Capitals {BEAST, BTS, BigBang...

By FlynnTheGiant

34.9K 3.5K 671

Neri przypadkiem bierze udział w konkursie, którego główną nagrodą jest rozpoczecie kariery w Korei. Przez ro... More

Kilka słów od Flynna
1 "UCZONKPMPJ"
2 "Będzie dobrze"
3 "Kiedy budzi się desperacja"
4 " W upale nic nie idzie, jak powinno"
5 " Kopciuszek w nieco innej wersji"
6 " Żegnaj, bracie..."
7 "Raz kozie śmierć"
8 " Coś poszło nie tak"
9 "Osobliwy druid i jego równie osobliwa laska"
10 " Z serii: zniszcz to sam"
11 "Obecność nieznajomego"
12 " Upiór w operze"
13 " Żyć jedną nocą"
14 " Wyrwa w pamięci"
15 " Wielce niekonwencjonalne narzędzie"
16 "Capitals"
18 "Wynoś się"
19 " Fatality"
20 "Niemożliwe"
21 "Byle nordyckie bóstwa się nie dowiedziały"
22 "Run, Jin, run!"
23 "A więc zacznijmy"
24 " Powiedz, że się nie rozpadam"
25 " Nie zdradzić się"
26 " Prosto w pułapkę"
27 "Mały wypadek..."
28 " Muszę ci coś powiedzieć"
29 "Wyłączność"
30 "To nie czas na bycie zazdrosnym"
31 "All mine"
32 "Nieludzkość"
33 " Teflon na ryju"
34 "Kłótnia"
35 "Moja miłość właśnie odeszła"
36 "Skrzywdzona strona"
37 "Gnijące serce"
38 "Co się ze mną dzieje?"
39 "Więc mnie kochaj"
40 "Czy ja tracę rozum?"
41 : "Wdzięczność"
42 "Determinacja"
43 "Wola walki"
44 "Czas"
46 "Pewna decyzja"
47 "Nie chcę się sprzeciwiać"
48 "Niezrozumiała twórczość"
49"Szczery uśmiech"
50 "Przecież nie umieram"
51 "Kiepsko zakończona kłótnia"
52 "Dobrze, że jesteś"
53 "Serce skute lodem"
54 "Widzenie"
55 "Wieczność i jeden dzień"
56 "Spojrzenie"
57 "Gdy wszystko przecieka przez palce"
58 "Krzyk, który umarł"
59
Informacja czy coś...

45 "Nieporozumienie"

386 58 15
By FlynnTheGiant






(???)

- Chce pan przez to powiedzieć, że nie ma szans na wyzdrowienie? – spytał szef SM. Pokręciłem głowa.

- Szanse zawsze są. Choćby przez cudowne ozdrowienie. Jednakże... jest to na tyle nietypowy przypadek zapalenia mózgu, że potrzeba byłoby mnóstwa czasu, by choćby dojść do tego, co może jej pomóc. Nie mówiąc o samym leczeniu.

- A więc w pana opinii jej przypadek jest czymś, co po podjęciu specjalnych środków zaradczych i tak może nie przynieść efektów? W skrócie, spróbujecie ją wyleczyć specjalnymi metodami, które pochłoną i czas i pieniądze, choć i tak istnieje tylko nikła szansa, że wyzdrowieje?

Nerwowo rzuciłem spojrzeniem w kierunku drzwi. Co ten człowiek teraz sugerował?

- Tak – odparłem, starając się nie pokazywać po sobie strachu. Mężczyzna zareagował tak, jakby była to iście irytująca sprawa.

- W dodatku obranie złej ścieżki również może skrócić czas, który jej pozostał? – chciał się upewnić. Przytaknąłem. – Co z objawami?

- Przybiorą na sile w miarę postępu choroby. Z początku to mogą być zwykłe migreny, wymioty, nudności. Potem mogą przytrafić się zasłabnięcia. Potem dochodzi gorączka, jej psychika powoli zacznie zwracać się przeciwko niej – objaśniłem.

- To znaczy?

- Halucynacje, utrata kontaktu z rzeczywistością, przestanie rozróżniać to, co prawdziwe, może dojść do pewnych objawów schizofrenii. Jednak te objawy pojawią się w końcowych stadiach choroby... powiedzmy... przed nadejściem końca...

Mężczyzna zamilkł na chwilę, jakby obracał w myślach informacje i próbował jakoś je poskładać w całość.

- Oto co zrobimy – powiedział w końcu, nachylając się do mnie, splótłszy wcześniej ręce na moim biurku. – Nic nie powie pan tej dziewczynie. Ani o jej chorobie, ani o rokowaniach, ani o tym, że umrze. O niczym.

Wnętrzności podeszły mi do gardła.

