Zawieszone |Diabolik Lovers 1...

By 50twarzy_greya

3.8K 211 71

Licealistka Claudia Komori, kuzynka Yui uczy się i mieszka w Polsce nie tak jak jej kuzynka. Jest młodą i mił... More

Rozdział 1
Rozdział drugi.
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty (uwaga LEMON!)
Rozdział jedenasty
Special- Perspektywa Sakamaki'ego (rozdziału pierwszego i drugiego)
Rozdział dwunasty (lime)

Rozdział dziesiąty

282 12 3
By 50twarzy_greya

Obudziłam się w ramionach czerwonowłosego. Chłopak leżał na plecach i obejmował mnie prawą ręką. Lewą zaś ściskał moją dłoń i trzymał na swojej klatce piersiowej, dokładnie na jej lewej stronie.
Ja leżałam na lewym boku i swoją głowę miałam opartą o prawą część jego torsu.
W lekkim świetle jego skóra wydawała się być jasna, wręcz śnieżnobiała. Włosy pełne swobody opadały mu na twarz.
Śpiąc wydawał się wyjątkowo spokojny, tylko raz na długi czas na jego ustach pojawiał się grymas i wtedy momentalnie marszczył brwi.

Mogłabym się w niego wpatrywać cały czas, ale powoli zaczynałam być głodna. Nie chcąc obudzić czerwonowłosego lekko uniosłam jego lewą rękę, a potem powoli i delikatnie ją położyłam na tym samym miejscu, w którym trzymał moją dłoń.
Później zrobiłam tak samo z ręką, którą mnie obejmował. Następnie cicho zeszłam z łóżka i zaczęłam szukać jakiegokolwiek ubrania. Po długich poszukiwaniach udało mi się znaleźć tylko koszulę chłopaka.

Gdzie on do cholery to porozrzucał?! No trudno... Chyba będę musiała to jakoś przeżyć.

Założyłam na siebie znalezione ubranie i wyszłam z pokoju. Z tego co mi Ayato opowiadał, to każdy z braci ma swoją część rezydencji, tylko dlatego by nie wchodzić sobie w drogę.
Na szczęście udało mi się znaleźć kuchnię, na której drzwiach było napisane czerwoną farbą AYATO.

- Tak.- wyszeptałam do siebie i cicho klasnęłam w dłonie.

Weszłam do pomieszczenia i rozpoczęłam poszukiwania wszystkich składników na amerykańskie naleśniki, bo tylko te potrafię przygotować.
Gdy tylko znalazłam to co potrzebowałam, wzięłam się za przygotowanie śniadania. Wszystkie składniki wsypałam zgodnie z przepisem do przeźroczystej, dużej miski. Potem tą masę zaczęłam mieszać specjalną stalową trzepaczką kuchenną.

Podczas mieszania ciasta naleśnikowego w mojej głowie pojawiła się pewna piosenka, którą śpiewałam na konkursie.
Zaczęłam ją cicho nucić i próbować tańczyć trzymając w ręce miskę.

Powoli odwróciłam się i zauważyłam wpatrującego się we mnie Ayato, który siedział na krześle przy stole.
- Ładnie tańczysz.- powiedział z uśmiechem.
- Jak długo tu jesteś?- spytałam przerażona z rumieńcem na twarzy.
- To nie jest ważne.- stwierdził.- Co przygotowujesz?
- Naleśniki.- odparłam.

Uśmiech czerwonowłosego się powiększył, a ja zauważyłam, że jego wzrok jest skupiony na mojej talii.

- Skąd wzięłaś tą koszulę?- spytał wstając z krzesła.
- Była na podłodze. Nie moja wina, że nic innego nie mogłam znaleźć.- wymamrotałam odkładając miskę na blat szafki.
- Nie mam do ciebie pretensji.- uśmiechnął się podchodząc do mnie.
- To dobrze czy źle?- mój oddech znacznie przyspieszył.

Ayato stanął przede mnie i dzieliły nas dwa duże kroki.

