To proste. Ja wykorzystam cie...

By mrsjuliv

4.5M 212K 62.6K

Lucille ma 17 lat. Nie ma zbyt wielu przyjaciół i ma problem z nawiązywaniem nowych znajomości. Ethan rownie... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20 [1/2]
Rozdział 20 [2/2]
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 27
Rozdział 28
W A Ż N E
Rozdział 29
Rozdział 30 [1/2]
Rozdział 30 [2/2]
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33 [1/2]
Rozdział 33 [2/2]
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
KONTYNUACJA
1 MILION

Rozdział 26

75.8K 4.4K 1.3K
By mrsjuliv

Lucille's POV

- Lucille, skarbie, wszystko w porządku?

Mama od kilku minut dobijała się do moich drzwi. Nie miałam siły by wstać. Moje ciało było niesamowicie odrętwiałe po wczoraj. Ethan powiedział, że nigdy mnie nie kochał. Byłam totalnym zerem... kurwą. Nigdy nie mógłby mnie kochać, jego słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Dlaczego to tak bardzo bolało? Czułam jakbym nie mogła złapać oddechu. Nigdy w sumie nie chciałam tego co było między nami, to on namówił mnie do tego dziwnego "związku". Powinnam być z tego powodu szczęśliwa, ale miałam ochotę zwymiotować. Bolała mnie głowa. Żołądek zaciskał się nieprzyjemnie. Mówił mi wcześniej, ze mnie kocha... a teraz mnie nienawidzi. Nigdy nie byliśmy czymś więcej i jak to on powiedział... nigdy nie będziemy.

- Lucille! - moja mama znowu zawołała. Nie mogłam pozwolić by zobaczyła mnie w takim stanie. Czułam się jeszcze gorzej z tym co zrobiłam z Ethanem... a mama nic o tym nie wiedziała. Otarłam ostatnie łzy z polików i wzięłam głęboki oddech. Musiałam ukrywać to jak najbardziej umiałam.

-Lucille!

- Już idę! - odpowiedziałam i wstałam podchodząc do drzwi otwierając je. Wyglądała na zmartwioną.

- Skarbie wszystko okej?

Pokiwałam powoli głową wysilając się na słaby uśmiech.

- Nie wyglądasz zbyt dobrze, jesteś chora?

Pokręciłam głową na nie. Poczułam jak łzy po raz kolejny napływają mi do oczu. Wzięłam głęboki urwany oddech by nie rozkleić się przed mamą.

- Jesteś pewna?

- Mhm - wymamrotałam zagryzając dolną wargę by powstrzymać ich drżenie.

- Lucille - nie była przekonana. Posłała mi podejrzane spojrzenie i podeszła do mnie powoli z rozłożonymi ramionami. Cały czas kręciłam głową, jednak nie mogłam już tego dłużej w sobie trzymać i pozwoliłam by kaskada łez wydostała się na powierzchnię.

- Moja mała dziewczynka - podeszła bliżej i przytuliła mnie ciasno i w tym momencie tama pękła. Wyłam z bólu i pozwalałam by łzy swobodnie płynęły.

- Powiedz mi. Jestem twoją matką. Mój Boże. Co się stało? - spytała zmartwiona głaszcząc czule moje plecy i dociskała mnie jeszcze bardziej do swej piersi.

Pokręciłam głową, nie mogłam tego powiedzieć. Schowałam twarz w jej piersi bo nawet nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy.

- Lucille powiedz mi - odsunęła mnie na długość ramion tak by mogła spojrzeć mi w oczy. Nie mogłam tego zrobić, naprawdę, więc znowu schowałam twarz w jej piersi.

- Czy znęcają się nad tobą w szkole?

Chciałabym żeby to tylko było znęcanie. Pomyślałam.

Nie odpowiedziałam. Zwinęłam się bardziej w nią wtulając.

- Okay...shh...już moje skarbie. Wyduś to z siebie. O boże, musiałaś wczoraj naprawdę cierpieć. Przepraszam, że wróciłam tak późno.. że wracam tak każdego dnia.

Moje myśli powędrowały do wczorajszego zdarzenia, a łzy mimowolnie napływały mi do oczu ze zdwojoną siłą.

