One shoty-Larry i inne

Door mylittlehaxxa

10.5K 268 45

One Shoty o Larrym, ale nie tylko ;) piszcie mi w wiadomościach swoje fabuły. Może być jakikolwiek pairing z... Meer

czekam na fabuły
Odnaleźć zgubioną miłość
Na wybiegu(smut)
Gra w miłość
Fuck smoke(smut)
Pretty face on my tv
Pretty face on my tv 2
W Delegacji (smut)

Magic of love

798 20 1
Door mylittlehaxxa

Dla xcrazyxxmofosx

,,Może być takie coś ze cały świat przepelnia magia. Ludzie nie umieją bez niej żyć. Ale Harry za nią nie przepada. Stara się żyć bez magii. Czuję się wtedy bardziej sobą. Louis który kocha bawić się magią chce przekonać harryego że nie jest ona zla i chce pokazać mu jakie były jej poczatki. A pierwsza magia jaka powstała to miłość. I Louis chce pokazać harryemu ta magię. Happy end. Chce dużo miłości i słodkości ''

Mam nadzieję, że się spodoba i że o to chodziło :)

*Skomentuj pls, to bardzo motywuje*

Harry siedział w zaciszu swojego pokoju i czytał książkę. Dochodziła dwudziesta trzecia, a dzisiejsza noc była niezwykła. To znaczy dla większości ludzi na ziemi, dla Harrego była normalna i tylko może odrobinę przerażająca, bo ludzie niesamowicie nadużywali magi. Mianowicie był sylwester. Rodzina Loczka imprezowała gdzieś ze znajomymi, a on odmówił wyjścia. Tak nie chciał patrzeć jak wszyscy popisują się przed sobą czarodziejskimi sztuczkami i robią efektowne fajerwerki, które niejednokrotnie były powodem jakiegoś pożaru, dobrze, że chociaż i na to mieli zaklęcie. Hazza bezpiecznie i szczęśliwie czuł się z herbatą w ręku pod swoją ciepłą kołdrą. Chciał być prawdziwy, zawsze, a nie fajny bo umie dobrze czarować, bo uważał to za sztuczne. Ludzie jakby wyzbyli się uczuć, liczyła się tylko magia. Zostało pół godziny do Nowego Roku gdy do pokoju zielonookiego wpadł nieoczekiwany i niechciany gość.

-Heej, Harreh!- krzyknął młody i pełen energii Louis.

-Cześć- mruknął Harry nawet nie podnosząc wzroku z książki.

Szatyn usiadł na jego łóżku patrząc prosto na niego, a potem na książkę i znów na twarz Loczka. Zmusił go tym samym do spojrzenia na siebie.

-Co ty taki oschły? Czemu spędzasz taką cudowną noc sam?

Harry lubił swojego sąsiada, ale często działał mu na nerwy. Był taki głośny i wszędzie było go pełno. Zadawał za dużo pytań jak teraz, no i nadużywał magii, bawił się nią.

-Bo nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Nie lubię sylwestra.

-Wiem. Nie rozumiem tylko tych twoich uprzedzeń przed czarami. Są fajne.

W tym momencie Lou podniósł swoją różdżkę i poruszając nią lekko odpalił małą fajerwerkę, która poszła do góry niewielką, czerwoną iskierką i wróciła z powrotem do różdżki i tak kilka razy. Harry spiął się.

-Proszę Cię wyłącz to- powiedział obojętnie- Nie lubię tego.

Lou jeszcze chwilę się pobawił, ale spełnił prośbę chłopaka. Przysunął się do niego na łóżku i pogłaskał po plecach.

-Wyluzuj się. Powiedz mi dlaczego tak tego nie znosisz i unikasz?

Harry nie czuł potrzeby otwierania się przed swoim kolegą,ale co mu szkodziło wytłumaczyć się. -Magia jest sztuczna, a ludzie nie są w stanie bez niej żyć więc i oni stają się sztuczni.

-O czym ty mówisz? Przecież to dzięki magi żyjemy. Naturalnej magii. Nie tej której używamy na co dzień by zrobić sobie coś do jedzenia czy wyprać szybciej ubrania.

