Jimbunny | YoonMin, JiKook |

De kiri_9

11.8K 1.3K 1K

Tytuł: Jimbunny. Pairingi główne: YoonMin, JiKook. Pairingi poboczne: VHope, TaeGum, MarkSon, BeakYeol, HoJi... Mais

I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
Przepraszam
XII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
Jimbunny
XXIII

XIII

430 55 45
De kiri_9

- Co się stało, że tak nagle do mnie zadzwoniłeś? - spytała dziewczyna, gdy jej gość był w trakcie ściągania butów. - Nie odbierz tego źle, ale raczej rzadko się odwiedzamy, głównie piszemy, sporadycznie dzwonimy. A z tego co już zdążyłam cię poznać, kuzynku, na rozmowy w cztery oczy zbiera ci się, gdy coś się dzieje i masz potrzebę wygadania się. Zatem, słucham cię. - Wskazała ręką na kanapę w salonie, tym samym zapraszając bruneta do środka.

- Heh, dużo by mówić, a nie wiem, czy warto jest ci takimi pierdołami czas zajmować. W wielkim skrócie, ostatnio nic mi nie wychodzi, zwłaszcza relacje z ludźmi, już o związkach nie mówiąc. Chyba się do tego nie nadaję - westchnął, przecierając dłonią zmęczone oczy. - Nikt mnie nie chce, bo widocznie jestem kiepskim kandydatem na partnera, do stałego pieprzenia chyba też. No widzisz, zaczynam ci niepotrzebnie marudzić i nastrój psuć. Może zmieńmy temat, co? To co u ciebie słychać?

- Jimin, a ty znowu zaczynasz? Czemu zawsze, gdy chodzi o ciebie wszystko bagatelizujesz, zamykasz się później w sobie, nie pozwalając nikomu do siebie dotrzeć? Nie mówię tutaj o mnie, bo nie oczekuję, że mi wszystko ładnie wyśpiewasz, też nie jesteśmy aż tak blisko ze sobą. Chodzi mi raczej o twoich przyjaciół. Pewnie nawet Taehyung nie wie wszystkiego, co? Gdyby wiedział, nie siedziałbyś teraz u mnie, a u niego.

Park musiał przyznać, że młodsza znała go pod tym względem na wylot albo zwyczajnie wszystkiego się domyśliła. Podrapał się jedynie zakłopotany po karku, bo nawet nie wiedział w jaki sposób na to miałby zareagować. Minjin miała stuprocentową rację, ale co to zmieniało? No właśnie, nic. Nie zmieni nagle siebie i swojego zachowania, a tym bardziej postrzegania świata. Gdyby życie tak działało, to nie zadręcząłby się ciągle swoim wyglądem, który przecież był jedynie godny pożałowania. Nie chciał też obarczać innych swoimi problemami, bo każdy miał własnych w nadmiarze, nie potrzeba im więc jeszcze cudzych.

- Eh, no dobra. Na razie zostawmy ten temat, bo nic tym nie wskóramy. Chcesz coś do picia? Bo taka ze mnie super gospodyni, że ci nic nie zaproponowałam. - Zaśmiała się, wymawiając te słowa. - Woda? Herbata?

- Może herbata i jak masz, to jeszcze jakieś tabletki przeciwbólowe. Głowa mi chyba zaraz wybuchnie.

- Oho, chyba ktoś tu nieźle zabalował poprzedniego dnia. - Szatynka ponownie zaniosła się cichym śmiechem, szczerząc się przy tym do swojego gościa. - No to już wiem, czemu wyglądasz nieco "wczorajszo". - Kolejny chichot i cudzysłów pokazany w powietrzu za pomocą smukłych palców. - Poczekaj chwilę, zaraz ci wszystko przyniosę.

