Minęły dwa dni i Andie nadal czuła się nieco dziwnie w towarzystwie Luke'a. Niezręcznie. Chciała nad tym pracować, ale świeża myśl w głowie, że nie ufał jej aż tak bardzo odejmowała każdą siłę. Wiedziała, że musieli to ogarnąć, ponieważ nim się obejrzą, a zespół ruszy w nową trasę. Nie chciała rozstawać się z nim w tej niewygodnej atmosferze.
Przy śniadaniu dowiedziała się, że Izzy miała dla niej jakąś niespodziankę i Andie naprawdę nie wiedziała, czego się spodziewać. Była podekscytowana i nieco niepewna, ale głównie przeważało to pierwsze uczucie. Kiedy odebrała połączenie od swojej przyjaciółki, czuła się zaskoczona jej słowami.
- Andie, skarbie ty mój, mam nadzieję, że nie jesteś dzisiaj zajęta? A jeśli tak, odwołaj to - powiedziała na samym początku, nawet nie czekając na rutynowe "halo?" swojej przyjaciółki.
Blondynka uniosła niepewne spojrzenie na Luke'a, który był wpatrzony w powtórkę meczu. Siedzieli w salonie na kanapie, która kształtem przypominała literę "L" i jedli śniadanie, czyli tosty z jajecznicą na nich. Andie odłożyła jedzenie na talerz, poprawiając się na swoim miejscu. Miała na sobie czarną koszulkę z napisem "Vans", damskie bokserki i była otoczona masą poduszek.
- O czym ty mówisz? - zapytała, marszcząc brwi i kompletnie nie wiedząc, jak zareagować.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Ale taką super-hiper niespodziankę.
- Dlaczego wzięło ci się na niespodziankę? - brnęła dalej.
- Ponieważ, kochanie ty moje, postanowiłam jakoś uczcić koniec wakacji, a poza tym, dawno się nie widziałyśmy.
Andie zauważyła, że Luke oderwał wzrok od meczu koszykówki męskiej i patrzył na nią przez dłuższy moment ze zmarszczonymi brwiami i pytaniem w oczach, aczkolwiek zignorowała to. Niemiły głos gdzieś w tyle głowy mówił jej, że pewnie podejrzewał ją o kolejną zdradę, ale naprawdę nie chciała nad tym dłużej rozmyślać.
- Okej...? - mruknęła, nie będąc przyzwyczajona do przezwisk, którymi tak bardzo Izzy rzucała. - Dostanę jakieś szczegóły?
- Będę w Londynie równo o czwartej. Chętnie zostawię u ciebie swoje rzeczy, żebyśmy mogły pójść na tę niespodziankę, a potem jeszcze chętniej przenocuję i wezmę prysznic u ciebie.
- Wiesz, że jestem u Luke'a - powiedziała, ponownie przyciągając jego spojrzenie.
- Więc zapytaj go! Naprawdę nie będzie mi się chciało wracać do Sheffield po północy.
- Dobra, daj mi chwilę.
Odsunęła telefon od ucha, opierając rękę o udo i spojrzała na Luke'a, który posłał jej mały uśmiech. Odchrząknęła, z niewiadomego powodu czując się dziwnie nieśmiała. Wiedziała, że nie chciała przekraczać granicy, chociaż żadna właściwie nie została ustalona, aczkolwiek nocowanie przyjaciółki Andie w nie jej mieszkaniu zdawało się być właśnie naruszeniem... czegokolwiek.
- To Izzy - poinformowała go na początku, unosząc telefon, by był pewny, o czym mówiła. - I powiedziała, że chce ze mną wyjść gdzieś dzisiaj i że prawdopodobnie wrócimy późno, dlatego pytała, czy mogłaby tu nocować...? - Nieśmiało uniosła wzrok. - Tylko na jedną noc - dodała szybko.
Luke nachylił się do niej, kładąc dłoń na jej kolano i głaszcząc je czule. Uśmiechnęła się do niego jednym kącikiem ust, co odwzajemnił, zdecydowanie bardziej pewnie.
- Jasne, że tak - odpowiedział, a ona odetchnęła z ulgą. - Ale mam jeden warunek.
- Warunek?
Pokiwał głową, nachylając się jeszcze bardziej, a ona odsunęła telefon nieco dalej, ponieważ naprawdę nie chciała, żeby Izzy słyszała ich rozmowę. Chociaż prawdopodobnie wyłapała już więcej niż powinna.
- Chcę za to buziaka.
Andie zachichotała i pomyślała, że to była ta sekunda, kiedy wracali do normy.
- Okej - potwierdziła, kiwając głową.
Przysunęła telefon do twarzy, pamiętając o czekającej przyjaciółce.
- Nie ma problemu - powiedziała do słuchawki.
- O taaak! - Izzy pisnęła głośniej, niż ktokolwiek chciałby przyznać. - Zrobimy sobie babski wieczór! I, o, rany, musimy tyle obgadać!
W odpowiedzi jedynie zaśmiała się pod nosem, pozwalając Izzy paplać o zbyt wielu rzeczach na jeden raz.
***
Dokładnie o czwartej dwadzieścia do mieszkania Luke'a zaczął ktoś dzwonić. Andie nie miała wątpliwości, że to jej przyjaciółka, Izzy, której adres podała w esemesie. Podeszła do drzwi, otwierając je na oścież, a dziewczyna prawie od razu rzuciła się w ramiona blondynki, ni to piszcząc, ni to krzycząc. Po prostu robiąc coś pomiędzy.
- Aaa, tak bardzo tęskniłam! - wyznała z entuzjazmem. - Ale my nie o tym! Gdzie mogę odłożyć tę torbę? Musimy wychodzić, bo za chwilę będziemy spóźnione!
