Dlaczego ja mam grać w jego drużynie? Przecież mam swoją.
- Grajcie!- usłyszałam głos nauczyciela.
- Dlaczego ja mam zawsze tak przesrane?- wymamrotałam cicho pod nosem.
- Claudia do serwu!- wrzasnął ktoś za mną.
Poszłam na miejsce dla serwującego i przebiłam piłkę za siatkę.
Drużyna przeciwna była zdezorientowana i nie odbiła piłki.
- 15 do 12 dla drużyny pana Sakamaki'ego.- stwierdził nauczyciel.
- Tak!- krzyknęli z radości wszyscy, oprócz mnie.
Nagle zadzwonił dzwonek i cała klasa wybiegła z sali gimnastycznej. Jednak ja szłam spokojnie i powoli, bo próbowałam złapać oddech po grze w siatkówkę.
- Czekaj!- usłyszałam za sobą i odwróciłam się.
- Co?- spytałam i dopiero teraz zrozumiałam, że to ten laluś mnie wolał.
- Gratuluję wygranej panno Komori.- powiedział.
- Nie zbliżaj się do mnie, bo chcę żyć.- warknęłam.
Nie posłuchał tylko podszedł do mnie i spojrzał zabójczo na mnie.
- Widzę, że wzięłaś sobie do serca moje słowa.- uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Jakże by nie, panie Sakamaki. A teraz proszę, żeby pan dał mi spokój.- mruknęłam zdenerwowana.
- Ale proszę bardzo.- warknął wściekle.
Spojrzałam na niego spod rzęs i zobaczyłam jak jego wzrok powoli zmienia się w coraz bardziej przerażający (przypominający wzrok złego, wygłodniałego wilka z Czerwonego Kapturka).
Wpadłam do damskiej szatni, gdzie czekały na mnie moje przyjaciółki.
- Wygrałaś.- uśmiechnęła się Minako.
- Szkoda, że nie przegrałam.- wymamrotałam prawie bezgłośnie.
- Słyszałam.- warknęła Alex.
- Idę do biblioteki.- stwierdziłam. - Idzie ktoś ze mną?
- Ja pójdę.- uśmiechnęła się Miko.
- Okey.
Poszłyśmy do biblioteki i usiadłyśmy na podłodze przy grzejniku obok regału z książkami.
- Czemu mówiłaś, że żałujesz swojej wygranej?- spytała Miko.
- Znowu on, a poza tym nie grałam ze swoją drużyną tylko z tym
- Rozumiem.- przerwała mi.
Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Musiał to być jakiś chłopak, bo takie kroki ma tylko chłopak.
- Musisz siedzieć na przejściu?- usłyszałam zza siebie.
- Tak muszę.- warknęłam.
Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam tego lalusia.
- Czego tym razem chcesz?!- spytałam niemiłym tonem.
- Rozmowy.- powiedział spokojnie, tak jakby wcale nie wyczuł, że nie mam zamiaru się z nim zadawać.
- Ile razy mam ci jeszcze powtórzyć, że nie chcę z tobą rozmawiać.?- spojrzałam na niego niezadowolona, a on tak po prostu złapał moją rękę i wyprowadził z biblioteki.
Stanęliśmy pod salą gimnastyczną, a on ku mojemu zdziwieniu zaczął się we mnie wpatrywać.
- Jednak ja tak nie potrafię.- powiedział nie odrywając wzroku.
- Ale czego nie potrafisz?- spytałam zdezorientowana.
- Patrzeć na ciebie i nie odezwać się. Po prostu nie potrafię dać Ci spokoju.- wytłumaczył.
- Ale czyli co? Twoje wcześniejsze słowa nie znaczą nic? - spojrzałam na niego zdziwiona.
-To nie tak.- stwierdził.
- To jak jest?- przełknęłam głośno ślinę.
Czerwonowłosy złapał moją prawą rękę. Jego zachowanie sprawia, że kompletnie nie wiem co o nim myśleć.
- Ayato? Czyś ty się z głupim widział?- spytałam całkowicie zdezorientowana.
- Tak widziałem swoje rodzeństwo.- powiedział spokojnie.
Oparł kciuk ma moim podbródku i lekko otworzył moje usta. Zniżył trochę głowę, zamknął oczy i mnie pocałował.
Staliśmy na samym środku korytarza i on mnie całował. Byłam tak zaskoczona, że nie mogłam się ruszyć. Oczywiście nie obeszło się bez widowni, czyli w tym przypadku reszty klasy, która gapiła się na nas.
Jakby tego było mało to zjawiła się nasza wychowawczyni, która od razu wpadła w niemiecką furię.
Ayato oderwał się ode mnie, gdy usłyszał krzyk nauczycielki. Ja niestety na domiar złego, zaczerwieniłam się jak dojrzały pomidor. Policzki zaczynały mnie piec z gorąca.