Wzrok bruneta odprowadził dziewczynę, dopóki ta nie zniknęła mu z oczu, chowając się w kuchni. Siedząc tak, zastanawiał się nad tym czemu Yoongi rozstał się z jego kuzynką. Przecież tworzyli piękną parę, a dziewczyna nie dość, że była niezwykle urodziwa, to jeszcze inteligentna i troskliwa. Miała szeroki wachlarz zainteresowań, począwszy od mody, która była stricte związana z jej pracą, przez politykę, na gotowaniu skończywszy. Do tego była dobrą kucharką mimo młodego wieku. Oczywiście do miana mistrzyni jeszcze wiele jej brakowało, ale kroczyła dobrą drogą, by i ten tytuł zyskać. Miała też swoje wady, bo przecież nie istnieli ludzie bez skazy, ale z Minem wydawali się tworzyć zgrany duet. Pod względem charakterów się uzupełniali, mieli od groma tematów, dzięki którym potrafili przegadać niezliczoną ilość godzin, a wzajemna troska o siebie rozczulała każdego widza, który miał możliwość się im przypatrywać. Dwudziestosiedmiolatek był pewien, że łączyło ich prawdziwie silne i mocne uczucie, bo nie raz widział ich razem. To dzięki nim oraz swoim rodzicom wierzył, że każdemu przeznaczona jest jego druga połówka, z którą można spędzić całe życie, a więź nie zgaśnie. Byli swego rodzaju przykładem dla Jimina, pokazując mu jak powinien prawdziwy, zdrowy związek wyglądać. Dlatego wieść o rozejściu się tej dwójki wywołała wielki szok i niedowierzanie, gdyż to, w co usilnie wierzył oraz ku czemu sam dążył, nagle legło w gruzach. Może to dziwne, że pomimo swojego uczucia do szarowłosego, tak zażarcie kibicował tej dwójce, ale przecież miłość właśnie na tym polegała. Na wewnętrznej potrzebie uszczęśliwiania i oglądania tej niezwykle ważnej osoby całej rozanielonej, nawet przez kogoś innego, bo to tej radość była najważniejsza.

- Jestem. Tu masz herbatkę, a tu tabletki, o które prosiłeś. - Szatynka położyła wskazane rzeczy na stoliku. - A może skoczysz do wanny w czasie, gdy ona będzie stygnąć? Zakładam, że taka forma relaksu zdecydowanie dobrze ci zrobi.

- Tylko nie mam ze sobą nic w co mógłbym się przebrać...

- Chyba gdzieś jeszcze leży jakiś stary dres Yoongiego, którego stąd nie zabrał. Bielizny mieć nie będę, jakoś musisz sobie z tym poradzić. - Mrugnęła do niego i ponownie opuściła salon, wracając do niego po niespełna minucie, w rękach niosąc ubrania. - Nawet jakaś koszulka się uchowała! Masz szczęście. A teraz leć do łazienki.

Nie był do końca pewien, czy szczęściem można było nazwać to, że miał się ubrać w ciuchy osoby od której właśnie uciekł. Jednak nie śmiał nawet powiedzieć o tym młodszej, dlatego potulnie udał się do wskazanego pomieszczenia, gdzie szybko ściągnął z siebie brudne rzeczy i ostatecznie wszedł pod prysznic. Dziewczyna oczywiście miała rację, bo dzięki ciepłej wodzie jego zastane mięśnie nieco się rozluźniły, a szum wody przyjemnie koił ból głowy. Starał się znów nie myśleć o minionych wydarzeniach, lecz nie było to takie proste, jakby się komuś mogło wydawać. Umysł, co rusz podsuwał mu nowe teorie, rozbudowywał poprzednie, przez co z każdą chwilą czuł się coraz bardziej zagubiony w obecnej sytuacji. Zastanawiało go skąd nagle tamta dwójka znalazła się w tym samym klubie, co on. Seul przecież był ogromnym miastem, gigantycznym, więc albo musiał mieć niewyobrażalnego pecha, albo ktoś miał przy tym jeszcze swój udział. Jednak kto to mógłby być? Jedyną osobą, która wiedziała o ich wyjściu, był sam inicjator owego wypadu, jednak nie mieściło się Jiminowi w głowie, że Taehyung mógłby być współwinowajcą. Swoją drogą, nie kontaktował się z nim i nie wiedział, czy tamten w ogóle przeżył. Przecież mógł wylądować w znacznie gorszej sytuacji niż on, choćby pobity w rowie, czy zgwałcony i zamordowany w krzakach. Po raz kolejny wyszło to jakim egoistą i beznadziejnym przyjacielem był, bo jak zawsze myślał tylko o sobie zamiast o bliskich mu osobach. Nie dość, że był obleśny, gruby i ohydny w całej swej posturze, to nawet nie mógł bronić się, że było to kosztem jego super charakteru, gdyż ten prezentował tylko najgorsze cechy. Coraz bardziej wątpił w swój sens istnienia, bo tylko od wszystkich czegoś żądał lub oczekiwał, lecz w zamian nie dawał niczego. Na co więc liczył? Przerażało go to wszystko, bo wizje skończenia ze swym marnym życiem za często zaczęły pojawiać się w jego głowie, mimo tego, iż tak naprawdę nie chciał umierać. Jednak czy nie była to kolejna oznaka bycia samolubnym? Ciągle myślał tylko o sobie i własne dobro stawiał nade wszystko, a powinien przecież zacząć troszczyć się o innych, jeśli faktycznie mu na nich zależało. Jednak jeżeli nie umiał tego robić, to powinien dać reszcie spokój, nie zadręczając ich swym bytem. Może tak byłoby lepiej?

