Iman
"Tak, tak" powiedziałam nieco zachrypnięta, wyłączając budzik. Wstaję każdego dnia o 6:30 i dalej wstaję zmęczona.
Wykonałam swoją poranną, odświeżającą rutynę i zabrałam się za prasowanie ubrań. Nie chciałam dzisiaj zbędnych zagnieceń, jeśli mam być szczera.
Kiedy skończyłam, założyłam swój roboczy uniform i zaczęłam myśleć nad tym, jak bardzo nudne mam życie. Codziennie ta sama rutyna, codziennie robię te same rzeczy na okrągło.
Jestem taka kiepska.
Poważnie potrzebuje, więcej wychodzić, lub coś. Na tę chwilę nie mam kontaktu z rodziną, którego bardzo potrzebuje.
Mam starszego brata w Anglii, który wciąż jest na uniwersytecie oraz mamę i tatę, którzy wrócili do domu w Ghanie. Tęsknie za nimi.
Wchodząc do cafè verlet, poczułam zapach lepszy niż dotychczas. Prawdopodobnie dzisiaj jest duży ruch. Po chwili usłyszałam delikatne tony w tle, które szybko przestudiowalam. Była to piosenka "Yellow daisies" Fertile ground.
To zaczęło mnie zastanawiać, ponieważ nie często słyszę czarny jazz we francuskich sklepach, lecz ucieszyło mnie to do tego stopnia, że zaczęłam to nucić.
Nie widziałam Juliette przy ladzie, więc postanowiłam wziąć się do roboty. Zajęłam miejsce za kasą. Było to bardzo rzadkie, lecz dzisiejszy dzień zapowiadał się pracowicie, zaś ja potrzebuję pieniędzy.
Czułam się podenerwowana, ponieważ było dzisiaj sporo ludzi.
"Ici, vous allez monsieur" (oto pańskie zamówienie)
Stary mężczyzna z siwymi włosami spojrzał na mnie dosyć śmiesznie przed zapłatą oraz opuszczeniem lokalu. Eh... Dostaje czasem dziwnaczne spojrzenia.
Zaletą pracy tutaj jest to, że mogę spotkać wielu rożnych ludzi. Jedni są mili, zaś drudzy są wredni, dzięki nim mogę nauczyć się wielu nowych imion. Wow, moje życie jest takie nudne...
"Iman," usłyszałam szept. Odwróciwszy głowę, nadal nie byłam w stanie określić kto mógłby wypowiedzieć moje imię. Odwróciłam nawet głowę w kierunku mojej menadżerki, która zdawała się patrzeć na mnie jastrzębim wzrokiem. Mam dziwne wrażenie, że ta kobieta mnie nie trawi.
"Iman," Ponownie usłyszałam szept, lecz tym razem znalazłam sprawcę, Sandra.
Dziewczyna była jednym z moich wspołpracowników, niezbyt wiele mówiła, ale była bardzo miła i uprzejma.
"Tak Sandra?" Zapytałam. Dziewczyna była Francuzką, która potrafiła mówić również po angielsku. Sandra miała długie ciemne włosy, zwykle splecione w warkocz oraz szare oczy. Była bardzo urocza.
Dziewczyna bacznie obserwowała czubki swoich stóp. " Emmm, ten facet, przy tamtym stoliku" powiedziała pokazując na stolik za nami. "On chce, abyś go obsłużyła." Dokończyła, całkowicie się rumieniąc.
Zmarszczylam brwi, umm co do diabła? Przypadkowy koleś chce, abym to ja go obsłużyła? Znaczy wiem, że to moja praca, ale to dziwne, z resztą dzisiaj stoję na kasie.
Sama nie wiem czy powinnam to zrobić. "To takie dziwne" powiedziałam. "Zajmę się wszystkim, a ty zbierz zamówienie." Powiedziała z pośpiechem.
Biorąc do ręki mały notes oraz ołówek, ruszyłam w stronę stołu, na który wskazywała Sandra. Będąc coraz bliżej, dostrzegłam, że to ten sam facet, którego obsługiwałam wczoraj. Ten który spowodowal, że poczułam się zakłopotana oraz ten, który miał na sobie ciemne okulary, ale dzisiaj założył inne...
Nie wiem co jest z tym gościem, ale kto zakłada okulary w pomieszczeniach?
"Sir pytałeś o mnie? W czym mogę mogę pomóc?" Zapytałam uprzejmie. Czułam się niezręcznie pod jego wzrokiem. Nie jestem pewna na co może patrzeć spod tych ciemnych okularów, lecz jestem niemalże pewna, że to ja jestem jego punktem obserwacji. Odruchowo szarpnęłam za spódniczkę, lekko opuszczając ją w dół.
Zobaczyłam jak jego usta lekko drgnęły.
