silent love • larry stylinson☑

By yasma1616

118K 8.5K 5K

Harry jest królem szkoły. Nie szanuje nikogo i nic. Myśli, że wszystko mu się należy, dlatego często znęca si... More

prolog
R 1 - to nie moja wina
R 3 - martwe morze
R 4 - zmądrzej wreszcie
R 5 - serce często zaprzecza rozumowi
R 6 - kiedyś każdy dostanie, to na co zasłużył
R 7 - każdy ma jakąś swoją historię
R 8 - bo w życiu różnie bywa
R 9 - za daleko??
R 10 - kiedy niebo wali Ci się na głowę...
R 11 - zgadnij kto...
zła informacja...
R 12 - ONA przychodzi znikąd
R 13 - słyszysz?
R 14 - nie jedno imię ma...
R 15 - kocham?
R 16 - kłamstwo ma krótkie nogi...
R 17 - nowy początek
Epilog
PODZIĘKOWANIA
yet the reward is death
shot walentynkowy

R 2 - bo nawet ja mam dobre serce

6.1K 486 788
By yasma1616

(od au.: tak... rozdział zawiera dużo przekleństw i obraźliwych scen. Może też zawierać niezbyt miłą scenę. Jeśli nie masz skończonych 18 lat, czytaj z zamkniętymi oczami :P -nie no żart... a tak poważnie, chcę przeprosić fanów Niall'a... w tym samą siebie. Miłego czytania :*)


Rano przy śniadaniu panowała cisza, albo inaczej – to ze mną po prostu nikt nie rozmawiał. Mama unikała mnie wzrokiem, Austin czytał gazetę, nawet nie spoglądając na to, co dzieje się wokoło. Od czasu do czasu tylko odezwał się do mamy i Louis'a. No właśnie. Louis. On najzwyczajniej w świecie pochłaniał śniadanie za dwóch. Zachowywał się, jakby wczorajsza sytuacja nie miała miejsca.

No a ja siedziałem i wpatrywałem się w pusty talerz. Nie miałem ani grama ochoty na jedzenie. Dziwnie się czułem. To chyba poczucie winy, ale niby po czym.

Spojrzałem na chłopaka. Wyglądał... No i tu właśnie był pies pogrzebany. Nawet nie mogłem określić, jak wyglądał, bo na usta cisnęły mi się dość dziwne słowa.

Nagle Louis spojrzał na mnie. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy i nie będę ukrywać, że zrobiło mi się trochę gorąco.

Chłopak z obojętną miną odwrócił wzrok, poczułem się zlekceważony. Zacisnąłem mocno usta, aby nie przekląć ani nie obrzucić go jakimiś wyzwiskami.

Chciałem zwrócić na siebie jego uwagę, bo przecież lubię być w jej centrum. Kiedy sięgnął po ostatni plasterek pomidora, uprzedziłem go i z uśmiechem na twarzy wsadziłem sobie go do ust. Lou spojrzał na mnie gniewnie.

– Harry! – O matulu! Moja mama odzyskała głos. Chwała!

– Co? Jedzenia też mi żałujesz? – Mama już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale przerwało jej głośne westchniecie Austin'a. Spojrzeliśmy na niego. Nigdy się nie odzywał, kiedy kłóciłem się z mamą i nie miało to nic wspólnego z jego synalkiem. Zdziwiłem się więc, że tym razem zainterweniował.

– Nie, Harry. Nikt ci nic nie żałuje. Jedz zanim Lou wszystko zje. – Spojrzałem w miejsce, które wskazywał. Louis niespostrzeżenie chciał gwizdać moje jajko. Odruchowo strzeliłem mu po dłoniach. Chłopak zmarszczył brwi.

– Umiesz czytać? – Wskazałem na zielony kieliszek, na którym czarny napis głosił: 'HARRY'. Chłopak pokiwał głową i odsunął się znacznie ode mnie. Popatrzyłem na niego i przypomniało mi się, jak strasznie był wychudzony. Z taką lekkością podniosłem go do góry. Powinien dużo więcej jeść.