- Eh... - westchnął, przeczesując ręką wilgotne kosmyki, gdy woda wciąż leciała z góry ze słuchawki prysznica. Tor jego myśli przerażał go, nawet nie wiedział czemu było z nim coraz gorzej i zamiast spróbować się zrelaksować, rozgrzebywał wszystko coraz bardziej, pogrążajac się przy tym w jeszcze większym smutku. Nigdy nie uważał się za żaden ideał, ale powoli zaczynało robić się niebezpiecznie, gdy myśl o samobójstwie pojawiała się z taką częstotliwością w jego głowie, jako jedna z opcji rozwiązania jego problemów. Może powinien udać się do jakiegoś specjalisty, tak jak Tae go wcześniej namawiał z tym, że wtedy nie było z jego psychiką aż tak źle. Będzie musiał rozważyć i tę opcję, lecz na pewno nie teraz, gdyż w obecnym czasie priorytetem było skontaktowanie się rówieśnikiem.

~ ~ ~ ~ ~

- Tak, słucham? - Wesoły głos rozbrzmiał w słuchawce telefonu.

- Tae?

- No ja, a kto by inny, Chim? Swoją drogą, czemu wcześniej nie odbierałeś? - Tonacja głosu się nieco zmieniła, a Jimin mógłby dać sobie rękę uciąć, że jego przyjaciel właśnie wydął dolną wargę i robił minę zbitego psa mimo, że nikt tego nie widział.

- Fuck... Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci się nie stało! Już myślałem, że ktoś cię pobił albo zgwałcił i leżysz martwy w jakimś lesie, ewentualnie w szpitalu. - Odetchnął spokojnie, teraz już pewien, że jego przyjaciel był cały i zdrowy. Przedtem oczyma wyobraźni widział siebie latającego po komisariatach, szpitalach i kostnicach w poszukiwaniu szatyna. Jak zwykle miał skłonności do przesady, ale nic nie mógł poradzić, że w takich momentach jego mózg podsuwał mu tylko czarne scenariusze.

- Nie no spokojnie. Żyję, jestem w jednym kawałku, a do tego mam ci co opowiadać!

- Cieszę się, że wszystko jest okay. Nie odbierałem wcześniej, bo nie miałem komórki ze sobą, a później usunąłem przez przypadek wszystkie powiadomienia - odpowiadał, już tym razem bez większych nerwów. - Jednak nie wiem, kiedy będziesz mógł mi się wygadać, bo dziś nocuję o Minjin. Jutro jakoś koło jedenastej mam pociąg do Busan, bo chcę pojawić się u rodziców jeszcze przed obiadem. A to coś ważnego? Bo w sumie też powinienem ci coś powiedzieć...

