My Personal Prince PL || Chri...

By _MayBay_

185K 8.7K 1K

- Ale gdzie mój całus? - spytała, uśmiechając się do mnie zalotnie. - Ally, serio, nie mam zamiaru się teraz... More

#01
#02
#03
#04
#05
#06
#07
#08
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36 <end>

#09

6.5K 292 34
By _MayBay_

ALLY'S POV

Z głośnym westchnięciem walnęłam się na łóżko. Nie ogarniałam tego kolesia, a przecież powinno być odwrotnie. To zawsze chłopcy nie nadążają za dziewczynami. Możliwe, że trochę przesadziłam ze słowami. No trudno. Zobaczymy jutro.

Sama z siebie wzruszyłam ramionami i zabrałam się za odrabianie lekcji. Nie chciałam zaliczyć kolejnej wtopy na matematyce.

***

Przygotowałam się w miarę szybko. Ze względu na czas wszystko zrobiłam byle jak. Makijaż nie do końca mi wyszedł, ubrałam jakieś w ogóle nie pasujące do siebie rzeczy, aż szkoda mówić o fryzurze. Chciałam zrobić przynajmniej ładnego kucyka, ale niestety musiałam zostać przy oklapniętym warkoczu.

Wyrwałam Ashtona z łóżka, przypominając mu o jego dzisiejszym meczu, którego oczywiście nie miał. Musiał zawieźć mnie do szkoły, bo byłam już spóźniona, a na same słowo "mecz" zrywa się jakby wygrał w totka.

- Który dzisiaj jest? - spytał nakładając swoje jeansy.

- No... dzień meczu, nie? - wydukałam.

- Czekaj. - zerknął w moją stronę z przymrużonymi oczami. - Znowu mnie nabrałaś.

- Widzisz... no, bo... ja...

- Zabiję cię, wiesz o tym? - warknął.

- No dobra, ale to nie teraz. Proszę, zawieź mnie do szkoły. Nie zdążyłam na pierwszą lekcję, ale jeśli się pospieszysz dam radę dotrzeć przynajmniej na drugą. Proooszę. - zrobiłam smutną minę.

- Ja pierdole. - mruknął. - Zabiorę cię do tej pieprzonej szkoły.

- Dzięki braciszku! - uścisnęłam go. - A teraz się sprężaj.

Już po kilku minutach znalazłam się przed moim liceum. Jak nienormalna, prędko wparowałam do środka. Zajęcia minutę temu powinny się zacząć, ale jeśli ma się lekcje z panem Stewartem nic nie będzie punktualne. Wbiegłam na samą górę i odetchnęłam z ulgą widząc moją klasę. Spowalniając nieco swój krok podeszłam do "mojej ekipy". O dziwo nikt nie zwrócił uwagi na mój nietypowy strój i wygląd.

- Jak się ma nasza spóźnialska? - zaczął Mike.

- A nie widać? - pokazałam dłońmi na siebie.

- Wyglądasz... powalająco. - zaśmiał się Scott.

- Spadaj, idioto.

Na korytarzu znikąd pojawił się nasz pan od muzyki. Jak zawsze wyglądał specyficznie. Włosy lekko zakręcone i sterczące, okrągłe okularki, fioletowy sweter z którego wystawał kołnierzyk, za krótkie spodnie, długie skarpety i szpiczaste buty. Mój ideał normalnie.

Cały wyprostowany i skupiony wpuścił nas do wnętrza sali.

Jego lekcja polegała jedynie na tym, że on gra, a my mamy powtarzać jakieś głupie motywy. Czasami nawet próbuje wytłumaczyć nam co to jest tonacja, albo metrum, ale i tak to wszystko na nic. Większość osób specjalnie fałszowała, by zdenerwować nauczyciela, ale wtedy daje nam więcej nut do rozpracowania w domu. Masakra.

- Panie Collins, jest pan pierwszy raz na mojej lekcji, prawda? 

Na to nazwisko automatycznie uniosłam głowę. Nie zauważyłam go wcześniej, a to bardzo dziwne, bo jest to osoba na którą potrafię patrzeć godzinami.

Przypadkowo, oczywiście.

Jak zawsze rozwalony na krześle niechętnie przytaknął głową.