Miał idealnie różowe usta, schludną fryzurę oraz idealny nos. Nawet nie widząc jego oczu, mogłam spokojnie stwierdzić, że był bardzo przystojnym mężczyzną.
Wypadłam z transu dopiero wtedy, kiedy zobaczyłam jak jego brwi unoszą się, zaś na ustach widoczny był uśmiech. "Poproszę flat white, bagle oraz sernik." Powiedział z szerokim, śnieżnobiałym uśmiechem na ustach. Szybko zapisałam jego zamówienie i wróciłam za ladę.
Kiedy zamówienie było już kompletne, dostałam dziwne spojrzenia ze strony wspołpracowników. Patrzyli na mnie tak, odkąd zaczęłam pracę tutaj, lecz tym razem mam wrażenie, że chodzi im o tego mężczyznę. Nie wiem o co tyle krzyku...
To nie jest tak, że jest sławny czy coś, ale wyglada na osobę z dużym zasobem pieniędzy.
Jeśli chcą go, to mogą go mieć. Wzięłam zamówienie i ruszyłam w stronę jego stolika.
Kiedy dotarłam do niego z zamówieniem, zauważyłam, że nie ma już okularów i oh my... Niemalże spadłam z nóg, gdy odkryłam jak wspaniały jest. Po prostu przystojny i w dodatku jego oczy... LORD.
Mogłabym przysiąc, że dostrzegam złoto w jego orzechowych oczach.
"Oto pańskie zamówienie" powiedziałam, kładąc tace na stoliku.
Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy było stosunkowo małe i zamknięte, lecz słyszałam szepty ludzi oraz ich zaniżone tony.
"Dziękuje, Miss.." W tym momencie uciął swą wypowiedź, czekając aż wypowiem swoje imię.
"Oh, Iman. Mam na imię Iman" uśmiechnęłam się uprzejmie.
"Iman..." Mężczyzna brzmiał, jakby moje imię przypadło mu do gustu. "To dziwne imię, lecz oryginalne. Podoba mi się." Powiedzial spoglądając na mnie.
Widziałam jak delikatny uśmiech formuje się na ustach chłopaka. "Dziękuje?" Odpowiedziałam. Nie do końca byłam pewna, jak mam odebrać ten 'komplement'.
Poprawiłam swoją czapkę, ponieważ ta delikatnie przekrzywiła się.
Mężczyzna przeniósł swój wzrok z mojej twarzy, na włosy. "Masz dziwne włosy." Powiedział otwarcie.
Kontynuował lustrować mnie wzrokiem, niczym wystawę rzadkich gatunków w zoo.
"Mogę ich dotknąć?" Zapytał, na co nieznacznie zmarszczylam brwi.. Najpierw twierdzi, że moje włosy są dziwne, a tymczasem chce ich dotknąć? Co to ma być? Nie chciałabym być nieuprzejma, dodatkowo szepty stają się jeszcze bardziej donośne.
"Jasne." Obniżyłam głowę, czekając na jego dotyk. Chwilę później, jego ręka spoczęła na moich włosach i delikatnie zaczął je głaskać (co przy okazji było niemalże dziwne). Następnie delikatnie je pociągnął.
Zachichotałam cicho na jego ruchy, każdy z nich zdążyłam przewidzieć. "One są w dotyku takie miękkie, ale zarazem sprężyste, oh my." Powiedział, co znowu mogłam przewidzieć.
Jego ręka, ponownie wylądowała wsród moich włosów. "Em, Miss. Myślę, że moja ręka utknęła w twoich włosach..."
To było do przewiezienia, znowu...
Podniosłam rękę na wysokość głowy i zaczęłam błądzić wsród moich włosów, szukając jego ręki. Kiedy ją znalazłam, poczułam na jego ręce pierścienie.
Biorąc jego rękę w dłoń, zaczęłam rozplątywać loki zaplątane pomiędzy jego palce. Jego dłoń była niezwykle ciepła i zarazem ogromna.
Kiedy udało mi się je rozplatać, ujrzałam jego dłoń na wysokości moich oczu. Tym razem mogłam dokładnie przyjrzeć się dokładnie biżuterii na palcach, która połyskiwała królewskim złotem.
"Czy to wszystko, Sir?" Zapytałam ponownie, prostując się i poprawiając ponownie fryzurę. W tej chwili, pragnęłam jedynie wrócić na kasę.
Z jakiegoś powodu, mężczyzna przechylił glowę na bok z niejasnym dla mnie wyrazem twarzy. "Tak, to wszystko."
Kiedy powróciłam na swoje stanowisko, poczułam się swobodniej. "Sandra, dlaczego wszyscy..." Zapytałam, lecz dziewczyna przerwała mi. "Przepraszam." Powiedziała, patrząc na swoje czubki butów, po czym wyminęła mnie.
Nawet Mary obdarzyła mnie swoim spojrzeniem.