- Nie jest to może wybitnie ważne, ale za to jakie ekscytujące! Aż cały skaczę, gdy o tym myślę! - trajkotał rozanielony, co wydawało się brunetowi dość śmieszne przez niską barwę głosu wyższego. - Hm... To może jutro z rana będę ci towarzyszył przy pakowaniu się i w drodze na dworzec? Wiem! Najlepiej bym już z samego rana odebrał cię od kuzynki. Wtedy na pewno uda nam się o wszystkim porozmawiać. To co, o wpół do ósmej będę po ciebie, dobra? Tylko mi wyślij adres, bo wiem, że mieszka całkiem niedaleko ode mnie mnie, jednak nie pamiętam dokładnie gdzie.

- Eh... Chyba nie mam wyjścia. Na KakaoTalk wszystko zaraz dostaniesz. - Może nie brzmiał zbyt wesoło, ale naprawdę cieszył się, że będzie mógł spotkać się z młodszym mężczyzną. Ciekawiło go co takiego tamten chciał mu powiedzieć, jednak musiał poczekać do następnego dnia, by się o tym przekonać.

- Okay! To do jutra, ChimChim! - krzyknął wesoło szatyn.

- Do jutra, Tae.

- Nocujesz dzisiaj u mnie, tak? Dobrze wiedzieć, kuzynku. - W drzwiach do pokoju gościnnego, w którym aktualnie znajdował się Jimin, pojawiła się dziewczyna, opierając się przy tym o framugę.

- Och, Minjin-ssi... Właśnie chciałem się o to ciebie pytać. - Podrapał się po karku, czując się odrobinę niezręcznie. - Mógłbym dzisiaj u ciebie spać? Nie chcę wracać do domu, bo wciąż czuję się nie najlepiej.

- Jasne, że możesz, o ile podasz mi prawdziwy powód swojej dzisiejszej wizyty u mnie, bo coś czuję, że wiele mi nie mówisz. Nie musisz zdradzać wszystkiego, ale wygadanie się, chociaż w jakiejś mierze, dobrze ci zrobi. - Uśmiechnęła się pokrzepiająco.

- Tak, wiem. I powiem, bo jako osoba postronna, chyba najlepiej mi doradzisz, a sam już się w tym wszystkim gubię - powiedział ze spuszczoną głową, gdyż czuł się za bardzo przytłoczony całą sytuacją, a wzrok szatynki tylko mógł pogorszyć jego samopoczucie.

- No to chodź do salonu, bo herbata już pewnie zamieniła ci się w ice tea. - Poszła przodem, po chwili wygodnie się rozkładając się na kanapie i czekając, aż jej gość uczyni to samo - No to zamieniam się w słuch, kuzynku.

~ ~ ~ ~ ~

- Bądź cicho, by nie obudzić Minjin - szepnął, otwierając drzwi przed młodszym.

- No jasne! Nawet się nie spostrzeże, że ktoś u niej był! - odpowiedział wesoło przyciszonym głosem, unosząc przy tym ręce do góry z entuzjazmem. Jak się można było spodziewać, nagle jedna z kończyn zahaczyła o stojący w korytarzu wieszak z kurtkami, apaszkami i innymi drobiazgami, zrzucając przy tym większość jego zawartości, robiąc przy tym niebywały huk, bowiem dźwięk uderzających parasolek o kafelki trochę hałasu robił. Wyższy momentalnie rzucił się, by pozbierać cały ten bałagan, potykając się o stojące nieopodal buty i lądując praktycznie twarzą na posadzce.

- No brawo! Miałeś być cicho, a nie budzić wszystkich sąsiadów wokół! - Rozwścieczony szept rozniósł się po niewielkim pomieszczeniu.

- Przepraszam. - Kim odpowiedział ze skruchą. - To samo jakoś tak...