- Wpisze pan fałszywe wyniki testów tak, aby wszystko wyglądało pięknie i przejrzyście, jakbyśmy mieli do czynienia z okazem zdrowia. Co więcej, nie podzieli się pan tymi informacjami z nikim. Nikim, rozumie pan? Jakby w ogóle pan nie wiedział o jej chorobie. Podejmie pan takie kroki, by wydłużyć jej przewidywany okres życia. Nawet ceną jej życia. Rozumie pan, przepisze jakieś leki, które złagodzą nieco symptomy, by mogła pracować tak, jak wcześniej. Będzie pan jej wyłączynym lekarzem, jak uzgadnialiśmy to już wcześniej. W momencie, kiedy nie będziemy mogli już dłużej ukrywać jej... przypadłości, odkryje pan chorobę jako nagłą, szybko rozwijającą się i niestety nieuleczalną.

Byłem pewien, że moje serce przestało bić. Ze strachu, ze zdziwienia... z wielu emocji na raz. Ten człowiek właśnie kazał mi przysiąc, że najzwyczajniej pozwolę tej dziewczynie umrzeć, uprzednio skazując ją na konanie w męczarni. Kim trzeba być, by prosić o coś takiego?

- Wykluczone – odparłem. – Nie przekona mnie pan, bym umyślnie uśmiercił tą dziewczynę. Żadną ceną, żadną łapówką, niczym – miałem szczerą nadzieję, że moja odmowa przepłoszy go z mojego gabinety, chociażby z obawy o rozpowiedzenie tej prośby.

Zamiast tego mężczyzna przyglądał mi się z cieniem uśmiechu tańczącego na wargach.

- Nie zrozumieliśmy się. Prosząc o coś takiego nie miałem na myśli przekupienia pana pieniędzmi, kobietami, czymkolwiek. Sądziłem, że zrozumie pan mój przekaz, gdy wysunąłem tak nieprawdopodobnie okrutne żądania. Nie ma pan wyjścia. To nie jest sprawa na ugodę lub odrzucenie. To szantaż. A zapewne zdaje sobie pan sprawę, że szantaż od osoby z moją pozycją nie jest czymś, co się kwestionuje.








(Neri)

Po godzinie zapewnień, że czuję się dobrze i nie potrzebuję czytania bajek na dobranoc, dziewczyny w końcu wróciły do mieszkania trochę odpocząć. Występy Capitals zostały na razie odwołane, jednakże Rina, Layla i Ville musiały wykazywać się w swoich karierach solo. Z uwagi na ich przemęczone i podkrążone oczy po prostu kazałam im iść wyspać się we własnych łóżkach.


Kiedy już myślałam, że będę mieć chwilę spokoju, zza drzwi wyglądnął smok. Bez słowa zamknął je za sobą i w tej samej ciszy podszedł do mojego łóżka, opierając się o ramę u moich stóp. Utkwił we mnie nieugięte spojrzenie.

- Tak, włamywaczu-oppa? – spytałam, zaplatając ręce na piersi.

- Powinienem cię teraz porządnie zlać za to, co zrobiłaś – prychnął.

- Ach... za to... że zemdlałam? Wybacz, postaram się następnym razem kontrolować – syknęłam zdenerwowana. Tego mi brakowało. Wyrzutów, ile to planów zawaliłam przez to, że najzwyczajniej całkowicie opadłam z sił.

- Za to, że uparłaś się, żeby jechać na ten pieprzony występ! – smok uderzył w barierkę otwartą dłonią. Zamilkłam.

- My... myślałam, że dam radę.

- Och, to źle myślałaś! – wyglądał podobnie jak wtedy, gdy kazałam mu zawieść się na arenę. O krok od wpadnięcia w furię.

- Jeśli przeszedłeś tu tylko po to, by wyżyć się za moje zasłabnięcie, to może przywal mi raz, a porządnie, ulżyj sobie i możesz zmiatać – syknęłam przez zaciśnięte żeby, patrząc się na niego zawzięcie.

Zareagował jak pies, który z podkulonym ogonem uciekał od wrzeszczącego właściciela. W momencie cała jego złość gdzieś uleciała, a zostało tylko zmęczenie i troska. Jak...

W sekundzie znalazł się u mojego boku i przytulił.

- Błagam cię, Neri... nie myl wyżywania się ze zwykłym zamartwianiem. Ani tym, że najzwyczajniej jestem wściekły, że twoje zdrowie tak niewiele dla ciebie znaczy – szepnął, oplatając mnie swoimi ramionami.

Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale słowa zdecydowały się przemienić w pojedyncze sylaby.

- Ja...

- Tak, ty. Ty, osoba, o którą troszczy się cały świat z wyjątkiem jej samej – powiedział, odchylając się, by spojrzeć mi w oczy. Odgarnął delikatnym gestem zbłąkany lok na moim czole.

- Osoba, która tak bardzo boi się zawieść, że troska o nią samą jest dalszym planem– odparłam, starając się cofnąć łzy napływające do oczu.