Harry nie rozumiał do czego Tomlinson zmierza. Przecież właśnie o tym mówił. Nie chciał żyć na skróty, bo ma wrażenie, że to życie go omija. Nie można wiecznie się bawić.

-Taka magia różni się od tej naturalnej. Bo bez naturalnej magii, nie było by tej ''sztucznej''. Bo bez naturalnej magii nie było by mnie, ani ciebie.

-O czym ty mówisz?

-O magii miłości.

Te słowa dziwnie zaskoczyły Harrego i czuł, że to jest czymś dobrym. Miło mu się zrobiło na sercu, aż się uśmiechnął.

-Nigdy nie używałeś tej magii...

-Jest niezwykła i potrzeba do niej dwoje.

Louis i Harry patrzyli na siebie lekko się uśmiechając.

(Nic tego momentu nie opisuje lepiej niż ten gif *.*Tak to widzę)

-Pokaż mi ją- szepnął Harry.

-D-dobrze. Nie wiem czy to będzie takie proste, Harreh- odparł Lou, przełykając ślinę-Miłość była pierwsza i najważniejsza.

Harry pokiwał głową zaintrygowany. Spojrzał na zegarek. Za dziesięć minut północ. Chwilę rozmawiali, tak o wszystkim, a dwie minuty przed Nowym Rokiem, Louis powiedział:

-A wiesz co jest finałem tej nocy i co robią o dwudziestej czwartej wszyscy zakochani?

Harry niepewnie pokręcił głową. Louis tylko przybliżył się do Loczka, tak, że ich twarze dzieliły milimetry. Czuli wzajemnie, na swoich twarzach, swoje gorące oddechy. Zastygli tak na chwilę w tej pozycji i starali uspokoić się coraz szybsze bicie serca. Dla Harrego to uczucie motylków w brzuchu było nowe... Choć nie już to czuł, ale kiedy?

-Wiesz co robią?- szatyn ponowił pytanie- To!

Złączył swoje usta z tymi Harrego i zatopili się w sobie bez pamięci. Mieli wrażenie, że wszędzie wokół nich wybuchały fajerwerki. A nie, to nie wrażenie, wybiła północ, ludzie witali Nowy Rok. A tak witali go Harry i Louis, zajęci swoimi ustami. Całując się przekroczyli tą godzinę i oboje czuli, że to magiczna chwila. Lou delikatnie muskał usta swojego towarzysza by za chwilę zassać jego dolną wargę. Oboje czują gorąco w brzuchu, na twarzy, na szyi, wszędzie! Odsuwają się od siebie niechętnie dopiero wtedy gdy tracą oddech.

Dyszą głośno nadal będąc blisko siebie i patrzą prosto w swoje oczy. Harry jest w szoku, bo nie wiedział, że to takie cudowne, a Louis spełnił swoje marzenie.

-LouLou...

-Tak, Hazz?

-To było cudowne.

Oboje położyli się na łóżku i wtulili w siebie, tak, że Louis leżał głową na klatce piersiowej Harrego, a ten obejmował go szczelnie przyciskając do swojego serca. Tommo nie znał na świecie bardziej kojącego dźwięku niż bicie jego serca. Wsłuchując się w nie i cichy szept Harrego, zasnął.

-Chcę więcej tej miłości, Boo. Taka magia jest cudowna...- szeptał Loczek, ale widząc, że tamten zasnął, sam zamknął oczy.

Nazajutrz obudzili się obok siebie i widząc to, przypomnieli sobie co się wczoraj wydarzyło. Na tą myśl uśmiechnęli się szeroko.

-Cześć, Boo.

-Cześć, Hazza.

Louis patrzył na zaspaną twarz chłopca, jego włosy w nieładzie i marzył był o tym by mieć takie widoki co rano. Musnął dłonią jego czerwony policzek i pojechał wyżej. Odgarnął delikatnie dłonią niesforne, kręcone kosmyki, które wpadały do oczka Hazzy. Ten ziewnął, a szatyn rozpływał się w tej słodyczy.

-Jesteś słodki- szepnął i musnął usta Harolda.

Ten poranek spędzili tuląc się do siebie, a Louis odkrył, że kocha być małą łyżeczką(język polski psuje cały efekt, eh :/).

