W pogoni za szczęściem

By sillencio

3.9K 361 13

Życie Remusa Lupina po ukończeniu Hogwartu. Jak potoczą się losy osiemnastolatka? Czy znajdzie swoje miejsce... More

Podróż po nowe życie
Spotkanie po latach
Pod Gryfem
Sofia
Gdy Aurorów nie ma, Śmierciożercy harcują.
Zakon Feniksa
Niespodziewany gość
Każda różdżka ma dwa końce
Odwiedziny
Prośba Dumbledore'a

Wyjec

464 38 2
By sillencio


Ranek przyszedł zbyt wcześnie, a przynajmniej tak sądził Remus, który długo nie mógł zasnąć. Przewracając się z boku na bok, słyszał szepty swoich rodziców, którzy zapewne rozmawiali o niespodziewanym przybyciu Alice. Sam również dużo o tym myślał, bowiem martwił się o kuzynkę. W końcu musiało wydarzyć się coś naprawdę złego, jeśli postanowiła uciec od rodziców. Pytanie tylko co i jakie to przyniesie ze sobą konsekwencje. Chłopak nie potrafił wyobrazić sobie spotkania obu rodzin po tylu latach, tym bardziej w takiej atmosferze, gdzie ewidentnie było coś nie tak między Alice i jej rodzicami. Pogrążony w myślach zaczął się przeciągać. Zanim jednak wstał, rozległo się pukanie do drzwi, po czym do pokoju weszła mama Remusa. Usiadła na łóżku tuż obok syna i pogładziła go po bujnej czuprynie.

- Nie wyglądasz zbyt dobrze. - Zmarszczyła brwi. - Powinieneś więcej odpoczywać i zacząć bardziej dbać o siebie.
- Mamo, dziękuję za troskę. Jednak nic mi nie jest. - Uśmiechem próbował dać jej do zrozumienia, że się myli. - Naprawdę - dodał szybko i stanowczo, widząc, że Hope nie chce mu uwierzyć. - Zresztą, myślę, że po twoich przepysznych naleśnikach z owocami będę wyglądał jeszcze lepiej. Nawet nie wiesz, jak bardzo mam na nie ochotę! W Hogwarcie dają dobre jedzenie, jednak twojej kuchni nic nie przebije.
- Schlebiasz mi, Remusie. Masz to po ojcu, on też zawsze wie co powiedzieć kobiecie. - Zachichotała. - Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie masz dziewczyny. Inteligentny, oczytany, przystojny...

- Wilkołak - wtrącił, zanim zdołała zakończyć zdanie. - Tyle razy już ci mówiłem. Nie będę narażał nikogo na moje towarzystwo. To byłoby zbyt... Egoistyczne - mówił to z trudem, choć wierzył, że tak właśnie jest. - Poza tym, byłaś może u Alice? Pytałaś... - urwał.
- Co się stało, że nas odwiedziła? Nie, nie miałam okazji. Zaglądałam do niej i nadal śpi. - „Albo chce, abyśmy myśleli, że śpi" pomyślał Remus.
- Jak chcesz to idź do niej, a ja w tym czasie przygotuje dla was śniadanie. - Powiedziawszy to, wyszła z pokoju zamykając drzwi.
Remus niewiele myśląc wyskoczył z łóżka, ubrał się w byle co i popędził do pokoju, w którym spała Alice. Zapukał, jednak nie czekał na zaproszenie, aby wejść do środka. Pchnął drzwi zdecydowanym ruchem, po czym zamknął je po cichu. Dziewczyna już nie spała i siedziała na łóżku, wpatrując się wielkimi, przestraszonymi oczami w chłopaka. Młody Lupin wziął krzesło stojące przy biurku i postawił je koło łóżka tak, aby siedzieć naprzeciwko kuzynki.

- Jak się spało Alice? Mam nadzieję, że... - Nie dokończył, bo dziewczyna szybko mu przerwała.