- Dobrze, w takim razie jestem Pan Stewart i jak już pewnie ci wiadomo uczę muzyki. Chciałbym usłyszeć twój głos. Może coś zaśpiewasz? - zaproponował i uważnie przyglądał się Chrisowi.

- Nie ma szans. - warknął.

Wyglądał jakby za chwilę miał wybuchnąć. Znowu zachowuje się inaczej. Dzisiaj przybrał charakter bezczelnego i upartego Christiana. Ja na niego popatrzeć to aż niemożliwe, że czasami potrafi być miły. Martwi mnie trochę, że jego zły humor może być spowodowany naszą wczorajszą kłótnią. Trochę nie realne, żeby ON miałby przejmować tak nieważnymi, mało istotnymi osobami jak JA. Powiedziałabym, że nawet niemożliwe.

- No to może na balu, hm? Masz bardzo dużo czasu do przygotowania wybranej piosenki. - kontynuował nauczyciel, ale po reakcji chłopaka można zauważyć, że już zdecydowanie przesadził.

Brunet wstał i nie spuszczając mężczyzny z oczu. Odszedł od ławki i podszedł do drzwi chwytając za klamkę.

- Pierdol się. - syknął i jedyne co po nim zostało to odgłos trzaśnięcia drzwiami.

ZAPAMIĘTAĆ: NIGDY NIE PROWOKOWAĆ CHRISA JAK MA ZŁY HUMOR!

W klasie zapanowała całkowita cisza. Pan Stewart wyglądał jedynie na oburzonego. Powiedział, że zgłosi to wszystko dyrektorowi i... coś tam jeszcze. Szczerze, mnie to, ani trochę nie interesowało. Mike nadal wpatrywał się w drzwi najwyraźniej również nie rozumiejąc tej sytuacji, a ja najchętniej wyszłabym stąd i wypytała Chrisa o najmniejszy szczegół jego oszałamiającego przedstawienia.

Po zakończeniu lekcji, coś skusiło mnie, by napisać do Chrisa. Zaniepokoiło mnie jego nagłe wyjście, a najgorsze jest to, że mam wyrzuty sumienia. Mam wrażenie jakby całe to wydarzenie było właśnie przeze mnie. Kurde, przez niego zaczynam nie rozumieć sama siebie.

Ugh.

Ja: Wszystko w porządku? Co to miało być?

Nie otrzymywałam wyczekiwanej wiadomości, więc po prostu odpuściłam. Nie chciał pisać, to nie. Wiem, trochę dziecinnie, ale będę się tego trzymać.

Cały dzień w szkole dosłownie wszystkie rozmowy dotyczyły Christiana. Niektóre osoby nawet o odpowiedź pytały MNIE. Co ja niby mam im na ten temat powiedzieć? Cóż, wiem o tym człowieku jedno wielkie NIC.

Do końca lekcji nie raczył napisać do mnie ani jednego słowa. Nie powiem, wkurzyło mnie to. Chcę wiedzieć tylko czy ma się dobrze, ale on nawet moją wiadomośc musi ignorować. Nie wiem czy jest to dla mnie aż tak ważne, ale czuję się jakbym o czymś nie wiedziała. Jakby za moimi plecami, krążyła wielka tajemnica, której nikt nie chce mi zdradzić.

Ja: Dobra, nie odpisuj. Mam to gdzieś. Jeszcze w szkole miałam zamiar przeprosić cie za tamte słowa, ale wiesz co? Przeszło mi. I tak pewnie cię to nie obchodzi co myślę.

CHRIS'S POV

Dopiero w połowie drogi zdałem sobie sprawę z tego co przed chwilą odwaliłem. Powiedziałem do nauczyciela, żeby się pierdolił. Przesadziłem, zdecydowanie.

Od niedawna zacząłem miewać nieopanowane napady złości. Jak widać posunęło się to trochę za daleko. Wystarczył głupi tekst profesorka, który myślał, że jego pieprzony kawał jest zabawny. Pewnie do niczego, by nie doszło gdyby nie rozmowa. Rozmowa z Allison. Cały wczorajszy dzień spędziłem na zastanawianiu się co miała wtedy na myśli. Nienawidzi mnie, ale za co kurwa. Chciałbym wiedzieć.