- To tylko zależy od ciebie.- stwierdził i położył dłonie na mojej talii.
- Wybieram pierwszą opcję, bo przynajmniej nie będziesz wściekły.- odparłam.- Jeśli chcesz możesz mnie ugryźć.
- Poczekam. Jeszcze nie jestem spragniony.- powiedział.
- Czy jest jakiś szczególny powód dla którego mnie trzymasz?- spytałam, na co chłopak uśmiechnął się pod nosem.
- Jest.- przytaknął mi.

Schylił lekko głowę i przechylił ją na bok o kilka stopni. Zamknął oczy i delikatnie musnął moje wargi.Po chwili zaczął wkradać się głębiej, bo jak widać moja zewnętrzna część ust mu nie wystarczyła. Odchyliłam lekko swoją głowę i zmrużyłam oczy. Czerwonowłosy z każdą sekundą pogłębiał pocałunek, przy którym powoli zaczęłam odpływać.

- Jesteś przesłodka.- powiedział po oderwaniu się ode mnie.
- To zjesz te naleśniki, czy sama mam jeść?- spytałam zmieniając temat.
- Zjem.- uśmiechnął się siadając na krześle.

Upiekłam te naleśniki i ułożyłam na talerzach, które potem położyłam na stole.

- Nie jedz jeszcze, bo chcę coś jeszcze zrobić.- powiedział, gdy zaczęłam już kroić kawałek.
- Mam się bać?- spytałam.
- Skądże.- uśmiechnął się łapiąc moją dłoń.

Wstałam z krzesła i poszłam w miejsce, gdzie mnie zaciągnął Ayato.
Stanęliśmy przy blacie od szafki, przy której wcześniej przygotowywałam naleśniki.

Czerwonowłosy odwrócił mnie w swoją stronę i zaczął całować, tak samo namiętnie jak wcześniej. Po krótkiej chwili poczułam jak mnie podniósł i posadził na blacie.
Chłopak nie przerywał namiętności, tylko odgrodził mnie od reszty pomieszczenia.
Nawet nie wiem kiedy objęłam go swoimi nogami, na co on tylko zareagował coraz większym pogłębianiem pocałunku. Położyłam swoje dłonie na jego policzkach, a on przejechał dłońmi po moich plecach i zatrzymał się na udach.

- I pomyśleć, że przedwczoraj byłaś na mnie wściekła i nie pozwoliłaś się zbliżyć, ani tym bardziej pocałować.- stwierdził zaraz po oderwaniu się ode mnie.
- Wtedy to była tylko i wyłącznie twoja wina.- wymamrotałam.
- Ale chyba nie będziesz mi tego wypominać?- spytał z uśmiechem.
- Nie będę.- odparłam puszczając go.

Zdjął mnie z blatu i zaprowadził do stołu. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.

- Skoro umiesz gotować, to mogłabyś coś kiedyś dla mnie przyrządzić?- spojrzał na mnie z pytaniem wypisanym w oczach.
- No mogłabym.- uśmiechnęłam się.
- YES!- krzyknął uradowany.

Przytulił mnie, na co ja wstrzymałam oddech i otworzyłam szeroko oczy.

Zjedliśmy te naleśniki w mgnieniu oka.

- Smakowało ci?- spytałam odbierając jego talerz.
- Tak.- uśmiechnął się.

Podeszłam do zlewu i położyłam w nim talerze wraz ze sztućcami.

- Nie zmywaj.- powiedział stając za mną.
- Dlaczego?- spytałam lekko zdziwiona jego wypowiedzią.
- Bo od tego mam służących, a ty do nich nie należysz.- odparł obracając mnie twarzą do siebie.
- Rozumiem.- stwierdziłam.

Chłopak złapał mnie za rękę i spojrzał z ciekawością w oczach.

- Nic cię nie boli?- spytał wpatrując się w moją szyję.
- Nic.- stwierdziłam cicho, a chłopak uśmiechnął się pod nosem.
- Zapewne chciałabyś się wykąpać. Zaprowadzę cię do łazienki.- powiedział i wyprowadził mnie z kuchni.

Że jak?! Znaczy... No jasne, że chciałabym się wykąpać, ale on chyba wyjdzie wtedy z łazienki... Przynajmniej mam taką nadzieję.