- Wasza dwójka do pokoju nauczycielskiego! Migiem! - wrzasnęła wychowawczyni.
Posłusznie poszliśmy na 2 piętro do pokoju nauczycielskiego, który znajdował się niedaleko sklepiku.
Ayato zapukał (czyli jednak potrafi pukać) i drzwi otworzyła nam lubiana nauczycielka angielskiego.
- Wejdźcie.- powiedziała, a my powolnym krokiem weszliśmy do pokoju.
- Przyszliśmy tu, bo wychowawczyni nam kazała.- wybełkotałam.
- Domyślam się.- uśmiechnęła się.
Po chwili zjawiła się nasza wychowawczyni. Nauczycielka angielskiego wyszła z pokoju nauczycielskiego i zostawiła nas samych z "żywym odzwierciedleniem niemieckiego piekła".
- Teraz się tłumaczcie. Co zaszło pod salą gimnastyczną.- warknęła.
- No... Widziała pani.- wymamrotałam.
- Claudia... - powiedziała moje imię.
- Dobra. Chciałem, to ją pocałowałem.- przyznał Ayato i złapał moją rękę.
Potem wyszliśmy z pokoju nauczycielskiego.
- Super. Teraz będę miała przesrane u tej Deutschefrau.- wywarczałam.
- Nie przesadzaj.- stwierdził.
- Mi już wystarczy kłopotów, a ty mi jeszcze ich dokładasz.- powiedziałam.
Ayato się zatrzymał i złapał moje ramiona.
- Jakie masz kłopoty?- spytał poddenerwowany.
- Nie musisz wiedzieć.- wymamrotałam.
- Jakie masz kłopoty?- powtórzył i ścisnął moje ramiona.
- Nie twoja sprawa.- warknęłam.
- Właśnie, że moja.- stwierdził.
Sprowadził mnie na dół do szatni.
Nawet nie wiem która jest godzina. Spojrzałam dopiero teraz na zegar, który wisiał nad wyjściem ze szkoły. Wskazywał on: 12:15.
To myśmy tyle siedzieli w pokoju nauczycielskim?
- Pójdziesz się przebrać i wychodzimy ze szkoły.- powiedział zadowolony.
- Ale ja obiecałam Miko, że pójdę z nią do sklepu na zakupy.- wymamrotałam.
- To ja pogadam z tą Miko, a ty pójdziesz ze mną.- uśmiechnął się dumnie.
Poszliśmy pod salę gimnastyczną, a potem udałam się do damskiej szatni.
- No słyszałyśmy co się działo pod salą gimnastyczną 2 godziny temu. No i?-spytała Minako.
- Co?- spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jak on całuje?- uśmiechnęła się lekko.
- Mina-chan.- wymamrotałam.- Daj mi się w spokoju przebrać po wf-ie.
- Dobra. Dajemy Ci spokój.- stwierdziła Alex.
Przebrałam się spokojnie w ciuchy sprzed wf-u.
-Wracamy?- spytała Miko.
- No właśnie chciałam z tobą o tym pogadać.- wycedziłam przez zęby wychodząc z szatni nie czekając na Miko.
Pod kolumną przy sali gimnastycznej stał Ayato i się uśmiechał pod nosem. Gdy tylko mnie zobaczył, to podszedł i objął mnie ramieniem.
- Nie przypominam sobie, żebym ci powiedziała, że wybaczam i możesz mnie przytulać.- warknęłam.
- Nie mówiłaś. No i co z tego?- spytał.
-Ayato... Długo masz jeszcze zamiar obejmować?- spojrzałam na niego lekko zaczerwieniona.
- Będę cię trzymał ile będę chciał.- uśmiechnął się dumnie.
Po chwili z szatni wyszła Miko. Uśmiechnęła się i podeszła do nas.
- Miko.- zaczął Ayato.- Mogłabyś iść do sklepu jutro z Claudią, bo chyba ona będzie dzisiaj zajęta.
- Bez problemu.- uśmiechnęła się moja koleżanka.- Miłego dnia Claudiu.
- Czekaj chwilę. Coś ty powiedziała?!- wrzasnęłam za nią.
Czy ona już sobie wymyśliła jakieś chore historyjki?! Nie chcę być w jej skórze jak ją dogonię. Wyrwałam się z objęć czerwonowłosego i pobiegłam za Miko. Nie zdążyła jeszcze wyjść ze szkoły, bo zakładała buty.
- O co ci chodziło z tym " Miłego dnia Claudiu"?- spytałam .
- O nic.- uśmiechnęła się pod nosem.
- Jak możesz.- warknęłam i uderzyłam ja swoją kurtką.