- Sh...Shhh.. - głaskała mnie jak małe dziecko. Co było uspokajające - porozmawiamy o tym później.

W tej chwili potrzebowałam swojej mamy. Nie ważne, czy musiała iść do pracy czy nie. Po prostu jej potrzebowałam. Wtuliłam się w nią najmocniej jak potrafiłam.

Ethan's POV

Nie widziałem jej w szkole. Nie była ani na pierwszej ani na czwartej lekcji. Nie chodziłem już naszym sekretnym przejściem.. bo nie byliśmy już sekretem.

- Przestań oglądać się za tą frajerką - wyszeptała wściekle Heather.

- Ochłoń. Wszyscy i tak myślą, że jesteśmy idealną parą. Nie musisz się martwić - powiedziałem zirytowany.

- To dobrze, przynajmniej nie będziesz musiał obawiać się, że ktoś odbierze ci stypendium.

Pokręciłem głową nie mogąc już tego słuchać.

- Idę sobie - powiedziałem i odszedłem.

Byłem wkurzony na siebie. Powinienem powiedzieć Lucille prawdę. Czemu do cholery powiedziałem jej tak okropne rzeczy? Ponieważ chciałem mieć pewność, że nic jej bardziej nie zrani. Warknąłem ciągnąc się za końcówki włosów sfrustrowany. Teraz było za późno. Nienawidziła mnie.

Na treningu baseballa

- Collins wchodzisz!

Wszedłem na pole. Koleś rzucił piłka w moją stronę jednak ją przegapiłem, tak samo jak drugą. Rozciągnąłem szyje. Dalej Ethan.

Zrezygnowałeś z Lucille dla tego. Po prostu uderz w tę pieprzoną piłkę do cholery.

Spróbowałem znowu.

- Strike! - kurwa.

- E, skup się na grze! - krzyknął trener.

- Cóż, gdyby Ryan lepiej celował może by mi się udało - syknąłem niezamierzenie.

- Co do cholery z tobą jest nie tak? - spytał trener z zszokowaną miną.

- Nic, trenerze!

- Mam nadzieję, że to nic jeśli nie chcesz zakończyć tego na co pracowałeś. Wracaj do domu! - wskazał za siebie kciukiem na szafki.

- Trenerze...

- Nie słyszałeś mnie? Idź ochłoń! Wracaj do domu!

Westchnąłem sfrustrowany.

- Nie będę tolerował twojego zachowania gdy nie szanujesz swojej drużyny. Nie wracaj na trening dopóki się tego nie nauczysz - odkrzyknął.

Wybiegłem z boiska. Co do kurwy nędzy działo się dzisiaj ze mną?

Dotarłem do szatni i zdjąłem koszulkę przez głowę rzucając nią do szafki. Oparłem się o ścianę kręcąc głową.

Lucille's POV

Nie poszłam dzisiaj do szkoły. Zostałam w łóżku odpoczywając z zamkniętymi oczami. Nawet nie spałam. Po prostu leżałam. Mama nie poszła dzisiaj do pracy. Zadzwoniła tam i poinformowała, że zostaje w domu. Od czasu do czasu przychodziła by sprawdzić co ze mną, ale powiedziałam jej, że wolę być sama. Bo tal wyglądało moje życie. Zawsze sama.

- Kochanie - usłyszałam jak puka do moich drzwi - mogę jeszcze wejść?

Byłam cicho. Była za słaba by wstać. Jednak ona otworzyła drzwi bez mojej odpowiedzi.

- Musisz wstać kochanie, możesz leżeć tak w łóżku cały dzień.

Nie odpowiedziałam.

- Lucille, myszko...

Zignorowałam ją. Usłyszałam jak ciężko wzdycha.

- To musi być to! Idę jutro do twojej szkoły. Zgłoszę...

Gdy tylko usłyszałam zdanie, że chce iść do mojej szkoły to się ożywiłam.

- Nie, mamo. Nie możesz.

- Dlaczego nie mogę? Znęcanie powinno być nielegalne. Mogę i to zrobię... jutro z rana porozmawiamy z dyrektorem - odwróciła się do drzwi i skierowała do wyjścia. Zerwałam się szybko z łóżka.

- Mamo nie! - krzyknęłam.

Odwróciła się do mnie twarzą.