Otworzył drzwi do swojego pokoju i zatrzymał się przy łazience. Odwrócił się do mnie przodem i jego wzrok zatrzymał się na mojej zaczerwienionej twarzy.
Jednym szybkim ruchem nacisnął klamkę i lekko połyskujące srebrną farbą drzwi otworzyły się, pozwalając nam wejść do łazienki.
Chłopak z zadowoleniem w twarzy wprowadził mnie do pomieszczenia.

- Mam nadzieję, że ci służba nalała wody do wanny.- stwierdził łapiąc moje ramiona.
- Na pewno nalali.- uśmiechnęłam się odwracając lekko głowę do tyłu.
- Oby...- zaczął zbliżając swoją twarz do mojej.
- Dlaczego tak mówisz?- spytałam lekko mrużąc oczy.
- Bo nie chciałbym wtedy być w ich skórze.- dokończył i złączył nasze w wargi w namiętnym, pełnym władzy pocałunku.

Oderwał się ode mnie po kilku długich minutach. Ja podeszłam do wanny i kiwnęłam mu głową, że jest woda.
Chłopak uśmiechnął się, odwrócił tyłem i równocześnie zdjął z siebie podkoszulek. Wtedy ja rozpięłam koszulę i powoli spuściłam na podłogę. Stałam przodem do wanny i z ciekawości odwróciłam głowę do tyłu. Tym samym sprawiłam, że spojrzenie moje i czerwonowłosego skrzyżowało się w lustrze.
Ale zaraz! Chwila!! Skoro on jest wampirem, to dlaczego jest widzialny w lustrze? Podobno krwiopijcy nie mają lustrzanego odbicia?

- Zastanawia cię coś?- spytał, a ja natychmiastowo odwróciłam głowę.
- T-Tak...- wymamrotałam, na co on podszedł do mnie i objął.
- Mów.- odparł.
- Czemu skoro jesteś wampirem, to masz lustrzane odbicie?- odwróciłam wzrok w jego stronę.
- Bo dla zmylenia ludzi mogę być widziany w tym czymś.- powiedział.

Czyli on chce mnie zmylić?! Świetnie! Jestem głupim człowiekiem, którego trzeba oszukać.

- Jeśli chodzi o ciebie, to chciałem żebyś zobaczyła mnie w lustrze.- rzekł.
- Coś jeszcze chciałeś osiągnąć?- spytałam.
- Tak. Miedzy innymi to, że nasze spojrzenie się skrzyżuje. Domyślałem się, że odwrócisz głowę. Chociażby z ciekawości.- powiedział.- Wejdź do wody.

Odsunął się ode mnie, a ja spokojnie weszłam do wanny. Temperatura wody była idealna, bo nie za gorąca, ani nie za zimna.

- Nie myśl, że ci pozwolę samej się wykąpać.- powiedział, a ja się zaczerwieniłam.
- Ale tylko wykąpać?- spytałam.
- Tak, ale pozwolisz mi się raz ugryźć w upatrzone miejsce.- uśmiechnął się.- W przeciwnym razie coś jeszcze znajdzie się w repertuarze.
- Dobrze. Pozwolę ci się ugryźć.- wymamrotałam, a chłopak wpakował się do wanny.

Wycofałam się lekko do tyłu, a Ayato się uśmiechnął pod nosem. Na moich policzkach pojawił się purpurowy rumieniec. Chłopak przybliżył się do mnie i zaczął się wpatrywać.

- Chcesz najpierw ugryzienie, czy na sam koniec kąpieli?- spytał.
- Jeśli mam wybór, to wolę teraz.- powiedziałam, a chłopak oblizał swoje wargi.

Ayato oparł moją głowę o wykończenie wanny, a ja naprężyłam szyję. Czerwonowłosy przejechał językiem po mojej skórze. Zatrzymał się na moim dekolcie.

- Pozwolisz?- spytał z uśmiechem.
- Jeśli już wybrałeś miejsce ugryzienia, to tak.- powiedziałam, a chłopak kiwnął głową.
- Możesz złapać mnie za głowę, gdy będzie cię zbyt bolało.- odparł.