- Eh, no dobra. Najważniejsze, że jakimś cudem dziewczyny nie obudziłeś, więc nie jest najgorzej. Pozbieraj się tylko z tej podłogi, chyba że chcesz tam już zostać na zawsze. - Uśmiech mimowolnie wpłynął na usta bruneta, bo widok jednocześnie zakłopotanego, jak i szczerzącego się w swój charakterystyczny sposób Tae, był na tyle rozkoszny, że tylko człowiek o kamiennym sercu by mu nie uległ. - Poczekaj tu chwilę, tylko zgarnę jeszcze swoje duperele i będziemy mogli zbierać się do mnie.

Jimin czuł się znacznie lepiej, bo tak jak powiedziała jego kuzynka, wyrzucenie z siebie tych negatywnych emocji związanych z minionymi zdarzeniami, podziałało na niego kojąco. Co prawda, nie opowiedział jej wszystkiego. Ba, nawet połowy bał się zdradzić, bo zdawał sobie sprawę z tego, że nie był normalnym fakt, iż kochał dwóch różnych facetów. Dodatkowo wieść, że jednym z nich był jej były chłopak raczej nie wpłynęłaby pozytywnie na odbiór całej sytuacji. A ostatnią rzeczą, którą pragnął jej zdradzić był fakt, że uprawiał seks z obojgiem, bo upokorzenia by nie zniósł. Minjin była i tak bardzo tolerancyjna. Wiedziała o jego orientacji i w pełni ją akceptowała, dlatego nie chciał spotkać się z jej nieprzychylnym wzrokiem, czy dziwnymi komentarzami później. Łączyła ich dość dobra więź i mimo, że nie była najciaśniejszą z możliwych, nie chciał jej tracić kosztem wymówienia kilku słów za dużo. Dlatego też młodsza dowiedziała się tylko o Jeonie, ich wzajemnych podchodach, sytuacji z imprezy firmowej, późniejszym braku kontaktu i ostatecznie niby to tylko z nim wylądował w łóżku. Napomknął także, że z nieznanych mu przyczyn Min przestał się nagle do niego odzywać, co również dość mocno go zasmuciło. Nie było to wszystko do końca prawdą, ale i tak poczuł się lepiej, czując jakby jakaś część ogromnego ciężaru spoczywającego na jego barkach, nagle zniknęła. Nie usłyszał za wiele rad, jedynie jedną. Ta miała skłonić go do rozmowy z przełożonym na temat owych zdarzeń, by jakoś oczyścić dziwną atmosferę, która zapewne będzie pomiędzy nimi panować w pracy. Łatwo powiedzieć trudniej jednak zrobić.

- Jestem. Możemy się zbierać, bo jak tak dalej pójdzie, to w Busan do wieczora się nie pojawię - mruknął Park, spoglądając na wciąż zbierającego porozrzucane rzeczy Kima. - Czekaj, pomogę ci. - We dwójkę już im sprawniej poszło i nie minęło pięć minut, a kroczyli chodnikiem w kierunku najbliższej stacji metra.

- TaeTae, to co się takiego działo na ostatniej imprezie? Widzę, że cię już nosi, ale wolisz sam nie zaczynać tego tematu. - Spojrzał na przyjaciela, który klasnął w ręce, gdy usłyszał słowa mniejszego. - Ale serio, pamiętasz coś po ostatnim? Bo ja mam mega dziury w pamięci, a wręcz czarno.

- Też chciałem się o to ciebie pytać, bo po ostatniej butelce soju, mam wrażenie, że ktoś mi pamięć wymazał. Tak jak w "Men in Black". Może nam też jacyś pogromcy kosmitów wymazali pamięć, bo widzieliśmy coś czego nie powinniśmy?

- Tae, błagam cię, nie gadaj głupot, tylko opowiadaj to co pamiętasz.