W ogóle skąd się we mnie wzięła taka troska o tę niemowę?!

Podsunąłem jajko w jego stronę i wstałem. Louis spojrzał na mnie, jakby się obawiał się, że chcę go otruć.

– Nie martw się, wsypałem tam tylko odrobinę cyjanku – prychnąłem. Widziałem, jak oczy mamy zwężają się, a usta zaciskają się w złości. Jednak to nie matka była osobą, na której ulokowałem swój wzrok. Byłem zdziwiony redakcją Louis'a. Patrzyłem z otwartymi ustami, jak chłopak wziął jajko i wsadził je sobie całe do ust. Z jego oczu można było wyczytać: Mam w dupie, co mówisz.

– Czy wy obaj możecie przestać zachowywać się jak małe dzieci?! – Podskoczyłem, gdy usłyszałem twardy głos Austin'a. Nigdy tak się nie odzywał. – Musicie być wobec siebie tacy złośliwi? – Spojrzał na Louis'a. – Nie obżeraj się jak świnia, a ty może byś coś wreszcie zjadł.

Chyba koleś sobie jaja robił!

Wstałem, kręcąc głową, i poszedłem do swojego pokoju. Czas się na nowo zmierzyć ze szkołą. Ściągnąłem spodenki i koszulkę. Nałożyłem na siebie przetarte na kolanach rurki i biały t-shirt. Do plecaka wrzuciłem wszytko, co było mi potrzebne. Oczywiście, nie było tego za wiele, bo nie miałem w zwyczaju się przesilać. Książki i zeszyty, które kupiła mi mama, zbierały kurz w szafce w szkole lub na moim biurku. Nie używałem ich. To, czego potrzebowałem, zawsze zostawało w mojej głowie, nie musiałem tego zapisywać. To, że byłem szkolnym chuliganem to nie oznaczało, że się źle uczyłem. Byłem najlepszym uczniem w szkole. Jeździłem na wszystkie olimpiady, zdobywałem wszelakie nagrody. To, że byłem dupkiem znęcającym się nad innymi to tylko skutek uboczny.

Teraz jednak był Louis, który gonił mnie z ocenami. Od kilku miesięcy szliśmy prawie łeb w łeb, co jeszcze bardziej mnie wkurzało. Dlatego jakiś tydzień temu spuściłem mu głowę w kiblu, kiedy dostał lepszą ocenę ode mnie z literatury. Wiem, dziecinne, ale miałem z tego cholernie dużą satysfakcję.

Tak jak zawsze wyszedłem z domu za piętnaście ósma, co dawało mi jeszcze pięć minut wolnego czasu przed lekcjami, aby pogadać z przyjaciółmi.

Wsiadłem do swojego czarnego Land Rovera, którego dostałem na urodziny od ojca, i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do szkoły. No i jak uśmiech się pojawił, tak szybko znikł. Chodnikiem szedł Louis. Zawsze tatuś go odwoził, więc ciekawe, co tym razem się wydarzyło.

Nie wiem dlaczego, ale zatrzymałem się przy krawężniku i otworzyłem szybę.

– Zgubiłeś się, Gapciu? – Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie z zaciśniętymi ustami. – No co jest, karoca nie przyjechała, księżniczko?

Z ruchu jego warg odczytałem oczywiste: Pieprz się.

Ruszył dalej.

Nie wiem dlaczego, ale mój wzrok wylądował na jego tyłku. Jakby laski ze szkoły miały takie dupy, to bym wszystkie przeleciał, nie patrząc na urodę.

Wprowadziłem ponownie auto w ruch i zrównałem się z chłopakiem.

– Wsiadaj, Księżniczko. Pozwól, że to ja będę dziś twoim stangretem. – Posłałem mu szeroki uśmiech. Brak reakcji z jego strony mnie wkurzył. – Ja pierdole, wsiadaj! – krzyknąłem. – Chciałem być miły i nawet mi kurewsko dobrze to wyszło, ale ty musisz wszystko spierdolić.