- Gdybym tylko cię teraz nagrał, SM zrobiłoby z tego swój hymn – jęknął G-Dragon. – Słuchaj. Ta wytwórnia ma w zwyczaju przekraczać granice wytrzymałości swoich idoli. Jeśli im się nie postawisz, takie wizyty w szpitalu staną się rutyną do momentu, kiedy nie będziesz już w stanie się podnieść – powiedział z powagą.

- Użyłeś idealnego słowa, które w SM definiujemy jako niemożliwe. „Postawić się" – popatrzyłam mu głęboko w oczy. – Już raz wyleciałam z wytwórni, drugi raz tego nie powtórzę, a bardzo prawdopodobne, że to się stanie, kiedy choćby wspomnę o naszym przepracowaniu.

- Dlatego więc zapracujesz się na śmierć – stwierdził z gorzkim śmiechem. – Chwila.. Kiedy? Co? Jak to wyleciałaś z wytwórni? – smok wyglądał teraz na zaskoczonego.

- Cube – odparłam krótko.

- Słyszałem, że to było raczej „przekazanie".

- Myślę, że w tym przypadku to nie ma znaczenia. Już dla nich nie pracujemy, nie wiem czemu miałabym nazywać to inaczej, niż „zwolnienie".

Koreańczyk nie odpowiedział. Za to złapał moją głowę w ręce i pocałował delikatnie w czoło.

- W tym momencie niewiele to zmieni, jakkolwiek byś tego nie nazwała. Chodzi mi o to, że musisz o siebie dbać. Nie szarżować. Uważać. Każdy o chociażby minimalnym poczuciu człowieczeństwa dba o siebie ze względu na osoby, dla których coś znaczy. Dlatego, Neri, nie bądź samolubna. Niszcząc siebie dla kaprysu, nie godzisz tylko i wyłącznie w siebie. Godzisz w dziewczyny, przyjaciół, tych młodych idiotów, przez których idzie z wariować... w niego... we mnie.

Patrzyłam, jak przywołuje jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie widziałam w swoim życiu. Smutny, acz przepełniony nadzieją na lepsze jutro.

- Zgoda? Będziesz się szanowała? – spytał jak przedszkolaka, który nieroztropnie wbiegał na ulice.

Pokiwałam głową.

- Wspaniale, inaczej oprócz gotowania będziesz jeszcze szorować u mnie podłogi – dodał z kpiącym uśmieszkiem, klepiąc mnie raźnie w ramię

- Śmiałe marzenia, naiwniaku-oppa – zaśmiałam się serdecznie, tylko udając oburzenie.

- Wracam do pracy, piękna. Masz jeszcze jednego gościa. Gdyby czegoś próbował – urwał, gdy poszedł po swoją torbę. Wyciągnął z jej wnętrza ogromną, jasnoniebieską patelnię przewiązaną sporą, czerwoną kokardą, na której usmażyłabym indyka w całości. – wiesz co z tym robić. Tylko... no...

- Teflon musi idealnie odbić się na jego policzku. Ewentualnie nerach – dokończyłam za niego, próbując powstrzymać dziki śmiech.

Smok postawił ją na stoliku obleganym najróżniejszymi kwiatami. Popatrzyłam na nią, czując ciepło rozlewające się w moim sercu.

- Pamiętaj, obrót i w pysk – dodał jeszcze w drzwiach, demonstrując ruchowo. Pokiwałam głową, zanosząc się śmiechem.

- Ciao, oppa! – rzuciłam za nim. Zatrzymał się w progu i znieruchomiał. Zwrócił do mnie zaskoczone spojrzenie, w którym kryło się zbyt wiele radości, by dało się ją ukryć. – Taki prezent stopiłby nawet serce skute lodem – wyjaśniłam z uśmiechem.

Smokowi drgnęły kąciki ust, ale wyszedł, chyba z obawy przed pokazaniem, jak bardzo ucieszyły go moje słowa. Patrzyłam, jak powstrzymuje uśmiech swoją ręką i prężnie kroczy przez korytarz. Ciekawy człowiek, pomyślałam.

Spojrzałam na jego prezent. Nie powiem, wyglądał zabawnie wśród tych wszystkich kwiatów w fikuśnych wazonach.

- Patelnia... - powiedziałam do siebie. – Idealny prezent dla kobiety, nie powiem.

Zastygłam na chwilę. Poczułam... gniew? Dopiero teraz? Co on sobie myślał?! Chyba budzę w sobie feministkę.




Moje dalsze rozmyślenia przerwał Kai, wchodzący do mojego pokoju. W mgnieniu oka znalazł się przy moim łóżku i złączył nasze usta w pocałunku. 

Continue Reading

You'll Also Like

11.2K 646 44
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
611K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
73.1K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
44.7K 1.7K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...