- No dobra, dobra. Nawet pożartować dzisiaj z tobą nie idzie... Coś cię ugryzło czy co? - Młodszy skrzywił się nieco, lecz uśmiech szybko powrócił na jego usta. - W każdym bądź razie, po tym jak dokończyliśmy tamte flaszki i ruszyliśmy na parkiet, szybko straciłem cię z oczu. Jednak byłem taki nawalony, że wszystko było już mi obojętne, choć w jakiś taki dziwny sposób. Jakby nagle wszystkie moje zmysły się jakoś przytępiły, też przestałem odczuwać jakikolwiek strach. Strasznie dziwne to było, do tego stopnia, że pozwalałem macać się każdemu, mimo że wewnętrznie czułem się z tym źle, nie potrafiłem nikomu się sprzeciwić. W pewnym momencie zrobiło mi się strasznie niedobrze, więc poleciałem do kibla, bo myślałem, że zerzygam się na środku sali. Jakiś facet chyba poszedł za mną, bo gdy już ogarnąłem się w toalecie, nagle chciał zaciągnąć mnie do kabiny.

- Co?! Jakiś chuj chciał cię zgwałcić?! Kurwa, Tae! Nic ci nie jest? Czemu jesteś taki spokojny? Ja pierdole! Zabiję tego chuja! Pamiętasz jak wyglądał? Musimy iść z tym na policję! - Park myślał, że na zawał zejdzie. Jego przyjaciel chyba został wykorzystany w toalecie, a ten wcześniej się w ogóle z nim nie kontaktował. Chciał sobie tak mocnego kopa w tyłek zasadzić, żeby już nigdy o tym nie zapomnieć. Wyrzuty sumienia momentalnie zaczęły go dręczyć, do tego jeszcze szybko bijące serce i ogromne wkurwienie przez tamtego kutasa. Jak bardzo trzeba mieć spierdoloną psychikę, by coś takiego robić? Nie był głupi, wiedział że takie rzeczy dość często się zdarzały, nigdy jednak nie tyczyło to nikogo mu bliskiego, dlatego tak silnie zareagował.

- Ej, Chim! Spokojnie! Wdech, wydech. Wdech, wydech. Już lepiej? - Gdy uzyskał potwierdzenie w formie skinienia głową, kontynuował. - To daj mi skończyć. Powoli przestawałem wtedy kontaktować, nie mogłem się zbytnio opierać temu gościowi, bo zwyczajnie nie miałem na to siły. Jakby całe moje ciało przestawało się mnie słuchać, nie miałem nad nim już większej kontroli. Od tamtego momentu też pamiętam wszystko gorzej, głównie skrawki wspomnień. Wiem, że tamtej koleś już dobierał się do moich spodni, jednak niewiele zdążył, bo nagle pojawił się Bogum! O boże, żebyś ty go wtedy widział! Obił mordę tamtego facetowi, a później zabrał mnie do siebie i zajął się mną. Dalej już nic nie pamiętam, jedynie to, że obudziłem się u niego w mieszkaniu na kanapie, przykryty kocem. - Salwa westchnień zaczęłam wydobywać się spomiedzy ust wyższego, na co starszy zrobił tylko zdziwioną minę.

- Co za Bogum? O kim ty, do cholery jasnej mówisz?

- No, jak się wczoraj rano okazało, on obserwował nas przez całą imprezę i widział jak nam ktoś coś do butelek dosypuje. W dodatku chciał cały wieczór do mnie zagadać, ale się trochę wstydził. Jednak, gdy zorientował się, że coś długo nie wracam z toalety, poszedł za mną i obił gębę temu bucowi, co się do mnie przystawiał. Później zabrał mnie do siebie i położył spać na kanapie.

- Ale nic ci nie zrobił? Nie dobierał się do ciebie? - Coś nie chciało się Parkowi wierzyć, że nagle znalazł się jakiś samarytanin, który tylko z woli dobrego serca przygarnął pod dach nieznajomego, nie chcąc od niego niczego w zamian. A skoro przez całą noc miał ochotę na Taehyunga i wiedział, że tamten był zjarany przez jakieś podejrzane prochy, mógł bez przeszkód to wykorzystać.