- Daj spokój Remusie. Wiem, po co przyszedłeś. Nie bawmy się w podchody jak małe dzieci.
W tym momencie oboje pomyśleli o tym samym. O tym, jak dobrze było im razem, kiedy byli jeszcze dzieciakami. Kiedy to bawili się od rana do wieczora i nie nękały ich problemy życia codziennego. Głos dziewczyny wyrwał go z tych marzeń.
- Słuchaj, to co tutaj się dzieje nie jest takie proste.

- Nie przeczę - wtrącił.
- Nie przerywaj mi, proszę. - Spojrzała na niego swoimi przenikliwymi, szaro-zielonymi oczami. - Ja... Bo widzisz...
Remus wyprostował się. Był coraz bardziej ciekawy tego, co zaraz usłyszy. Ogarniały go dziwne przeczucia, że cała ta sprawa ma jakiś głębszy sens.
- Przepraszam. - Zamilkła na dłużą chwilę, której chłopak nie miał zamiaru przerywać. - Zapomnij o tym, co było wczoraj. Ja po prostu... Pokłóciłam się z rodzicami. Tak. Mam ich dość. Ciągłe nakazy i zakazy. Chcę w końcu żyć tak, jak sama sobie ustalę. Nie miałam dokąd pójść, więc pomyślałam o was. W końcu, cokolwiek by się nie działo, jesteśmy rodziną. - Młody Lupin demonstracyjnie podniósł jedną brew. - Remus, mi nigdy nie przeszkadzało to, kim jesteś. To chore uprzedzenia moich rodziców skłóciły nasze rodziny.
- Musieli ci chyba nieźle dopiec. Przepraszam, ale myślałem, że stało coś... Hmm, bardziej poważnego.

- Ty nie wiesz jacy oni są - odburknęła.
Coraz to bardziej niezręczną rozmowę przerwała matka Remusa, która przyszła zawołać ich na śniadanie. Dziękując Merlinowi za to wybawienie, chłopak szybko udał się do kuchni. Zaraz po nim zjawiła się Alice i cała trójka usiadła do stołu, na którym leżały już gorące naleśniki z bitą śmietaną i leśnymi owocami. W czasie śniadania trwała cisza. Jednak nie trwała ona zbyt długo, gdyż zaraz po skończonym posiłku w oknie pojawiła się wielki puchacz. W dziobie trzymał szkarłatną kopertę, której rogi zaczynały się lekko dymić.

- Wyjec! - krzyknął Lupin, po czym wpuścił sowę do domu.
Ta poleciała w stronę Alice, położyła przed nią list i szybko wyleciała przez otwarte okno, jakby przeczuwała, co się zaraz stanie. Ledwie Remus zamknął za ptakiem okno, rozległ się potężny, zwielokrotniony głos ojca Alice.

ALICE, JAK MOGŁAŚ NAM TO ZROBIĆ. NAWET NIE WIESZ, CO PRZEŻYLIŚMY Z MATKĄ, KIEDY ZOBACZYLIŚMY, ŻE NIE MA TWOICH RZECZY. TO JEST NIE DO POMYŚLENIA, ŻEBY DZIEWCZYNA Z TAK DOBREGO DOMU UCIEKAŁA OD SWOICH RODZICÓW. TO, ŻE JESTEŚ JUŻ DOROSŁA NIE ZNACZY, ŻE MOŻESZ ROBIĆ CO CI SIĘ ŻYWNIE PODOBA. ZŁAMAŁAŚ SERCE SWOJEJ MATKI, KTÓRA TAK POŚWIĘCIŁA SIĘ DLA CIEBIE. OBOJE JESTEŚMY PEWNI, ŻE UCIEKŁAŚ DO TYCH POTWORÓW, KTÓRZY OŚMIELAJĄ SIĘ ZAGRAŻAĆ BEZPIECZEŃSTWU SPOŁECZEŃSTWA , TRZYMAJĄC DZIKĄ BESTIĘ W DOMU. NIE TAK CIĘ WYCHOWALIŚMY. ZAWIODŁAŚ NAS I POKAZAŁAŚ, ŻE NIE JESTEŚ WARTA SWOJEGO NAZWISKA. MOŻESZ NIE POKAZYWAĆ SIĘ WIĘCEJ W DOMU. NIE CHCEMY MIEĆ NIC WSPÓLNEGO Z OSOBAMI POKROJU LUPINÓW.