- Spóźnione na co?
Wpuściła Izzy do środka i zaprowadziła do pokoju gościnnego, gdzie dziewczyna zostawiła swój plecak wypakowany po brzegi.
- Cześć - przywitał się Luke, również wchodząc do pomieszczenia.
- O mój Boże, no w końcu mogę cię poznać! - powiedziała Izzy, wyrzucając ręce do góry. - Jestem Izzy, najlepsza przyjaciółka Andie.
- Luke - przedstawił się.
- No, to akurat wie każdy.
- Izzy... - westchnęła Andie, masując skroń.
Dziewczyna zaśmiała się wesoło, a Andie nie mogła nie zauważyć, że jej przyjaciółka miała zbyt wiele energii.
- No co, przecież to prawda! - zaprotestowała. - No, ale nieważne, dziewczyno. Jesteś gotowa? Nie mamy czasu! A, weź nerkę zamiast plecaka.
Kiedy Andie poszła do sypialni Luke'a, by wygrzebać nerkę z walizki, Izzy ruszyła pod drzwi wyjściowe i obwieściła, że tam poczeka. Blondynka szybko przepakowała swoje rzeczy, ograniczając się do kluczy, portfela, telefonu i chusteczek. Więcej, nawet, jeśliby chciała, nie mogłaby zmieścić. Czuła się nieswojo z nerką na brzuchu, ale zignorowała to.
- Hej - mruknął Luke, kładąc ręce na jej ramionach - uważaj na siebie, dobrze? Przysięgam, ta dziewczyna zachowuje się jak wulkan energii.
- Będzie w porządku, Luke, nie masz się o co martwić - zapewniła go z uśmiechem.
- Po prostu wróć w jednym kawałku.
Pod drzwiami wyjściowymi Andie na pożegnanie pocałowała usta Luke'a i razem z Izzy wyszły, kierując się do wind. Nie musiały długo czekać i już po chwili jechały na parter,
- Więc gdzie idziemy? - zapytała z uniesioną brwią.
- I myślisz, że ci powiem? - odparła z dużym uśmiechem. - No co ty, dowiesz się dopiero na miejscu.
Andie jedynie pokręciła głową z rozbawieniem.
Na miejscu były pół godziny później, całe roześmiane i rozśpiewane w różnego typu piosenkach. Andie czuła się o wiele lepiej z myślą, że miała obok siebie swoją przyjaciółkę. Izzy wprowadzała w jej życie część Sheffield i to pomagało w powrocie do dawnych i prostych czasów.
- Jak ci się żyje w tym wielkim świecie? - Izzy odezwała się nagle, zmieniając temat.
- Jest... okej? - mruknęła, patrząc na nią niepewnie. - Nie. To nie mój świat.
- Coś się stało? - zapytała, doskonale wyczuwając negatywne podejście swojej przyjaciółki.
- Czy ja wiem... to znaczy, mamy trudne dni z Lucasem.
- Chcę znać szczegóły?
Blondynka spojrzała na Izzy, mając na ustach skrzywiony i nieco niechętny uśmiech.
- Raczej nie.
Izzy pociągnęła Andie za rękę w stronę klubu, który był ich celem, jak się domyślała. Zmarszczyła brwi, ponieważ średnio czuła ochotę na imprezy i sam fakt posiadania dobrego humoru. Ta krótka rozmowa sprawiła, że znowu zmarkotniała i czuła, jak bardzo przytłaczał ją ten świat showbiznesu i sama sława Luke'a.
- Izzy... - zaczęła, chcąc już protestować, ale dziewczyna jej przerwała:
- Nawet nie wypowiadaj słowa, Andie, bo, choćbym bardzo chciała, to nie idziemy na żadną imprezę.
- Więc po co prowadzisz nas do klubu?
Szatynka posłała jej szeroki uśmiech, kiedy wdrapywały się po schodach do wejścia klubu. Zatrzymały się przed ochroniarzem, a Izzy wygrzebała jakieś świstki papieru z nerki. Wysoki i barczysty mężczyzna zeskanował kod kreskowy, a potem wpuścił je do środka. Andie zastanawiała się, dlaczego nie sprawdził ich dowodów, w końcu wpuszczał je do klubu.
- O co w tym chodzi? - zapytała w końcu, widząc całkiem duże zbiorowisko ludzi na przodach klubu.
- Och, moja droga - zacmokała, zachowując się jak jakiś gangster.
Szatynka zachichotała, a potem podała jedną z kartek Andie. Spojrzała na nią i szybko oceniła, że to nie był zwykły papier - to był bilet na koncert.
- A$AP Rocky? - przeczytała i nie mogła powstrzymać obejmującego ją entuzjazmu.
- Dokładnie tak. I teraz zaszalejemy na jego koncercie, a ty zapomnisz o wszystkim i po prostu skupisz się na muzyce, co?
Andie nie mogła się nie zgodzić.
Od autorki: Długo musieliście czekać. Rozdział nieco przejściowy, ale pomyślałam, że przyda wam się kolejny krótki występ Izzy. Krótkie i kluskowate, wiem o tym. I mam złą wiadomość, bo skończyły mi się gotowe rozdziały, więc teraz piszę na żywca i będą się pojawiać w większej odległości czasowej. Czy ktoś jeszcze tutaj ma ferie? A właściwie końcówkę (*płacze*)? Zapraszam bardzo na "Broken mirror", bo raczej średnio tam zaglądacie, nie wiem, nie podoba wam się tematyka? Moja przyjaciółka mnie kompletnie olała, juhu.