- Nic mi nie jest. Dupa mnie z rana nie bolała, czyli na pewno się nie ruchaliśmy. W dodatku obudziłem się cały ubrany w ciuchach z poprzedniego dnia, więc wątpię, by chciało mu się mnie ponownie ubierać dla niepoznaki - odpowiedział przyciszonym głosem, gdy wysiadali już z metra na odpowiedniej stacji, by zaraz przeciskać się między tłumem ludzi, w kierunku wyjścia. - W dodatku z rana nawet zrobił mi śniadanie i do południa nie chciał wypuścić, by mieć pewność że narkotyki przestaną działać. Skończyło się na tym, że mnie odwiózł do domu i wziął mój numer telefonu. Teraz ciągle ze sobą piszemy.

- Stary, on perfidnie do ciebie zarywa. Zaprosił cię już gdzieś?

- ChimChim, tobie chyba już na dekiel siadło. Jakie "zarywa"? Normalnie mi pomógł, bo się okazuje, że jakoś przez Beakhyuna-hyunga mnie kojarzył. Kurde, jaki ten świat jest mały, nie? Może uda się nam nawet jakoś we trójkę spotkać, czy coś... - Ostatnie wymruczał już jakby kierując te słowa do siebie.

- Jasne. Pogadamy za jakiś czas i wtedy zobaczymy. Tylko uważaj mi na niego, dobra? Nie ufam mu jeszcze. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc nie wierzyłbym jeszcze w jego dobre serce - powiedział otwierając drzwi do swojego mieszkania.

Ruszył do pokoju, uprzednio zdejmując buty i zaczął pakować wszystkie niezbędne rzeczy, które miały mu się przydać na te dwie noce spędzone u rodziców. Był w trakcie wkładania koszulek to malutkiej walizeczki, gdy młodszy usiadł obok niej na łóżku, wpatrując się w bruneta.

- ChimChim. Też miałeś mi coś powiedzieć, więc czemu milczysz?

- Tae... Nie ma o czym mówić. Nie chcę ci psuć humoru, bo chociaż tobie wypad się udał. Nie ma sensu do tego wracać i zajmować ci głowę pierdołami - westchnął tylko, nie odrywając nawet oczu od wykonywanej czynności.

Wtem Park nagle poczuł wcale nie tak lekkie uderzenie głowę, przez co gwałtownie ją podniósł i spojrzał na szatyna.

- Ej! Co jest?! - obruszył się jeszcze bardziej widząc przyjaciela stojącego obok z rękoma założonymi na biodrach.

- Cholera, ale ty mnie wkurzasz! Gadaj o co chodzi, bo już czuję, że nie są to żadne mało ważne sprawy, tylko jak zwykle nie chcesz nic powiedzieć. - Starszemu wydawało się, że zaraz jeszcze drugi tupnie nogą, niczym przedszkolak, dla podkreślenia swoich słów.

- A daj mi spokój. Jak mówię, że nie ma o czym, to nie ma. Koniec kropka. Teraz daj mi się pakować, bo pociąg mi zwieje - odburknął, odwracając się do wyższego plecami, by sięgnąć po kolejne rzeczy z szafy.

- Durniu, masz jeszcze gdzieś ze dwie i pół godziny, więc nie ściemniaj. No ale dobra, skoro nie chcesz mi nic powiedzieć to nie, łaski bez. Zaraz tylko zadzwonię do twojej mamy i coś przypadkiem może mi się wymsknąć na temat twoich zaburzeń odżywiania.

- Ty! Nie odważysz się tego zrobić! - Gdy tylko Jimin usłyszał owe słowa, odwrócił się w niesamowitym tempie, w kierunku gościa i wymierzył w niego palec wskazujący.

- Dobrze wiesz, że nic mnie przed tym nie powstrzyma, a oporów też mieć nie będę. - Przebiegły uśmieszek wpłynął na usta Kima. - To jak? - dodał przesłodzonym głosem.

- Fuck. Zawsze wiesz jak mnie podejść... - Westchnął jedynie z niemocy zastanawiając się jak rozpocząć ten temat. - Tylko nie wiem od czego zacząć... I nie mów, że od początku, bo głupi nie jestem - dodał szybko, by młodszy nie miał nawet możliwości się z niego ponabijać.