Nawet nie wiem kiedy już się zaczął wgryzać. Zacisnęłam zęby i wplotłam palce w jego włosy. Po sekundzie jego dłonie powędrowały na moje plecy. Dlatego, że ostatnio na badaniach dowiedziałam się o nadmiarze swojej krwi nie protestowałam podczas jego ugryzienia.
Jednak w pewnej chwili kły czerwonowłosego naparły zbyt silnie na moje żyły i z mojego gardła wydobył się głośny jęk spowodowany bólem.

- Wybacz.- powiedział po wyciągnięciu kłów z mojego dekoltu.
- Chyba źle obliczyłeś miejsce.- wymamrotałam.
- Nie wiń mnie za to.- jego twarz posmutniała.
- O to się nie martw.- uśmiechnęłam się.

Czerwonowłosy zbliżył swoją twarz do mojej i na przeprosiny złączył nasze usta. Po chwili gdy się ode mnie oderwał wziął do ręki gąbkę i się uśmiechnął.

- Z chęcią cię umyję.- powiedział.
- A nie mogę się sama umyć?- spytałam spoglądając na niego.
- Nie.- stwierdził przejeżdżając namydloną gąbką po mojej szyi.

Kąpiel trwała długo, bo po umyciu mnie i siebie, Ayato postanowił jeszcze umyć mi twarz. Na dodatek nie przyjmował sprzeciwu.

- Chodź.- powiedział wychodząc z wanny i podając mi rękę.
- A możesz się odwrócić?- spytałam.
- Szczerze mówiąc...- zaczął, a ja spojrzałam na niego wyczekująco.
Chłopak się tylko uśmiechnął.
- Mógłbym...
- To świetnie.- klasnęłam w dłonie.
- Ale mi się nie chce.- dokończył, a na moją twarz powrócił rumieniec.

SHIT! Nie mógł od razu powiedzieć, że się nie odwróci?! Ale nie! Najlepiej jest dać nadzieję!
Widać, że on uznaje jedną zasadę: "Nadzieja matką głupich".

- Dobra. No chodź wreszcie.- powiedział i złapał moją rękę.
- Poczekaj.- wymamrotałam powoli wychodząc z wanny.
- Może być ten ręcznik?- spytał podając mi materiał.
- Tak.- kiwnęłam głową, a on owinął mnie tym ręcznikiem.
- A ty?- spojrzałam na niego pytająco.
- Nie wszystko na raz. Będąc wampirem nie przeziębię się, ale ty masz takie prawo.- wytłumaczył.

Że co proszę?! On nie chce, żebym była chora?!

- Zdziwiło cię coś, że się tak na mnie patrzysz?- spytał.
- Nie.- jasne, że tak. Owinąłeś mnie własnym ręcznikiem i kurde się o mnie martwisz!
- To chodź.- powiedział wyprowadzając mnie z łazienki.

Jeśli o mnie chodzi to ten jego jasnoczerwony ręcznik jest najmiększy jaki kiedykolwiek byłam owinięta.

- Masz wolny weekend?- spytał odsłaniając moją szyję i zaczął delikatnie muskać moją skórę.
- Tak mam. Masz jakieś plany?- uśmiechnęłam się lekko opierając głowę o jego.
- Zaraz coś wymyślę.- powiedział.

Jego dłonie powędrowały na moją talię. Objął mnie od tyłu i odwrócił moją głowę. Delikatnie pocałował moje wargi.

- Zapomniałem ci coś powiedzieć.- stwierdził odrywając się ode mnie.
- Co dokładnie?- spytałam.
- Powiedziałem swojemu lokajowi, żeby kupił ci jakieś ubranie.- odparł.
- Że jak?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Pomyślałem sobie, że przyda ci się świeże. Dokładnie, pachnące jeszcze sklepem.- uśmiechnął się.

Nie! Ja chyba go zabiję! Dopiero teraz postanowił mi powiedzieć, że kupił mi nowe ciuchy?! Cóż za wspaniałomyślność. Mógł się mnie zapytać, czy pozwolę sobie coś kupić. Albo przynajmniej mówiąc o tym lokajowi powinien się zapytać o rozmiar moich ubrań!

- Gdy byłaś w kuchni, te ubrania zostały przywiezione.- stwierdził.
- I gdzie teraz są?- co mnie to obchodzi!
- Za tobą, na łóżku.- uśmiechnął się.