Po tych słowach koperta podarła się, a jej skrawki delikatnie opadły na podłogę. Alice rozpłakała się, a Hope widząc to, przytuliła dziewczynę do siebie, próbując ją pocieszyć. Remus stał w osłupieniu.

- Sami widzicie. O tym właśnie ci mówiłam, kuzynie. - Popatrzyła na chłopaka. - Dla nich liczy się tylko to, co ludzie powiedzą. Zawsze musi być tak, jak oni sobie tego życzą. Nigdy nie liczyli się z moimi potrzebami samorealizacji - powiedziała i znów się rozpłakała.

- Drogie dziecko... - odezwała się Hope. - Kochanie, tak mi przykro. Myślę, że Lyall nie będzie miał nic przeciwko temu, abyś została u nas jeszcze jakiś czas, aż sytuacja się nie wyklaruje. Co ty na to Remusie?
Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż pierwsza wtrąciła się Alice.
- Ciociu, tak bardzo ci dziękuję! Obiecuję, że nie będę wam tu przeszkadzać. No i mam nadzieję, że długo tu nie zabawię. To znaczy... Nie, że mi się tu nie podoba. Chodzi o to, że chciałabym zacząć studia, znaleźć sobie jakąś pracę i usamodzielnić się. Może wynająć jakieś małe mieszkanko? Nie chciałabym się tobie i wujkowi narzucać, ale z chęcią pokażę rodzicom, jak bardzo się mylą. Niech zobaczą, że potrafię o siebie zadbać i wyjdzie mi to na dobre.
- To wspaniały pomysł Alice. Remus też ma w planach pójście na studia. Może razem coś wynajmiecie? Zawsze to będzie taniej.
- Mamo, przecież wiesz, że to jeszcze nic pewnego... A zresztą, nie wiem co na to James, Syriusz i Pe...
- Daj spokój synu - przerwała mu Hope. - Myślę, że Alice bardziej potrzebuje teraz twojej pomocy, aby poukładać wszystko w tej nowej sytuacji, w jakiej się znalazła. Przyjaciele powinni to zrozumieć.



~*~

- Coś mi tu nie gra - odpowiedział James.
- Nie tylko tobie, Rogaczu. Nawet nie wiecie jaki byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem ją na ulicy. A potem ta cała historia z jej rodzicami. Mam wrażenie, że Alice nie mówi nam całej prawdy. - Powiedziawszy to, Remus upił łyk piwa.
Czwórka przyjaciół siedziała w mugolskim barze i popijając piwo, rozprawiała o nagłym przybyciu kuzynki Lupina. Choć minęły od tego zajścia dwa tygodnie, chłopak nadal był tym przejęty. Nie wyobrażał sobie więc, aby nie obgadać tego z kumplami. Sam nie wiedział, czy szuka w nich zwykłego wsparcia, czy może porady. Wiedział jednak, że podzielenie się swoimi obawami przyniesie mu pewną ulgę.
- A ja tam bym się cieszył na twoim miejscu, Luniaczku - wtrącił Black. - No bo zobacz. Dzięki niej macie załatwione mieszkanie. Swoją drogą, nieźle jej to wyszło. My się będziemy kisić w akademiku, a ty będziesz miał do dyspozycji niewielki, ale jednak jednorodzinny domek.

- I dlatego mam wątpliwości, Łapo. To jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.

- Powinieneś bardziej wierzyć w siebie. - James upił duży łyk piwa i dodał: - Zawsze widzisz wszystko w czarnych barwach. Może rzeczywiście ta dziewczyna nie jest taka zła? - zapytał, zostawiając to pytanie bez odpowiedzi.




..................................................................

Wielkie podziękowania dla mojej bety. @betterforget jesteś wielka!

Continue Reading

You'll Also Like

23.8K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
55.3K 6K 52
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
8.4K 224 27
E-Eliza S-santia Bb-boberka G-gracjan M-gawronek(Marcel) Z-zabor B-borys
15.9K 3.2K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...