Zatrzymałem się i wysiadłem z auta. Louis przystanął i przybrał postawę obronną. Miałem mu ochotę wpieprzyć, albo wypieprzyć. Jeden chuj. I jedno i drugie sprawiłoby, że by mi ulżyło. Ale oczywiście nie byłem gejem.

Chwyciłem chłopaka za ubrania i wrzuciłem do auta. Zatrząsnąłem za nim drzwi. Sam zająłem miejsce kierowcy. Miałem ochotę go zamordować, bo właśnie straciłem moje pięć minut, aby zapalić i pogadać z kumplami.

Pod szkołą byliśmy równo z dzwonkiem. Zayn i Niall stali oparci o wóz tego pierwszego. Liam, chłopczyk na posyłki Zayn'a, stał na uboczu. Wszyscy wiedzieli, jaki układ tak naprawdę wiązał ich dwójkę, ale milczeliśmy.

Zaparkowałem tuż przy stopach przyjaciół. Malikowi o mało oczy nie wyskoczyły z orbit, gdy dojrzał skulonego na przednim siedzeniu Louis'a.Wysiadłem i szybko podszedłem do chłopaków, aby się przywitać. Louis natomiast się ociągał. Miałem wrażenie, że minęło pół dnia zanim księżniczka wreszcie wysiadła z mojego auta.

Kiedy przechodził obok nas, Zu podstawił mu nogę. W ostatniej chwili zdążyłem go złapać, zanim nie przyrył swoją piękną twarzyczką o beton.
I to był ten moment, gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, a ja zapomniałem jak się oddycha. Jego oczy były jak ocean podczas sztormu. Przez chwilę miałem wrażenie, że w nich utonąłem.

– Coś się taki dobroduszny zrobił, Hazz? – Potrząsnąłem głową, słysząc głos Zayn'a.

– Widzę cię po lekcjach przy aucie – rzuciłem obojętnie do chłopaka i go podniosłem. Czułem, jak jego ciało się spięło. Puściłem go i odwróciłem się do Zu. – Tobie nie grozi eksmisja do Kalifornii.

Ominąłem przyjaciół i poszedłem za Louis'em, który jak tylko zauważył, że za nim idę, przyśpieszył kroku. Szybko się z nim zrównałem. Agresywnie nałożyłem mu kaptur na głowę, przez co zgiął się w pół. Kiedy tylko się wyprostował, założyłem mu rękę na ramiona.

– Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? – Chłopak pokręcił przecząco głową. – Mam kurewską ochotę ci wpieprzyć, a nie mogę.

Szatyn przystanął, a ja ruszyłem dalej. Wiedziałem, że zostawiłem go w tej chwili na pastwę Zayn'a i spółki, ale miałem go już dość.


***

Po ostatnim dzwonku zeszedłem do biblioteki. No tak – ja i biblioteka, to coś nie z tej ziemi. Wiem, właśnie piekło zamarło!

Wypożyczyłem Dantego. Opracowywanie lektur to był dla mnie koszmar, bo zamiast iść gdzieś z chłopakami, ja siedziałem i czytałem. No ale jeśli chciałem trafić później na najlepszą uczelnię, to nie mogłem sobie tego olewać. To było moim największym marzeniem: wylądować gdzieś daleko od ojca i matki, a Harvard mógłby dać mi w jakimś stopniu taką możliwość, chociaż ojciec zawsze byłby blisko. Była jeszcze École Polytechnique. Tam to wszyscy by mieli do mnie za daleko. Pragnąłem odciąć się od tego wszystkiego.

Wyszedłem ze szkoły. Przy moim aucie stał Zayn. Dziwnie się uśmiechał, ale nie jego szukałem. Rozglądając się, ruszyłem w stronę samochodu. Nigdzie nie było Louis'a. Nie żeby mnie to interesowało, ale byliśmy umówieni.

Podszedłem do przyjaciela i już chciałem zapytać się go, czy widział gdzieś tę niemowę, gdy zobaczyłem jakąś szamotaninę na tylnym siedzeniu auta Zu.

Minąłem go.

– Nie przerywaj im zabawy.