Przysiadł na łóżku ze spuszczoną głową, nie wiedząc co ma zrobić. Czy wyjawić tylko część informacji, resztę zostawiając dla siebie? Choć z drugiej strony, sensu nie będzie mieć to żadnego, bo jak później wytłumaczy się z seksu w obojgiem facetów. Musiał postawić wszystko na jedną kartę, łudząc się, że nie zostanie w negatywny sposób osądzony i co najważniejsze, odepchnięty. Nie miałby tego za złego Tae, bo miłość w kierunku dwóch osób nie była czymś normalnym, świadczyła jedynie o jego niestabilność umysłowej i spierdolonej psychice. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby się z kimś takim zadawać, a co dopiero przyjaźnić, więc jedynym winnym w tej sytuacji byłby on sam. Jednak, mimo tego, iż zdawał sobie z tego sprawę, wciąż miał nadzieję, że nie zostanie sam, że jednak jest na świecie jakaś osoba, która będzie akceptować go pomimo tego jak marną imitacją człowieka był. Nie mówił tutaj o żadnej wielkiej miłości, w szczególności tej tak zwanej romantycznej, ale o zwykłym tolerowaniu go. Może chociaż Taehyung nie zostawi go, gdy to wszystko usłyszy? Miał taką nadzieję.

Dlatego powiedział mu wszystko. Zaczynając od pierwszego zauroczeniu w kierunku Yoongiego, gdy ten był w związku z Minjin, które przerodziło się w silniejsze uczucie. Przez fascynację osobą Jeona, który roztaczał wokół siebie niesamowitą aurę, zarówno stanowczości, władczości, jak i spokoju czy bezpieczeństwa. Mówił również o relacjach jakie łączyły go z obojgiem, nie pomijając nawet najmniejszych szczegółów. Wszystkie wydarzenia opisał z niebywałą dokładnością, starając się nie przeoczyć żadnych informacji, które mogłyby być istotne w zobrazowaniu tej jakże dziwnej sytuacji. Zakończył na odkryciu jakie zastał w poranek poprzedniego dnia oraz ucieczce, która była skutkiem tego wszystkiego.

Gdy kończył serce biło mu jak oszalałe, a gula w gardle robiła się nieznośnie wielka, bo przez całą jego opowieść, przyjaciel nie odezwał się ani razu, jedynie zmieniając co jakiś czas mimikę swojej twarzy. Lecz w pewnym momencie Jimin nawet nie był w stanie patrzeć się na gościa, bo miał wrażenie, że wzrok tamtego osądzał go za każdą głupotę jaką zrobił. Jednocześnie wiedział, że jeśli będzie skupiał się na czymś takim, to nie dokończy swojej jakże żenującej opowieści. Dlatego teraz czekał, czekał aż oberwie na tyle mocno w gębę, że odechce mu się tak nienormalnych rzeczy, ewentualnie aż po jego domu rozniesie się huk zatrzaskiwanym drzwi za byłym przyjacielem.

W końcu dostaniesz to na co zasługujesz, Park. Jedno, wielkie zero.

----------------------------------------------------------------------------------------------

Wybaczcie, że dopiero dzisiaj update ;c Chciałam dodać zbetowany, ale jesteśmy tylko ludźmi, a Yoshino_5 nie dała rady. Jednak nie chcę byście dłużej czekali i jest poprawiony tylko przeze mnie^.- Przy okazji mam nadzieję, że prawie 4k słów wam to jakoś wynagrodzi~

Dziękuję za kochane komentarze pod poprzednim rozdziałem! Było mi tak miło, gdy je czytałam, że rekompensowały one mniejszą liczbę gwiazdeczek. Ba! Nawet z nawiązką wynagradzały! Uwielbiam Was za to i dzięki Wam mam później wielkiego banana na ustach~ 🙇 💛

Na koniec, standardowo proszę o ☆ i wasze komentarze^^

Miłego dzionka!

EDIT: Rozdział już jednak poprawiony! Yoshino_5 jak zawsze odwaliła kawał dobrej roboty! Dziękuję! 💚 💋 🙏

Continue lendo

Você também vai gostar

24.4K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
69.3K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
4.3K 574 24
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
15.9K 3.2K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...