Odwrócił mnie i wskazał na papierową ozdobną torbę, która znajdowała się na samym środku łóżka czerwonowłosego.

- Powinny na ciebie pasować.- powiedział podając mi tę torbę.
- Wiesz, że to było zagranie nie fair.- wymamrotałam.
- To było pytanie?- zaśmiał się.
- Nie, to było stwierdzenie faktu.- odparłam, a chłopak podszedł do mnie i złapał mój podbródek.

Odchylił moją głowę do tyłu i uśmiechnął się pod nosem. Jego usta wylądowały na moich. On chyba naprawdę wie jak mnie udobruchać.
- Pomóc pani się ubrać?- spytał po oderwaniu od moich warg.
- Poradzę sobie.- stwierdziłam wpatrując się w jego zielone wężowe oczy.
- Szkoda.- uśmiechnął się pod nosem.

Otworzyłam tą torbę i wyciągnęłam z niej bordową sukienkę, która miała koronkowe rękawy.

- To się przebierz.- powiedział cicho wchodząc do łazienki.

Wykorzystując sytuację założyłam na siebie bieliznę, a potem tą sukienkę. Materiał, z którego było wykonane to ubranie jest tak delikatne jakby to był jedwab.
Nawet nie wiem kiedy on wyszedł z łazienki i podniósł od tyłu fragment mojej sukienki.

- Masz ładne...- nie dokończył, bo natychmiastowo się odwróciłam do niego.
- Co ty robisz?- spytałam lekko uderzając w go rękę.
- Nic.- uśmiechnął się puszczając fragment mojej sukienki.
- To ty nie wiesz, że powinieneś poinformować o... O tym, że stoisz za mną.- wymamrotałam.
- Przestraszyła się pani?- spojrzał na mnie pełen ciekawości.
- Nie.- jasne, że tak!

Jego oczy zapłonęły, a ja odwróciłam niewinnie wzrok. Po chwili kątem oka zauważyłam jak się uśmiecha. Wówczas jego kciuk powędrował na mój podbródek i z całej siły chociaż z pewną nutką uczucia odwrócił moja twarz w swoją stronę.

- Wyglądasz tak bezbronnie w moich objęciach.- powiedział nieprzerwanie się uśmiechając.
- A powinnam wyglądać inaczej?- spytałam głośno łapiąc oddech.
- Nie. Dużo bardziej wolę cię widzieć taką.- odparł.
- Rozumiem.- wymamrotałam.

Nagle w mojej głowie pojawiło się pytanie, które wczoraj uważałam za nieważne. Jednak teraz nie dawało mi to spokoju.
Podniosłam swój wzrok na jego oczy.

- Mogę się coś spytać?- zamrugałam kilkukrotnie.
- Jasne.- przytaknął mi z uśmiechem.
- Od kiedy potrafisz latać helikopterem?- spytałam cicho.
- Odkąd skończyłem 14 lat.- powiedział lekko marszcząc brwi.
- 14?- powtórzyłam po nim lekko zdziwiona.
- Tak.- uśmiechnął się.

Z lekko zmarszczonymi brwiami i uśmiechem wyglądał idealnie. Włosy zdawały się widzieć chwilę temu z grzebieniem lub szczotką do włosów.
Jego rozpięta u góry śnieżnobiała koszula doskonale pasowała do czarnych spodni i czerwono-czarnych butów.

- Coś ci się nie podoba w moim wyglądzie?- spytał, a ja podniosłam znów wzrok na jego twarz.
- Nie. Wszystko jest cudownie dopasowane.- odparłam.
- Znam cudowniejsze dopasowanie.- uśmiechnął się i zaczął zniżać swoją twarz.
- Nie zaczynaj znowu.- wymamrotałam.

Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich wargach i wyprowadził mnie z pokoju. Zeszliśmy po schodach i zaprowadził do ogrodu. Narzucił mi moją kurtkę i zaczęliśmy spacerować.