Stanąłem przy drzwiach i kiedy pod Niall'em mignęła mi niebieska bluza Louis'a, zagotowałem się od środka. Złapałem blondyna za koszulkę i wywaliłem go z auta.

Louis leżał z przerażeniem w oczach. Jego twarz była pokryta krwią, a spodenki, które miał dziś na sobie, jakimś dziwnym sposobem zniknęły.

Ulokowałem wzrok na szczerzącym się Niall'u. Miałem ochotę obić mu ryj i nie tylko ryj. Zamiast tego nachyliłem się w stronę Lou z chęcią wyciągnięcia go z auta. On jednak musiał to inaczej odebrać, bo szybko wyskoczył przez drzwi po drugiej stronie. Pytanie, dlaczego nie zrobił tego wcześniej?

– Lou... – powiedziałem całkowicie spokojnie, co i nawet mnie zdziwiło. Nigdy nie sądziłem, że potrafię być tak... no właśnie, jaki?!

– Hazz. Czemu im przeszkodziłeś? – Zayn oparł się o mnie, obserwując uciekającego w stronę szkoły Louis'a.

– Wykurwie ci, jak moja matka się o tym dowie! – Strzepnąłem jego rękę z ramion i pobiegłem za chłopakiem. Miałem na tyle szczęścia, że znalazłem go w łazience, a nie u tej psychopatki.

Zapukałem do zamkniętej kabiny. Mimo że nie widziałem jego nóg, wiedziałem, że tam jest.

Oparłem się o drzwi, z zamiarem rozpoczęcia dyskusji, ale wpadłem do środka. Lou siedział na kiblu z podkulonymi nogami. Widywałem ludzi w gorszych stanach, ale przez niego o mało serce mi nie pękło. Nie poprawka, serce by mi pękło, jakbym je miał. Ostatnio działy się ze mną niezbyt dobre rzeczy i to wszystko przez niego.

– Ogarnij się, chłopie, bo wyglądasz jak kupa nieszczęścia. – Zauważyłem, jak przez jego ciało przechodzi silny dreszcz. – Lou, wstań. – Chłopak spojrzał na mnie przerażony. – Odwiozę cię do domu. – Spróbowałem złapać za jego rękę, aby wyciągnąć go z kabiny. Wzdrygnął się, jak tylko moja dłoń zacisnęła się na jego bicepsie. – Zrobili ci coś oprócz tego na twarzy? – Niepewnie pokręcił głową. – Matka mnie zabije. Zakopie mnie żywcem.

Nie wiem jakim sposobem udało mi się oczyścić twarz Louis'a i zaciągnąć go do auta. Po Zayn'ie i Niall'u nie było już śladu, co im wyszło na dobre, bo mógłbym ich zabić.

Przykryłem chłopaka kocem, który przydawał się podczas plenerowego bzykanka. Miałem nadzieję, że matki nie było w domu i jakoś dożyje wieczora.

No i miałem szczęście. W kuchni na stole znalazłem kartkę z informacją, że obiad mamy sobie odgrzać i nie mamy na nich czekać, bo matka wyszła na spotkanie, a Austin wyjechał w interesach. Chwała im.

Wróciłem do salonu, gdzie zostawiłem chłopaka. Nigdzie go nie było, a na stoliku leżała kartka.

Chwyciłem za nią. Musiałem przyznać, że Louis miał bardzo ładne pismo. Trochę krzywe, ale przynajmniej wyraźne.

'Nigdy nie nienawidziłem nikogo tak bardzo jak Ciebie. Mimo wszystko dziękuję. Możesz być pewny, że nie powiem nic ojcu ani Twoje matce. '

Spojrzałem w miejsce, gdzie znajdowały się drzwi do pokoju chłopaka.

To będzie trudniejsze niż myślałem.

Continue Reading

You'll Also Like

17.4K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
62.3K 3.4K 117
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
66.5K 2.7K 22
Zayn zakochuje się w Liamie i boi się mu powiedzieć. Liam ma przecież dziewczynę! Są przyjaciółmi od kąd pamiętają. Liam twierdzi, że jest w 100% he...
111K 8.3K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...