Zaczęła się śmiać jak opętana.
- Przestań się śmiać.- powiedziałam, jednak ona mnie nie posłuchała i jakby tego było mało wskazała palcem na miejsce za mną.
Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam bliźniaków Sakamaki. Śmiali się jak małe dzieci, które zobaczyły kota , który dostał łomot od myszy.
- To ja idę, bo muszę odebrać Yumi z przedszkola.- stwierdziłam kładąc dłoń na ramieniu Ayato.
Chłopak w ogóle nie zareagował na moje słowa, a ja spokojnie opuściłam budynek i skierowałam się w stronę przedszkola, w którym czekała na mnie siostra.
Po chwili poczułam jak ktoś kładł dłonie na moich ramionach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Ayato.
- Czemu na mnie nie poczekałaś?- spytał lekko zmartwiony tą sytuacją.
- Powiedziałam ci gdzie idę,więc nie rozumiem dlaczego udajesz zdziwionego.- wymamrotałam z uśmiechem na twarzy.
- Nie chcę nawet myśleć co bym z tobą zrobił jakbyś mieszkała pod moim dachem i tak byś się zachowała.- warknął.
- I właśnie dlatego ja mieszkam w swoim ciepłym domku, a ty w swoim.- ups i kolejna kłótnia.
- Nie denerwuj mnie.- powiedział ostrym tonem.
Czy nasze charaktery naprawdę muszą powodować te kłótnie?
Spojrzałam niego i zauważyłam w jego oczach smutek. Zdawało mi się jakby to było spowodowane moim zachowaniem względem niego.
- Idę po siostrę.- stwierdziłam spuszczając wzrok na swoje buty.
- Pójdę z tobą.- uśmiechnął się dumnie.
Złapał moją rękę i poszliśmy do przedszkola, w którym czekała Yumi.
- To tu?- spytał wskazując na budynek.
- Tak.- kiwnęłam głową.- Skąd wiedziałeś gdzie to jest?
- Wyczucie.- uśmiechnął się, a ja nie spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Potem złapałam za klamkę i weszliśmy do budynku, gdzie gdy tylko zobaczyła mnie wychowawczyni siostry to podbiegła.
- Proszę porozmawiać z siostrą, bo jeśli jej zachowanie się nie zmieni, to będzie miała zakaz wstępu do tego przedszkola.
- A co zrobiła?- spytałam zaskoczona.
- Pobiła się z resztą dzieci. Mice nawet wyrwała pasemko włosów z głowy.
- Dobrze porozmawiam z nią.- stwierdziłam.
- Może niech na razie tutaj nie przychodzi.- warknęła przedszkolanka.
Poszłam do szatni dla dzieci i ujrzałam smutną Yumi, która siedziała skulona na ławce.
- Chodź wracamy do domu.- powiedziałam podchodząc do niej.
- Ja naprawdę nie chciałam ich pobić. On się ze mnie śmiali i powiedzieli, że jestem głupia.- wymamrotała podnosząc lekko głowę do góry.
- Skarbie to nie jest powód do spuszczania komuś takiego lania.- warknęłam.
- Ale oni też powiedzieli, że ty jesteś straszną idiotką, która nie potrafi sobie znaleźć chłopaka. Potem krzyknęli, że jesteś strasznie brzydka i nie chcieliby mieć takiej siostry. Wiec się zdenerwowałam i im przywaliłam, a że Mika mówiła najwięcej to wyrwałam jej trochę włosów.- wytłumaczyła, a mi się zrobiło głupio.
Jak te dzieci mogły tak się zachować?! Chyba zanim wyjdę to powiem tej przedszkolance co o niej i o tym miejscu myślę.
Moja siostra szybko się ubrała i zaczęłyśmy iść w kierunku wyjścia. Gdy tylko Yumi zobaczyła Ayato to pobiegła w jego stronę. Chyba moja siostra go lubi.
- Poczekasz chwilę z moją siostrą, bo ja muszę coś jeszcze załatwić?- powiedziałam.
- Jasne.- uśmiechnął się i wziął Yumi na ręce.
- A co musisz załatwić?- spytała moja siostra, od której bija radość spowodowana tym, że Ayato trzyma ją na rękach.
- Chcę się rozmówić z twoją przedszkolanką. Powiem jej co o niej myślę.- wytłumaczyłam.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do pomieszczenia, w którym znajdował się gabinet dyrektora i tej przedszkolanki. Wpadłam tam wściekła.
Dyrektorka tego przedszkola aż podskoczyła przestraszona na krześle. Nigdy w życiu nie byłam taka wkurzona. Nie pozwolę na to, żeby ktoś obrażał moją małą siostrę.