- Ayato, bo wczoraj w twoim bordowym zakrwawionym pokoju widziałam liny.- zaczęłam rozmowę.
- No, to są te, które kupiłem u ciebie w sklepie. To chyba było trzy dni temu.- uśmiechnął się.
- Czy ty wiążesz...
- Tak. Najwięcej zabawy sprawia mi możliwość związania ofiar. Wtedy nikt mi się nie sprzeciwi. Zawsze jestem nad nimi, o niebo ponad nimi.- powiedział.
- Mnie też będziesz związywał?- spytałam.
- Ty bez tego już jesteś bezbronna i całkowicie moja.- stwierdził.- Chyba, że mi pozwolisz.

Bez tego jestem bezbronna? Jego pewność w słowach sprawia, że czuję się jakbym już została mu całkowicie podporządkowana.

- Coś mi się wydaje, że... Boisz się związania.- powiedział.
- Tak trochę.- wymamrotałam.
- Ja cię jeszcze do tego przekonam.- uśmiechnął się.

Wyszliśmy z ogrodu i udaliśmy się w stronę samochodu, który czekał na nas po drugiej stronie rezydencji. Teraz zdawał się już być całkowicie pewien swojego zachowania i otwierając przednie drzwi połyskującego czernią pojazdu uśmiechnął się znacząco.

- Zabiorę cię gdzieś.- stwierdził zamykając drzwi sekundę po tym jak ja usiadłam na miejscu pasażera.
Obszedł cały pojazd i usiadł na miejscu kierowcy. Autem też potrafi prowadzić?
- Uprzedzę twoje pytanie. Prawo jazdy mam od ukończenia 15 roku życia.- uśmiechnął się zapinając pasy bezpieczeństwa.
- Życia? A wampiry w ogóle żyją?- spytałam i od razu tego pożałowałam.

Chłopak natychmiastowo odpiął pasy i odchylił mój fotel do tyłu, że wyglądało to tak jakbym leżała. Usiadł na kolanach, które położył po obu stronach mojej talii. Jego dłonie znalazły się przy mojej twarzy.

- Ty i te twoje pytania...- wymamrotał.
Spojrzałam na niego przerażona i momentalnie zaczerwieniłam się do purpury.
- Czy gdybym nie żył, to mógł cię całować, albo dotknąć?!- spytał z uśmiechem.
- No nie...- stwierdziłam.
- Słodka jesteś zadając takie pytania, ale uważaj w pewnym momencie ta twoja słodkość i niewinność zostanie z ciebie zlizana. Sam tego upilnuję.- powiedział.

Zszedł z mojego fotela i ustawił go do pozycji wyjściowej. Zapiął ponownie pasy bezpieczeństwa. Nacisnął przycisk, na którym był narysowany kluczyk.

- Coś się stało?- spytał, a na mojej twarzy znów pojawił się rumieniec.
- Nie.- wymamrotałam, a chłopak wyjechał z obszaru rezydencji.

Nie wiem kiedy zamknęłam oczy i się zdrzemnęłam.

- Obudź się, dojechaliśmy.- powiedział, a ja otworzyłam oczy.
- Gdzie jesteśmy?- spytałam.
- W pewnym moim zdaniem ładnym miejscu, które powinno ci się spodobać.- odparł wysiadając z samochodu.
- Powinno?- uśmiechnęłam się stając naprzeciwko czerwonowłosego.
- Nie mam 100% pewności.- stwierdził łapiąc moją rękę.

Zamknął auto pewnym przyciskiem na kluczu i poszliśmy w głąb tego miejsca. Był to tunel, w którym z góry opadały lekko błyszczące, ale i świecące oszronione gałęzie. Idąc tamtędy można było się poczuć jak w świetlnym raju.

- Podoba ci się?- spytał, gdy dotarliśmy do końca tunelu.
- Bardzo.- odparłam.

Chłopak objął mnie i położył dłonie na moich policzkach. Jego kciuk powędrował na moją dolna wargę.

- Pozwól, że znów odbiorę sobie to co moje.- powiedział i jego wargi wylądowały na moich.
Jego pocałunek był bardzo namiętny i pełny czułości, ale też władzy. Zdawało się jakby chciał dużo więcej.
W pewnym momencie z mojego gardła wydobył się cichy jęk, na co chłopak zareagował oderwaniem się ode mnie.