-Hazz, mogę ci pokazać więcej miłości? Pójdziesz ze mną na randkę?

Nie dając mu odpowiedzieć cmoknął go w usta, a dopiero wtedy ten zgodził się.

-Gdzie mnie zabierzesz?- zapytał Harry gdy wsiadali do samochodu.

-Zobaczysz, to niespodzianka- puścił mu oczko.

Loczek uważnie przyglądał się drodze i zgadywał w myślach gdzie jadą, ale Louis wyjechał za miasto i skręcił w polną uliczkę, która prowadziła w nieznane Harremu miejsce.

Po godzinnej jeździe, gdy Harry był już pewien, ze Lou wywiózł go tu by zabić i zakopać, dotarli do pięknego miejsca. Na skraju lasu był potok do którego wpadał wodospad, a oni stali nad tym wszystkim na skalistym urwisku. Harry wychylił się delikatnie i poczuł zawroty głowy patrząc w dół.

-Kochanie uważaj- Lou podszedł do niego i delikatnie dotknął jego bioder- Lepiej się odsuń.

Chłopak tak zrobił i pomógł Louisowi wypakować z bagażnika koc, w kształcie serca który rozłożyli na ziemi, jedzenie i kwiaty które były dla Harrego niespodzianką, a Lou poukładał je wokół koca na którym usiedli. Zaczęli zajadać się truskawkami w czekoladzie i kanapkami zrobionymi przez mamę Harrego. Obaj czuli się cudownie. Przytulali się i całowali. Nie potrafili oderwać od siebie wzroku i cały czas trzymali się za ręce. Harry wciąż był tym przytłoczony, było to takie nowe i wielkie uczucie ogarniające go całego i uszczęśliwiające. Czuł ciepło w sercu.

-To najlepsza pierwsza randka jaka może być, Boo Bear.

-Uwielbiam jak mnie tak nazywasz.

Harry cieszył się, że do stworzenia tej cudowniej atmosfery Louis nie użył ani troszkę magii, poza miłością, zrobił to dla niego. Teraz to Harry polubił magię i chciał ją dać Lou. Wyjął swoją różdżkę i wyczarował na swojej ręce tatuaż przedstawiający połówkę serca, a drugi taki, za jego zgodą wyczarował Lou.

-To piękne, Hazz.

-Taką magię jestem w stanie zaakceptować. Jak mogę słowami wyrazić miłość, bo to czuję- zarumienił się.

Louis uznał to za najsłodszą rzecz na świecie.

-Kocham Cię, Harold.

Chłopak poczuł jak serce bije mu jeszcze szybciej, choć to już chyba nie możliwe, bo i tak waliło jak dzwon gdy był z Lou.

-Ja Ciebie też kocham, Louis.

I znów się pocałowali. A po policzku Louisa popłynęła jedna mała łza szczęścia. Nigdy nie myślał, że Loczek go pokocha tak mocno jak to się stało w tej chwili.

Harry zrozumiał, że już nie raz, w momentach gdy Louis nie był wkurzający, tak dobrze czuł się w jego towarzystwie jak teraz, ale nie wiedział że to magia. To znaczy, nie był pod wpływem czarów, tylko po wpływem czystej miłości, płynącej z ich serc, a nie z magicznej różdżki.

*Dwa lata później*

Od trzech miesięcy Harry i Louis są szczęśliwym małżeństwem, a ich miłość kwitnie i jej iskierka nie gaśnie nigdy. W równą trójmiesięcznicę ich ślubu, Louis budzi się i słyszy radosne krzyki swojego aniołka, który jak szalony biegnie do ich sypialni i trzyma w dłoni coś podłużnego. Podaje to Boo z uśmiechem i piszczy:

-Jestem w ciąży, Loueh!

Chłopak obejmuje go w pasie i przyciąga do siebie obu przewracając na łóżko i ściska z radości.

-To jest dopiero magia, Harreh.

***

Teraz czekam na więcej zamówień bo nie mam co pisać :) dawajcie




Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

23.7K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
24.6K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
17.2K 648 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
45.3K 1.9K 38
Szybko możemy kogoś znielubić, ale ... równie szybko możemy kogoś polubić, prawda?