- Co pani sobie wyobraża jako dyrektor?! Że moja młodsza siostra mi nie powie jak jest tu traktowana?! Moim zdaniem żadna z pań nie powinna się zajmować dziećmi, zwłaszcza jako przedszkolanki!- wrzasnęłam.- Nigdy w życiu już nie przyprowadzę tu siostry!
- I bardzo dobrze! Twoja siostra jest niebezpieczna dla otoczenia.- powiedziała dyrektorka.
Tym to już przesadziła.
- To była obrona konieczna!- krzyknęłam.
- Nie wydzieraj się.- zbeształa mnie.
- Nie przerywaj mi stara babo! Moja siostra jest najwspanialszym dzieckiem i nie pozwolę jej obrażać zwłaszcza takiemu wrednemu babsku. Wasza buda nie zasługuje na moją siostrę!- wrzasnęłam wściekła.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju, a potem je z całej siły zatrzasnęłam, że aż się posypało z dachu. Zbiegłam po schodach i ujrzałam zdziwionego Ayato wraz z Yumi.
- Co za głupie babsko.- wymamrotałam pod nosem.- Idziemy.
Spojrzałam na nich i się lekko przestraszyłam.
- Było mnie słychać?- spytałam spuszczając wzrok na buty.
- Tak tycio.- uśmiechnęła się moja siostra.
- Nigdy nie słyszałem, żebyś się tak wściekała.- wymamrotał Ayato odkładając Yumi na ziemię.
- Ta baba mnie wkurzyła, a ja i tak już dawno chciałam powiedzieć co o tym myślę.
- Jestem z ciebie dumny.- stwierdził czerwonowłosy.
- Yumi nie przyjdziesz tu już nigdy więcej.- powiedziałam do siostry, a ona rzuciła się na moją szyję i przytuliła się.
Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się w stronę domu. Ku mojemu zdziwieniu Ayato cały czas nam towarzyszył.
- Dzięki, że poszedłeś ze mną po siostrę i potem z nią poczekałeś.- uśmiechnęłam się.
- Bez problemu.- stwierdził.
- Daj mi klucze.- powiedziała Yumi pod domem.
- Trzymaj.- wymamrotałam.
Moja siostra szybko wpadła do domu, a ja zatrzymałam się przed bramką żeby ostatni raz spojrzeć Ayato w oczy.
- Jeszcze raz dziękuję.- powiedziałam przygryzając lekko dolną wargę.
- Nie ma sprawy.- stwierdził z uśmiechem, który mógł mnie doprowadzić do zawału.
- Mogę mieć prośbę do ciebie?- spytałam.
- Jasne.
- Nie uśmiechaj się tak błagam.- poprosiłam.
- Tak to znaczy jak?
- No...- wymamrotałam.
Spojrzał na mnie pytająco, a ja dostałam gęsiej skórki na całym ciele.
- Tak, że coś się za tym uśmiechem kryje.- stwierdziłam.
- Aha.- przytaknął głową.
- To cześć.- wymamrotałam odwracając się w stronę drzwi.
- Czekaj.- rzekł i złapał mnie za rękę co sprawiło, że odwróciłam się w jego stronę.
Zaczęłam nerwowo i szybko mrugać. Czekałam na jego reakcję, której powiedzmy szczerze się bałam.
- Nie chcę żebyś mi mówiła cześć, bo to brzmi sztucznie.- powiedział
- To jak ja mam się z tobą żegnać? Bo zazwyczaj mówię komuś "cześć" i odchodzę.- spojrzałam pytająco.
- Na serio nie wiesz?- uśmiechnął się i lekko rozchylił moje usta.
Nawet nie wiem kiedy zatopił się w moich wargach, a ja odpłynęłam.
Zarzuciłam mu na szyję ręce, co tylko pogłębiło nasze "pożegnanie".
Po dłuższej chwili zabrakło nam powietrza i Ayato się ode mnie oderwał.
- Teraz możemy to uznać za pożegnanie.- uśmiechnął się.
- Claudia!- usłyszałam zza drzwi wejściowych do domu.
- To do jutra.- stwierdził.
- Do jutra.- rzekłam.
Wpadłam do budynku i zobaczyłam moją siostrę, której spływały łzy po twarzy.
- Dasz mi coś do jedzenie?- spytała.
- Już.- stwierdziłam i pobiegłam do kuchni po paczkę chipsów.- Na razie zjedz to. Zaraz przygotuję obiad.
- Okey.- uśmiechnęła się i porwała paczkę.
Gdyby doba trwała 48 godzin, to wtedy wyrobiłabym się ze wszystkim. Dlaczego doba trwa tylko 24 godziny?!
*********************************************
Witam.
Nie chcę wam przedłużać, bo rozdział ma ponad 2100 słów.
Komentujcie
Pozdrawiam i do następnego :) ;)