- Wszystko okey?- spytał z oczami pełnymi troski.
- Tak.- wymamrotałam wydymając przez przypadek dolną wargę.
- Chyba przez przypadek cię ugryzłem.- odparł wskazując na strużkę krwi, która wypłynęła z mojej wargi.
- Na to wygląda.- stwierdziłam, a po chwili znów jego usta wylądowały na moich.

Tylko tym razem czerwonowłosy zachowywał się tak jakby chciał zlizać pozostałość krwi z wewnętrznej części mojej wargi.

- Przysięgam ci, że któregoś dnia zliżę z ciebie tą niewinność i słodkość.- powiedział chwilę potem jak się ode mnie oderwał.
- Będzie bolało?- spytałam.
- Wszystko co jest bardzo bolesne, już przeżyłaś.- uśmiechnął się.
- Dobrze wiedzieć.- wymamrotałam.
- Teraz to została ci sama przyjemność.- odparł powracając do pocałunku.

Cóż za pewność siebie. A jeśli nie pozwolę mu się dotknąć, albo zbliżyć na pewną odległość, to co wtedy wymyśli?

- Chcesz jechać do siostry? Pewnie Yumi się o ciebie martwi.- spojrzał na mnie z ciekawością.
- Jasne, pewnie nie jadła dzisiaj śniadania.- wymamrotałam.

Chłopak objął mnie ramieniem i wróciliśmy do samochodu. Gdy tylko wsiedliśmy i zapięliśmy pasy bezpieczeństwa, chłopak ruszył. Pod mój dom dojechaliśmy po 15 minutach.

- Chodź.- powiedział otwierając mi drzwi.
- Zjesz coś, albo napijesz się czegoś?- spytałam podbiegając do budynku.
- Z chęcią.- uśmiechnął się i oblizał swoją wargę.

Otworzyłam drzwi do domu i chłopak podszedł do mnie. Weszliśmy do holu i od razu usłyszałam śmiech mojej młodszej siostry.

- Yumi?!- zawołam dziecko po imieniu, jednak ona nie reagowała.

Zdjęłam swoją kurtkę i buty, Ayato uczynił to samo. Poszliśmy w kierunku salonu, z którego dobiegał ten śmiech. Naszym oczom ukazała się Yumi, Alex wraz z Miko i Minako.

- Co się tu wyrabia?- spytałam nie rozumiejąc tej sytuacji, w której się znalazłam.
- Claudi...- uśmiechnęła się Alex.- Ayato.
- Co wy robicie?- spojrzałam na nich zdezorientowana.
- Gramy w Zgadnij kto to.- powiedziała Yumi.
- I kto wygrywa?- Ayato podszedł do mnie i objął od tyłu.
- Niestety twoja siostra.- odparła Mina-chan kierując swój wzrok na mnie.

W tym samym momencie w mojej głowie narodził się pewien ciekawy pomysł. Jestem najlepsza w tej grze i może powinnam się włączyć?

- Mogę z wami zagrać?- spytałam.
- Nie.- odparła moja siostra.
- A to dlaczego?- wymamrotałam.
- Dlatego, że wszystkich ogrywasz.- powiedziała.
- Biedne dzieciątko, przegrywa ze starszą siostrą i nie może się pogodzić z porażką.- zaśmiałam się.
- Nie śmiej się z niej, bo cię zwiążę.- wyszeptał cicho Ayato.
- Bardzo śmieszne.- warknęłam.

- Ale Ayato może z nami grać!- krzyknęła moja siostra.
- Ha.- uśmiechnął się z wyższością czerwonowłosy.
- Claudia zagraj z nami, bo chcę cię zobaczyć jak sobie poradzisz w takiej grupie grających.- powiedziała Miko.
- Skoro nalegasz.- wymamrotałam obojętnie, chociaż w głębi duszy cieszyłam się z takiego obrotu sprawy.
************************************

Witam.

Dodaję, bo nie dawało mi to spokoju. Jednak głupawki są silniejsze niż myślałam :D

Komentujcie :D
Pozdrawiam :) ;) :D

Continue Reading

You'll Also Like

22.8K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
132K 5.9K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.
4K 329 17
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
62.6K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...