podeszłam do szafki gdzie trzymałam suszarkę. Połączyłam ją do kontaktu i włączyłam zaczynając suszyć moje czarne włosy. Ciekawy fakt jest taki że mnie i Lokiego uważano swego czasu za bliźniaki dwujajeczne, nawet oczy mieliśmy w podobnym odcieniu zieleni tylko moje były pomieszane z brązem a jego z błękitem. W Asgardzie uchodziłam jako damska wersja Boga kłamstw różniły nas tylko charaktery i płeć.
Skończyłam suszyć włosy i upięłam je w koka na środku głowy. Przebrałam się w, jak się okazało czarną koszulkę Panic! At The Disco i niebieskie rurki. Mokry ręcznik wylądował w koszu a sama wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka gdzie Buck i Clint leżeli plackiem.
-Ej, to moje łóżko śpijcie we własnych- przywitałam się.
-Dałem ci spać na moim- odpowiedział kontrargumentem.
-To tobie może wybacze... Ale Clinta zabije...- oznajmiłam na w pół serio.
-Ana, a gdzie jest Bruce, mam do niego sprawę- spytał Clint
-W Asgardzie- odpowiedziałam
-Czy wszyscy wylatują nagle do Asgardu? Boże- mruknął lekko wnerwiony.
-Który?- spytałam żartując a on posłał mi spojrzenie mordercy.
- Ja nie wylatuje, Steve też nie,Sam również nigdzie się nie rusza z tego co wiem.- odpowiedział Buck
-Właśnie Steve coś mówił że jedzie z Sharon na małą podróż krajoznawczą, i to było wczoraj. Wie ktoś czy już wrócili?- spytałam
-Pewnie zatrzymali się na co nie co- zaśmiał się Clint a James szturchnął go łokciem
- Buck, nie tak się bije tego jełopa tylko tak- powiedziałam i walnęłam Clinta w głowę z średnią siłą.
-Ał, odejdź ode mnie szatanie- oznajmił blondyn.
-Szatanowi to ja Cię zaraz złożę w ofierze- mruknęłam wywracając oczami na jego dziecinne zachowanie.
-Takie pytanie, po co Bruce poleciał do tego całego Asgardu?- spytał zlewając mój komentarz
-Poleciał prosić o pomoc... Lokiego- powiedziałam powoli wiedząc jak Clint go nienawidzi.
-No chyba nie, powialiło was już do reszty? Przecież on znów nas powybija!- Clint wstał a na jego twarzy była wymalowana złość
-Był pod wpływem Laufeya! Myślał że tym sposobem zwróci na siebie uwagę Odyna- broniłam Psotnika
-To nie zmienia faktu że mnie "zaczarował" i byłem jego sługusem co więcej tobie też chciał wyprać mózg a ty go jeszcze bronisz- oznajmił
-Bo jest moim bratem- odpowiedziałam twardo
-Bruce jest twoim bratem nie ten Kłamca- odparł
-Clint nie zaczynaj kolejny raz, już to przerabialiśmy kilka razy. Ja swojego zdania o nim nie zmienie. Wiem o nim więcej niż wam się wydaję.- powiedziałam chłodno- a teraz jeśli pozwolisz powrócę do pracy- odwróciłam się i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę pracowni.
Clint bardzo dobrze wie że jestem przywiązana do Lokiego i znam go lepiej niż samą siebie. Nie skrzywdził by mnie... Nie Loki.
Może ogranicze na razie do jednego na tydzień , czasem dwóch. Rozpoczęły mi się praktyki podczas których pracuję w kuchni i jaj tylko wracam do domu to umieram a szkoła też daje mi popalić więc nie mam zbytnio siły by cokolwiek pisać :(
Now if you excuse me I have to destroy Jotunheim b0i