Bałam się. Powinnam powiedzieć jej prawdę.

- Nikt się nade mną nie znęca.

- Skarbie, nie musisz kłamać...

- To Ethan.

Jej źrenice się rozszerzyły, a na jej czole pojawiły się zmarszczki.

- Co?

- To Ethan - powtórzyłam.

- Co masz na myśli?

Spuściłam wzrok na podłogę.

- Ethan, któremu pomagasz się uczyć i którego zaprosiłam na wspólne śniadanie ostatni razem?

Przytaknęłam nie patrząc na nią. Łzy znowu napłynęły mi do oczu i powoli zaczęły ściekać po polikach.

- Luce, co on ci zrobił?

Pokręciłam szybko głową.

- Luce...

- Przepraszam mamo. Tak bardzo przepraszam! - zapłakałam żałośnie. Powiedziałam jej wszystko. Od tego, że prawie mnie zabito po ten nasz "układ" który był sekretem który spowodował, że pózniej złamał mi serce.

Po chwili poczułam jej dłoń zderzającą się z moim polikiem.

Podniosłam na nią zszokowana wzrok kładąc dłoń na poliku. Zaczęła płakać.

- Zawiodłam się na tobie!

- Mamo...

- Nie wychowałam cię tak byś oddała w tak łatwy sposób swoje ciało. To nie w twoim stylu!

Rozpłakałam się bardziej. Nieoczekiwanie podsunęła się do mnie i objęła mnie mocno.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! Jestem twoją matką do cholery. Dlaczego mi nie powiedziałaś? - wykrzyczała.

Poczułam jak od jej łez moja koszulka robi się mokra. Płakała tak bardzo jak ja.

- Bałam się! Po prostu się bałam, okay? Już wtedy byłaś zestresowana pracą i miałaś dużo na głowie. Nie chciałam cię bardziej martwić... ale rzeczy wyszły spod kontroli.

- Tak bardzo cie przepraszam - wyszlochała - jestem najgorszą matką na świecie.

Zaprzeczyłam szybko.

- Nie, nie jesteś!

- Tak, jestem! Powinnam tutaj być. Byłam tak wciągnięta w swoją pracę, że zapomniałam o najważniejszej pracy, bycie twoją mamą. Nic nie jest ważniejsze od ciebie, wiesz to prawda? - odsunęła się trochę by spojrzeć mi w oczy.

Przytaknęłam pociągając nosem. Przyciągnęła mnie znowu do swojej piersi tuląc mnie ciasno.

- O mój Boże... - oparłam polik o moją głowę przełykając z trudem ślinę.

- Ethan, tak? Ten chłopak wydawał się taki słodki. To była moja wina, prawda? To ja byłam tą która wpuściła go do domu...nie mogę uwierzyć, że to zrobił... Będę musiała porozmawiać z jego rodzicami.

- Nie! - podniosłam na nią wzrok.

- Czemu nie?

- Ja... - zacięłam się.

- Ty co?

- Ja... pozwoliłam mu.

- Słucham?!

- Ja... ja po prostu... zakochałam się... polubiłam go bardzo, nie przeszkadzało mi przebywanie z nim. Był zupełnie inny ze mną...

- On czerpał z ciebie korzyści!

- Na początku, ale pózniej zmienił się... stał się ciepły, słodki... i czułam jakby potrzebował mnie bym mu towarzyszyła. Czuł się jeszcze bardziej samotny niż ja, mamo. Wiem, że część jego czuła to samo... po prostu się bał.

Pokręciła głową niedowierzając.

- To nie w porządku.

- Wiem...

Westchnęła.

- Więc jak? Nie chcesz bym cokolwiek robiła?

- Proszę...

Objęła mnie znowu mocno.

- Która matka popiera zbrodnie zamienioną na miłość? Co to ma być?

Przymknęłam oczy opierając głowę na jej ramieniu. Nie chciałam o tym więcej myśleć.

Moje serce było złamane. Ethan zranił mnie wczorajszymi słowami... jednak nadal czułam potrzebę chronienia go. Miał życie, które powinno być chronione, a ja... siedzę tu płacząc. Byłam głupia, byłam naprawdę głupia bo nieważne jak bardzo mnie zranił, ja nie mogłam pozwolić by stało się coś jemu.