To tego ten jebany Ben. Nadal nie rozumiem, z kim on w końcu trzyma. Zachowuje się jak pierdolony chuj. Grozi mi i wszystkim najbliższym, a i tak wie, że to ja wygram tę grę. Podobno przyjaźni się z Ally. Skurwiel nagada jej pewnie, że to ja jestem ten zły, a ona mu kurwa wierzy. Nie wytrzymam. Nie mogę dopuścić, żeby on zrobił cokolwiek tej dziewczynie. Nawet jeśli Al ma do mnie jakąś urazę, to jednak pomogła mi utrzymać się przy życiu i muszę się jej za to odwdzięczyć.

- Hej ty!

Całkowicie zdezorientowany przekręciłem głowę w stronę dobiegającego głosu. Jedyne co tam zobaczyłem to facet z bluzą i założonym kapturem.

Pewnie jakiś najebany...

Zignorowałem gościa i wróciłem do dalszych przemyśleń. Szedłem ze spokojem, gdy nagle usłyszałem kroki. Ktoś chwycił mnie za ramię.

- Wołałem cię kurwa. - burknął ten sam mężczyzna.

- A ja mam to w dupie. - odpowiedziałem ani trochę nie zestresowany.

- Nie zrozumiałeś poprzedniej wiadomości? Ben nie wytłumaczył dobrze, to ja to zrobię. Masz wypierdalać z tego miasta i nie wracać! Jeśli nie ruszysz się do końca tygodnia, ucierpisz ty, twoja rodzina i oczywiście twoja kochana dziewczyna. - uśmiechnął się chytrze na swoje ostatnie słowa.

- To nie jest moja dziewczyna, pedale. Nie ruszę się stąd nawet jeśli mielibyście przewagę. Wasz wybór jak będą wyglądały "nasze" relacje. A teraz spieprzaj.

Dokładnie zmierzył mnie swoim "groźnym" wzrokiem i zawrócił. Obserwując jego znikającą sylwetkę, z powrotem schowałem ręce do obu kieszeni i kontynuowałem swoją drogę do... kądś.

Domyślałem się, że zaczną interesować się Ally. Myślą, że działa ze mną, dlatego jest bardzo dobrym sposobem na poddanie się z mojej strony. Nie mogę dopuścić do tego by ucierpiała przeze mnie. W pewnym sensie, bardzo mi na niej zależy. Dużym względem jej cenności dla mnie, jest pomoc jaką od niej otrzymałem. Pozostała część polega na jej charakterze. Gra niedostępną i cichą, ale gdy bliżej się pozna jej osobowość zdecydowanie można stwierdzić, że tak nie jest. Potrafi być zadziorna i cholernie odważna. Pokazała mi to tej jakże ważnej dla mnie nocy. Tak, była po wpływem alkoholu, ale żadna dziewczyna nawet wtedy przeszła by obok nas obojętnie, udając iż niczego nie widzi.

Zatrzymałem się przed białą fontanną. Postanowiłem wysłać sms'a do Grega. Opiekował się moją babcią dopóki nie zmarła. Uznałem, że pozwoli mi przenocować dziś u niego.

Pierwsze co wyskoczyło gdy odblokowałem telefon to dwie nieodebrane wiadomości od... Ally? Już wiem, że treść z pewnością mnie nie zachwyci.

----------

Siemka!

To już dzisiaj. Rozpoczęcie roku szkolnego. Na pociechę, macie następny rozdzialik :) Życzę miłej nauki i dobrych ocen xd

Do następnego :D

Continue Reading

You'll Also Like

26.6K 895 31
[...] A on oparł się o ścianę i westchnął cicho przymykając oczy. - Czy gdybyś wiedziała od jak dawna cię kocham, dalej bałabyś się mi to wyznać Vict...
67.9K 3.6K 124
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
48.3K 723 8
Romans z kierowcą formuły 1. Podjętych decyzji nie da się cofnąć, a to kim staniesz się jutro, zależy od nich. Pierwsza część trylogii „España".
9.4K 209 34
-Pamiętaj, nigdy nie zakochuj się w sportowcu.- powiedziałam, poczym chwyciłam dłoń Andreasa.