- Ale i tak idziemy jutro do szkoły - powiedziała.

Spojrzałam na nią nieco zaskoczona.

- Nie pozwolę byś była korepetytorką Ethana. Po prostu nie. Zawiodłabym wtedy jeszcze bardziej jako matka. Nie chcę go nigdy widzieć blisko ciebie. Zrozumiano?

Pokiwałam głową.

- Postaram się spędzać teraz mniej czasu w pracy. Nie chcę znowu zostawiać cię samej.
Nie chcę widzieć zranionej córki ponownie.

Ulżyło mi na jej obietnice.

Następnego dnia

- Jesteś gotowa?

Przytaknęłam szybko.

Siedziałam z mamą w samochodzie. Zabierała mnie dzisiaj do szkoły. Naprawdę ma zamiar porozmawiać z doradcą by usunąć mnie z listy osób do pomocy. Również poważnie mówiła z tym, że nie chcę widzieć Ethana blisko mnie. Powtórzyła to chyba dzisiaj z tysiąc razy.

Jednak ja bałam się go dzisiaj zobaczyć. Wiedziałam, że gdy tylko go zobaczę pewnie się znowu załamie. Wciąż nie doszłam do siebie po jego słowach, ale wciąż byłam Lucille, tą dobrą uczennicą. Nie mogłam opuścić więcej niż jednego dnia w szkole w ciągu tygodnia. Wzięłam głęboki wdech i musiałam przygotować się do tego okropnego dnia.

Gdy dojechałyśmy pod szkołę, opuściłyśmy samochód i ruszyłyśmy do gabinetu pana Raileya.

- Witam panią James i Lucille. Słyszałem, że to pilne więc musieliśmy się spotkać teraz. Co mogę dla was zrobić?

- Chcę żeby pan wykreślił moją córkę z pomagania Ethanowi Collinsowi - powiedziała z powagą na twarzy.

- Przepraszam? - Pan Railey wyglądał na zaskoczonego.

- Powiedziałam, że chcę żeby pan wykreślił moją córkę z pomagania Ethanowi Collinsowi w lekcjach - powtórzyła.

- Czy jest jakiś powód dlaczego...? - spytał z niedowierzaniem.

- To prywatna sprawa. Po prostu nie czuję się dobrze jako matka by moja córka pomagała komuś takiemu jak Ethan Collins.

- Przepraszam, że to mówię pani James, ale Ethan Collins jest wyjątkowym uczniem w naszej szkole. Cokolwiek to jest...

- Wiem, ale jak już wspomniałam, nie chcę by moja córka pomagała mu w nauce więc proszę ją wykreślić.

Westchnął ciężko i pokiwał głową.

- Dobrze, wykreślę ją tak szybko jak tylko znajdziemy nowego korepetytora.

- Nie, proszę to zrobić teraz.

Spojrzałam na moją mamę totalnie w szoku. Nigdy nie widziałam jej tak agresywnej.

- Dobrze już dobrze - powiedział poddając się - wyślę meila tak szybko jak to dzisiaj możliwe.

- Dziękuje - moja mama przytaknęła. Uścisnęła jego dłoń i opuściłyśmy gabinet.

- Mamo... dziękuje - zwróciłam się do niej.

- Oczywiście - uśmiechnęła się do mnie ciepło - Jestem tu. Będę cię chronić.

Uśmiechnęłam się do niej ale tylko do momentu gdy nie zauważyłam sylwetki Ethana na horyzoncie. Szybko odwróciłam się w stronę mamy. Zauważyła zmianę w moim zachowaniu. Odwróciła się i zapewne go zauważyła. Próbowałam ją jeszcze zatrzymać, że to nic ale za późno. Zobaczyła Ethana i była gotowa do niego podejść, jednak złapałam ją mocno za ramię nie pozwalając się ruszyć.

- Mamo... obiecałaś.

Spojrzała na mnie.

- Dobrze... ale trzymaj się od niego z daleka, jasne? Jeśli podejdzie, po prostu odejdź daleko. Czy wyraziłam się jasno?

Pokiwałam głową. Nie było nawet szans byśmy razem rozmawiali, a poza tym, przystosowałam się do polecenia mamy.

Pocałowała mnie w czoło na pożegnanie po czym wyszła ze szkoły jadąc do pracy. Zerknęłam szybko na Ethana i widziałam, że mi się przygląda. Spuściłam głowę i odeszłam.

Ethan's POV

Zobaczyłem Lucille z jej mamą. Chciałem podbiec do niej i ją przeprosić. Chciałem cofnąć wszystkie swoje słowa i mieć nadzieje, że mi wybaczy. Ale wiedziałem, że to tylko złudne nadzieje.

Tak bardzo to spieprzyłem. Gdy tylko jej mama wyszła, zauważyłem, że Luce na mnie patrzy, ale gdy tylko ja na nią spojrzałem odwróciła wzrok.

Lucille's POV / lunch

- Hej, gdzie byłaś wczoraj?

Zadarłam głowę by ujrzeć Theo.

- Umm... w domu - odpowiedziałam.

- O, wagary. Uwaga rebeliantka!

Uśmiechnęłam się do niego lekko, jednak za dużo siedziało w mojej głowie bym mogła się teraz śmiać.

- Wszystko w porządku? - spytał nieco zmieszany.

- Tak, oczywiście!

Posłał mi niepewne spojrzenie.

- To nic, naprawdę - próbowałam go zapewnić.

- Nie znam cię zbyt długo, ale uwierz mi, spotykałem się z wieloma dziewczynami by dowiedzieć się że to nic, znaczy coś w języku dziewczyn.

- Wieloma dziewczynami?

- Tak... kobieciarz, można powiedzieć.

Tym razem naprawdę się Zaśmiałam.

- No dobra... kobieciarzu... sądzę, że gracz pasuje lepiej.

- Hola hola, "gracz" brzmi trochę za ostro, nie sądzisz? Spotykałem się z dziewczynami przynajmniej przez miesiąc - uniósł brew.

Pokręciłam głową rozbawiona i uśmiechnęłam się od niego. Odwzajemnił uśmiech.

- Więc powiedz mi... czyżby to ten twój "skomplikowany" związek?

Byłam zaskoczona.

- To to! - wykrzyknął zadowolony - Wybacz, trochę mnie poniosło.

- Nie... jest w porządku - powiedziałam uparcie.

- Co gnojek zrobił?

Spojrzałam kątem oka na Ethana który siedział z Heather po drugiej stronie pomieszczenia.

- Dokładnie to czego nie chciałam... - westchnęłam.

- I co to było?

- Nic - posłałam mu delikatny uśmiech.

- Bolało, Prawda? - posmutniał.

- Co...? - spytałam zdziwiona.

- Jestem "graczem" pamiętasz? - uśmiechnął się.

Spojrzałam w dół na swoje dłonie.

- A poza tym, zostałaś przypisana do mnie jako korepetytorka. Gratulacje! - wyszczerzył się zmieniając temat i pokazał mi papiery.

- Powiedziałem, że się zgodziłaś - dodał.

- Czekaj, ale...

- Dzięki Luce! - powiedział po czym je schował.

Pokręciłam głową z cichym śmiechem. Może to pozwolić mi zapomnieć o Ethanie. Po prostu skupie się na korkach i pracy ponieważ nie będzie tam Ethana.

Poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Rozejrzałam się i natrafiłam na wzrok Ethana i szybko się odwróciłam.

Przestań Lucille, to koniec.

_____________________________

Rany już jest ponad 110k wyświetleń!
Jak wy to robicie? 😱
Jestem pod wrażeniem.

Ale super by było gdyby pod tym rozdziałem pojawiło się 250 gwiazdek⭐️
Byłabym pod wrażeniem.

I jak wam się podoba kolejny rozdział? Sądzicie, że coś się zmieni?

Zapraszam również do czytania mojego autorskiego opowiadania które znajdziecie u mnie na profilu!
Zostawiajcie tam komentarze i gwiazdki jeśli sie spodoba. Buziaki

Continue Reading

You'll Also Like

88.8K 8.3K 40
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
1M 34.7K 91
Czy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Mo...
251K 9.6K 33
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...
710K 21.9K 43
"- Tak bardzo boję się, że przyjdzie taki dzień, gdy już cię nie zobaczę. Że znikniesz jak każdy kto był dla mnie ważny. - wyszeptała smutno. - A ja...